Nie ma dzisiaj bardziej bodaj zdradliwego słowa, jak „rozwój”. Używanie go nie służy bowiem tylko celom poznawczym. Funkcjonuje ono wprawdzie w różnych naukach społecznych i filozoficznych teoriach, ale to jest margines jego życia. Jego prawdziwym żywiołem jest domena ideologii, w której dochodzi do uzasadnienia programów społecznych działań w sferze politycznej, socjalnej czy gospodarczej. Tutaj pełni rolę karty w grze o motywacje, o kooptowanie zwolenników, rolę wytrycha i żetonu duchowego. Słowo to wyparło inne: „postęp”. Jeszcze w połowie naszego wieku mało który intelektualista ważył się od niego odżegnywać. Dzisiaj jest inaczej. „Rozwój”, jak się zdaje, przejął wszelkie konotacje wartościująco-emocjonalne związane z „postępem”, rozmył jego wyraźną opcję na rzecz konkretnych sił społecznych, związanych z szeroko rozumianą lewicą, uczynił go czymś naiwnie optymistycznym i wstydliwym. Dlatego mogły się pojawić wcale serio czynione rozważania, że „postępowość” może być czymś wymierzonym w rzeczywisty „rozwój”. Mogły – wraz z rozszerzaniem się wpływów neokonserwatyzmu we współczesnym świecie. Te zaś mają swe realne źródła ekonomiczne. Trzeba o tym pamiętać, gdy podejmuje się temat praw rozwoju społecznego. Bo zanim skojarzone one zostaną z tym, z czym powinny: więc z przebiegiem procesu historycznego i jego wewnętrznymi prawidłowościami – mogą być bezwiednie kojarzone z czym innym, z czym faktyczne poznawanie tego procesu nie ma nic wspólnego. A wtedy – intencje podejmującego ten temat muszą się radykalnie rozminąć z nastawieniem tych, którzy mają coś z niego zrozumieć.
2.
Nie jest to jednak wcale proste. Świat teorii społecznych nie jest oddzielony chińskim murem od polityki i ideologii, bo przecież jedno i drugie współtworzy przedmiot tych teorii. I nawet gdybyśmy zawęzili uwagę tylko do pola materializmu historycznego, to i tak pozostaniemy w żywiole wytworzonym przez społeczne funkcjonowanie słowa „rozwój”. Odbiciem zaś tego są różne orientacje w marksizmie wyrażające określony stosunek do problemu praw kierujących procesem społecznym.
A można wyróżnić ich co najmniej trzy: aktywistyczną, mechanicystyczną i dialektyczną1.
Orientację aktywistyczną najkrócej można scharakteryzować tak: świat społeczny radykalnie różni się od przyrodniczego. Dlatego nie można ich ujmować za pomocą takich samych schematów. Zwłaszcza nieuprawnione jest przenoszenie pojęć „prawa” czy „determinizmu”, urobionych na gruncie przyrodoznawstwa, na rzeczywistość społeczną. Nie wolno też operować jakoby wspólnym dla obu tych światów pojęciem „konieczności”. Istotnym bowiem elementem rzeczywistości społecznej, nie występującym w przyrodzie, jest kierujący się jakimiś celami, wiedzą i systemem wartości człowiek. Jego działanie nie jest określone jednoznacznie, gdyż nie w pełni jest racjonalne, pozbawione emocji, nie wspiera się na idealnej wiedzy o rzeczywistości i nie w pełni jest zgodne z możliwym do jasnego wyartykułowania systemem norm.
Analiza różnych wypowiedzi Marksa pozwala mówić li tylko o dwu rodzajach „konieczności”: zaspokajania potrzeb oraz rozwoju historycznego, jako procesie dialektycznych zmian. Ale z nich nie wynika jakakolwiek identyczność i powtarzalność zdarzeń czy działań, jak również możliwość ich jednoznacznego wyjaśnienia i przewidywania. Nie ma tu determinizmu typu przyrodniczego. „W największym skrócie rzecz ma się tak – powiada jeden z konsekwentnych głosicieli orientacji aktywistycznej J. Topolski: – Jedynym twórcą historii jest człowiek (jednostki, grupy, klasy społeczne, instytucje) w tym sensie, iż zbiór działań ludzkich przebiegających w określonych warunkach naturalnych daje jako pewien globalny rezultat proces historyczny. Ów proces historyczny należy rozpatrywać – i tak czynią to twórcy materializmu historycznego – z dwu punktów widzenia: jako strumień różnorako motywowanych ludzkich działań, czyli jako tworzenie historii, oraz jako efekt tego tworzenia, co – rzecz jasna – w rzeczywistości jest ściśle przeplecione, zaś przy jej naukowym rozpatrywaniu może (i powinno) być rozdzielone”2. Przy czym efekt tworzenia w mniejszym lub większym stopniu odbiega od zamierzeń twórców, gdyż ludzie nie dysponują zwykle adekwatną wiedzą o warunkach swego działania, w mniejszym tylko lub większym stopniu zbliżają się do wymogów racjonalności, ponadto – ze względu na klasowe zróżnicowanie społeczeństwa – formułują różne, znoszące się wzajem cele.
Stąd – nie można powiedzieć, iż historia zmierza w jakimś kierunku, podporządkowana jakimś prawom, rozumianym na kształt oświeceniowych praw postępu. Zresztą pojęcie „postępu” to laicyzacja pojęcia „opatrzności”. Rzec można co najwyżej, że twórczość, realizowana przez działania, jest zarazem tworzeniem warunków dla działań następnych. Stąd – spętanie człowieka w tworzeniu tym, co stworzone. Aby więc działać skutecznie – trzeba o tym wiedzieć. Od tego bowiem zależy możliwość działań alternatywnych. Wiedza w tym kontekście urasta do konstytutywnych warunków tworzenia historii, nie zaś prawa – zwłaszcza rozumianego w sposób przyrodniczy.
