Wszelka krytyka obozu postsolidarnościowego, jak i obozu post-PZPR-owskiego i oskarżanie ich o zdradę interesów ludzi pracy, o wysługiwanie się międzynarodowym organizacjom kapitału, wywołuje z reguły z ich strony pomówienie o hołdowanie spiskowej teorii dziejów. Najprostszy wniosek, jaki można wyciągnąć z ich argumentacji sprowadza się do przyjęcia założenia, iż spiski w ogóle nie wywierają wpływu na przebieg procesów politycznych, szczególnie tych przed i po sierpniu 1980 r., które zaowocowały jawną kapitalistyczną transformacją po roku 1989.
ROLA SPISKÓW
Rzeczywistość jest inna. Gdyby spiski nie odgrywały żadnej roli, nie byłoby tępione z bezwzględnością przez władze polityczne i nie byłyby organizowane z tak wielkim poświęceniem. Każdy spisek posiada swoją specyfikę, swoje przyczyny, dynamikę wewnętrzną, cele i skład socjalny. W ostatnich latach najbardziej dramatyczny przebieg miał spisek w Rumunii (wsparty przez służby specjalne b. ZSRR, gdy na czele stal M. Gorbaczow), gdzie w sposób brutalny na oczach milionów ludzi zamordowano Nicolae Ceausescu wraz z małżonką, bez dania możliwości obrony i prawa stanięcia przed sądem. Jakby na przekór wszystkim prawicowcom do grona „zwolenników” spiskowej teorii dziejów dołączył papież Jan Paweł II, który powiedział, iż istnieje „spisek przeciwko życiu”.
Spiski towarzyszą społeczeństwu od początku jego podziału na grupy i klasy o sprzecznych i antagonistycznych interesach. Nie każdy jednak spisek rozwija się wychodzi na jaw i osiąga jakieś wymierne rezultaty.
Aby jakiś spisek mógł się rozwinąć i osiągnąć zakładane cele, musi przede wszystkim odpowiadać na określone zapotrzebowanie społeczne, musi też powstać szereg obiektywnych warunków socjalno-ekonomicznych, politycznych i ideologicznych. Przeciwko ZSRR i innym krajom próbujących budować socjalizm zorganizowano wiele spisków. Wiele z nich zdemaskowano, wiele okazało się sfingowanymi prowokacjami, ale zapewne były i takie, o których jak na razie nic istotnego nie wiemy. Jednakże dopiero w ponad 70 lat po Rewolucji Październikowej, gdy dojrzały odpowiednie warunki, kiedy burżuazyjne stosunki socjalno-ekonomiczne powstrzymały i rozłożyły rodzące się stosunki wczesnosocjalistyczne, kontrrewolucja mogła odnieść zwycięstwo w ZSRR i szeregu innych krajach, a porozumienie prezydenta USA Ronalda Reagana z papieżem Janem Pawłem II z 1982 roku, uważane za nowe „Święte Przymierze”, mogło zebrać laury za wszystkie poprzednie spiski wewnętrzne i międzynarodowe.
Wykorzystanie mas pracujących przez kontrrewolucję w jej zwycięskim pochodzie ułatwione zostało m.in. w wyniku dezorientacji mas pracujących i ideologicznego rozbrojenia partii robotniczych. Wbrew obiektywnym faktom przeceniono stopień zaawansowania procesu budownictwa socjalistycznego, zadekretowano zakończenie okresu przejściowego, zbędność dyktatury proletariatu i wkroczenie w rozwinięty socjalizm, co zaowocowało w wyniku innych negatywnych i złożonych zjawisk i procesów społeczno-ekonomicznych i politycznych wzrostem niezadowolenia mas pracujących i opowiedzeniem się ich większości przeciwko dalszemu budownictwu socjalizmu i poparciem kontrrewolucyjnych spisków.
U podstaw sprzeciwu wobec „spiskowej teorii dziejów” leżą często względy natury moralnej samych uczestników spisków. Ludzie ci bowiem nie chcą ujawniać rzeczywistych sił sprawczych procesów i zjawisk politycznych, obawiają się pod swoim adresem zarzutu o dwulicowość i zakłamanie, nieuchronne w czasie działalności o charakterze konspiracyjnym i spiskowym, wynikające często z interesów osobistych lub grupowych oraz oskarżeń o działalność agenturalną na rzecz policji, jako, że granicą pomiędzy aktywnym konspiratorem a agentem policji jest niekiedy płynna. Policja bowiem też miewa swoich bohaterów rewolucji.
ISTOTA SPISKÓW
Z formalnego, węższego punktu widzenia spisek jest porozumieniem niewielkiej z reguły grupy ludzi w celu obalenia władzy państwowej, zmiany ustroju politycznego, zmiany istniejących porozumień i sojuszy międzynarodowych, grożących utratą niepodległości, integralności lub zdolności obronnej danego państwa.
Pod pojęciem spisku, zależnie od intencji, podciąga się cały szereg innych działań politycznych, w których ich uczestnicy nie podają do publicznej wiadomości swoich celów i motywów. Dlatego z szerszego, politycznego punktu widzenia za spisek (a właściwie za działalność konspiracyjną) uznaje się porozumienie grupy ludzi zmierzające do zmiany ogólnego kierunku polityki państwa lub partii politycznej, do zmiany całości lub części ekipy rządzącej. Działalność konspiracyjno-spiskowa może zmierzać do zmiany części polityki ekipy rządzącej lub układu sił w łonie poszczególnych elementów systemu politycznego, bez naruszenia podstaw ustroju, zagrożenia dla niepodległości czy obronności danego kraju. W tym szerokim ujęciu spisek jest zatem jednym z wielu możliwych sposobów działalności konspiracyjnej, wstępnym i nieodłącznym elementem wszelkiej działalności politycznej.
