Harry Braverman – Marks we współczesnym świecie


ALE, jak wskazałem wcześniej, jeśli trudno jest udowodnić względny zysk dla pracy w porównaniu z kapitałem, nie ma żadnych wątpliwości, że praca w rozwiniętych krajach kapitalistycznych cieszyła się ogromnym wzrostem poziomu życia w ciągu ostatniego stulecia. To właśnie ten fakt, bardziej niż jakikolwiek inny, zainspirował spory wśród socjalistów, które powtarzają się od ponad pół wieku, na temat tak zwanego „prawa rosnącej nędzy” Marksa i teorii płac „utrzymaniowych”. Tło tych sporów jest następujące: Marks zakończył pierwszy tom swojego głównego dzieła pięciorozdziałowym traktatem o akumulacji kapitału, w którym dopasowuje do siebie prostsze elementy, które wcześniej wyabstrahował. W tej części znajduje się rozdział zatytułowany Ogólne prawo akumulacji kapitalistycznej, a w nim sformułowane jest prawo polaryzacji bogactwa, wzrost kapitału zrównoważony wzrostem nędzy, które zostało zniesione przez kontrowersyjną „teorię rosnącej nędzy”. Zarówno przyjaciele, jak i wrogowie, ogólnie interpretowali to jako teorię, że płace muszą mieć tendencję do spadku, i odpowiednio ją kwestionowali.

Marks w swoim cyklu wykładów z 1847 r., opublikowanych jako Praca najemna i kapitał, określił „prawo”, że płace mają tendencję spadkową. Wyraził tam opinię, że w miarę jak pracownik traci swoje wyspecjalizowane umiejętności rzemieślnicze, konkurencja między pracownikami wymusza spadek stawek płac. W ciągu kilku lat odrzucił jednak to uogólnienie i potępił Lassalle’a za zaakceptowanie „żelaznego prawa płac”, które Ricardo przejął od Malthusa. Kiedy usiadł, w pełni rozwiniętej myśli, aby omówić los robotnika w nowoczesnym przemyśle kapitalistycznym, w rozdziale o akumulacji kapitalistycznej wspomnianym powyżej, wydawał się wykluczać spadające płace z galaktyki zła, które przewidywał, mówiąc: „Rezultat jest taki, że proporcjonalnie do akumulacji kapitału, kondycja robotnika, niezależnie od tego, czy jego płace są wysokie czy niskie, z konieczności się pogarsza”.

Ostrożne zastrzeżenie Marksa, które zaznaczyłem kursywą powyżej, naturalnie umknęło szerokiej uwadze, ponieważ zagłuszyło je walenie jego artylerii na temat „rosnącej nędzy”. Dziś, po tym, jak zobaczyliśmy, do jakiego stopnia mogą wzrosnąć płace realne, musi nas to uderzyć jako niepotrzebną niechęć. Jednak, choć mogło to być niechętne, jego troska o ten punkt jego teorii była wystarczająco realna, co pokazał w 1875 r., kilka lat po publikacji Kapitału, kiedy obrócił szorstką stronę swojego języka na program opracowany przez niemieckich socjaldemokratów na kongresie w Gotha. Zwolennicy Lassalle’a wprowadzili do niego „żelazne prawo płac”. Marks nazwał to „prawdziwie odrażającym regresem”. Ponownie powtarza, że jego potępienie „niewolnictwa płacowego” nie zależy od tego, czy płaca robotnika jest „lepsza czy gorsza”, i dodaje: „To tak, jakby wśród niewolników, którzy w końcu przeniknęli tajemnicę niewolnictwa i powstali w buncie, niewolnik, przesiąknięty przestarzałymi pojęciami, wpisał do programu buntu: „Niewolnictwo musi być zniesione, ponieważ w systemie niewolnictwa pożywienie niewolników nigdy nie może przekroczyć pewnego niskiego maksimum”.

Ten niepokój Marksa, aby jego teoria nie była związana z żadnym konkretnym poziomem płac, pokazuje że został prawdopodobnie zintensyfikowany przez wzrost płac realnych, który można było zaobserwować za jego życia.