Jest przy tym rzeczą charakterystyczną, że dla zwolenników orientacji aktywistycznej to, co określa wybory możliwości stwarzane przez alternatywy historyczne, sytuuje się w sferze nadbudowy i świadomości. I tam też umiejscowione są, napędzające rozwój, sprzeczności. Na przykład: między władzą a społeczeństwem, między świadomością rozpowszechnionych ideałów a stopniem ich realizacji, między świadomością ogólnego postępu cywilizacji a możliwością ich urzeczywistniania w konkretnym kraju, między wiedzą uruchamianą w procesie realizacji jakiejś możliwości, oferowanej przez alternatywę, a wiedzą niezbędną do owego uruchomienia. Itp. itd.
Łatwo zauważyć, że w orientacji tej wycisza się materialne momenty procesu historycznego. Zwłaszcza – spycha się w cień strukturę ekonomiczną społeczeństwa, w obrębie której dokonuje się twórczość ludzka i działalność; zarazem zaś która sprawia, iż ludzie widziani są jako uosobienie kategorii ekonomicznych, przedstawiciele określonych stosunków i interesów klasowych3, czy – ujmując rzecz bardziej ogólnie – jako istoty reprodukujące i produkujące stosunki społeczne. Ma rację St. Rainko, kiedy powiada, iż nie jest rzeczą przypadku, że gros zwolenników orientacji aktywistycznej wywodzi się z krajów socjalistycznych. „Owocują w ten sposób – powiada – żywiołowe i nieprzemyślane krytycznie doświadczenia wyniesione z praktyki socjalistycznego budownictwa. Socjalizm otwierać się zdaje większą skalę możliwości przed ludzkim działaniem. Jawi się jako system poniekąd zadany i do realizacji. Obiektywne mechanizmy i prawidłowości schodzą tu na plan dalszy – jeśli dają o sobie znać, to raczej w momentach kryzysowych. Socjalizm wydaje się królestwem swobodnego tworzenia”4. Oczywiście, stwierdzenia te nie wyczerpują genezy omawianej orientacji, ale trafnie wskazują na jedną z istotnych jej przesłanek społecznych. Uzupełnienie ich musiałoby ukazać, że w samej tej genezie zawarte są sprzeczności, które niekoniecznie zwolenników aktywizmu prowadzą do królestwa swobodnego tworzenia socjalizmu, lecz – zarazem – mogą zwalniać od obowiązku myślenia o społeczeństwie w kategoriach materializmu historycznego, które przysłonięte zostają schematem: twórczość – rezultaty twórczości (warunki) – alternatywy działania – twórczość, jako wybór jakiejś możliwości, oferowanej przez alternatywę. A podstawą i podmiotem owej twórczości miałby być człowiek, którego nie określa się przez kształt konkretno-historycznej struktury społecznej i miejsce przezeń w tej strukturze zajmowane, lecz traktuje tak szeroko, jak np. Topolski, pozwalając ujmować to pojęcie, jako synonim klas, instytucji, jednostek, grup.
Przy takim ustawieniu rzeczy mamy do czynienia z pustymi abstrakcjami, które równie dobrze nadają się do literatury, jak i do filozoficznego dyskursu.
3.
Trzeba jednak uważać, by nie wylać dziecka wraz z kąpielą. Przestrzega przed tym St. Rainko w eseju „Tworzenie i determinacja”. Odżegnuje się on wprawdzie od jednostronności orientacji aktywistycznej, ale próbuje zarysować perspektywę jej przezwyciężenia, wskazując jednocześnie na jednostronność ujęcia przeciwnego.
Spójrzmy – powiada on – na to, co w historii jest produktem świadomej, celowej działalności ludzi i na to, co stanowi w niej wynik funkcjonowania obiektywnych praw, jako na dwa aspekty tej samej całości. Gdy owe aspekty rozpatruje się oddzielnie – zdają się one stanowić osobne światy, zakładające różne ontologie. W pierwszej mamy do czynienia z zespołami działań i ich efektów (zamierzonych i nie zamierzonych; jednostkowych i grupowych). W drugiej – budulcem historii są takie jej składniki, jak: siły wytwórcze, baza, nadbudowa, byt społeczny, świadomość.
Kiedy jednak jedno i drugie postrzegamy, jako momenty procesu historycznego, pozostające względem siebie w określonym stosunku – obraz się zmienia. „Jak wytwarzanie nie może dokonywać się ex nihilo, lecz pracuje na materiale zastanym i przekazywanym (w tym również materiale przyrodniczym), który przetwarza i przeobraża – tak również determinacja nie działa w próżni, lecz ma za obiekt właśnie procesy tworzenia i wytwarzania historycznego; determinacją jest determinacja wytwarzania”5. Innymi słowy: rzecz nie zaczyna i nie kończy się na stwierdzeniu, iż historię tworzą ludzie, lecz, że przez ową twórczość wyrażają się właśnie prawa rozwoju społecznego. Stanowi ona ich treść.
Prowadzi to do paradoksalnego wniosku, iż twórczość (a w jej obrębie świadomość) stanowi to, co pierwotne, zarazem – ponieważ jest determinowana – nie jest tym, co pierwotne. Ale paradoksalność ta okazuje się pozorna, gdy zauważymy, że w jednym przypadku chodzi o inny aspekt procesu historycznego niż w drugim.
Dla przykładu. Istnienie świadomości wymaga pierwej jej wytworzenia, ale nie dokonuje się ono samoistnie, bez determinacji ze strony społecznego bytu. Świadomość – z kolei – jako składnik działań i systemów praktyk – uczestniczy w wytwarzaniu historii, lecz właśnie to uczestnictwo jest sposobem przejawiania się jej społecznej i dziejotwórczej roli, która jest jej dana i zadana przez byt społeczny. Jedno i drugie współkonstytuuje więc tę samą całość, choć prymat w obu przypadkach pozostaje w bycie społecznym.
Błąd orientacji aktywistycznej polega nie na podniesieniu roli świadomej i celowej działalności ludzi, jako twórców historii. Polega on na tym, iż nie postrzega się tej działalności, jako treści praw społecznego rozwoju, wyrażanych przez kategorie materializmu historycznego.