OGÓLNE PRZYCZYNY DZIAŁALNOŚCI KONSPIRACYJNEJ
Najgłębsze przyczyny działalności konspiracyjnej związane są z antagonistyczną strukturą społeczeństwa, z tym, że pracująca większość społeczeństwa wyzyskiwana jest przez posiadającą środki produkcji mniejszość. W takiej sytuacji główni uczestnicy spisku rekrutują się i dążą do realizacji interesów klasy antagonistycznej w stosunku do klasy panujących.
Działalność konspiracyjna może również powstać w łonie klasy panującej, o ile ekipa panująca (rządząca) nie jest w stanie rozwiązać narastających i zaostrzających się sprzeczności i problemów, gdy nie ma innych możliwości przeciwstawienia się jej. Działalność konspiracyjna może zatem wyrażać interesy jednego z odłamów, warstwy lub grupy klasy panującej, jeśli polityka ekipy rządzącej zagraża interesom klasy jako całości lub tego właśnie odłamu, warstwy, grupy czy mafii, albo też być wynikiem agenturalnej działalności obcych państw.
Działalność konspiracyjna i dążenie do związania spisku pojawia się w sytuacji, gdy ogranicza się demokrację i zanikają legalne możliwości walki o odrębne lub przeciwstawne rządzącej ekipie cele socjalno-ekonomiczne, polityczne i ideologiczne, kiedy wszelki przejaw opozycyjnych poglądów lub działalności może spotkać się z przeciwdziałaniem władzy państwowej i represjami wobec inaczej myślących.
Działalność polityczna klas posiadających środki produkcji i panujących nad większością społeczeństwa, ze swej istoty musi mieć bardzo wiele z działalności konspiracyjnej i spiskowej. Zdają one sobie doskonale sprawę z tego, że pracująca większość, wyzyskiwana i oszukiwana przez posiadającą mniejszość, nie godzi i nigdy nie pogodzi się z wyzyskiem i uciskiem dobrowolnie. Dlatego klasy posiadające i będące na ich usługach służby specjalne, utrwalając swoją pozycję, zwalczają wszelkie przejawy aktywności politycznej ludzi pracy, wykorzystując w tym celu powstałe żywiołowo spiski lub inspirując powstawanie innych.
Działalność konspiracyjna i spiskowa nierozerwalnie związana jest z demokracją burżuazyjną, która jest demokracją o charakterze formalnym dla pracującej większości społeczeństwa, faktycznie dążącą do ograniczania roli mas w polityce.
Stąd też w burżuazyjnych partiach politycznych, które są w większości partiami kadrowymi, uaktywniającymi się w okresie wyborów parlamentarnych i prezydenckich, infiltrowanymi przez mafie, masonerię i grupy kapitałowe, rola spisków ze swej istoty jest znacząca, a decyzje się w „pokoju cygar”.
Generalnie zatem przyczyny działalności konspiracyjnej związane są z istnieniem antagonistycznych stosunków społeczno-ekonomicznych i politycznych lub przejściowym zaostrzeniem się ich. Nie wyklucza to oczywiście możliwości zawiązania spisku, gdzie powody związane są z osobistymi ambicjami poszczególnych spiskowcówczy też chęcią osiągnięcia wymiernych korzyści materialnych. Ale nawet wówczas, jeśli efektem spisku nie ma być jedynie jakiś pucz lub przewrót pałacowy, ma on swoje społeczno-ekonomiczne i polityczne przyczyny i cele. Spisek może być zawiązany również wówczas, gdy jakaś grupa ludzi w sposób błędny zinterpretuje rozwój sytuacji i swoją w niej rolę. Nie znaczy więc to, że spiskowcy zawsze mają rację i czyste intencje.
STOSUNEK MARKSISTÓW DO SPISKÓW
Marksiści są zatem rzecznikami demokratycznej, antyimperialistycznej i antykapitalistycznej rewolucji dokonywanej z woli najszerszych mas i przy ich bezpośrednim udziale, gdy istnieje sytuacja rewolucyjna. Rewolucja taka może być dokonana wieloma metodami, w tym zarówno drogą parlamentarną, jak i zbrojną, gdy złożą się na to pewne, ściśle określone warunki obiektywne. Ewentualne obalenie rządu klas posiadających i jego izolowanie (co było jednym z głównych celów spisków) jest jedynie jednym z epizodów rewolucji, jednym z elementów planu działań strategiczno-taktycznych, jedynie zwieńczeniem całokształtu działań rewolucyjnych (prowadzonych legalnymi, a gdy to niemożliwe, także nielegalnymi metodami), kiedy toczy się bezpośrednia walka o władzę z udziałem mas pracujących.
