Książka [Herberta] Marcusego odnawia próbę odczytania Marksa w twórczości Freuda. Poprzednie próby, podejmowane na przykład przez [Wilhelma] Reicha i [Reubena] Osborna, zakończyły się niepowodzeniem. Zamiast przezwyciężyć zawodzącą inercję, teorie Reicha ledwo wystarczały do podtrzymania absurdalnej prywatnej oszukańczej działalności „lekarskiej”. Praca Osborna, produkt stalinowskiego okresu frontu ludowego, mająca na celu przyciągnięcie drobnomieszczaństwa, została wkrótce zapomniana zarówno przez zachodnie drobnomieszczaństwo, jak i przez bolszewicki reżim. Psychoanaliza nie stała się ani częścią ani nową podstawą radykalnej doktryny, a jedynie sposobem na przekazywanie pieniędzy od analizowanych wielu do analizujących niewielu. Dostarczając nowej terminologii dla różnych społecznych „bolączek”, można było przynajmniej werbalnie zakończyć ideologiczną inercję, będącą częścią ogólnej inercji stagnacji kapitału. Reinterpretacja w kategoriach psychoanalitycznych wpłynęła na wszystko: literaturę, sztukę, nauki społeczne i politykę. Co więcej, psychoanaliza stała się niezależną gałęzią działalności społecznej, rozwijającą własne interesy. Raz zainstalowana, utrwaliła się w konkurencji z innymi ideologicznymi instrumentami poprzez ciągłe odtwarzanie „popytu” na swoje usługi poprzez odkrywanie nowych i kolejnych „chorób” należących do jej domeny. Psychoanaliza jest obecnie nieodłączną częścią dominującej struktury społecznej, która komercjalizuje wszystkie idee i robi biznes zarówno z rzeczy materialnych, jak i niematerialnych.
Psychoanaliza jako biznes nie interesuje Marcusego. Podobnie jak Freud, ale bardziej konsekwentnie, odróżnia on filozofię Freuda od jego nauki. Zdaniem Marcusego terapia analityczna może być skuteczna, nawet jeśli nie ma związku lub straciła związek z „metapsychologią” Freuda. Uważa on, że „krytyczne spostrzeżenia psychoanalizy zyskują pełną moc w dziedzinie teorii, a być może szczególnie tam, gdzie teoria jest najbardziej oddalona od terapii”. Nie będąc analitykiem Marcuse nie jest zaniepokojony freudowską rozbieżnością między filozofią a nauką, nie jest zaniepokojony tym, że psychoanaliza rozpoznaje źródło indywidualnej choroby w chorobie społeczeństwa, a mimo to próbuje leczyć indywidualne choroby bez leczenia społeczeństwa. Analitycy muszą jednak wyjaśnić tę rozbieżność, co stanowi freudowski „rewizjonizm” – poświęcenie teorii dla biznesu.
Marcuse chce wskrzesić „wybuchową”, rewolucyjną treść teorii Freuda. Jego zdaniem „rewizjoniści” zdradzili psychoanalizę, rezygnując z Freudowskiej interpretacji takich pojęć, jak instynkt śmierci, morderstwo pierwotnego ojca, funkcja nieświadomości, zakres i znaczenie seksualności, głęboki wymiar konfliktu między jednostką a społeczeństwem i tak dalej. W ten sposób powrócili do tradycyjnej przedfreudowskiej psychologii świadomości, która zamienia siły biologiczno-materialne w kwestie etyczno-moralne i znajduje rozwiązania w dostosowaniach zamiast w opozycjach. I Marcuse ma rację; teoria i praktyka freudowskiego „rewizjonizmu” jest reformistyczna lub nierewolucyjna, co w obecnych warunkach oznacza (jak to często aktywnie bywa) „kontrrewolucyjna”. Ale nie należy tego traktować zbyt poważnie, ponieważ pomimo jej powszechnego ideologicznego zastosowania, psychoanaliza i konkurencyjne walki w jej sferze pozostają burzą w herbacianym czajniczku.
„Wybuchowe” teorie mają niewielką wartość gotówkową. Wraz z odrzuceniem radykalizmu w kategoriach marksistowskich, następuje odrzucenie marksizmu w kategoriach psychoanalitycznych. Rozkwit psychoanalizy był możliwy tylko w jej „poprawionych” formach. W swojej „ortodoksyjnej” formie miała tendencję do sekciarskiego dogmatyzmu i stawała się coraz bardziej nie do utrzymania z powodu badań antropologicznych, socjologicznych i psychologicznych, które zaprzeczały wielu jej założeniom. Poza schizmami wynikającymi ze zwykłej konkurencji w obrębie dziedziny, psychoanaliza, aby być powszechnie akceptowana, musiała podkreślać swoją wartość terapeutyczną. Nie ma rynku na rozpacz, podczas gdy rynek nadziei i zdrowia staje się tym większy, im większa jest rozpacz. A jeśli zachowanie, do tej pory uważane za „normalne”, a zatem w ogóle nie brane pod uwagę, zostanie nagle uznane za chorobę duszy, będzie tyle samo wyimaginowanych chorób, co wyimaginowanych lekarstw. Psychoanaliza jest zarówno modą, jak i wyrazem rosnącej dezorientacji w rosnącym chaosie społecznym społeczeństwa w okresie przejściowym.