Na poziomie czysto teoretycznym analiza Marksa opierała się na stosunkach, porównaniach i proporcjach, a nie na absolutach. Ogromny rozwój ogólnej teorii akumulacji kapitalistycznej opiera się całkowicie na relacji między pracą opłacaną i nieopłacaną. To właśnie na tej podstawie Marks rozwinął swoje wnioski ekonomiczne, a co najważniejsze, to właśnie na tej podstawie nakreślił strukturę klasową swoich czasów – „polaryzację bogactwa i ubóstwa” stanowiącą rdzeń jego myśli.

 

ŻADNA z tych uwag nie ma na celu wykazania, że analiza Marksa była bezbłędna lub jasnowidząca. Wręcz przeciwnie, bardzo cierpi z powodu przestarzałości, która atakuje nawet najlepsze teorie, gdy nie otrzymują poprawek wymaganych przez upływ czasu i wydarzenia. Marks przedstawił ogólne prawo akumulacji kapitału w retoryce, która była odpowiednia dla warunków jego czasów. W naszych czasach, jak słusznie twierdzi Strachey (John Strachey, przedstawiciel angielskiej Partii Pracy, w latach trzydziestych XX wieku członek Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii, autor książki „Contemporary Capitalism” – przyp. tłum.), wiele z tych rzeczy jest zupełnie innych. Engels, pod koniec swojego życia, miał uznać, że system kapitalistyczny „przerósł młodzieńczy stan wyzysku opisany przeze mnie” pięćdziesiąt lat wcześniej i wyraził nadzieję, że robotnicy będą w stanie bardziej skoncentrować się na przeciwstawianiu się „samemu systemowi kapitalistycznemu”, a nie tylko konkretnym wczesnym warunkom. Dziś potrzebujemy tego uznania o wiele bardziej, niż Engels był w stanie to sobie wyobrazić.

Podczas gdy relacje między pracą opłacaną i nieopłacaną nadal istnieją, z trzech głównych sposobów, o których wspominał Marks, na zwiększenie pracy nieopłacanej – dłuższy dzień pracy, rosnąca produktywność i zwiększona intensywność wysiłku – to głównie drugi z nich nabrał znaczenia. Związki zawodowe miały z tym wiele wspólnego, jak mówi Strachey, ale niezależnie od przyczyny, zwiększony zysk został uzyskany głównie dzięki zwiększonej produktywności, umożliwiając w ten sposób wielki i nieprzewidziany wzrost poziomu płac, nawet przy zachowaniu mniej więcej podobnych proporcji pracy opłacanej i nieopłacanej.

Przynajmniej w kilku krajach standard życia klasy robotniczej został w konsekwencji podniesiony i przez długi czas jest uregulowany. Jest on znacznie wyższy niż w klasach, które nadal wypiera. Przekształcenie zubożałych rolników w pracowników najemnych nie jest już traktowane jako dowód prima facie na zubożenie. Brutalizujący proces, w wyniku którego powstała klasa robotnicza, przeszedł do historii. Tak więc struktura klasowa, którą Marks opisał z goryczą w swoich czasach, istnieje dziś w znacznie zmienionych warunkach i żadna próba przedstawienia ogólnego prawa kapitalistycznej akumulacji w tradycyjnej marksistowskiej retoryce nie może dotrzeć do przeciętnego człowieka, który jest w pewnym sensie najlepszym sędzią w tej sprawie.

Oceniany w świetle całościowej analizy Marksa, a nie w formie szeroko dyskutowanego fragmentu akapitu, problem nie polega na „pierwotnym błędzie, ale na nieskorygowanej przestarzałości”, aby pożyczyć wyrażenie ekonomisty z innej szkoły (John Kenneth Galbraith w „The Affluent Society” – przyp. tłum.). Obrona Marksowskiego opisu warunków, które prawo to wywołało w jego własnych czasach, jako prawdziwego opisu obecnych warunków, byłaby niczym innym jak dogmatyzmem doprowadzonym do szaleństwa. Ale działanie tego prawa stwarza problemy nowego rodzaju w naszej epoce. Nie ma bardziej skutecznego sposobu analizowania ruchów gospodarki kapitalistycznej niż wypracowanie relacji między akumulacją kapitału a popytem na pracę, co jest sposobem, w jaki Marks zaatakował ten problem. W ostatnich latach ortodoksyjna ekonomia była w stanie odzyskać pewną użyteczność tylko dzięki Keynesowi, który zbliżył się do tej metody analizy, choć w rozcieńczonej i powierzchownej formie. Nie ma sposobu na obejście faktu, że choć standardy życia wzrosły, a cała gospodarka przeniosła się na wyższy poziom, to właśnie Marksowskie „prawo ruchu” kapitalizmu najgłębiej wyjaśnia powtarzające się trudności systemu, a największy z tych kryzysów nadszedł nie w czasach Marksa, ale w naszych czasach.

