Kazimierz Mijal – Okres przejściowy od społeczeństwa kapitalistycznego do komunistycznego


WSTĘP

Zwycięstwo Wielkiej Rewolucji Październikowej w Rosji w 1917 r. ma znaczenie historyczne nie tylko europejskie, lecz światowe. Oznacza nie tylko obalenie ustroju burżuazyjno-feudalnego w Rosji, zerwanie ze światową formacją ekonomiczną kapitalizmu, lecz i historyczne otwarcie drogi do nowej światowej formacji ekonomicznej komunizmu. Zwycięstwo ZSRR w II wojnie światowej, powstanie licznych krajów demokracji ludowej i zwycięstwo Wielkiej Rewolucji w Chinach, świadczy, że wyrosły wielkie siły społeczno-polityczne, liczące jedną trzecią ludności świata, które w walce opowiedziały się po stronie postępu całej ludzkości.

Jednak, mimo tych wspaniałych historycznych zwycięstw, tak nagle, w sposób wprost zaskakujący, nastąpił rozkład wewnętrzny i prawie pokojowy upadek ZSRR jak i krajów europejskiej „wspólnoty socjalistycznej”, co stanowi wielką klęskę socjalizmu i całej postępowej ludzkości. Należy stwierdzić bolesny fakt, lecz nie tragizować, ponieważ ta wielka klęska ma charakter przejściowy. Postępowego rozwoju ludzkości nie powstrzyma nazbyt długo żadna siła imperializmu i reakcji. Pobite armie uczą się szybko, tym bardziej, że ta klęska nie oznacza likwidacji światowej formacji ekonomicznej komunizmu. Same Chiny Ludowe stanowią jeszcze jedną piątą ludności świata. Istnieje również potężna armia międzynarodowego proletariatu, w tym, w samych tylko krajach najbogatszych świata, jest około 45-milionowa armia bezrobotnych oraz półtora miliarda ludności żyjącej w ubóstwie i nędzy, której świat kapitalistyczny nie jest w stanie zlikwidować w drodze przyspieszonego rozwoju gospodarczego. Można tego dokonać tylko w ramach światowej socjalistycznej gospodarki planowej oraz natychmiastowego wprowadzenia ustawowego 6-godzinnego dnia pracy jak i racjonalnej polityki rozwoju ludności.

Tymczasem obecnie na ludności świata pasożytuje nie więcej jak 5 do 10 procent imperialistycznej burżuazji i reakcji. Toczą się nieustające wojny lokalne prawie na wszystkich kontynentach krzewią się przestępstwa gospodarcze, korupcja i bezprawie. Walka klasowa rozwija się także pod powierzchnią życia między obrońcami starego, schodzącego ze sceny świata kapitalistycznego a rewolucyjnymi bojownikami nowej światowej formacji ekonomicznej komunizmu. W walce tej ostateczne zwycięstwo należy do świata postępu i rewolucji, do komunizmu.

UCZYĆ SIĘ NA WŁASNYCH BŁĘDACH

Rzeczą najważniejszą i najpilniejszą jest wyciągnięcie przez klasę robotniczą każdego kraju właściwych wniosków z poniesionej klęski, szczególnie przez potężną armię proletariatu byłego ZSRR, jak i krajów europejskiej „wspólnoty socjalistycznej”, w tym tak haniebnie oszukanych robotników Polski.

Nie ulega wątpliwości, że główną przyczyną klęski rewolucyjnego socjalizmu jest odejście kierownictwa partii komunistycznych i robotniczych w tych krajach od rewolucyjnych zasad marksizmu. Przede wszystkim od marksistowskiej zasady budownictwa partyjnego, demokracji socjalistycznej państwa dyktatury proletariatu, socjalistycznej gospodarki planowej i zasad internacjonalizmu proletariackiego.

Polski bohaterski proletariat musi stoczyć nieprzejednaną walkę z wszelkimi przejawami słabości i współczesnego rewizjonizmu tj. prawicowego oportunizmu; oczyścić szeregi własnych organizacji tak samodzielnego i niezależnego związku zawodowego robotników, jak i przyszłej partii politycznej proletariatu, z jawnych, skompromitowanych i maskujących się działaczy, lokai burżuazji i reakcji, którzy, zamiast kontynuowania walki rewolucyjnej, bałamucą szerokie masy robotnicze złudzeniami oraz utrzymują je w bierności i apatii różnego rodzaju nadziejami na zmiłowanie boskie. Należy bezwzględnie skończyć z postawą bierności, licząc przede wszystkim na własne siły, które są potężne i niezwyciężone, gdy działają w sposób zorganizowany w samodzielnym i niezależnym związku zawodowym robotników pod kierownictwem politycznym własnej rewolucyjnej partii klasy robotniczej

MARKS O OKRESIE PRZEJŚCIOWYM

„Między społeczeństwem kapitalistycznym a komunistycznym – mówi Marks – leży okres rewolucyjnego przeobrażenia pierwszego w drugie. Temu okresowi odpowiada też przejściowy okres polityczny i państwo tego okresu nie może być niczym innym, jak tylko rewolucyjną dyktaturą proletariatu”.

Marks komunizm dzieli na dwie fazy: niższą, w której obowiązuje zasada „każdemu według jego pracy”, i faza wyższa, w której będzie obowiązywać zasada „od każdego według jego zdolności, każdemu według jego potrzeb”.

Materialną bazę niższej fazy komunizmu, potocznie nazywaną socjalizmem, stanowi jeszcze społeczeństwo stare, klasowe, tylko co obalonego kapitalizmu, którego przekształcenie w społeczeństwo bezklasowe, komunistyczne, wymaga istnienia nadal państwa politycznego typu demokracji rewolucyjnej dyktatury proletariatu, w którym proletariat wielkoprzemysłowy winien być zorganizowany w klasę panującą, by mógł kierować politycznie najszerszymi masami pracującymi budującymi w ramach socjalistycznej gospodarki planowej bazę materialną komunizmu. Marks tę niższą fazę komunizmu nazywa okresem przejściowym, okresem demokracji państwa rewolucyjnej dyktatury proletariatu.

Pojęcie okresu przejściowego w każdym państwie socjalistycznym, w którym proletariat wielkoprzemysłowy został zorganizowany w klasę panującą, wiąże się nierozerwalnie z internacjonalistycznym pojęciem okresu przejściowego w skali światowej, i to nie tylko do chwili ostatecznego obalenia politycznego panowania kapitału i burżuazji, lecz również i później do czasu ostatecznego przekształcenia światowego społeczeństwa kapitalistycznego w komunistyczne. Bowiem „wyzwolenie proletariatu – mówią twórcy marksizmu – musi być sprawą międzynarodową”, a więc nie jednego kraju, choćby największego, lecz wielu przodujących narodów świata.

NIEKTÓRE RAŻĄCE BŁĘDY I WYPACZENIA

VIII Zjazd Rad (1936) stwierdza: „ZSRR wkroczył w nowy okres rozwoju, w okres zakończenia budownictwa społeczeństwa socjalistycznego i stopniowego przejścia do społeczeństwa komunistycznego, w którym kierowniczym czynnikiem życia społecznego winna być komunistyczna zasada: „od każdego – według jego zdolności, każdemu – według jego potrzeb”.

Jest to lewacka demagogia sprzeczna z marksizmem, ponieważ w jednym kraju, nawet dużym, jakim był ZSRR, społeczeństwa komunistycznego zbudować nie można. Jest to zadanie międzynarodowego proletariatu.

Współcześni rewizjoniści, tj. prawicowi oportuniści w rodzaju Nikity Chruszczowa i jemu podobni w całym obozie socjalizmu dopuścili się jawnego fałszowania stanowiska Marksa w sprawie „okresu przejściowego”, określając go np. ogólnikowym zwrotem „od kapitalizmu do socjalizmu”, podczas gdy Marks wyraża się ściśle, że trwa on: „od społeczeństwa kapitalistycznego do komunistycznego”. Przecież faza niższa, ma także charakter komunistyczny, bowiem jest już państwo rewolucyjnej dyktatury proletariatu, ale społeczeństwo jest jeszcze stare, klasowe i obowiązuje zasada nie komunistyczna, lecz „każdemu według jego pracy”, a więc w żadnym kraju socjalistycznym, tym bardziej w skali światowej, nie ma jeszcze społeczeństwa w pełni komunistycznego, bezklasowego i być nie może.