Interpretacja Marcusego również nie jest ściśle freudowska. To, co odczytuje u Freuda, zaskoczyłoby tego ostatniego. Z pewnością obszerne pisma Freuda, niepewny charakter wielu jego hipotez oraz nierzadkie wycofania i sprzeczności, które charakteryzują rozwój jego teorii, umożliwiają znalezienie freudowskiego tekstu dla wielu różnych poglądów. To, że Marcuse widzi we Freudzie więcej, niż Freud sam widział, nie jest oczywiście żadnym argumentem przeciwko Marcuse’owi, ponieważ ludzie często mówią więcej, niż są tego świadomi, a Freud, choć nieświadomy konkretnych rewolucyjnych implikacji swoich teorii, był jednak ich ojcem. Jednak uważanie Freuda za „rewolucjonistę” oznacza uważanie go za spóźnionego burżuazyjnego rewolucjonistę, który przeniósł mechaniczny materializm do psychologii. W odniesieniu do stanu „psychologii”, od którego Freud odszedł, mógłby uważać się za rewolucyjnego innowatora. Jednak z pozycji, która domaga się zniesienia obecnego społeczeństwa, jawi się on jedynie jako rozczarowany burżuj. Nie potrafił spojrzeć poza swoje społeczeństwo, które było dla niego po prostu „społeczeństwem” i nic nie można było z tym zrobić – zgodnie z jego teoriami.
Podobnie jak w Hobbesowskiej nieustannej wojnie wszystkich ze wszystkimi, którą można kontrolować jedynie poprzez interwencję władzy państwowej, tak w teorii Freuda pełne zaspokojenie instynktownych potrzeb człowieka jest nie do pogodzenia z istnieniem cywilizowanego społeczeństwa. Zaspokojenie instynktów musi być podporządkowane wymogom systemu społecznego; kultura jest metodycznym i sztywno egzekwowanym przekierowaniem instynktownych popędów na społecznie użyteczne cele. Można mieć albo całkowite zaspokojenie instynktownych popędów, ale chaos, albo cywilizację i związane z nią represje instynktownych potrzeb, ale nie jedno i drugie jednocześnie. Ponieważ ludzie generalnie lubią zjeść ciastko i mieć ciastko, z pewnością będą nieszczęśliwi. Niektórzy są nieszczęśliwi bardziej niż inni i powinni udać się do analityka. Ale sytuacji nie da się zmienić.
Zdaniem Marcusego ten pesymizm jest nieuzasadniony i niekoniecznie wynika z teorii Freuda. Co więcej, sama teoria sugeruje możliwe rozwiązanie dylematu. Rozwiązaniem tym jest rozwiązanie Marksa, mimo że Marcuse nigdy o Marksie nie wspomina. Kapitalizm pojawia się w jego pismach albo jako „cywilizacja przemysłowa”, albo po prostu jako „dominacja”; wyzysk jako „ograniczenia” i tak dalej. Jednak cały jego opis „społeczeństwa” jest grzecznie zawoalowanym marksistowskim opisem kapitalizmu, jego tendencji rozwojowych i sprzeczności, które należy przezwyciężyć, aby umożliwić szczęśliwsze życie. Chociaż teoria marksistowska stanowi niewspomniany przez Marcusego „punkt wyjścia”, próbuje on wywołać wrażenie, że ponieważ „kategorie psychologiczne stały się kategoriami politycznymi” (cokolwiek to znaczy), konieczne jest teraz „rozwinięcie politycznej i socjologicznej treści pojęć psychologicznych”. Jednak to, co zostało rozwinięte, istniało przez cały czas w znacznie mniej niejednoznacznym języku teorii marksistowskiej.