Od początku istnienia ruchu robotniczego toczy się w nim dyskusja w sprawie roli spisków. Tendencje do „spiskowania” były po części naturalną odpowiedzią na sytuację, w jakich znajdował się rewolucyjny ruch robotniczy, przeciwko któremu skierowany był główny wysiłek propagandowy i policyjny burżuazyjnego państwa. Nie mniej jednak marksiści zawsze zwalczali tę oportunistyczno-radykalną tendencję, gdyż wszelkie komunistyczne pucze prowadziły do niekorzystnych zmian układu sił politycznych w łonie warstw rządzących, i do tragicznych dla ludzi pracy następstw. Doświadczenie historyczne wykazało, że im pełniejsza jest demokracja rzeczywista dla mas pracujących, im czynniejszy jest ich udział w polityce, tym mniejsza jest ich skłonność do spiskowania. Jednocześnie polityczna aktywność mas może bezpośrednio i pośrednio udaremnić nie jeden spisek.
Dlatego o Louisie Blanquim, który uważał, że niewielka i dobrze zorganizowana grupa spiskowców może dzięki elementowi zaskoczenia pociągnąć za sobą masy ludowe, a następnie wprowadzić swoją dyktaturę, która nie będzie dyktaturą całej klasy, lecz jedynie dyktaturą grupy rewolucjonistów-spiskowców, F.Engels pisał, że „Blanqui jest przede wszystkim rewolucjonistą politycznym, socjalistą tylko z uczucia, któremu cierpienia ludu leżą na sercu, ale brak mu zarówno socjalistycznej teorii, jak i określonych praktycznych koncepcji zaradzenia wadom ustroju społecznego” (MED, t. 18, s.586). „Blanqui jest rewolucjonistą minionego pokolenia. Takie poglądy na bieg wydarzeń rewolucyjnych są /…/ od dawna przestarzałe, /…/ mogą znaleźć oddźwięk tylko u mniej dojrzałych lub bardziej niecierpliwych robotników” (MED.,t.18, s.587).
W każdym społeczeństwie podzielonym na klasy antagonistyczne, będą zawsze istniały programy wychodzące z przeciwnych założeń ideologicznych i metodologicznych oraz odpowiadające tym celom formy organizacji. Jednakże odradzającej się po upadku „realnego socjalizmu” burżuazji, nie posiadającej doświadczenia w sprawowaniu władzy i zachłyśniętej sukcesami wydaje się, że nie powinno być żadnych rewolucyjnych programów i organizacji politycznych. W tej sytuacji wszelkie próby odradzania się rewolucyjnego ruchu robotniczego, występowanie przeciwko prywatyzacji i reprywatyzacji oraz ograniczaniu socjalno-ekonomicznych zdobyczy mas pracujących, z racji podważania jej panującej w sferze duchowej roli, gotowa jest określić mianem nieracjonalności, dogmatyzmu lub wynikiem spisku. Burżuazja zarówno o PRL-owskim, PZPR-owskim. jak i solidarnościowym rodowodzie, z uwagi na swoje klasowe interesy, nie jest stanie zrozumieć i przyjąć do swej świadomości, obiektywnych przesłanek i racji istnienia rewolucyjnego ruchu politycznego pracującej większości społeczeństwa.
Obecna tzw. klasa polityczna (a właściwie słuszniej jest ją nazwać polityczną reprezentacją burżuazji) jest świadoma tego, że po 1989 roku dokonała kontrrewolucyjnego przewrotu w stosunkach własności, porównywalnego tylko z głębią przemian rewolucyjnych w latach 1944-1952, iże u jego podłoża była wieloletnia działalność spiskowa, którą dla uniknięcia jednak negatywnych skojarzeń nazywa „działalnością opozycyjną”. Im dalej od 1989 roku, tym kombatantów antykomunistycznej działalności spiskowej ujawnia się coraz więcej. Jednocześnie ujawnia się coraz więcej danych świadczących o tym, że działalność spiskowa odbywała się na zlecenie i przy aktywnym poparciu agentury obcych państw.
Dla ideologów burżuazji spiskiem w historii jest sytuacja, w której „…ktoś się z kimś umawia, żeby zmienić jej bieg: albo ją przyspieszyć, albo też zacząć ją kontrolować. I to wszystko w sposób niejawny” (Jadwiga Staniszkis, Magazyn historyczny „Mówią Wieki” nr 5, 1994, s.2). Inna zaś osoba z tego samego kręgu ideowego mówi, że „…spisek to niejawne porozumienie zmierzające do jasno i precyzyjnie sformułowanego celu” (np. „zamordowanie króla” albo „opanowanie świata)” (Andrzej Paczkowski, tamże, s.3). Kolejna osoba w tej samej dyskusji stwierdza, że „Właściwie każde dążenie do celu niejawnego, poprzez konspirację, jest spiskiem” (Edmund Wnuk-Lipiński, tamże).