Dlatego też w niższej fazie komunizmu państwo jest jeszcze typu rewolucyjnej dyktatury proletariatu. Mimo to Chruszczow na XXII Zjeździe KPZR mówi: „ukształtowało się państwo, które nie jest dyktaturą jakiejś jednej klasy, lecz narzędziem całego społeczeństwa, całego narodu” (fikcyjnego „narodu radzieckiego”, ponieważ jednocześnie inni mówią, że ZSRR stał się ojczyzną „stu narodów” – KM.). Każde państwo jest państwem nie narodu, lecz klasy panującej ekonomicznie, a tym samym i politycznie, danego społeczeństwa. Tymczasem Chruszczow kontynuuje: „Do zbudowania komunizmu nie jest już potrzebna dyktatura proletariatu” „…ponieważ przejście do komunizmu odbywa się w warunkach, gdy nie ma już klas »wyzyskiwaczy«, ale obowiązuje w państwie zasada »każdemu według jego pracy«” i ZSRR był otoczony silnym i żywotnym jeszcze światem kapitalistycznym. Chruszczow i przywódcy państw „wspólnoty socjalistycznej” mówią w sposób ogólnikowy o przejściu od kapitalizmu do socjalizmu (-KM.), gdy Marks wyraźnie pisze o okresie przejściowym „od społeczeństwa kapitalistycznego do komunistycznego”, a to nie oznacza to samo. Wreszcie Chruszczow opierając się na rzekomo „naukowych obliczeniach” stwierdza: „Partia uroczyście oświadcza: obecne pokolenie ludzi radzieckich żyć będzie w komunizmie. Udziałem naszej partii stało się szczęście wcielenia w życie pierwszej fazy komunizmu-socjalizmu… nasze pokolenie ludzi radzieckich żyć będzie w komunizmie”. Jest to wulgarna demagogia.

„Pierwsza faza komunizmu-socjalizm – stwierdza uroczyście Chruszczow – już została wcielona w życie, za 20 lat będzie komunizm”. Jest to potworne i absolutnie nieodpowiedzialne obiecywanie prawie trzystumilionowemu społeczeństwu ZSRR gruszek na wierzbie, ale cel, którym było odrzucenie rewolucyjnej dyktatury proletariatu, został osiągnięty. Stalin popełnił poważne błędy, co pozwoliło rewizjonistycznej grupie Chruszczowa przechwycić władzę w partii i w państwie, by wejść otwarcie na drogę wiodącą do restauracji kapitalizmu w ZSRR i pozostałych państwach „wspólnoty socjalistycznej”. Skoro więc odrzucono rewolucyjną dyktaturę proletariatu i przeprowadzenie czystek w partii uznano za przeżytek, zresztą jeszcze za Stalina, KPZR przekształciła się w „burżuazyjno-drobnomieszczański śmietnik”. Robotnicy stanowili w niej nieznaczną mniejszość i nie decydowali o niczym. Teraz – mówi Chruszczow – obowiązywać będzie rotacja kadr, a więc pokojowe usuwanie rewolucyjnych przedstawicieli opozycji robotniczej ze stanowisk kierowniczych. Życie wkrótce dowiodło, że cudowne proroctwa były wielkim kłamstwem. Mimo to antymarksistowskie i pseudonaukowe mądrości Chruszczowa uznali za słuszne i zgodne z marksizmem profesorowie, filozofowie i członkowie Akademii Nauk ZSRR.

W 1954 r. Instytut Filozofii Akademii Nauk ZSRR w książce pt. „Materializm dialektyczny” stwierdził bezpodstawnie, że „w ZSRR został zbudowany socjalizm” a kilka wierszy dalej czytamy: „Społeczeństwo radzieckie siedmiomilowymi krokami zmierza do komunizmu”. Profesorowie filozofii i akademicy zapomnieli o słowach Lenina: „gdy są jeszcze robotnicy i chłopi, to znaczy, że socjalizm jeszcze nie został zbudowany”.

W „Biografii Karola Marksa” (1973) również profesorowie, filozofowie i członkowie Akademii Nauk ZSRR, podają błędnie: „Marks stwierdzał (gdzie i kiedy, tego nie podają – KM.), że proces powstawania i rozwijania się komunistycznej formacji społecznej będzie zawierał następujące etapy:

okres przejściowy,

pierwszą fazę społeczeństwa komunistycznego – socjalizm,

fazę wyższą – komunizm”. (Str.898)

Etap a)… Nigdy Marks o takim „etapie” nie mówił, jako o etapie poprzedzającym „etapy”: b)… i c)… Marks w „Krytyce Programu Gotajskiego” w ogóle nie mówił o okresie przejściowym „od kapitalizmu do socjalizmu”, lecz zawsze o okresie przejściowym „od społeczeństwa kapitalistycznego do komunistycznego”, który dzieli on tylko na dwie fazy komunizmu: niższą i wyższą. Jest to takie poprawianie mego tekstu – mówi Marks – by go później było łatwiej obalić.

Nieco dalej czytamy: „Jeśli chodzi o okres przejściowy, to zarówno Marks jak i Lenin dokładnie zakreślili jego historyczne ramy jako okres przejścia od kapitalizmu do socjalizmu”. Lenin zgodny był z Marksem, lecz obaj nigdzie nie mówili o „okresie przejścia od kapitalizmu do socjalizmu”. Następnie czytamy: „Marks obrazowo mówił, że pierwsza faza społeczeństwa komunistycznego nastąpi po długich bólach porodowych okresu przejściowego”, lecz Marks mówił o tego rodzaju „bólach porodowych” w świecie kapitalistycznym w skali światowej, ponieważ one to rodzą niższą fazę społeczeństwa komunistycznego, a więc państwo rewolucyjnej dyktatury proletariatu. Stąd tego rodzaju „okres przejściowy” istnieje w światowej formacji ekonomicznej kapitalizmu i będzie on trwał do ostatecznego zwycięstwa światowej formacji ekonomicznej komunizmu. Pierwszym bólem porodowym w kapitalizmie było zwycięstwo Wielkiej Rewolucji Październikowej w Rosji w 1917 r., a następnymi były „narodziny” krajów demokracji ludowej i znowu wielkim „porodem” stało się zwycięstwo Wielkiej Rewolucji w Chinach. Tego rodzaju okres przejściowy bólów porodowych trwać będzie od 1917 r. do ostatecznego zwycięstwa komunizmu nad kapitalizmem w skali światowej, lecz nie ma to nic wspólnego z marksistowskim okresem przejściowym, który składa się tylko z niższej fazy komunizmu.

POLSKI „WKŁAD” DO WYPACZEŃ OKRESU PRZEJŚCIOWEGO

Polscy filozofowie mają również swój wkład w rewizjonistycznym wypaczaniu stanowiska Marksa. Jarosław Ładosz w słowie wstępnym do książki N. Bucharina „Ekonomia okresu przejściowego” (KiW 1990) – czytamy: „Uniwersalna formuła o historycznej konieczności przejścia społeczeństwa na drodze do komunizmu przez fazę przejściową od kapitalizmu do socjalizmu, fazę, w której państwo musi być dyktaturą proletariatu, a która poprzedza niższą fazę społeczeństwa komunistycznego (dziś nazywaną socjalizmem właśnie), pojawiła się ona w marksowskiej »Krytyce Programu Gotajskiego«”. Powyższe twierdzenie J. Ładosza nie ma nic wspólnego ze stanowiskiem Marksa, który mówiąc o dwóch fazach komunizmu, nie czyni żadnej wzmianki o „fazie przejściowej od kapitalizmu do socjalizmu”. Skoro jednak według J. Ładosza, ma ona „poprzedzać” marksowską pierwszą fazę komunizmu, to musi znajdować się jeszcze w społeczeństwie kapitalistycznym, ale wobec tego w jaki sposób państwo polityczne w kapitalizmie (może?- KM.) „musi być dyktaturą proletariatu”?