 

JEŚLI zastosujemy to samo podejście do Marksa teorii „płacy wystarczającej na utrzymanie”, otrzymamy taki sam wynik. Marks informował, że płace oscylowały wokół poziomu wystarczającego do utrzymania, utrwalenia i wyszkolenia klasy robotniczej. Strachey wskazuje, że płace realne brytyjskich robotników podwoiły się od czasów Marksa, a w Ameryce wzrosły ponad trzykrotnie; dlatego odrzuca tę teorię, nazywając ją „pierwotnym błędem” Marksa, który spowodował „wielką dziurę” w całym jego systemie. [Earl] Browder uwypukla pogląd Stracheya i używając prostej arytmetyki stwierdza, że amerykański robotnik otrzymuje obecnie co najmniej sześciokrotność płacy „wystarczającej na utrzymanie”. Rozumowanie: Ponieważ Marks nazwał płacę brytyjskiego robotnika z połowy XIX wieku „minimum socjalnym”, a amerykański robotnik otrzymuje dziś, według danych, ponad sześciokrotność tej kwoty w postaci płacy realnej, płaca amerykańskiego robotnika stanowi pięć części „przyrostu społecznego” ponad minimum socjalne. (Na szczęście Browder nie użył jako podstawy płacy chińskiego kulisa w czasie wojen opiumowych, w przeciwnym razie moglibyśmy otrzymać płacę tysiąc razy wyższą od minimum egzystencji).

Fakt, że wszystkie budżety obliczane przez amerykańskie agencje rządowe lub uniwersytety w celu zapewnienia „minimum zdrowia i przyzwoitości” z roku na rok regularnie przekraczają średnią płac pracowniczych, powinien nas ostrzec, że podejście to jest błędne. Oczywiste jest, że żadna rodzina robotnicza nie jest w stanie utrzymać się za jedną szóstą obecnego średniego wynagrodzenia, które wynosiłoby zaledwie 12-13 dolarów tygodniowo. Marks zadbał o to, wyjaśniając, że „utrzymanie” zmienia się w zależności od miejsca i czasu, ponieważ płace obejmują „w przeciwieństwie do wartości innych towarów, czynnik historyczny i moralny”. Oczywiście termin „utrzymanie” nie miał na celu przekazania żadnego pojedynczego poziomu płac, ani nie był technicznie związany z żadną specjalną treścią emocjonalną.

Nie chodzi tu o omawianie elementarnych założeń ekonomii Marksa, ale o ponowne przypomnienie, że trudności tej teorii nie wynikają z „pierwotnego błędu, ale z nieskorygowanej przestarzałości”. Niewątpliwie nie można oczekiwać, że klasa na obecnym poziomie amerykańskich robotników weźmie dosłownie słowa tradycyjnego socjalistycznego hymnu: „Powstańcie, których dręczy głód”. W tym sensie marksizm wymaga modernizacji, aby pasował do obecnego świata; Strachey ma całkowitą rację w tym ogólnym twierdzeniu. Ale czy możemy odrzucić koncepcje ekonomiczne, bez których niemożliwe jest zrozumienie naszego obecnego systemu? Żadna teoria płac nie może być dokładna, jeśli wyklucza koncepcję Marksa, niezależnie od tego, jakie słowa są używane, aby ją objąć, ponieważ jest to jedyny sposób, w jaki można wyjaśnić podział społeczeństwa na klasy, z których jedna gromadzi, podczas gdy druga wraca każdego ranka do fabryki lub biura, aby odnowić warunki swojego istnienia. Jeśli zaczniemy bawić się w tak późnym czasie z poglądem, że „płace wzrosły do sześciokrotności minimum socjalnego”, co oznacza, że robotnik może zarobić w ciągu pierwszych ośmiu lat pracy wystarczająco dużo, aby utrzymać swoją rodzinę przez całe 48 lat, nawet bez inwestycji, zmienimy świat kapitalizmu w niewytłumaczalną tajemnicę.