Ale też zwolennicy drugiej z wskazanych tu orientacji – mechanicystycznej – grzeszą błędem innym.
4.
Za sprawą J. Stalina6, a wykładni O. Langego7, wielką popularność zyskały tzw. podstawowe prawa socjologii. W przeciwieństwie do orientacji aktywistycznej, akcentującej niejednoznaczność ludzkich działań, ich niepowtarzalność, wymykanie się determinizmowi, rozumianemu przyrodniczo – Lange akcentuje właśnie ich powtarzalność, dającą się wyrazić za pomocą praw społecznych. Dla niego bowiem tym miejscem, w którym ona się przejawia, są stosunki społeczne, jako stale powtarzające się wzajemne oddziaływania ludzi na siebie poprzez stale powtarzające się działania określonego typu.
Owych podstawowych praw socjologii ma być trzy: koniecznej zgodności sił wytwórczych i stosunków produkcji, postępującego rozwoju sił wytwórczych oraz prawo koniecznej zgodności bazy z nadbudową.
Nie można wszakże oddać sensu tych praw, jeżeli najpierw nie opisze się krótko przynajmniej kategorii, w jakich są wyrażane. Nie są one bowiem po prostu wyprowadzone z jakiegoś idealnego wykładu materializmu historycznego, lecz stanowią produkt Langego i jego prekursorów duchowych8.
Tak więc stosunki produkcji to te, które kształtują się w procesie pracy, stanowiąc rezultat jej społecznego charakteru; rezultat tego, „że w procesie produkcji istnieje kooperacja i podział pracy między ludźmi. Wynika stąd, że stosunki produkcji zależą od stosunku człowieka do rzeczy, które powstają w procesie produkcji, mianowicie od sposobu, w jaki człowiek oddziaływa na przyrodę i w toku tego oddziaływania sam się kształtuje”9.
Z kolei siły wytwórcze to „techniczne metody produkcji, środki produkcji, a zwłaszcza narzędzia pracy, jak również doświadczenie ludzi i ich umiejętność posługiwania się środkami produkcji, wreszcie sami ludzie, którzy takie doświadczenie i taką umiejętność posiadają. Innymi słowy: społeczne siły wytwórcze – to zespół wszystkich czynników, które stanowią o wydajności społecznej pracy na danym szczeblu historycznego rozwoju społeczeństwa; wyrażają one »potencjał produkcyjny społeczeństwa«”10.
Dwie wyżej określone kategorie są niezbędne Langemu do sformułowania prawa o koniecznej zgodności sił wytwórczych i stosunków produkcji. Mówi ono, że między jednym i drugim niezbędny jest warunek wzajemnego przystosowania. Przy czym czynnikiem przystosowującym się są stosunki produkcji. Siły wytwórcze – zgodnie z prawem postępującego rozwoju sił wytwórczych, które głosi, iż podlegają one ciągłej zmianie, stale podnosząc „potencjał produkcyjny społeczeństwa” i wytwarzając nowe środowisko materialne człowieka, stanowiące źródło nowych potrzeb ludzkich, lepszych narzędzi pracy i zmiany postępowania – są czynnikiem autodynamicznym. Zaś stosunki produkcji – czynnikiem zarazem pochodnym względem owych sił11, jak i konserwatywnym. Wynika to z ich charakteru, jako stosunków społecznych. Ponieważ są one stale powtarzającymi się oddziaływaniami ludzi na siebie – rodzą przyzwyczajenie i rutynę. Wynika to z biopsychicznych właściwości ludzi12. Kres jednemu i drugiemu położyć może dopiero bodziec (lub zespół bodźców) płynących z zewnątrz. Ośrodkiem, w którym tworzą się owe bodźce, są właśnie siły wytwórcze.
Ich rozwój prowadzi do sytuacji, w której dochodzi nieuchronnie do sprzeczności między nimi a stosunkami produkcji, obciążonymi konserwatyzmem i nie mogącymi sprostać nowym zadaniom produkcyjnym. Stosunki te wówczas mogą hamować (albo przynajmniej starać się to uczynić) rozwój sił wytwórczych. Ale nie mogą czynić tego bez końca. Prędzej lub później dochodzi do ustalenia się zgodności, umożliwiającej bezkolizyjny (mniej lub bardziej) rozwój sił wytwórczych do momentu powstania konieczności zmiany stosunków produkcji. I tak bez końca.
W odniesieniu do społeczeństwa, jako całości odpowiednikiem tej zgodności jest zgodność (konieczna) bazy z nadbudową. Aby ją opisać – wprowadzić należy dodatkowe kategorie: stosunków własności, sposobu produkcji, formacji społeczno-ekonomicznej i świadomości.
Stosunki własności, zdaniem Langego, to stosunki między ludźmi oparte o posiadanie środków produkcji, które jest usankcjonowane społecznie przez normy międzyludzkiego współżycia, zwyczaje lub prawo13. Takie posiadanie owych środków decyduje o sposobie ich używania, kooperacji i podziale pracy i przesądza o własności produktów a tym samym – ich podziale. Z kolei sposób produkcji to siły wytwórcze wraz ze związanymi z nimi stosunkami produkcji, których „ośrodkiem organizacyjnym” są stosunki własności.