W rzeczywistości J. Ładosz odrzuca stanowisko Marksa, ponieważ, jak sam twierdzi, widzi on „materialne przesłanki przejścia do socjalizmu w światowej skali”. Skoro jednak ma to nastąpić przed marksowską niższą fazą komunizmu, to ten „socjalizm w światowej skali” może mieć charakter tylko burżuazyjny. Z powyższego wynika, że Ładosz ma na uwadze, o czym wyraźnie jeszcze nie ośmiela się mówić: przedłużenie panowania wielkiego kapitału pod sztandarem socjalizmu burżuazyjnego, tj. „nowej lewicy”, o której mówi otwarcie Adam Schaff.

„Nowa lewica – mówi Schaff – składać się będzie z różnych elementów, również nie hołdujących marksizmowi, ale jej część marksistowska będzie nie tylko ważna, będzie ona nadawała ton całemu rozwojowi”. (Adam Schaff „Notatki Kłopotnika”). Schaff usiłuje zjednoczyć, pogodzić ogień z wodą: socjaldemokratów z komunistami (w rzeczywistości ze współczesnymi rewizjonistami, ponieważ jest nim sam). Współcześni rewizjoniści, tj. prawicowi oportuniści nie wierzą w historyczną rolę klasy robotniczej, ani w jej potężne produkcyjne siły twórcze, nie wierzą także w naukowe planowanie rozwoju gospodarczego kraju i odrzucają marksowską teorię wartości dodatkowej. Wierzą natomiast w możliwość umocnienia kapitalizmu na bliżej nieokreślony okres, bez pomocy żywej siły roboczej, zastępującej robotników automatami i robotami, a więc marzą o epoce kapitalizmu bez proletariatu. „Twórczy” marksizm współczesnych rewizjonistów polega na odrzuceniu marksizmu, co nie przeszkadza im nazywać się „marksistami”, mężnie walczącymi z dogmatykami marksizmu. Schaff czyni wysiłki, by burżuazyjni socjaldemokraci i współcześni rewizjoniści zjednoczyli się w jednej partii, pod szyldem „nowej lewicy” celem obrony i umocnienia „społeczeństwa gospodarki rynkowej”, ponieważ obecny „kapitalizm menedżerski” jest systemem postępowym w stosunku do „dzikiego kapitalizmu XIX-wiecznego”. „Nowa lewica” to ufryzowany „lewymi” frazesami światowy burżuazyjny socjaldemokratyzm, polityczna nadbudowa „socjalizmu w światowej skali” Jarosława Ładosza, która ma poprzedzać niższą fazę marksowskiego komunizmu, by przedłużyć panowanie kapitalizmu w skali światowej.

W państwie socjalistycznym, niższej fazie komunizmu, uspołecznienie prywatnej własności środków produkcji likwiduje: produkcję towarową, burżuazyjną wartość dodatkową i prawo wartości. Oczywiście następuje to stopniowo. W ramach socjalistycznej gospodarki planowej, klasa robotnicza produkuje już produkt ogólnospołeczny, z którego, po potrąceniach na dalszy rozwój gospodarczy i inne potrzeby społeczne, robotnik otrzymuje należną mu część własnego wkładu, „według jego pracy”. W ten sposób tworzy się i umacnia materialna baza komunizmu.

Wynagrodzenie robotnika „według jego pracy” jest z reguły, mimo tych potrąceń, wyższe niż odpowiednia cena rynkowa wartości siły roboczej, które w drodze konkurencji między robotnikami i wskutek nacisku armii bezrobotnych jest spychane do możliwie najniższego poziomu ceny siły roboczej. W socjalistycznej gospodarce planowej konkurencję zastępuje socjalistyczne współzawodnictwo pracy. Wyższa wydajność pracy winna zwiększać wysokość wynagrodzenia co najmniej o 0,6 – 0,7 jednostki zwiększonej wydajności pracy.

„Nowy socjalizm” A. Schaffa zakłada zachowanie w państwie „części kapitalizmu menedżerskiego” (nie mówi jak wielka ma być ta „część”- KM.), a więc schaffowski „nowy socjalizm” zachowuje państwo, wprawdzie nieco zreformowane, ale nadal państwo dyktatury burżuazji kapitalizmu menedżerskiego. W takim państwie nie można nawet marzyć o likwidacji burżuazyjnej wartości dodatkowej. Jednak Schaff twierdzi, że na skutek nowej rewolucji przemysłowej zmniejsza się ilość zatrudnionych robotników, co nie budzi wątpliwości, mówił o tym już Marks, lecz Marks nigdy nie mówił, że tym samym kurczy się zasięg działania prawa wartości dodatkowej. Schaff wyjaśnia, że nie dotyczy to stałego wzrostu globalnej wartości produkcji, ponieważ automatyzacja i robotyzacja wzmacniają siłę wartości produkcji, zamiast wartości dodatkowej rodzi „produkt dodatkowy”. Stąd „w epoce automatyzacji i robotyzacji – mówi Schaff – zniknie w dużym stopniu problem wartości dodatkowej (Mehrwert w ujęciu „Kapitału”), pozostanie natomiast produkt dodatkowy.

Twierdzenie, że w kapitalizmie, jakie by on nie przybrał nazwy i formy, nie klasa robotnicza tworzy wartość dodatkową, lecz automaty i roboty w postaci „produktu dodatkowego”, jest po prostu absurdalne, lecz Schaff w ten właśnie sposób „uporał się” z marksowską wartością dodatkową. Engels ostrzegał tego rodzaju „poprawiaczy” Marksa i marksowskiej wartości dodatkowej, ponieważ – mówił on – jest to problem naukowy i przez Marksa w sposób naukowy uzasadniony, a więc mogą sobie tylko „poparzyć palce”. Adam Schaff świadomie wypacza albo nie rozumie w pełni marksowskiego prawa wartości dodatkowej, którą tworzy tylko żywa siła robocza”, co zresztą nie jest dla Schaffa tajemnicą, a mimo to jako współczesny rewizjonista tj. prawicowy oportunista i obrońca kapitalizmu menedżerskiego, a więc burżuazyjnej „społecznej gospodarki rynkowej”, twierdzi bezpodstawnie, że nowoczesny postęp techniczny, a więc nowa rewolucja w produkcji w postaci nowoczesnej automatyzacji i robotyzacji tworzy: produkt dodatkowy bez udziału żywej siły roboczej.

„Produkt dodatkowy”, o którym mówi Schaff, w rzeczywistości nie jest produktem dodatkowym, lecz tylko innym rodzajem towaru wytworzonego z tej samej ilości pracy uprzedmiotowionej, w surowcach, materiałach itp., w tym i częściowego zużycia przy jego produkcji robota czy automatu, jednak w dziwnej fabryce, w której siłami produkcyjnymi kierują nie robotnicy, nie marksowska żywa siła robocza, lecz duch święty. Jest to ideał, marzenie pokoleń burżuazji i jej usłużnych sług, czym się prawdziwi ludzie nauki nie zajmują.

Schaff nie widzi, że przecież już obecnie stosowany jest pewien stopień automatyzacji i robotyzacji w procesie produkcji, także i w Polsce, a mimo to nikt, nawet Schaff, nie twierdzi, że w jakiejś fabryce tworzy ona nie wartość dodatkową, lecz „produkt dodatkowy”. Poza tym jak automatyzacja i robotyzacja jest jeszcze na początku drogi, świadczy ostatnio podpisana umowa rządu polskiego z koncernem General Motors, który niewątpliwie jest uzbrojony w najnowocześniejsze automaty i roboty, o zbudowanie od fundamentów nowoczesnej fabryki samochodów w Gliwicach, gwarantując, jak donosi prasa, zatrudnienie wielotysięcznej załogi robotników.

Oto przykład jak daleko jest jeszcze do „obumarcia” klasy robotniczej na skutek rozwoju postępu i uzbrojenia produkcji przemysłowej w kompleksową automatyzację i robotyzację, czego Marks nigdy nie bagatelizował, a więc nie jest to problem nowy, odkryty dopiero przez Schaffa. Poza tym nawet największe nasycenie produkcji automatyzacją i robotyzacją nie ruszy z miejsca, jeżeli w takim zakładzie pracy nie będzie zatrudniona odpowiednia kadra inżynieryjno-techniczna i załoga wykwalifikowanych robotników. Na politykę zatrudnienia i walkę z bezrobociem i nędzą Marks miał również pogląd słuszny i nadal aktualny.