Cóż za głębia przemyśleń – sięgająca dna. Oto, przeciwnicy spiskowej teorii dziejów mówią o spisku w celu opanowania świata. Gdyby rewolucyjny ruch robotniczy chciał uniknąć oskarżeń o tak rozumiany spisek, jego przedstawiciele musieliby siedzieć w domu i z nikim nie rozmawiać. Autorzy ci wystawiają tym samym świadectwo swojej działalności opozycyjnej przed sierpniem 1980 roku – jednocześnie klasyfikując ją jako spisek. Nie widzą natomiast różnicy pomiędzy spiskiem w wąskim sensie tego słowa, a działalnością konspiracyjną. Działalność konspiracyjna prowadzona z uwagi na istniejący układ sił politycznych i antydemokratyczne ustawodawstwo nie musi oznaczać przygotowanie spisku. Celem działalności konspiracyjnej u zarania rozwoju ruchu robotniczego było zawsze wywalczenie możliwości legalnej działalności i mobilizacji szerokich rzesz społecznych do walki o socjalno-ekonomiczne interesy, a nie spisek. Dlatego F. Engels pisał, że „…tajne stowarzyszenie propagandowe a spisek to dwie różne rzeczy” (MED, t. 18, s.355). Natomiast K. Marks, opisując proces komunistów przed sądem w Kolonii w 1852 r., zwrócił uwagę, iż sędzia w tym procesie wykazał, że „…ustawa przeciw spiskom w ogóle nie wymaga stanu faktycznego (czyli dowodów – autor), lecz jest ustawą czysto tendencyjną, a zatem kategoria spisku jest tylko pretekstem do palenia na stosie kacerzy politycznych z zachowaniem norm prawnych” (MED, t.8, s.533). Takie też byłyby praktyczne konsekwencje zastosowania poglądów cytowanych wyżej polskich autorów.
Ideologowie odradzającego się w Polsce kapitału nie dostrzegają różnicy pomiędzy działalnością konspiracyjną (niejawną, zakulisową) a spiskiem. Wynika to zapewne stąd, że w ich konkretnym przypadku działalność konspiracyjna (często prowadzona za wiedzą i przyzwoleniem części PRL-owskiego kierownictwa politycznego oraz korzystająca z pomocy zewnętrznej agentury), nabrała cech spisku i jako spisek znalazła swoje ukoronowanie w obaleniu tzw. realnego socjalizmu.
Zarzuty ze strony prawicowych oportunistów i ideologów burżuazji, jakoby komuniści mieli niejako we krwi skłonność do spisków, służą świadomemu fałszowaniu istoty spisków i stosunku do nich komunistów. Jeśli spiski powstawały w przeszłości to, po pierwsze – były one wyrazem zniecierpliwienia najbardziej aktywnych osobników, nie zawsze świadomych jednak konsekwencji własnej działalności spiskowej; po drugie – były wyrazem słabości tych, przeciwko którym spiski były kierowane, wyrazem topnienia ich wpływów społecznych; po trzecie – spiski były dowodem słabości procedur demokratycznych.
Wbrew oskarżeniom o dogmatyzm i sekciarstwo wysuwanym przez ekipę Jaruzelskiego, siły marksistowsko-leninowskie po 1980 rokunie zorganizowały przeciwko niemu żadnego spisku.
DIP – PŁASZCZYZNĄ POROZUMIENIA DWÓCH OŚRODKÓW KONTRREWOLUCJI
Coraz więcej ludzi pracy wyraża zdziwienie, że zarówno prawica (dzisiejsza opozycja rządząca), jak i burżuazyjna lewica (czyli opcja rządząca), nie postępuje zgodnie z tym co mówi i obiecuje w czasie kampanii wyborczych, jak i nie mówi prawdy o tym, co robi. Pomimo istnienia wcześniejszych formalnych możliwości lustracji rządy solidarnościowe nie zdecydowały się na ujawnienie wszystkich nazwisk tajnych współpracowników i agentów Służby Bezpieczeństwa. Gdy rząd Jana Olszewskiego sporządził niekompletne i niekiedy niedokładne listy, obejmujące zapewne jedynie nieznaczną część agentów i współpracowników SB, to przeciwko niemu wystąpił w pierwszym szeregu, nie przebierający w swych słownych atakach przeciwko „komunie”, „bolszewizmowi” i „totalitaryzmowi” – Lech Wałęsa, symbol skompromitowanej w „Solidarności” sprawy robotniczej, chociaż sam niejednokrotnie konieczność lustracji kadrowych wcześniej zapowiadał.
Innym przykładem zakłamania to np. sprawa zniszczenia przez MSW akt księży współpracujących z SB. Prawica, jakby tracąc instynkt samozachowawczy lub kpiąc z obywateli, domaga się ukarania m.in. Czesława Kiszczaka (byłego szefa MSW) za wydanie rozkazu spalenia akt kompromitujących Kościół. Zaś Kiszczak uważa, że dobrze zrobił. Dla Kościoła jest to oczywiście wielkie dobrodziejstwo, które pozwoliło mu uniknąć wielkich wstrząsów wewnętrznych i wejść w kapitalistyczną transformację jako rzekomo „niekwestionowany autorytet moralny”. Kościół nigdy chyba z tego powodu nie przestanie być dłużnikiem Jaruzelskiego i Kiszczaka, niezależnie od tego, co na ich temat będzie publicznie mówił. Gdyby Kościołowi i prawicy, tak bardzo jak mówią, zależało na tych aktach z całą pewnością można byłoby ich znaczną część odtworzyć. Jednak w miarę upływu czasu szansę na to maleją.
Jeśli więc nie dokonuje się lustracji, rozdmuchuje afery gospodarcze, by niczym balony odlatywały w siną dal, to nie dlatego, że brak jest informacji, materiałów i ludzi. którzy byliby w stanie zeznawać, lecz dlatego, że główne siły polityczne nie są w tym zainteresowane. Ich nadrzędnym interesem jest bowiem dokończenie procesu kapitalistycznej transformacji ustrojowej i wszelkie zasady i skrupuły moralne okazują się służebne wobec tego celu.