W powyższej dyskusji nie podjęto próby całościowego potraktowania tematu. Rozważono jeden lub dwa konkretne bieżące spory, które pojawiły się w europejskiej kontrowersji opisanej na początku tego artykułu, starając się nakreślić podejście do problemów socjalizmu w zaawansowanych krajach kapitalistycznych. Wiele dyskusji o bardziej kompleksowym charakterze jest wyraźnie potrzebnych. W tym miejscu pozostaje jedynie nakreślić wymiary problemu, które wydają mi się następujące:

Wszystkie powyższe trudności w marksizmie wynikają oczywiście z faktu, że system kapitalistyczny utrzymywał się i wielokrotnie się stabilizował przez znacznie dłuższy okres, niż się spodziewano. Wielka ekspansja produktywności pracy, która stworzyła tak nowe i odmienne warunki, nie była nieoczekiwana w marksistowskiej strukturze ekonomii, strukturze, która jak żadna inna wcześniej ani później, koncentrowała się na rewolucjach technologicznych, do których kapitalizm jest zmuszany w ciągłej pracy jako warunek swojego istnienia. To, co było nieoczekiwane, to długość życia kapitalizmu i jego zdolność do ekspansji. Marks i ruch, który ukształtował, działali w oparciu o nieuchronny kryzys. Jeśli nigdy nie zastanawiał się nad rodzajem standardu życia nieodłącznie związanego z kapitalizmem, który będzie kontynuował rewolucję w nauce i przemyśle przez kolejne sto lat, to dlatego, że uważał, że ma do czynienia z systemem, który szybko zbliża się do Armagedonu. Uważał, że wojny społeczne, które zapoczątkują socjalizm, będą miały miejsce w warunkach społecznych, które widział wokół siebie. W tym sensie przestarzałość ekonomiczna, którą możemy łatwo znaleźć w nim dzisiaj, jest zgodna z jego błędami politycznego przewidywania.

Teraz żyjemy w czasach, w których socjalizm, choć wyraźnie na porządku dziennym, ukształtuje się w warunkach znacznie różniących się od tych, w których ruch socjalistyczny pierwotnie otrzymał swoją pieczęć.

Każdy ruch rozwija swój własny styl, retorykę, sposób, w jaki jest słyszany. Socjalizm rodził się w nieznośnych warunkach prymitywnej klasy robotniczej i płonął barykadowym duchem rewolucji 1848 r., podczas której był w powijakach. Zamiast ewoluować wraz ze zmieniającymi się warunkami, ten ton i podejście przetrwały w zamrożonej sztywności, która czasami nawet przewyższała Marksa. Jednym z głównych powodów było to, że pierwsza z długo oczekiwanych rewolucji wybuchła w kraju, którego stan był bardziej odpowiedni dla Europy początku XIX wieku niż początku XX wieku i którego walki społeczne odzwierciedlały ten fakt. Następnie, aby spotęgować trudności, rewolucja ta uległa skostnieniu i biurokratyzacji na szczycie, i nalegała na narzucenie wszelkich uprzedzeń i dogmatów światowemu ruchowi socjalistycznemu. Rezultatem była formacja komunistyczna, uznane repozytorium „marksizmu”, z Zeitgeist z innego stulecia i sparaliżowaną mentalnością. Czy można się dziwić, że praca nad odkopaniem marksizmu i przywróceniem mu użytecznej formy jest tak trudna?

Jeśli myśl jest słuszna, że problem nie leży w pierwotnym błędzie, ale w nieskorygowanej przestarzałości, to zadanie nie polega na sprawdzeniu, gdzie „Marks się mylił”, ale na ponownym zastosowaniu jego teorii do otaczającego nas świata takim, jakim jest, a nie takim, jakim był kiedyś. Aby zapożyczyć porównanie z dziedziny fizyki, potrzebujemy socjalistycznych Faradaysów i Maxwellów lub, jeśli mamy szczęście, Einsteinów i Plancków, a nie ludzi, którzy ograniczają się do poklepywania Izaaka Newtona.

Harry Braverman

Żródło: American Socialist, maj 1958 r.

Tłum. P.S., za: https://www.marxists.org/archive/braverman/1958/05/marx.htm

Pozostaw odpowiedź

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.