„Ilość środków produkcji i wydajność pracy wzrastają szybciej niż liczba ludności produkcyjnej, ale – mówi Marks – gdyby jednak jutro nastąpiło ogólne ograniczenie pracy do racjonalnej normy, stopniowanej przy tym w stosunku do różnych warstw klasy robotniczej, zależnej od płci i wieku, dzisiejsza ludność robotnicza okazałaby się absolutnie niewystarczająca na kontynuowanie produkcji narodowej na obecnym etapie. Ogromna większość robotników obecnie „nieprodukcyjnych” musiałaby się przeobrazić w „produkcyjnych”.

Tymczasem od ponad stu lat 8-godzinny dzień pracy nie jest skrócony ustawowo w skali przynajmniej państw najbardziej uprzemysłowionych. Obecnie hasło walki np. o 6-godzinny dzień pracy, winno stać się bojowym hasłem całego międzynarodowego proletariatu.

Gdyby jednak, jak mówi Schaff, wartość dodatkową tworzyła nie „żywa siła robocza”, tylko roboty i automaty w postaci „dodatkowego produktu”, to przecież General Motors, koncern światowy, uzbrojony w najnowocześniejsze roboty, mógłby je wykorzystać w Ameryce, zmniejszając nieco wielomilionowe bezrobocie i zrezygnować z budowy tak dużej fabryki w Gliwicach. Czyni to jednak dlatego, że doskonale wie, iż marksowską wartość dodatkową tworzy „żywa siła robocza”, która w Polsce jest ponad 10 razy tańsza niż w USA.

Tak postępują i z tych samych powodów koncerny nie tylko amerykańskie, ponieważ proletariat w krajach najbardziej uprzemysłowionych wywalczył sobie wysoką stawkę zapłaty za godzinę pracy.

A. Schaff prorokuje przeniesienie „Kapitału” Marksa na półki szanownych dzieł starych mistrzów, ale już o historycznym znaczeniu.

Jest to, mówi, „normalne”, ponieważ Marks i Engels powtarzali tezę: że „ich teoria nie jest dogmatem”. To prawda, lecz nie cała, ponieważ Engels wzywał do rozwijania teorii Marksa, ale tylko „we wszystkich jej szczegółach i powiązaniach”, nie podważając zasady teoretycznej, którą jest marksowska teoria wartości dodatkowej, ponieważ jest ona uzasadniona naukowo i jak dotychczas w sposób naukowy niepodważona. Jest to prawda, liczą się, bowiem z nią największe światowe koncerny kapitalistyczne, zarządzane przecież przez najwybitniejszych menadżerów, którzy na pewno woleliby grabić „dodatkowy produkt” bez pracy dodatkowej klasy robotniczej.

„Prawo wartości – mówi Engels – jest już z góry sprzeczne z poglądem przejętym z kapitalistycznego świata wyobrażeń, jakoby nagromadzona praca miniona, z której składa się kapitał, nie tylko była określona sumą wartości gotowej, lecz jako czynnik produkcji oraz czynnik powstawania zysków posiadała również zdolność tworzenia wartości, była więc źródłem większej wartości niż ta, którą sama posiadała; prawo wartości stwierdza, że zdolność ta właściwa jest jedynie pracy żywej”.

Prof. Adam Schaff zlekceważył ostrzeżenie Engelsa i wobec tego uderzył kulą w płot. Podkreślam to, ponieważ robotnikom trzeba mówić prawdę i tylko prawdę!

RÓŻNE DROGI DO KOMUNIZMU

Okres przejściowy obejmuje niższą fazę marksowskiego rozwoju od społeczeństwa kapitalistycznego do komunistycznego, a więc okres od przejęcia bezpośrednio lub pośrednio władzy politycznej w państwie przez klasę robotniczą i ustanowienia dyktatury proletariatu, to jest państwa, w którym proletariat jest zorganizowany w klasę panującą. Nic strasznego, ponieważ dyktatura burżuazji jest właśnie takim państwem, w którym burżuazja jest zorganizowana w klasę panującą, różnica zaś polega na tym, że burżuazja w naszym kraju stanowi nie więcej niż 10 procent ludności, a proletariat połowę społeczeństwa i tym samym reprezentuje w kraju interesy około 80% społeczeństwa, tj. najszersze masy ludu pracującego i wyzyskiwanego.

Demokracja państwa dyktatury proletariatu tj. demokracja socjalistyczna dla najszerszych mas ludu pracującego działa pod kierownictwem politycznym klasy proletariatu wielkoprzemysłowego, który w stosunku do klasy burżuazji jest klasą najbardziej rewolucyjną i zmierza w drodze budownictwa socjalistycznego do zniesienia wszelkich klas, a więc i siebie tj. klasy robotniczej, celem przejścia do społeczeństwa bezklasowego, komunizmu.

Niższa faza komunizmu, tj. droga budownictwa socjalistycznego w każdym kraju socjalistycznym, jest na ogół biorąc zawsze nieco odmienna od pozostałych dróg pod względem przede wszystkim stopnia rozwoju wielkiego przemysłu i zakresu gospodarki uspołecznionej, ale również kultury, tradycji, stanu zasobów surowcowych itp.

Marks uzasadnia ten stan zróżnicowania w następujący sposób: „oddziały klasy robotniczej w różnych krajach mają różne warunki rozwoju, z konieczności ich poglądy teoretyczne, które są odzwierciedleniem rzeczywistego ruchu także się różnią” (…) „w każdej części świata – mówi dalej Marks – zagadnienia przybierają odrębne aspekty, robotnicy uwzględniają to i własną drogą dążą do rozwiązania” (…) „wyboru i sposobu rozwiązania dokonuje sama klasa robotnicza tego kraju” (…). „Marks – mówi Engels – w pełni polegał na rozwoju umysłowym klasy robotniczej”, i niejednokrotnie podkreślał: „klasa robotnicza może działać jako klasa tylko przez ukonstytuowanie się w odrębną partię polityczną, ponieważ ma ona własne interesy polityczne i społeczne”.

Komunizm może zostać zbudowany tylko w skali światowej. A więc wysiłkiem nie jednego kraju, lecz międzynarodowego proletariatu. Chodzi jednak o to, by między tymi narodowymi odmiennościami był jeden wspólny cel, a mianowicie: „wzajemna pomoc, postęp i całkowite wyzwolenie klasy robotniczej”.

Drogi do komunizmu, tj. drogi budownictwa socjalistycznego mogą się różnić, jednak cel winien być wspólny, rozszyfrujmy więc jego trzy człony, które stanowią jedność i powinny stać się siłą napędową w praktycznym działaniu międzynarodowego proletariatu:

  • „wzajemna pomoc”: polityczna, materialna, kulturalna i w obronie przed niebezpieczeństwem ze strony otoczenia kapitalistycznego oraz dzielenie się doświadczeniem i osiągnięciami w dziedzinie nauki i ekonomiki, szczególnie dotyczącymi wzrostu produkcji i wydajności pracy; wysoki i coraz wyższy wzrost sił wytwórczych oraz wymiany towarowej ze światem, winien stanowić podstawę do tworzenia nowych wielkich jednostek organizacyjnych i instytucji, wykraczających poza granice jednego kraju, a więc o charakterze – jak mówi Marks – „powszechnodziejowym”;
  • „postęp”: winien wyrażać się w kontynuowaniu w każdym kraju socjalistycznym rewolucji w permanencji w całym życiu społeczeństwa w okresie przejściowym w skali światowej, ponieważ samo stopniowe uspołecznienie prywatnej własności środków produkcji nie stanowi uniwersalnego lekarstwa, na wszystkie trudności okresu przejściowego, w których nadal toczy się walka klasowa;
  • „całkowite wyzwolenie klasy robotniczej”: nastąpi dopiero wówczas, gdy zostanie ostatecznie zlikwidowane społeczeństwo klasowe w skali światowej, w komunizmie, ponieważ jest to zadanie międzynarodowego proletariatu.