Zahamowanie budowy wczesnosocjalistycznych stosunków ustrojowych i jawna recydywa kapitalizmu stała się bowiem możliwa w wyniku świadomego połączenia wysiłków dwóch ośrodków antykomunistycznych, zróżnicowanych wewnętrznie. Jeden z nich zorganizowany był jako tajna antysocjalistyczna opozycja, ale którego działalność nie stanowiła dla władz żadnej tajemnicy. Natomiast drugi, nieoficjalny, usadowiony był w strukturach władzy partyjno-państwowej i gospodarczej i często w sposób formalny zwalczał pierwszy, ale faktycznie popierający jego kapitalistyczne rozwiązania socjalno-ustrojowe, niekiedy ubierając te kapitalistyczne reformy w „leninowskie” szaty słowne. Oba te ośrodki kontrrewolucji korzystały z pośredniej i bezpośredniej pomocy różnych sił politycznych poza granicami kraju.
Jedną z płaszczyzn, na której wypracowywano antykomunistyczny i kontrrewolucyjny program było konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość” (DiP), które powstało 14 listopada 1978 r. Nie działało ono początkowo konspiracyjnie, lecz za wiedzą i przyzwoleniem najwyższych władz partyjno-państwowych. Z czasem jednak przybrało formy konspiracyjne i w istocie okazało się antyustrojowym spiskiem. Na zebraniu założycielskim byli obecni członkowie KC PZPR, doradcy E. Gierka, działacze katoliccy, artyści, historycy, i dziennikarze.
DiP, pomimo początkowo swej stosunkowo niewielkiej liczebności (ok. 150 osób), stanowił ogromną siłę polityczną. Wśród jego członków byli m.in. Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Antoni Rajkiewicz, Andrzej Tymowski, Stefan Bratkowski, Jan Malanowski, Andrzej Stelmachowski, Jacek Maziarski, Cezary Józefiak, Jerzy Szacki, Klemens Szaniawski, Andrzej Wielowieyski itd., itd. Jego członkowie wchodzili w skład komisji stojących zarówno po strome strajkujących w 1980 roku stoczniowców i rolników, jak i po stronie rządowej.
Konserwatorium „Doświadczenie i Przyszłość” otrzymało poparcie m.in. redakcji „Polityki”, kiedy pracowali w niej m.in. Mieczysława F. Rakowski, Jerzy Urban, M. Radgowski, M. Iłowiecki; redakcji „Odry”, „Literatury”, warszawskiej i paryskiej „Kultury”, stowarzyszenia „PAX”, KSS-KOR-u, Wolnej Europy i partyjnego Klubu Twórców i Działaczy Kultury „Kuźnica” w Krakowie.
Gen. Władysław Pożoga pytany o przyczynę „metamorfozy” ideowo-politycznej Stanisława Kani, sprawującego wcześniej nadzór nad wojskiem i milicją, w tym nad SB, z ramienia PZPR, odpowiedział: „Nie wiem, pod czyim naciskiem Kania zmienił stanowisko. Wiem, jak duży wpływ na niego miał Stefan Bratkowski. Często się spotykali” („Wojciech Jaruzelski tego nigdy nie powie”. Mówi były szef Wywiadu i kontrwywiadu, pierwszy zastępca ministra spraw wewnętrznych, gen. dywizji Władysław Pożoga, Warszawa 1992, s.71, napisał Henryk Piecuch).
Bardzo znamiennym było również to, co o Stefanie Bratkowskim, który kierował pracami konwersatorium „Doświadczenie i Przyszłość”, po latach napisał W. Jaruzelski w swej książce, uzasadniającej wprowadzenie stanu wojennego. Jaruzelski stwierdza w niej m.in., że jesienią 1980 r. różnice w poglądach na ocenę sytuacji były między nimi „bardzo niewielkie”, że starał się przekonać Bratkowskiego, o „czystych” „intencjach kierownictwa partii i rządu” (W. Jaruzelski, Stan wojenny dlaczego…. Warszawa 1992, s. 210). Jego zdaniem propozycje Bratkowskiego, „…wyprzedzały realny czas, szły dalej niż istniejące wówczas możliwości”. Z tego też względu zapamiętał „…szczególnie interesujący trzeci raport DiP-u”, w którym dodajmy od siebie zaproponowano jawną współpracę pomiędzy obydwoma ośrodkami kontrrewolucji (tamże, s.212). Różnice zatem pomiędzy Jaruzelskim a DiP-em nie dotyczyły celów, lecz jedynie strategiczno-taktycznych względów przy ich realizacji.
Swoistej wymowy nabierał fakt przyznania przez „Odrę” nagrody dla DiP-u za 1980 r. „…za wkład w ideowe i intelektualne przygotowanie dróg naprawy Rzeczypospolitej” (Odra nr 3, 1981, s.2), czym pośrednio wskazano na jego rzeczywistą antysocjalistyczna rolę.