Nie wszystkie jednak stosunki należą do ekonomicznych. Obok takich, które istnieją za pośrednictwem rzeczy, są również inne, wynikające z bezpośredniego oddziaływania człowieka na człowieka: rodzinne, polityczne, prawne, wynikające z zasad zwyczajowych i norm moralnych itp. itd. Są one stosunkami świadomymi, bo przejawiają się poprzez świadome odnoszenie się do siebie ludzi. Stosunki ekonomiczne natomiast sytuują się – zdaniem Langego – poza świadomością. Uświadamiane są w ich obrębie stosunki dystrybucji: pobieranie płacy roboczej, procentu, czynszu itp. A także niektóre tylko stosunki produkcji (np. stosunek pana do niewolnika). Ten zakres stosunków społecznych i ekonomicznych, który ludzie uzmysławiają sobie pod postacią określonych idei, jak również idee prawne, polityczne, moralne, filozoficzne, naukowe i artystyczne, na podstawie których ludzie oceniają stosunki społeczne, określa uczony mianem ideologii. Obok niej wyróżnia mniej lub bardziej wyraźne postawy psychiczne, charakteryzujące się emocjami i nastrojami względem rozmaitych stosunków społecznych. Ich całokształt składa się na psychologię społeczną. „Ideologia i psychologia społeczna – powiada – może wyrażać idee społeczne i społeczne postawy psychiczne całego społeczeństwa albo też pewnych tylko jego części, np. klas społecznych lub innych grup społecznych. Zespół idei społecznych i społecznych postaw psychicznych określamy łącznym mianem świadomości społecznej”14, a same stosunki społeczne, uświadamiane przez ludzi – przedmiotem świadomości społecznej.
Wprowadzone kategorie pozwalają określić rozumienie nadbudowy, formacji społecznej i bazy. Mianowicie: „Tę część stosunków społecznych poza stosunkami produkcji oraz świadomości społecznej, która jest niezbędna, aby istniał określony sposób produkcji, nazywamy nadbudową danego sposobu produkcji. Sposób produkcji wraz z jego nadbudową nazywamy formacją społeczną albo ustrojem społecznym, zaś stosunki produkcji właściwe danej formacji społecznej nazywamy jej bazą ekonomiczną”15. Jak więc widać, nadbudowa nie obejmuje wszystkich świadomych stosunków społecznych i całej świadomości społecznej danego społeczeństwa, a te tylko stosunki i tę świadomość, jakie są potrzebne dla istnienia danego sposobu produkcji i które umożliwiają trwanie danych stosunków produkcji, zwłaszcza – własności środków produkcji.
Dopiero w tym kontekście staje się zrozumiałe formułowane przez Langego prawo koniecznej zgodności nadbudowy z bazą ekonomiczną. Mówi, mianowicie, ono, iż nadbudowa nad daną bazą nie może być dowolna; kiedy zaś się zmienia (zwłaszcza ich ośrodek organizacyjny, czyli stosunki własności) zmienia się nadbudowa i powstaje nowa formacja społeczno-ekonomiczna.
Proces rozwoju społeczno-historycznego przedstawia się w związku z tym następująco: „Działanie prawa postępującego rozwoju sił wytwórczych podważa prędzej czy później zgodność stosunków produkcji z charakterem sił wytwórczych. Rozwój sił wytwórczych powoduje, że po pewnym czasie stosunki produkcji przestają być przystosowane do nowych wymogów sił wytwórczych. Wewnętrzna zgodność sposobu produkcji ulega rozsadzeniu, sposób produkcji przestaje być wewnętrznie zrównoważoną całością, powstaje sprzeczność między stosunkami produkcji a nowymi siłami wytwórczymi. Działanie pierwszego podstawowego prawa socjologii przywraca zgodność stosunków produkcji z nowymi siłami wytwórczymi; następuje przystosowanie stosunków do nowych wymogów sił wytwórczych. Zmiana stosunków produkcji podważa jednak zgodność nadbudowy z bazą ekonomiczną społeczeństwa. W istniejącej formacji społecznej powstaje wewnętrzna sprzeczność między nadbudową a wymogami nowej bazy ekonomicznej. Działanie drugiego podstawowego prawa socjologii przywraca zgodność nadbudowy z wymogami nowej bazy ekonomicznej; następuje zmiana nadbudowy, i w ten sposób kończy się proces tworzenia nowej formacji społecznej”16.
Tę właśnie wizję procesu historycznego określa Lange mianem dialektycznej. Bo, jak sądzi, przechodzenie od formacji do formacji wyraża się w szeregu sprzeczności, następujących po nich procesów przystosowawczych, wiodących do ich zanikania. U podstaw zaś sytuują się przemiany sił wytwórczych, będące przejawem funkcjonowania prawa ich postępującego rozwoju.
Uczony ten uważa, iż prezentowana przezeń zasada rozwoju działa we wszystkich formacjach społecznych. Jedynym czynnikiem rozwoju są w nich siły wytwórcze, gdy baza i nadbudowa (wraz ze świadomością społeczną) posiadają charakter konserwatywny. Swoistego kolorytu zasada ta nabiera w formacjach antagonistycznych, w obrębie których pojawia się czynnik dodatkowy: interes klasy panującej, zainteresowanej trwaniem danych stosunków produkcji i właściwej im nadbudowy. Interes ten popada w konflikt z interesami klasy lub klas związanych z postępem sił wytwórczych, co prowadzi do walki klas, której wynik jest z góry przesądzony: zwycięża ta klasa, której interesy odpowiadają postępowi sił wytwórczych. Doprowadza ona do rewolucji, która zmienia stosunki produkcji, nadbudowę i świadomość społeczną.
Cała ta koncepcja zdaje się równie jednostronna, jak zawarta w orientacji aktywistycznej.
5.
Wprawdzie określa ją Lange mianem dialektycznej (bo zgodnie z myśleniem potocznym kojarzy on dialektykę z mówieniem o sprzecznościach), nietrudno zauważyć jednak, iż obciąża ją swoisty automatyzm dziejowy, wyrażający się przez prawa socjologiczne. A prawa te – z kolei – niczym się od przyrodniczych nie różnią. Ich łączne funkcjonowanie zaś stwarza wrażenie ponadczasowego młyna historii, uniwersalnego mechanizmu, który według jednego, niezmiennego szablonu przetwarza podstawowe treści społecznego życia.