Marks te właśnie trzy zadania, jako wspólny cel, stawia przed międzynarodowym proletariatem, jako abecadło (a, b, c) internacjonalizmu proletariackiego.

POLSKA REPUBLIKA SOCJALISTYCZNA (POLSKA DROGA DO KOMUNIZMU)

1. RADY LUDU PRACUJĄCEGO

„Celem Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników (MSR) – mówi Marks – jest ekonomiczne wyzwolenie klasy robotniczej przez zdobycie władzy politycznej”. Czas na podjęcie walki o jej zdobycie dojrzał, ponieważ klasa robotnicza stanowi połowę społeczeństwa i jest główną siłą polityczną całego ludu pracującego i wyzyskiwanego. Klasa robotnicza natychmiast po zwycięstwie rewolucji socjalistycznej i ustanowieniu dyktatury proletariatu organizuje się w klasę panującą by mogła w sposób nie pojedynczy, lecz zbiorowy, stosować państwowe środki przymusu przeciwko klasie burżuazji i siłom reakcji o swe wyzwolenie ekonomiczne tj. z niewoli pracy najemnej.

Klasa zwycięskiego proletariatu odrzuca burżuazyjny wielopartyjny parlamentaryzm, likwiduje instytucje konserwatywnego senatu, urzędu prezydenta i wojewody na rzecz walki politycznej w wielostopniowym systemie Rad Ludu Pracującego pod politycznym kierownictwem klasy robotniczej i jej rewolucyjnej partii.

Demokracja dyktatury proletariatu jest zaprzeczeniem demokracji burżuazyjnej typu wielopartyjnego parlamentaryzmu. Wybory do Rad Ludu Pracującego są wielostopniowe, lecz stanowią zwartą całość organizacyjną mas pracujących w działaniu społeczno-politycznym. Treścią Rad Ludu Pracującego jest prawo powszechnego, równego, bezpośredniego, tajnego i proporcjonalnego głosowania zgodnie z klasową strukturą społeczeństwa. Punkt ciężkości przesuwa się z aktu wyborczego na konkretną działalność społeczno-polityczną mas ludowych po wyborach. Demokracja socjalistyczna polega także na tym, że wyborcy korzystają nie tylko raz na parę lat z prawa wyborczego, lecz również i z prawa do natychmiastowego odwołania wybranego delegata, gdy utraci on zaufanie wyborców.

Wielostopniowość wyborów do Rad Ludu Pracującego polega na tym, że włącza ona całe społeczeństwo do rządzenia krajem. Temu celowi służą wybory bezpośrednie przez całą ludność, delegatów do rady najniższej, lecz podstawowej komórki państwa, jaką jest gmina i dzielnica w mieście, a więc wybory na tym podstawowym szczeblu władzy publicznej, mają charakter powszechny. Natomiast rada wojewódzka składa się z delegatów wybranych przez rady gminne i dzielnicowe ze swego składu. Delegatów zaś do Ogólnokrajowej Rady Ludu Pracującego wybierają rady wojewódzkie ze swego składu. Przy tego rodzaju wielostopniowym systemie delegaci rad wojewódzkich i rady ogólnokrajowej są najpierw delegatami rad gminnych i dzielnicowych, wybranymi w powszechnym głosowaniu całego społeczeństwa.

Przy wielostopniowym systemie rad nabiera krwi i życia prawo do odwołania delegata w każdym czasie i bez żadnych ograniczeń czy trudności, gdy utraci on zaufanie swych wyborców, a więc nie czekając na wybory do nowej kadencji, które odbywają się np. co cztery lata.

Gdy delegat rady gminnej lub dzielnicy utraci zaufanie swych wyborców, rada gminna lub dzielnicowa, na żądanie określonej ilości podpisów swych wyborców, przeprowadza wybory uzupełniające, natomiast delegat rady wojewódzkiej lub ogólnokrajowej, który utraci zaufanie rady, która go wybrała, może być odwołany bez żadnych trudności na jej najbliższym posiedzeniu plenarnym. Prawo społeczeństwa do wyboru delegata bez prawa do natychmiastowego odwołania go bez żadnych trudności, gdy utracił on zaufanie swych wyborców, jest pustym dźwiękiem, oszustwem politycznym.

Cały aparat Rad Ludu Pracującego podlega prezydium tych rad, które są instancjami stale pracującymi. System Rad Ludu Pracującego ma charakter jednolitej władzy ustawodawczo-wykonawczej. W systemie demokracji socjalistycznej obowiązuje zasada maksymalnej decentralizacji administracji. Tylko to, co wykracza poza sprawne możliwości zarządzania na szczeblu gminy czy województwa powinno należeć do kompetencji rady stopnia wyższego.

Struktura socjalnego składu Rad Ludu Pracującego winna odpowiadać strukturze społeczeństwa. Dla przykładu, gdyby zamiast obecnego Sejmu, Ogólnokrajowa Rada Ludu Pracującego liczyła 460 delegatów-posłów, to w jej skład powinno wchodzić 230 robotników, ponieważ obecnie klasa robotnicza stanowi połowę społeczeństwa, następnie ok. 100 mało i średniorolnych chłopów, ok. 110 przedstawicieli inteligencji i drobnomieszczaństwa oraz innych ok. 20 delegatów-posłów.

W skład systemu Rad Ludu Pracującego mogą być wybrane tylko osoby, które nie wyzyskują cudzej pracy i w żadnej formie nie korzystają z wyzysku. Marks, analizując znaczenie Komuny Paryskiej, powiedział, że była ona „reprezentantką wszystkich klas społeczeństwa, które nie żyją kosztem cudzej pracy”.

W Radach Ludu Pracującego będzie nadal toczyć się walka klasowa pod politycznym kierownictwem klasy robotniczej. Cóż w tej walce w Radach, w sprawie budownictwa społeczeństwa komunistycznego, mogą pomóc wyzyskiwacze? Mogą tylko szkodzić, są więc tam niepotrzebni.

Powrót do PRL jest niemożliwy i nigdy nie nastąpi, ponieważ historia idzie naprzód, wszelkie zwroty i zahamowania mają charakter kontrrewolucyjny i nie są w stanie zmienić praw rozwoju społecznego. Pojawienie się na scenie dziejów narodu polskiego III RP ma charakter reakcyjnej efemerydy, ponieważ nawiązywanie do polityki rządów sanacyjnych obszarników i kapitalistów, są skazane na klęskę. Naród polski nie może iść naprzód nie idąc do komunizmu. O dalszych losach narodu i państwa zadecyduje klasa robotnicza, najszersze masy pracujące i wyzyskiwane, a na ich sztandarach walki o nową Polskę postępową widnieje Hasło: NIECH ŻYJE POLSKA REPUBLIKA SOCJALISTYCZNA

2. SOCJALISTYCZNA GOSPODARKA PLANOWA

W okresie przejściowym od społeczeństwa kapitalistycznego do komunistycznego, a więc w państwie rewolucyjnej dyktatury proletariatu, problem uspołecznienia prywatnej własności środków produkcji jest dla klasy robotniczej kwestią życia i śmierci, tak jak dla klasy burżuazji jest prywatna własność środków produkcji. Stąd klasa robotnicza natychmiast po zdobyciu władzy politycznej, aby ją umocnić, musi podważyć w sposób znaczący materialną bazę kapitalizmu w drodze uspołecznienia podstawowych gałęzi gospodarki kapitalistycznej: przemysłu, górnictwa, energetyki, transportu, komunikacji, handlu zagranicznego, pieniądza i kredytu bankowego. Jest to dla klasy proletariatu problem najwyższej rangi, „być albo nie być”.

Z chwilą zaś uspołecznienia, tj. stopniowego przejmowania przez państwo prywatnej własności środków produkcji, ulega w tym samym zakresie likwidacja produkcji towarowej, a więc zanika również prawo wartości dodatkowej i samo prawo wartości, które zostaje zastąpione przez wartość czasu pracy w ramach planowego, proporcjonalnego rozwoju bazy materialnej komunizmu.