Przy tej okazji warto przytoczyć chociaż dwa pierwsze pytania, jakie w liście otwartym z 25.09.1995 r. Zadała Lechowi Wałęsie Anna Walentynowicz, gdyż odpowiedź na nie może ukazać rzeczywisty mechanizm kontrrewolucji: „l. Czy pamiętasz, jak w styczniu 1971 r. przyznałeś, że na żądanie SB dokonałeś identyfikacji uczestników zajść grudniowych z fotografii i filmu? Czy teraz możesz podać powody tych działań? 2. Dlaczego okłamałeś wszystkich mówiąc o przeskoczeniu płotu, podczas gdy na strajk 14.08.1980 r. Zostałeś dowieziony motorówką z Dowództwa Marynarki Wojennej w Gdyni?” (Przegląd Tygodniowy, nr 40/658, 11.10.1995 r.).
Czyż można się zatem dziwić, że E. Gierek oceniał to, co wydarzyło się w sierpniu 1980 r. jako spisek przeciwko niemu, w którym kluczową rolę odegrali S. Kania i W. Jaruzelski? Złożoność problemu i krzyżowanie się różnych interesów zapewne sprawiają, że obóz solidarnościowy do dzisiaj nie może osiągnąć tego, by skazać Jaruzelskiego i jego ekipę za wprowadzenie stanu wojennego. Stan wojenny okazał się, bowiem, przedsięwzięciem antysocjalistycznym, skierowanym zarówno przeciwko ZSRR, jak i siłom marksistowskim w łonie PZPR. W stanie wojennym Jaruzelski rozprawił się poprzez internowanie z częścią swoich niedawnych współtowarzyszy z ekipy Gierka i osłonił przywódców antysocjalistycznej opozycji. Następnie stopniowo przeprowadzał czystkę w aparacie państwowym i partyjnym oraz przygotował warunki do pokojowego przekazania władzy dla obozu solidarnościowego. Jaruzelski, obiektywnie rzecz biorąc, stal się rzecznikiem kontrrewolucji. Odzyskanie władzy przez obóz post-PZPR-owski w niczym nie przeszkadza w kapitalistycznej transformacji.
Tylko bardzo zaślepieni w swym antykomunizmie osobnicy mogą uważać Jaruzelskiego za komunistę. Rola, jaką odegrał w historii, w swej społeczno-politycznej istocie jest inna, niż się przy powierzchownej analizie wydaje. Dlatego Sejm III RP potraktował Jaruzelskiego na równi z Kaczorowskim i Lechem Wałęsą i przyznał mu emeryturę prezydencką wraz ze środkami na działalność polityczną. Takie są najgłębsze motywy tej decyzji sejmowej.
W marcu 1996 r. W. Jaruzelski udał się nawet do USA w towarzystwie Jerzego Wiatra, który swego czasu uchodził za „reformatora” w PZPR, uzasadniał konieczność wprowadzenia stanu wojennego, kierował komisją sejmową badającą legalność wprowadzenia stanu wojennego i która zwróciła się do Sejmu z wnioskiem o umorzenie postępowania. Znamienne są słowa prof. Dale Herspringa z Uniwersytetu w Kansas, które przytaczała Gazeta Wyborcza z 13 marca 1996 r.: „Gen. Jaruzelski nigdy wcześniej nie mówił na Zachodzie, dlaczego wprowadził stan wojenny. Wielu ludzi krytykowało jego decyzję. Teraz jednak generał widziany jest w bardziej pozytywnym świetle, bo większość polskiego społeczeństwa uważa, że w 1981 r. nie miał wyboru”. Wizyta Jaruzelskiego w USA miała miejsce 2 tygodnie przed rozprawą sądową w Gdańsku, gdzie chce się sądzić odpowiedzialnych za ofiary śmiertelne w grudniu 1970 r., na której podjęto próbę skierowania sprawy Kazimierza Świtały, Stanisława Kociołka i W. Jaruzelskiego do Trybunału Stanu, a właściwie jej umorzenia (GW, nr 76, 29.03.1996 r.).
Jaruzelski nie miał oczywiście powodów do tłumaczenia się ze stanu wojennego na Zachodzie, gdyż jego intencje przedstawił zapewne dostatecznie jasno wywieziony do USA i tam chroniony płk Ryszard Kukliński. Za stan wojenny krytykowali Jaruzelskiego ci, którzy nie zdawali sobie sprawy z jego dalekosiężnych skutków lub prowadzili obłudną grę.
W warunkach realnego socjalizmu jakikolwiek spisek miał szansę na powodzenie pod warunkiem, że zostanie sparaliżowana partia robotnicza, odgrywająca decydującą rolę w systemie politycznym, zdolna do szybkiej mobilizacji ogromnych rzesz społecznych w przypadku jawnego, otwartego kontrrewolucyjnego zamachu stanu. Wszelki spisek miał więc szansę powadzenia, jeśli znalazł oparcie lub przyzwolenie przynajmniej wśród części kierownictwa rządzących partii na tyle szerokie, aby sparaliżować skuteczność akcji przeciwko niemu i pod warunkiem pełzania procesu kontrrewolucji, maskowania jej celów (lub jak napisał L. Moczulski „rewolucji bez rewolucji”). Siły kontrrewolucyjne i uległe im oportunistyczne kierownictwo PZPR, robiło wszystko, aby uniemożliwić zarówno odgórną, jak i oddolną mobilizację partii. Dlatego pozbyto się z kierownictwa wszystkich, którzy stanowili potencjalną przeszkodę dla tych zamierzeń, w tym Tadeusza Grabskiego. który zarzucił ekipie Jaruzelskiego, iż świadomie dążyła do „ubezwłasnowolnienia” PZPR.