Sercem tego mechanizmu są siły wytwórcze, których nieustanny rozwój wymusza przeobrażenia pozostałych kategorii. Jak jednak słusznie zwraca się uwagę17 – przyznanie takiej roli tym siłom jest niczym innym, jak absolutyzacją kapitalistycznego sposobu produkcji. To właśnie w jego obrębie: „Burżuazja nie może istnieć bez nieustannego rewolucjonizowania narzędzi produkcji, a więc stosunków produkcji, a więc całokształtu stosunków społecznych. Natomiast pierwszym warunkiem istnienia wszystkich dawnych klas przemysłowych było zachowanie bez zmiany starego sposobu produkcji. Ciągły przewrót produkcji, bezustanne wstrząsanie wszystkimi stosunkami społecznymi i wieczny ruch – odróżniają epokę burżuazyjną od wszystkich innych”18. A przecież burżuazja to podmiot własności w obrębie stosunków kapitalistycznych. Gdzież więc jakoby jej (i tym stosunkom, jako stosunkom produkcji) właściwy konserwatyzm? Ma on wynikać z biopsychologicznej natury człowieka (skłonność do inercji, działań zachowawczych, przyzwyczajenia)19. Ale jeżeli tak – to ta natura musi objawiać się nie tylko w stosunkach produkcji, lecz również w samych siłach wytwórczych, których część stanowi człowiek. Wszak w skład owych sił, jak powiada Lange, wchodzą doświadczenia ludzi, ich umiejętności i oni sami wreszcie. Dlaczego więc konserwatyzm miałby odgrywać decydującą rolę w stosunkach produkcji i być prześlepiany (jako możliwość) w ramach sił wytwórczych?
Pytania te nasuwają się z nieuchronną koniecznością, jako rezultat traktowania kategorii sił wytwórczych i stosunków produkcji jako osobnych światów, dopasowanych do siebie (czy raczej – dopasowujących się) w procesie historycznym. Ponadto: wiążą się one z odrywaniem przez Langego (w ślad zresztą za Stalinem) kategorii klas i walki klasowej od funkcjonowania i natury sił wytwórczych. Owe siły odnoszą się do abstrakcyjnego człowieka, który podporządkowuje sobie elementy przyrody za pośrednictwem środków pracy. I czynność owego podporządkowywania ma być obowiązująca zawsze i wszędzie. Tymczasem – jak zauważa L. Sève – w „kapitalistycznym sposobie produkcji »środki produkcji«, rzeczowe warunki pracy – przedmioty pracy, środki pracy (i środki utrzymania) – nie są podporządkowane robotnikowi, lecz odwrotnie, robotnik im jest podporządkowany. Nie on je stosuje, lecz one jego stosują. Dlatego właśnie są kapitałem”20. Dlatego też owo odrywanie sił wytwórczych od stosunków produkcji ukrywa przesłankę, której deklaratywnie zaprzecza Lange (jak i Stalin), że „walka klas, generalnie rzecz biorąc, nie jest motorem historii”21. Prowadzi to do określonych konsekwencji już nie tylko teoretycznych: „»prawo koniecznej zgodności« stanowi podwójne alibi: dla oportunistycznego ekonomizmu w walce klasowej w łonie państwa kapitalistycznego i dla biurokratycznego ekonomizmu w budowaniu socjalizmu”22.
Nie jest też rzeczą przypadku, że prawnicze ujęcie własności przez Langego, jak i rozumienie sił wytwórczych, jako danych wraz z konkretnymi formami stosunków klasowych (jako stosunków produkcji) – musi sprowadzać rozbieżności między siłami wytwórczymi i stosunkami produkcji do rozbieżności między rzeczowymi a techniczno-organizacyjnymi stosunkami pracy23. Likwidacja tej rozbieżności dokonuje się, według Langego, przez zmiany w systemie kierowania i zarządzania gospodarką.
Z kolei – przyjęte przez Langego za Stalinem twierdzenie, iż nadbudowę tworzą tylko te elementy, jakie rodzą się z powstawaniem nowej bazy, oznacza – jak wskazuje St. Kozyr-Kowalski – „wstydliwe odrzucenie tezy, iż wszelkie procesy i zmiany społeczne są pochodną, skutkiem procesów ekonomicznych i zmian w bazie”. Skutkiem tego „badania nad skomplikowaną dialektyką stosunków wzajemnych występujących między sposobem produkcji a całokształtem instytucji i form ideologicznych określonej struktury społeczno-historycznej zostały zastąpione przez takie metody postępowania badawczego, które polegają na tym, że stawia się Marksowi świeczkę, poświęcając kilka frazesów »rozwojowi sił wytwórczych«, »stosunkom ekonomicznym«, tradycyjnemu ujmowaniu procesu społecznego ofiaruje się natomiast ogarek, rozpatrując poszczególne zjawiska kulturowe w całkowitej izolacji od społeczno-historycznej struktury ekonomicznej, nie dostrzegając związków, często pośrednich, splątanych, występujących między tymi zjawiskami a bazą ekonomiczną”24.
Mechanicystyczna wizja praw socjologicznych Langego dostarcza odpowiednio wiele pretekstów do takiego ujmowania rzeczy już w momencie, gdy – jak wyżej wskazywałem – poza stosunkami ekonomicznymi ahistorycznie sytuuje stosunki rodzinne, polityczne, moralne itp. a także naukę, religię i filozofię.
Te krytyczne uwagi dają się krótko podsumować tak: „Obok widocznej tu wyraźnie redukcji praw historii do praw przyrody i wynikającej stąd mechanicystycznej interpretacji konieczności historycznych jako automatycznie działających sił przyrody, mamy tu do czynienia z metafizyczną wizją rozwoju w ogóle. Charakteryzuje ją wyrażone w formule »koniecznej zgodności« takie pojmowanie rozwoju, które zakłada przejście od stanu równowagi do jej rozłożenia i ponownego przywrócenia. Odsłonięcie owego stanu równowagi oraz mechanizmów jej zakłócania staje się rozstrzygające w rozumieniu procesu historycznego. Historia staje się w ten sposób sumą zmian w czasie o charakterze ilościowym (zmiany w technice, skali produkcji, szerokości i głębokości wymiany towarowej)’’25.
6.