Ponieważ uspołecznienie prywatnej własności środków produkcji następuje stopniowo, to w okresie przejściowym istnieją dwa sektory gospodarki:

a) uspołecznionej, do którego zalicza się również różne formy spółdzielczości, szczególnie spółdzielnie produkcyjne w rolnictwie i spółdzielnie pracy w rzemiośle i drobnej wytwórczości,

b) produkcji towarowej. W pierwszym dziale plan, w drugim wolny rynek i konkurencja w ramach planu. Państwo socjalistyczne typu rewolucyjnej dyktatury proletariatu stopniowo ogranicza wielkość produkcji sektora prywatnego w drodze:

– konkurencji,

– wykupu przedsiębiorstw prywatnych, które dojrzały do ich uspołecznienia, płacąc obligacjami papierów wartościowych.

Istnieje teoria prawicowo-oportunistycznych „nacjonaliza­torów”, która pojawiła się w drugiej połowie XIX wieku w USA, a następnie w Anglii. Wyznawcy tej teorii są zwolennikami pokojowego wrastania kapitalizmu w socjalizm. Obecnie głoszą oni, że początkowe uspołecznienie prywatnej własności środków produkcji działa automatycznie na dalsze pokojowe przekształcenie gospodarki kapitalistycznej w komunistyczną. Pierwszą fazę nacjonalizacji traktują jako uniwersalne lekarstwo na wszelkie inne trudności i sprzeczności klasowe okresu przejściowego, zapominając, że nadal toczy się walka klasowa pod powierzchnią życia w całym społeczeństwie i publicznie w łonie Rad Ludu Pracującego wszystkich stopni. Upaństwowienie w kapitalizmie prywatnej fabryki nie narusza ustroju kapitalistycznego, zmienia tylko – mówi Engels – formę wyzysku. Nacjonalizacja w państwie rewolucyjnej dyktatury proletariatu także nie rozwiązuje niczego ostatecznie, stwarza tylko bazę materialną komunizmu, otwierając drogę do ostrej walki klasowej o przekształcenie społeczeństwa kapitalistycznego w komunistyczne. W PRL pokojowe wrastanie kapitalizmu w socjalizm zakończyło się pokojową restauracją kapitalizmu.

Klasa robotnicza nie może zapominać, ani tym bardziej niedoceniać, że w państwie typu rewolucyjnej dyktatury proletariatu, a więc w całym okresie niższej fazy komunizmu toczy się – jak mówi Marks – „rewolucja w permanencji” celem przekształcenia społeczeństwa kapitalistycznego w komunistyczne. Nacjonalizacja prywatnej własności środków produkcji otwiera drogę naprzód, tworzy podstawę do dalszych rewolucyjnych przeobrażeń, ostrej walki klasowej na wszystkich frontach życia społecznego i politycznego. W okresie przejściowym, tj. w niższej fazie komunizmu, nie można wykluczyć wystąpień kontrrewolucyjnych oraz wszelkiego rodzaju prób obalenia państwa socjalistycznego i przywrócenia starego kapitalistycznego porządku. Podczas takich wystąpień kontrrewolucyjnych, legalna władza ludu pracującego – mówi Marks – „ma prawo użycia środków przymusu państwowego, celem stłumienia rebelii buntowników”. W takich wypadkach rebelia buntowników – podkreśla Marks – sama wkłada miecz w ręce legalnego państwa rewolucyjnej dyktatury proletariatu, co może tylko przyspieszyć tempo dalszych przekształceń zmierzających do zniesienia klas.

Zadaniem państwa rewolucyjnej dyktatury proletariatu jest stopniowe wprowadzanie w życie powszechnego obowiązku pracy, a więc jest zaprzeczeniem istnienia bezrobocia, co zmierza również do ustawowego skrócenia czasu dnia pracy, obecnie np. do sześciu godzin, przy pracy ciągłej, i siódmym dniu wolnym od pracy, likwidując tym samym wolne soboty, jako sprzeczne z zasadą ciągłości pracy wszystkich sił produkcyjnych, tj. maszyn i urządzeń. Zmiana załóg robotniczych – mówi Engels – może następować nawet co dwie godziny, natomiast maszyny i produkcja winna mieć charakter ciągły, co jest zgodne z nowoczesną techniką i zasadą oszczędności, a więc leży w interesie całego społeczeństwa. Skrócenie czasu dnia pracy, podniesienie ogólnego poziomu oświaty i kultury oraz zmniejszenie rozpiętości między pracą fizyczną i umysłową przyczynia się do wzrostu wydajności pracy.

O wyższości ustroju socjalistycznego nad kapitalistycznym zdecyduje wyższa wydajność pracy i w ogromnym stopniu likwidacja marnotrawstwa wskutek zwierzęcej konkurencji i kryzysów. Jednak, gdy rewolucja socjalistyczna zwycięża w krajach słabo rozwiniętego kapitalizmu, jak to miało miejsce dotychczas w całym obozie socjalizmu, przyspieszenie tempa wzrostu wydajności pracy wymaga dużych nakładów inwestycyjnych, co można osiągnąć w drodze akumulacji wewnętrznej lub wykorzystania kredytów zagranicznych, a także na skutek zwiększonego tempa wzrostu gospodarczego kraju. ZSRR do chwili uznania go przez USA w 1933 r. prawie nie korzystał z takich kredytów. Chiny Ludowe dopiero po 22 latach nawiązały bliższe stosunki polityczne i gospodarcze z USA, Polska zaczęła korzystać z kredytów zagranicznych państw kapitalistycznych dopiero w 1956 r., po wydarzeniach „październikowych”.

Pierwszy okres rozwoju budownictwa socjalistycznego krajów obozu socjalistycznego, szczególnie wzrost wielkiego przemysłu, opierał się prawie w całości na akumulacji wewnętrznej, pochodzącej z eksportu surowców i oszczędności w rolnictwie.

Jednak w krajach socjalistycznych występuje jaskrawe zjawisko wielokrotnie wyższego tempa wzrostu gospodarczego, niż w krajach kapitalistycznych najbardziej rozwiniętych, ponieważ celem jest tam zwierzęca konkurencja i zysk, natomiast w krajach obozu socjalizmu celem maksymalnego wzrostu gospodarczego jest stałe zaspokajanie zwiększających się potrzeb całego społeczeństwa.

Stąd o ile w krajach kapitalistycznych rynek zbytu towarów nie nadąża za tempem wzrostu produkcji, to w krajach socjalistycznych potrzeby ludności są szybciej zaspokajane. Produkcja w krajach socjalistycznych posiada wprost nieograniczony wewnętrzny rynek zbytu. Kraje rolnicze w szybkim tempie przekształcają się w kraje przemysłowo-rolnicze. Maleje nadmiar ludności bezrolnej i małorolnej na wsi, wzrasta ludność w miastach.

Wysokie tempo wzrostu socjalistycznej produkcji przemysłowej i budownictwa, przyspiesza tempo wzrostu akumulacji wewnętrznej. Prawidłowy zaś podział wynagrodzenia za wzrost wydajności pracy, przyspiesza modernizację produkcji i podnosi poziom życia załogi przedsiębiorstwa. Świadczy to o wyższości ustroju socjalistycznego nad kapitalistycznym już w niższej fazie komunizmu.

Tempo wzrostu gospodarczego jest wielokrotnie wyższe niż w krajach kapitalistycznych wysoko uprzemysłowionych. Świadczy to również o rewolucyjnej roli klasy robotniczej w rozwoju nie tylko produkcji, lecz w całym życiu społeczno-politycznym, ponieważ „ze wszystkich narzędzi produkcji – mówi Marks – klasa robotnicza jest najpotężniejszą siłą wytwórczą”.

Oto parę przykładów dla zilustrowania tempa wzrostu produkcji przemysłowej w krajach obozu socjalizmu i w krajach kapitalistycznych wysoko rozwiniętych.

W ZSRR w okresie 1946-1950 (biorąc 1946 za 100) produkcja przemysłowa wzrosła do 188, prawie dwukrotnie, a w następnym okresie 1951- 1960 (biorąc 1950 r. za 100) wzrosła do 306, a więc trzykrotnie, czyli przeciętnie rosła rocznie o 11,3 proc.