Wydaje się słusznym powiedzenie, iż o rzeczywistej postawie polityków w wydarzeniach historycznych świadczą ich późniejsze losy: Nicolae Ceausescu, pod przywództwem którego kosztem ogromnych wyrzeczeń Rumunia spłaciła zagraniczne długi i pokazała, że można nie poddać się dyktatowi zagranicznych monopoli i który ostrzegał przed możliwością zwycięstwa kontrrewolucji i wzywał do zdecydowanej z nią rozprawy, został zamordowany, z rozkazu „demokratów”. Erich Honecker i Todor Żiwkow byli więzieni; a W. Jaruzelski, który powszechnie uważany jest za zdrajcę i renegata, chodzi w glorii, otrzymuje od burżuazyjnego parlamentu emeryturę prezydencką i środki na działalność polityczną, podróżuje do USA i innych państw z „wykładami” o stanie wojennym. Podobnie ma się rzecz z M.Gorbaczowem.
SPISKI A PROWOKACJE
Nieodłączną częścią i drugą stroną spisków są bardzo często prowokacje. Prowokacja możne dotyczyć, z jednej strony – samego faktu zawiązania spisku, aby tą drogą objąć kontrolę nad najbardziej radykalnymi środowiskami, sprowadzić ich formy działalności do ściśle tajnych, a tym samym odizolować je od szerokich kręgów społecznych, utworzyć wyizolowaną sektę, a z drugiej strony – metod działania spisku, aby skanalizować działalność takiej sekty do wygodnych dla wrogich sił politycznych lub policyjnych, aby pchnąć do działań, które w odpowiednim momencie mogą posłużyć do skompromitowania spiskowców lub innych związanych z nimi sił społeczno-politycznych. Jak uczy doświadczenie najwygodniejszym zarzutem bywa oskarżenie o wybryki chuligańskie lub terroryzm. Z reguły nie sprawia to większych trudności, gdyż takie organizacje spiskowe przesycone są policyjną agenturą, spiskowcy często ulegają demoralizacji lub zniecierpliwieniu i chęci „działania za wszelką cenę”, a ponadto w momencie przystąpienia spiskowców do realizacji swoich zamiarów przyłączają się do nich różnego rodzaju awanturnicy i elementy zdeklasowane.
Na psychologiczne problemy spisków zwrócili uwagę K. Marks i F. Engels. Wskazywali oni, iż spiskowcy u zarania rozwoju ruchu robotniczego byli „alchemikami rewolucji”, którzy „…głęboko gardzą jakimś bardziej teoretycznym wyjaśnieniem robotnikom ich interesów klasowych” (MED, t.7, s.321-322). Ich przeciwieństwem była działalność w „…tajnych stowarzyszeniach proletariackich, które miały na celu nie bezpośrednie powstanie, lecz organizowanie i rozwijanie proletariatu” (tamże, s.323). „Spiskowcy – pisali Marks i Engels – mają nieustannie styczność z policją, co chwila popadają z nią w kolizję, polują na szpiclów, tak jak szpicle na nich polują. Szpiegowanie jest jednym z ich głównych zajęć. Toteż nic dziwnego, że mały przeskok od fachowego spiskowca do płatnego szpicla policyjnego, ułatwiany przez nędzę i więzienie, przez pogróżki i obiecanki, jest tak częsty. Stąd też system niezmiernej podejrzliwości w spiskach, które czyni ich członków całkowicie ślepymi i każe im dopatrywać się w swych najlepszych ludziach szpiclów, a w rzeczywistych szpiclach – swych najlepszych ludzi. Że ci szpiedzy zwerbowani spośród spiskowców zadają się z policją najczęściej w dobrej wierze, iż będą mogli ją oszukać, że jakiś czas udawać się im będzie ta podwójna gra, aż wreszcie coraz bardziej ulegać będą konsekwencjom pierwszego kroku i że policja jest rzeczywiście częstokroć oszukiwana – to jest jasne. Czy konspirator taki wpada przy tym w pułapki policji, zależy to od czysto przypadkowych okoliczności i bardziej od ilościowej niż jakościowej różnicy mocy charakteru” (MED., t.7, s.322-323).
Policyjni prowokatorzy muszą inicjować działania w sytuacji, gdy warunki do działań rewolucyjnych niesądojrzałe – w przeciwnym razie prowokatorzy i policja zamieniałyby się w sztab rewolucji, a ludzie nieświadomi w mędrców. Aby osiągnąć, zatem, swe cele prowokatorzy muszą wyolbrzymiać stopień narosłych sprzeczności społecznych, przeceniać dojrzałość mas pracujących do zorganizowanych działań, fałszować dane na temat zasięgu spisku, każdy strajk o podwyżkę płac i poprawę warunków socjalnych przedstawiają za początek rewolucji i krach kapitalizmu. Ponieważ mają przed sobą wyraźnie postawione zadanie wygodne dla policji lub wrogich sił politycznych albo też, jak przystało na ludzi nawiedzonych, widzą w sobie współczesnych mesjaszy, nie są skłonni do żadnych kompromisów i ustępstw. Może być też sytuacja, gdy nie wykorzystują oni posiadanych możliwości i środków.