Dialektyka jest kategorią porozumienia społeczeństwa, jako całokształtu historycznie danych i historycznie określonych więzi strukturalnych. Na nie właśnie kładą nacisk zwolennicy orientacji dialektycznej w ujęciu praw rozwoju społecznego26. Kategoria owych więzi strukturalnych pozwala nie tylko na ujęcie sił wytwórczych, stosunków produkcji, bazy i nadbudowy jako wzajem przenikających się momentów w obrębie tych więzi, ale też umożliwia przezwyciężenie pozoru, iż stosunki ekonomiczno-społeczne rozgrywają się w ramach abstrakcyjnego schematu: człowiek–rzecz–człowiek, jak chce orientacja mechanicystyczna. Albo schematu: twórczość–rezultaty twórczości (warunki) – alternatywy działania – twórczość, jako wybór jakiejś możliwości oferowanej przez alternatywę, jak sugeruje orientacja aktywistyczna27.
Człowiek i jego twórczość nie redukują się tu do stanu biopsychologicznych obiektów, czy nosicieli rozumu, norm i wartości; rzeczy zaś, działalność i zdarzenia nie są sprowadzane do jakości przyrodniczych i technicznych. Wszystkie te kategorie widziane są przez ich uposażenia społeczne, poprzez cechy i właściwości wynikające z ich społecznego miejsca i funkcji. Tak więc proste i abstrakcyjne momenty sił wytwórczych, jak mawiał Marks: przyroda, narzędzia pracy i ludzie jako wytwórcy jawić się tu będą jako w pewnym sensie tożsame ze stosunkami produkcji. „Przyroda – powiada L. Sève – sama w sobie oczywiście, jest niezależna od wszelkiego sposobu produkcji. Ale z pewnej całości, jaką przyroda stanowi, sposób produkcji »wycina« przyrodę, jako zgodną z nią siłę wytwórczą i w ten sposób kopaliny czy spadki wód zaczynają »istnieć« jako siły wytwórcze tylko w określonym stadium rozwoju gospodarczego. (…) Tym bardziej też narzędzia produkcji nie są zwykłymi rzeczami, lecz stosunkami społecznymi. Nie ma środków produkcji w sobie”. „Płodozmian, nawozy sztuczne, maszyna parowa, mechaniczny warsztat tkacki” – pisze Engels – są nierozdzelnie związane z produkcją wczesnokapitalistyczną, „podobnie jak narzędzia dzikich i barbarzyńców nieodłączne są od ich wytwórczości” (…) Jeżeli zaś chodzi o ludzi jako historycznie określonych wytwórców – niewolników, rzemieślników proletariuszy – to sposób rozwoju ich zdolności i ich potrzeb, historyczna forma ich jednostkowości są bezpośrednim skutkiem określonych stosunków produkcji, a więc również podziału i konsumpcji”28. Innymi słowy: wszelkie obiekty, działania i zdarzenia, zajmujące określone miejsce i spełniające daną funkcję w obrębie strukturalnych więzi danego społeczeństwa, zyskują (obok określoności „naturalnej”) cechy i właściwości relacjonalne, tj. takie, które wyrażają stosunki danej struktury społecznej.
Takie ujęcie sprawy pozwala zobaczyć nie tylko materialne siły wytwórcze, jako integralną część danej struktury ekonomicznej, ale też uchwycić związki między tymi siłami a stosunkami produkcji. Samo bowiem usytuowanie w obrębie owych sił także (pomijanego przez Langego) przedmiotu pracy, umożliwia dostrzeżenie roli spełnianej w danej strukturze ekonomicznej przez poszczególne kategorie bezpośrednich producentów. Tak tedy dominująca rola robotników przemysłowych w gospodarce kapitalistycznej uwarunkowana jest przez przemysł, gdy w społeczeństwach przedkapitalistycznych, gdzie podstawą produkcji była ziemia, rola ta przypadała innym klasom pracującym, itp. itd.
Uwzględnienie tego wszystkiego, co wyżej powiedziano, zmienia obraz praw rozwoju społecznego. Tak więc prawo warunkowania stosunków produkcji przez siły wytwórcze uzyskuje charakter prawa historyczno-strukturalnego. Zarówno bowiem owe siły, jak i stosunki pojawią się nie jako coś, co się do siebie mechanicznie dopasowuje (dąży do zgodności), lecz jako momenty konkretnej, historycznej struktury ekonomiczno-społecznej. Aby opisać ich funkcjonowanie w danym okresie dziejów – należy zapytać: „1) Jaki charakter ma istniejący w danym społeczeństwie sposób produkcji? 2) Jakie formy dynamiki materialnych sił wytwórczych są koniecznym warunkiem istnienia danego sposobu produkcji i opartych na nich stosunków społecznych? 3) W jaki sposób występujące w danym sposobie produkcji formy dynamiki sił wytwórczych powodują zmiany we właściwych mu stosunkach produkcji?”29.
Warunkowanie stosunków produkcji przez siły wytwórcze nie dokonuje się jednak w rozwoju historycznym bezkolizyjnie. W każdym społeczeństwie bowiem funkcjonują zjawiska i procesy destabilizujące strukturę ekonomiczno-społeczną30. Znajduje to wyraz w zagrożeniu wpływów lub interesów konkretnych grup na warunki życia społecznego i ekonomicznego. Walcząc o ich utrzymanie lub przeobrażenie – różne kategorie bezpośrednich producentów lub właścicieli warunków pracy zmieniają daną strukturę ekonomiczną, a z nią – inne formy życia społecznego. I nie są to w życiu społecznym zjawiska przypadkowe, lecz trwałe i powtarzalne. Te z nich, które rodzą zakłócenia w sposób konieczny – zalicza się do podstawowych sprzeczności determinujących proces społeczny. Dają się one ująć w postaci co najmniej dwu praw: sprzeczności między siłami wytwórczymi a stosunkami produkcji oraz prawa sprzeczności struktury ekonomicznej, jako prawa ruchu społecznego31.