Biorąc produkcje przemysłową w 1937 r. w krajach socjalistycznych (KS) i w krajach kapitalistycznych (KK) za 100, osiągnęła ona:

  • w 1955 r. w KS 362, a w KK 199;
  • w 1958 r. w KS 521, a w KK 210;
  • w 1960 r. w KS 681, a w KK 244;

Tak wysokie tempo wzrostu produkcji przemysłowej utrzymuje się nadal w Chińskiej Republice Ludowej, kraju socjalistycznym, w którym obecnie produkcja przemysłu państwowego, czyli uspołecznionego, stanowi 85 proc. a produkcja przedsiębiorstw prywatnych, w tym i zagranicznych, nie przekracza 15 proc.

Produkcja przemysłowa krajów RWPG w latach 1960-1980 (biorąc 1960 r. za 100) wzrosła do 426,2 a więc ponad czterokrotnie.

Porównując zaś tempo wzrostu produkcji przemysłowej w okresie 1930-1955, a więc w latach najtrudniejszych dla ZSRR, produkcja Związku Radzieckiego wzrastała przeciętnie rocznie o 12,3 proc. Stanów Zjednoczonych o 3,3 proc., Anglii o 2,4 i Francji o zaledwie 0,9 proc. A więc tempo wzrostu produkcji przemysłowej krajów socjalistycznych było w tych latach ponad czterokrotnie wyższe niż krajów najbardziej rozwiniętego kapitalizmu. Są to fakty, których nie obali żaden współczesny rewizjonista.

„Cudze chwalicie, swego nie znacie”. W Polsce tempo wzrostu produkcji przemysłowej, biorąc rok poprzedni za 100, wynosiło w 1947 r. 123, w 1948 – 136,9, a w 1949 r. – 121,8. Wielkość produkcji globalnej na jednego mieszkańca była w 1949 r. 2,5 raza wyższa od uzyskanej w 1937 r. W Polsce 1955 r. produkcja przemysłowa w przeliczeniu na jednego mieszkańca przekroczyła 5,6-krotnie poziom z 1938 r. Zatrudnienie w planie 6-letnim wzrosło o 2,2 miliona osób, gdy w wymarzonej przez burżuazję i reakcję oraz jej socjaldemokratyczne sługi III RP również w okresie sześciu lat, bezrobocie przekroczyło trzy miliony osób. Średnioroczne tempo wzrostu produkcji globalnej w planie 6-letnim wynosiło 15 procent, a produkcji czystej w latach 1951-1955 średnioroczne tempo wzrostu wynosiło 10,3 do 12,2 procent. Natomiast wzrost dochodu narodowego w Polsce był również wysoki i w latach 1950-1955 wynosił przeciętnie 9,6 proc. W dziesięcioleciu rządów Gomułki (1961-1970) obniżył się do 6,1 proc. A w dekadzie Gierka (1971-1980) spadł do 5,4 proc. W sumie wskaźniki wzrostu produkcji przemysłowej i dochodu narodowego, osiągniętego przez wszystkie rządy w latach 1956-1980 jak i obecnie w III RP są niższe, co najmniej o połowę, niż w okresie planu 6-letniego.

„Le Monde” z 4 VI br. Ocenia stan gospodarki kapitalistycznej bardzo pesymistycznie. Oto jej fragmenty: „oczywiście gospodarka amerykańska od 1992 r. a więc od pięciu lat, przeżywa ekspansję i ma 3-procentowy wzrost gospodarczy (a więc niższy niż miała w 1955 r. – 3,3 -KM.), który trzeba porównać z mizerią europejską (tylko 1,4 proc. wzrostu) i z niepewnością, co do utrzymania wzrostu gospodarczego Japonii (0,8 proc. rocznie). Jednakże ta pomyślna dla Stanów Zjednoczonych koniunktura jest w dużej mierze wynikiem zręcznego manipulowania kursem dolara oraz nadmiaru oszczędności w Japonii, co pozwala amerykańskim konsumentom i rządowi żyć na kredyt”.

Jeśli w latach 1947-1973 realne dochody „typowej rodziny amerykańskiej” rosły w tempie 2,8 proc., rocznie, to w latach 1973-1992 praktycznie nie zwiększają się, gdyż wzrost wynosi zaledwie 0,1 proc., rocznie. Żegnaj amerykańskie marzenie o stałym wzroście stopy życiowej!”

Przed 1973 r. dochody najuboższych wykazywały tendencję do szybszego wzrostu niż dochody bogatych, potem zaś zaczęły pogłębiać się nierówności. W latach 1973-1992 średni dochód najbogatszych 20 proc., rodzin amerykańskich wzrósł o 19 proc., zaś dochód 20 proc., najuboższych rodzin spadł o 12 proc. W latach 1983-1992 najbogatsze 20 proc., zagarnęło 98,8 proc., wzrostu bogactw. Czy bez znaczenia dla żywotności społeczeństwa amerykańskiego na dalszą metę jest fakt, że najbogatszy 1 proc., zagarnia 61,6 proc. wzrostu bogactwa kraju? Ubóstwo stało się zjawiskiem kumulatywnym, które nie ogranicza się już do mniejszości etnicznej, lecz dotyka wszystkich robotników niewykwalifikowanych lub o niskich kwalifikacjach”.

Wniosek z wywodów „Le Monde” jest jeden: dojrzewa rewolucja socjalistyczna w skali nie tylko europejskiej, lecz światowej. Zadanie takie stoi przed polską klasą proletariatu. Skoro kapitalizm gnije w skali światowej, to nie można go restaurować w Polsce. Bez walki nie można posuwać się naprzód. Czas zrobienia rachunku i zapłaty zbliża się w sposób nieubłagany. Burżuazja nie odda władzy politycznej na talerzu. Najżywotniejsze problemy klasy robotniczej może rozwiązać i rozwiąże tylko socjalistyczna gospodarka planowa w państwie rewolucji dyktatury proletariatu.

W przeciwieństwie do XIX-wiecznego „dzikiego” kapitalizmu, kapitalizm XX -wieczny prezentuje się pod maseczką „społecznej gospodarki rynkowej” nie dlatego, że jego gospodarka jest wielosektorowa, jak głosi „Deklaracja programowa Związku Komunistów Polskich »Proletariat«”, lecz dlatego, że nie może istnieć bez pewnych nakładów na świadczenia socjalne dla mas pracujących i wyzyskiwanych. Konieczność ta wynika nie z dobrej woli burżuazji ani z jej miłości do robotników, lecz wskutek rozpadu światowej formacji ekonomicznej kapitalizmu. Po narodzeniu się w 1917 r. nowej światowej formacji ekonomicznej komunizmu w jej pierwszej fazie, zwanej potocznie socjalizmem. Różnica między XIX a XX – wiecznym kapitalizmem wynika stąd, że po wielkiej Rewolucji Socjalistycznej w Rosji w 1917 r., szczególnie po zwycięstwie ZSRR nad hitlerowskim agresorem oraz pojawieniu się krajów demokracji ludowej i równie wielkim zwycięstwem rewolucji w Chinach, ustrój socjalistyczny stał się na tyle atrakcyjny dla proletariuszy Europy Zachodniej, że wielki kapitał był zmuszony pójść na pewne ustępstwa w zakresie wzrostu płac klasy robotniczej, zasiłki dla bezrobotnych, służby zdrowia, oświaty i emerytur. Stąd właśnie pochodzi wymuszona oszukańcza nazwa kapitalizmu XX-wiecznego: „społeczna gospodarka rynkowa”. W rzeczywistości jest to reklamowy szyld wprowadzający ludzi nieświadomych politycznie w błąd, bowiem kapitalizm nadal jest kapitalizmem, którego duszą jest żywiołowy wolny rynek i zwierzęca konkurencja oraz wielopartyjny burżuazyjny parlamentaryzm.