Te ogólne tendencje nie przekreślają możliwości represji i krytyki wobec prowokatorów ze strony nasyłającej ich policji. Same wątpliwości i niepewności, co do celów i intencji poszczególnych członków spisku, mogą w określonych warunkach sparaliżować działalność organizacji spiskowej, a to może być również jednym z celów agentury – prowokacyjne zatem mogą być same pogłoski o istniejącej prowokacji.
W szczególnie złożonej sytuacji może się zdarzyć, że spisek wymknie się spod kontroli i spiskowcy odniosą zwycięstwo. Zwycięzcy stoją często wówczas przed dylematem, co robić z podwójnymi agentami. W Polsce problem ten wystąpił szczególnie wyraźnie przy przygotowaniu „list Maciarewicza” – zwycięstwo odniosła przyszłość kapitalizmu nad historią jego powstania. Niemniej jednak w czasie prezydenckiej kampanii wyborczej w 1995 r., sugestia o uwiarygodnieniu przez represje została wysunięta przeciwko Jackowi Kuroniowi ze strony przedstawiciela skrajnej prawicy, związanego z Kościołem katolickim.
Jest rzeczą potwierdzoną przez wieloletnie doświadczenie, iż bezpośredni uczestnicy prowokacji politycznej wcale nie muszą być jej świadomymi realizatorami. Szlachetne intencje uczestników i wielu przywódców działań o charakterze prowokacyjnym, nie zmieniają ich obiektywnej istoty i skutków. Jednocześnie należy pamiętać o tym, że ci, którzy zachęcają do działań o charakterze prowokacyjnym, robią wszystko, aby nie znaleźć się w jej środku, aby bezpośrednio w niej nie uczestniczyć i nie zostać zdemaskowanymi. Ale bywa też, że ryzykują, jak np. pop Gapon, który prowadził demonstrację w Petersburgu pod lufy karabinów. Policje w wielu krajach zadbały o to, aby prowokacja została uznana za legalny środek działań służb specjalnych. Istotną cechą wszystkich prowokacji, jeśli mamy do czynienia z rzeczywistymi prowokacjami, jest to, że organizowane są one przez siły polityczne, które są bezpośrednimi ofiarami, że poszkodowany jest inspiratorem działań doraźnie skierowanych przeciwko sobie, wyciągając jednak korzyści w dłuższym okresie czasu. Dlatego m.in. oceniając po skutkach sprawę ks. Jerzego Popiełuszki, można stwierdzić, że zamordowano go nie po to, aby ośmielić komunistów do działania, ale po to, aby odebrać im wszelkie możliwości aktywności politycznej, aby zastraszyć społeczeństwo spiskiem i wszechmocą służb specjalnych oraz ułatwić w nich czystkę kadrową, aby w interesach dalekosiężnych zamierzeń zwolenników kapitalizmu umocnić pozycję Kościoła „walczącego z komuną”. Podobnie oceniając pucz z 19 sierpnia 1991 roku w Moskwie można stwierdzić, że nie został on zorganizowany w celu obrony socjalizmu, ale wręcz przeciwnie, aby sparaliżować walkę w jego obronie i zamknąć okres oczarowania mas pracujących „pierestrojką” i „nowym myśleniem” Gorbaczowa. Występowanie w obronie Oleksego pracowników wywiadu Rosji wcale nie pomagało mu i było częścią tej prowokacyjnej gry.
MOŻLIWOŚĆ PROWOKACJI A KONIECZNOŚĆ DZIAŁALNOŚCI POLITYCZNEJ
Obawa przed polityczną prowokacją przeciwko ruchowi robotniczemu, możliwością inwigilacji go przez różne służby specjalne, ani groźba represji, nie mogą być argumentem przeciwko działalności politycznej, zmierzającej do uaktywnienia i mobilizacji klasy robotniczej i innych grup ludzi pracy. Kto myśli, że potencjalne zagrożenie prowokacjami wystarczy do tego, aby nic nie robić, przyznaje się jedynie do swej słabości, do strachu, do tego, że interesy osobiste stawia ponad interesami pracującej większości społeczeństwa. Kto tego nie rozumie i oczekuje przyzwolenia boskiego na działalność w interesie pracującej większości społeczeństwa, oszukuje siebie i innych i dla dobra sprawy powinien wycofać się z „doradztwa”, aby nie hamować ruchu swoimi pokrętnymi argumentami.
Żaden, bowiem, ruch polityczny nie może zagwarantować sobie, że nie zostanie urządzona przeciw niemu prowokacja polityczna, że nie zastosuje się inwigilacji, podsłuchów i represji. W rozwijającej się organizacji równie niebezpieczna jest nieświadomość i nieumiejętność przewidywania dalekosiężnych skutków bieżącej działalności politycznej. Weryfikować postawy i poglądy ludzi można tylko poprzez praktyczną realizację rewolucyjnego programu i taktyki, tępienie wszelkich pozornych działań na rzecz ich realizacji i wyciąganie wniosków z popełnionych błędów.
Opracowanie programu odpowiadającego potrzebom chwili, organizowanie mas w walce o odzyskanie socjalno-ekonomicznych zdobyczy i powstrzymanie ofensywy kapitału stanowi główne zadanie rewolucyjnej lewicy, którego realizacja przyczyniała się będzie do przezwyciężania nieufności i podejrzeń narosłych w przeszłości, podsycanych do dnia dzisiejszego.
Leszek Kwaśny
1996 r.