Jest to jednak korzystne tylko wtedy, gdy dwie różne teorie przynoszą pożądany pojedynczy rezultat, gdy, jak w tym przypadku, psychoanaliza i materializm dialektyczny wskazują kierunek rozwoju społecznego w kierunku lepszego życia. Do niedawna, według Marcusego, „niedostatek” wymagał i wspierał „represje” w interesie produktywnego rozwoju. To, co jest prawdą w myśli marksistowskiej, a mianowicie, że socjalizm zakłada wysoki poziom produkcji, odnosi się również do psychoanalizy. Zakończenie, a raczej zmniejszenie niefortunnej rozbieżności między zaspokojeniem instynktownych popędów a porządkiem społecznym zakłada poziom produkcji i wydajności, który daje więcej czasu dla „libido”, pozwala na więcej zabawy i mniej pracy. Wyzysk, a raczej „przymus”, nie jest już uzasadniony. Jednak społeczna struktura klasowa lub „dominujący” charakter społeczeństwa uniemożliwia „sublimację” nadmiernych, tj. naturalnych sił libidinalnych w działaniach libidinalnych w postaci większej towarzyskości i mniej ograniczonych obyczajów seksualnych, co wyeliminowałoby lub zmniejszyło potrzebę „sublimacji” w sensie freudowskim.
Podczas gdy dla Marksa historia społeczeństwa jest historią walk klasowych, teoria Freuda, według Marcusego, jest historią człowieka jako historią jego represji. „Kultura”, mówi, „ogranicza nie tylko społeczną, ale także biologiczną egzystencję człowieka, nie tylko części istoty ludzkiej, ale samą jej instynktowną strukturę”. W ujęciu Marcusego Freud przyjmuje zatem więcej niż Marks, jego „biologizm” jest „socjologią” w głębszym i bardziej zrozumiałym sensie. Jako taki nie zaprzecza, ale weryfikuje radykalną analizę społeczną Marksa.
Można oczywiście wyobrazić sobie Marksa jako „freudystę”, tak jak Marks był darwinistą, nie akceptując jednak „darwinizmu społecznego”. Możnaby tak, nawet gdyby Marks odrzucił konkretne freudowskie wyjaśnienie mechanizmu represji. Z pewnością zgodziłby się, że wyzysk i ucisk wpływają na całego człowieka i okaleczają go pod każdym względem, w tym w zakresie zaspokajania jego instynktownych potrzeb. Ale choć wydaje się, że w filozofii Freuda jest miejsce na „marksizm” Marcusego, to w systemie Marksa nie ma miejsca na bezklasową socjobiologię Freuda. Człowiek jest dla Marksa pojęciem abstrakcyjnym, podobnie jak natura i społeczeństwo per se. W jego ujęciu mamy do czynienia z człowiekiem historycznym, a co za tym idzie, z klasami ludzi w zależności od zmieniającej się struktury społecznej, w naturze przekształcającej się i przekształcanej przez działania ludzi. Spekulacje na temat człowieka, społeczeństwa i natury w bardzo ogólny sposób mają znaczenie tylko w odniesieniu do konkretnych sytuacji w faktycznie istniejących społeczeństwach w poszczególnych okresach historycznych, gdzie takie spekulacje, jako badania nad przeszłością i przyszłością, mogą służyć jako media do zrozumienia i rozwiązania faktycznie istniejących problemów.
Tam, gdzie istnieje ucisk, muszą istnieć ciemiężyciele, a nie tylko „społeczna potrzeba” tłumienia instynktownych popędów w interesie cywilizacji. Jeśli instynkty są takie same dla wszystkich biologicznych ludzi, stopień lub brak ich zaspokojenia będzie nadal zróżnicowany w zależności od pozycji w strukturze klasy społecznej. Jeśli tak nie jest, jak w teorii Freuda, jeśli „tragiczne implikacje cywilizacji” są jednakowo prawdziwe dla wszystkich, oznacza to duży stopień „samorepresji” ze strony uciskających członków społeczeństwa. W rzeczywistości mogą oni jednocześnie powodować i cierpieć represje, ale nie z powodu szczególnej troski o cywilizację, ale dlatego, że widzą w niej narzędzie rządów politycznych lub akumulacji kapitału.
W odróżnieniu od Freuda, Marcuse mówi o współczesnym społeczeństwie jako podatnym na zmiany społeczne i o zmianach społecznych, które odsuną freudowską psychologię w przeszłość. Jednak pozostając w „najgłębszych biologicznych warstwach” Freuda, jego wezwanie do sprzeciwu wobec obecnych warunków pozostaje zwykłym ćwiczeniem filozoficznym bez możliwości zastosowania w działaniach społecznych. Jałowość „rewizjonizmu” jest w pełni dopasowana do jałowości freudowskiej „ortodoksji”, nawet jeśli obejmuje ona kwestie klasy społecznej w swojej ogólnej teorii człowieka jako sprzeczności między społeczeństwem a naturą. To, na co można oddziaływać, to tylko kwestie klas społecznych.
Paul Mattick
Artykuł opublikowany w czasopiśmie Western Socialist, Boston, USA, marzec-kwiecień 1956 r.