Jeżeli obecnie Związek Komunistów Polskich „Proletariat” w swej nowej „deklaracji programowej” z 28 kwietnia 1996 r. „opowiada się za społeczną gospodarką rynkową i ustrojem demokracji parlamentarnej”, to trzeba powiedzieć robotnikom prawdę: kierownictwo tej partii, rzekomo złożonej z komunistów, opowiedziało się publicznie w swoim programie, po stronie obrony interesów klasy burżuazji, a więc po stronie wrogów klasowych interesów proletariatu. Szczęśliwej drogi, lecz po co ta obłuda? Marks o takich marksistach powiedział: „wiem tylko tyle, że nie jestem marksistą”.

KLASA ROBOTNICZA ZOSTAŁA ZDRADZONA, OSZUKANA I ROZBITA

GŁÓWNE JEJ SŁABOŚCI I WNIOSKI

1. NIEDOCENIANIE POTRZEBY WŁASNEJ PARTII

W demokracji burżuazyjnej III RP wszystkie klasy i odłamy klas organizują się w oddzielne partie, biorą udział w wyborach i w parlamencie toczy się walka polityczna między nimi o ich własne interesy klasowe. Dlaczego więc największa klasa społeczeństwa, klasa robotnicza, stanowiąca obecnie połowę społeczeństwa, nie organizuje się, jak to czyni cała klasa burżuazji, we własnej partii klasowej, by móc w parlamencie burżuazyjnym przemówić do robotników z trybuny sejmowej, broniąc ich własnych interesów społecznych i politycznych? Jest to wprost zdrada, w najlepszym razie nie do wiary bezmyślność i nieodpowiedzialność przywódców robotniczych. Jednak, doświadczenie uczy, robotnicy muszą w swej partii i jej władzach wszystkich szczebli stanowić co najmniej dwie trzecie, 70 do 80 proc., bowiem w przeciwnym razie większość nierobotnicza w partii robotniczej dopuszcza się zdrady klasowych interesów proletariatu. Tak przecież stało się z likwidacją PRL, a następnie i samej PZPR. Dowodem tego jest udział delegatów – robotników w IX Zjeździe PZPR. W 1981 roku, w którym stanowili oni zaledwie 22,3 proc. a w XI Zjeździe likwidacyjnym w 1990 r., robotnicy stanowili zaledwie 7,2 proc. i w rzeczywistości byli piątym kołem u wozu i nie decydowali o niczym. Któż, więc, zdradził klasę robotniczą? Drobnomieszczańsko-burżuazyjno-inteligencka większość w PZPR pod kierownictwem takich renegatów i zdrajców jak Kania, Jaruzelski, Rakowski, Kiszczak, Miodowicz, Kwaśniewski, Miller, Oleksy i im podobni. Krętacze i oszuści polityczni wołali „socjalizm – tak, wypatrzenia – nie”, a później restaurowali kapitalizm.

Obecnie niedocenianie potrzeby zorganizowania się klasy robotniczej we własnej samodzielnej i niezależnej partii jest niczym innym jak tylko kontynuowaniem tej polityki zdrady przez przywódców wszystkich związków zawodowych. Rewolucyjny aktyw robotniczy nie może dłużej tolerować takich przywódców, winien ich błędną i szkodliwą postawę i politykę krytykować, a gdy ona nie odniesie pożądanego skutku, przechodzić ponad ich głowami i wybierać nowych rewolucyjnych robotników-przywódców, tworzyć założycielskie komitety fabryczne we wszystkich „207” wielkich zakładach proletariatu wielkoprzemysłowego, celem jak najszybszego porozumienia się w sprawie powołania do życia własnej, niezależnej i samodzielnej: Polskiej Rewolucyjnej Partii Klasy Robotniczej!

2. ROZBICIE ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH

Rozbicie związków zawodowych (CRZZ) zapoczątkowało polityczny ruch „solidarnościowy” przy pomocy materialnej i politycznej imperializmu amerykańskiego i Kościoła. Ideowo-politycznymi przywódcami „Solidarności” byli od początku przywódcy KOR-u, poparcia zaś politycznego, moralnego i przede wszystkim finansowego udzieliło tzw. „Święte Przymierze” – prezydent Reagan z papieżem Janem Pawłem II. Według autora książki „Victory” Petera Schweizera polityczny ruch „Solidarność” w latach 1980-1989 otrzymał żywą gotówkę od imperializmu amerykańskiego 57 mln dolarów, tj. tysiąc pięćset miliardów starych złotych.

Głównym szafarzem tej olbrzymiej sumy pieniędzy był Zbigniew Bujak i Lech Wałęsa, jako przewodniczący NSZZ „Solidarność”. Kościół tej kontrrewolucyjnej imprezie udzielił pełnego poparcia moralnego i politycznego, której celem stało się rozbicie CRZZ oraz likwidacja PZPR jak i PRL.

Niemałą rolę w tym rozbiciu ruchu związków zawodowych (CRZZ) miało również kierownictwo PZPR, które w 1981 r. podjęło decyzję zalecającą członkom PZPR wstępowanie do NSZZ „Solidarność”. „Decyzja Biura Politycznego i Sekretariatu KC o wstępowaniu członków PZPR w szeregi »Solidarności« miała fatalne skutki dla partii, związków zawodowych i samych ludzi” (A. Kopeć „Gorączka”). To prawda, lecz był to nie „błąd”, a zdrada, która zadecydowała o rozbiciu CRZZ. Na apel Biura Politycznego i Sekretariatu KC PZPR pod kierownictwem Kani wstąpiło do „Solidarności” jeden milion członków PZPR na czele z Alfredem Miodowiczem, Zofią Grzyb, Ewą Spychalską i Adamem Schaffem. Jednak w pierwszym Zjeździe „Solidarności” w Oliwie brało udział tylko 4 delegatów członków PZPR, natomiast na IX Zjeździe PZPR zostało wybranych do KC 40 członków NSZZ „Solidarność”, w tym do Biura Politycznego Zofia Grzyb i Alfred Miodowicz. Była to pierwsza przymiarka do Okrągłego Stołu w 1989 r. Oczywiście za tego rodzaju rozbijacką politykę w stosunku do CRZZ ponosi odpowiedzialność Komitet Centralny PZPR.

Proletariat wielkoprzemysłowy wraz z bezwzględnym i natychmiastowym zerwaniem z biernością i apatią oraz podjęciem walki o powołanie do życia nowej samodzielnej i niezależnej Polskiej Rewolucyjnej Partii Klasy Robotniczej (PRPKR) i zorganizowaniu się w niej bez żadnej zwłoki jego robotniczej awangardy, winien podjąć walkę o rewolucyjne odrodzenie klasowego związku zawodowego robotników „solidarność”, a więc nie chodzi tu o reakcyjną solidarność robotników z burżuazją, lecz o klasową jedność i solidarność klasy robotniczej, której celem winna stać się walka o całkowite wyzwolenie proletariatu z niewoli pracy najemnej w drodze obalenia panowania burżuazji i odzyskanie utraconej władzy politycznej w państwie.

3. UDZIAŁ KLASY ROBOTNICZEJ W WYBORACH DO PARLAMENTU

Nowa partia klasy robotniczej (PRPKR), której bazą społeczną winna stać się cała klasa robotnicza, zorganizowana w odrodzonym związku zawodowym robotników „solidarność”, jako polityczny kierownik i przywódca najszerszych mas pracujących i wyzyskiwanych, winien iść do najbliższych wyborów parlamentarnych w demokratycznym bloku rewolucyjnej lewicy, tj. razem z mało i średniorolnymi chłopami, warstwą rzemieślników, którzy nie wyzyskują cudzej pracy i nie korzystają w żadnej formie z wyzysku oraz z postępową częścią inteligencji. Taki demokratyczny blok rewolucyjnej lewicy powołany do życia jak najszybciej przez zainteresowane strony, stać się może w obu izbach parlamentu, jeżeli nie największym to poważnym klubem parlamentarnym, a więc wówczas będzie mógł przemówić z trybuny parlamentu bezpośrednio do najszerszych mas pracujących i wyzyskiwanych, w obronie ich interesów społecznych i politycznych. Gdy przejmą władzę polityczną w państwie najszersze masy pracujące pod politycznym kierownictwem klasy robotniczej, będzie można powiedzieć: naród i państwo znajduje się w bezpiecznych rękach!

Kazimierz Mijal

Warszawa, 30 czerwca 1996 r.