Pierwsze z tych praw nie odnosi się do konfliktu między rzeczami a ludźmi w procesie produkcji i wymiany, lecz dotyczy sprzeczności działań ludzkich w tym procesie, potęgując w danej strukturze siły wytwórcze i społeczną wydajność pracy, lecz w konsekwencji podważając warunki istnienia tej struktury. Sprzeczności te wyrażają się zawsze w konkretnych, historycznych formach. Tak, dla przykładu, w społeczeństwie kapitalistycznym jedną z form jest sprzeczność między prywatnym zawłaszczaniem produktów pracy a jej społecznym charakterem. Inną – między proletariatem a burżuazją, czy wreszcie – wytwarzanie przez właścicieli środków pracy – materialnych przesłanek ich obalenia, jako klasy.
Drugie prawo mówi, iż rozwój społeczeństwa warunkowany jest poprzez sprzeczności między bazą, nadbudową i społeczną świadomością32. Pojęcie bazy jest tu rozumiane jako synonim struktury ekonomicznej społeczeństwa. Nadbudowa zaś to całokształt nieekonomicznych instytucji społecznych, rozumianych szeroko, obejmujących zarówno państwo, system administracyjny, rodzinę, jak i policję, wojsko, kościoły, instytucje kształcenia itp.33 Z kolei – świadomość społeczna to jej formy, odpowiadające nadbudowie i bazie34.
Prawo to, w obrębie orientacji dialektycznej, wiąże się z opisem określonej hierarchii ważności poszczególnych momentów więzi strukturalnych danego społeczeństwa, jako tego, co warunkuje i jest warunkowane. Tak więc przyjmuje się, iż przeobrażenia bazy prowadzą do zmian w nadbudowie i świadomości społecznej35. Natomiast „struktura religii, prawa, państwa i innych form świadomości społecznej jest uwarunkowana bardziej przez bazę i swój stosunek do innych elementów nadbudowy, niż przez swoją własną historię”. Ale: „strukturę ekonomiczną społeczeństwa warunkuje bardziej poprzedni stan bazy, niż wpływ nadbudowy i różnych form świadomości społecznej”36. Aby zaś mógł się dokonywać wpływ nadbudowy i form świadomości na bazę – konieczne jest istnienie wewnętrznych sprzeczności w społeczeństwie, głównie – między materialnymi siłami wytwórczymi a stosunkami produkcji.
To wszystko wyraża warunki, zawarte w tym prawie, umożliwiające przejście od jednej do innej struktury ekonomicznej społeczeństwa. I w tym zdaje się zawierać główna treść tego prawa: możliwość owego przejścia. Przekształcenie się możliwości w konieczność – uwarunkowane jest, z kolei, przez charakter stosunków między poszczególnymi grupami ludzi istniejącymi w sferze produkcji i wymiany dóbr materialnych, „przez siłę poszczególnych klas i warstw społecznych, przez stopień ich zorganizowania, stosowane formy walki, przez cechy swoiste ideologii i form świadomości społecznej”37.
Niech ten zwięzły opis praw, uwypuklanych przez orientację dialektyczną, wystarczy. Brak tu miejsca na szczegółową analizę przykładów historycznych, które zresztą czytelnik znajdzie w cytowanej literaturze. Kończąc ich charakterystykę – wypada zwrócić uwagę, że na kształt ich sformułowania mają wpływ przyjmowane w obrębie tej orientacji przesłanki: 1) więzi strukturalne danej całości społecznej wyznaczają rolę i miejsce jej poszczególnych momentów, nadając im właściwy sens; 2) całość społeczna ma charakter procesualny, znajduje się w stanie rozwoju – dlatego jej opis winien mieć charakter konkretno-hiistoryczny; 3) rozwój i istnienie społeczeństwa dokonuje się poprzez sprzeczności, których charakter i treść oddają prawa społeczne; 4) prawa te nie mogą być wydedukowane z jakiejś apriorycznej „metody dialektycznej”, lecz ustalone poprzez badanie społeczno-historycznych realiów danej struktury ekonomicznej społeczeństwa. Wtedy dopiero tracą swą niemą, abstrakcyjną ogólność. Ich teoretyczne określenie stanowi li tylko wskaźnik kierunkowy do badań nad społeczeństwem i oddaje ogólne znamiona społecznego rozwoju.
7.
Jeżeli przyjąć, że orientacja aktywistyczna i mechanicystyczna są wyrazem jednostronnego ujęcia żywej całości społecznej, to rozważania tu prowadzone pokazują, iż ich mechaniczne połączenie nie prowadzi w żadnym wypadku do stanowiska dialektycznego. Pierwsza i druga orientacja na sobie właściwe sposoby wyabsolutniają określone momenty bytu społecznego, otorbiają swoistymi kontekstami teoretycznymi konstruując odrębne od siebie obrazy intelektualne, deformujące treści materializmu historycznego. Aliści żadne złączenie deformacji nie daje autentyku. Można wprawdzie wskazać wcale liczne konstrukcje teoretyczne, w których dochodzi do (eklektycznego) uzgodnienia tych orientacji, np. wedle zasady: to, co odnosi się do człowieka – nie musi dotyczyć społeczeństwa, jako całości (i odwrotnie), ale oznacza to teoretyczne zagubienie swoistości społecznego bytu, całokształtu jego cech i właściwości, jako jakości społecznych. W konsekwencji: oznacza to pozostawanie w sferze pozornych uniwersaliów: abstrakcyjnie rozumianego człowieka, racjonalności, twórczości, działania, sił wytwórczych, stosunków produkcji, bazy i nadbudowy, łączących się i rozłączających w sposób czysto mechaniczny. A to wszystko nie przybliża, lecz oddala od poznania bytu społecznego.
Dla kogoś, kto ciekaw jest ujęcia jego praw przez materializm historyczny, niezbędne jest nie tylko samo ich pokazanie, ale i wiedza o różnych formach ich artykułowania bądź negowania. Pozwala ona bowiem dociekać złożonych problemów metodologicznych, jakie zajmowanie się nimi pociąga. Pozwala widzieć nie tylko „przedmiot poznania”, ale i różne, niejednoznaczne formy „podmiotów poznających”.
Jan Kurowicki
Przypisy:
1 Nazwy tych orientacji nie zawsze są używane przez faktycznych ich reprezentantów. Każdy z nich, jako przyznający się do marksizmu, uznaje siebie za dialektyka. Co najmniej – abstrakcyjnie uzna, że cechą myślenia dialektycznego jest aktywizm. Ale nikt nie powie o sobie, że jego orientacja ma charakter mechanicystyczny. Wprowadzając tedy te nazwy – abstrahuję od tego, jak poszczególni teoretycy sami siebie określają. Punktem wyjścia są tu treści ich dokonań.
2 J. Topolski, Osobliwości rozwoju formacji socjalistycznej, „Ideologia i Polityka” nr 10/1988 r. A także tegoż autora: Materialistyczne pojmowanie dziejów, (w:) Filozofia a nauka, Wrocław, 1987 r.
3 Jak pisał K. Marks: „Bynajmniej nie w różowym świetle maluję postaci kapitalisty i właściciela ziemskiego. Ale o osoby idzie tu o tyle, o ile są wcieleniem kategorii ekonomicznych, przedstawicielami określonych stosunków i interesów ekonomicznych. Mój punkt widzenia polega na tym, że rozpatruję rozwój ekonomiczny formacji społeczeństwa jako proces przyrodniczy”, K. Marks, Kapitał, t. 1, Warszawa 1956, s. 6.
4 St. Rainko, Tworzenie i determinacja (w:) Marksizm w kulturze filozoficznej XX wieku, Warszawa 1988, s. 74.
5 Tamże, s. 72.
6 J. Stalin, Historia WKP(b), Warszawa 1948, s. 138–150.
7 O. Lange, Ekonomia polityczna, t. 1 i 2, Warszawa 1978, rozdz. II.
8 W literaturze przedmiotu wskazuje się na zapożyczenia tego uczonego od teoretyków II Międzynarodówki, zwłaszcza od K. Kautsky’ego.
9 O. Lange, cyt. wyd. s. 22.
10 O. Lange, cyt. wyd., s. 22–23.
11 J. Stalin, cyt. wyd., s. 140.
12 Naturalizm wyrażający się w tym stanowisku jest wyraźnym dziedzictwem po Materialistycznym pojmowaniu dziejów K. Kautsky’ego.
13 Zwraca się słusznie uwagę, że to pojmowanie własności ma charakter prawniczy, i – jako takie – nie nadaje się do analiz struktury stosunków produkcji. Zob. J. Ładosz, Własność jako kategoria ekonomiczna a prawo własności (w:) Własność: gospodarka a prawo, Warszawa, 1977, s. 181.
14 O. Lange, cyt. wyd., s. 34.
15 O. Lange, cyt. wyd., s. 35.
16 O. Lange, cyt. wyd., s. 44.
17 St. Kozyr-Kowalski, Max Weber a Karol Marks, Warszawa 1967, s. 501.
18 K. Marks, Kapitał, t. l, cyt. wyd., s. 525.
19 Zob. na ten temat krytyczne uwagi St. Kozyra-Kowalskiego z Max Weber…, cyt. wyd. s. 498.
20 L. Sève, Próba wprowadzenia do filozofii marksistowskiej, Warszawa, 1988, s. 196–197.
21 L. Sève, cyt. wyd. s. 193.
22 L. Sève, cyt. wyd. s. 195.
23 W materializmie historycznym wyodrębnia się jednak nie tylko podział pracy (a więc i stosunki) techniczo-organizacyjne, lecz również podział społeczny, którym odpowiadają właśnie ekonomiczne stosunki własności. Na ten temat zob. J. Ładosz, Klasa a zawód, Warszawa 1980, s. 42–45.
24 St. Kozyr-Kowalski, cyt. wyd., s. 503–504.
25 W. Luty, Koncepcja socjalizmu w poglądach Oskara Langego w latach trzydziestych (w:) Marksizm w kulturze filozoficznej…, cyt. wyd. s. 318–319.
26 Nieprzypadkowo St. Kozyr-Kowalski przed charakterystyką praw tego rozwoju w napisanej wspólnie z J. Ładoszem Dialektyce i społeczeństwie (Warszawa, 1972 r.) umieszcza paragraf: Struktura jako kategoria dialektyki.
27 Oba te schematy są słusznie zresztą traktowane jako objaw myślenia zreifikowanego, więc – jako rodzaj alienacji poznawczej. Dlatego do dziś wagę zachowują uwagi Lukàcsa z Historii i świadomości klasowej (Warszawa, 1988 r.) poświęcone deformacjom poznawczym, jako społecznym skutkom reifikacji gospodarki towarowo-pieniężnej. Zwłaszcza rozdział: Urzeczowienie i świadomość proletariatu.
28 L. Sève, cyt. wyd., s. 202–203.
29 St. Kozyr-Kowalski, Dialektyka i społeczeństwo, cyt. wyd., s. 82.
30 Szerzej na ten temat: Teoria sprzeczności a dialektyczna koncepcja praw społecznych (w:) Dialektyka…, cyt. wyd.
31 Charakter i treść tych praw, jako praw sprzeczności, inaczej przedstawia St. Opara (w:) Wiedza o społeczeństwie, podstawowe pojęcia, Warszawa, 1987 r., s. 92–97, ale stanowisko jego wyrażone zostało zbyt skrótowo. Jest niewątpliwie niemechanicystyczne, wymaga wszakże osobnej dyskusji.
32 Max Weber…, cyt. wyd., s. 485.
33 Tamże, s. 487.
34 Zob. J. Kurowicki, Świadomość społeczna, „Myśl Marksistowska” nr 6/1988 r.
35 Max Weber…, cyt. wyd., s. 491.
36 Tamże, s. 493.
37 Dialektyka…, cyt. wyd., s. 94.