Jak Mojżesz zachęcał do uznania Dekalogu ♦ Buntowniczy naród o twardym karku ♦ Pasmo zbrodni ♦ Sens Dekalogu w biblijnym kontekście
Ludobójstwo, ślepy terror, bezwzględna manipulacja poddanymi – to nie wynalazki współczesne. To raczej odwieczne, archetypowe (jakby rzekł C. G. Jung) czy strukturalne (jakby powiedział C. Levi-Strauss) sposoby zachowań politycznych. Katalog tych zachowań wiernie rejestruje święta księgę judaizmu, chrześcijaństwa i islamu – Stary Testament. Dla wyjawienia tej archetypowo-politycznej treści Biblii, przyjrzyjmy się. jej kluczowemu tekstowi normatywnemu – Dekalogowi.
Prawodawca
Bezpośrednim ofiarodawcą i strażnikiem Dekalogu jest czołowa postać czterech z pięciu pierwszych ksiąg Biblii – Mojżesz. Od początku, w miarę niezależnych badań religioznawczych, pojawiają, się rozmaite opinie na jego temat. Niektórzy, nie bez podstaw, sądzą, że był to Egipcjanin o imieniu Mose, wykształcony arystokrata, kapłan zafascynowany wprowadzoną przez faraona Echnatona religią monoteistyczną. Jak przedstawia tę postać egipski historyk Manethon, dziejopis Egiptu piszący w 3. wieku p.n.e. (por, P. Johnson, „Historia Żydów”. Przeł. M Godyń, Kraków 1993, s. 34). Wnikliwie i długo badał historię przywódcy Izraelitów Zygmunt Freud (por. jego „Mojżesz i monoteizm”. Przeł. J. Doktór. Warszawa 1995), który uznał, że to legenda uczyniła Egipcjanina Mojżesza Izraelitą. Także on broni hipotezy, że był to raczej członek rodziny faraona, książę, który nie mógł pogodzić się z klęską religii monoteistycznej w Egipcie i utratą własnej pozycji po śmierci „pięknoducha” Echnatona. Wtedy wpadł na myśl o „zbudowaniu nowego królestwa, poszukaniu nowego ludu, któremu mógłby darować wzgardzoną w Egipcie religię, (…) Być może, był on zarządcą owej granicznej prowincji (Goszen), w której (…) osiadły pewne semickie plemiona. I właśnie plemiona te wybrał na swój naród” (Z. Freud, tamże, s. 126-127). Wspomniane w Biblii kłopoty Mojżesza z wymową, znajdują też proste wyjaśnienie: jako Egipcjanin miał kłopoty lingwistyczne i pomocą translatorską służył mu Aaron.
Niezależnie od sporów dotyczących korzeni etnicznych Mojżesza, Biblia kreśli jego wizerunek jasno i wyraźnie:
–nie był on ukształtowany przez kulturę izraelską, przeciwnie, nalegał do egipskiej elity, był wykształconym arystokratą o egipskim imieniu, wychowankiem dworu faraona, na którym spędził pierwsze 40 lat życia;
-wszedł w konflikt z administracją egipską i przebywał na wygnaniu;
-przejął naczelną władzę nad plemionami izraelskimi, prezentując się jako osobisty przedstawiciel odrębnego boga, którego kult narzucił;
-w czasie kryzysu państwa egipskiego, nakazał tym plemionom (ok. 600 tysięcy mężczyzn) wymarsz z Egiptu w celu założenia własnego państwa na żyznej i pięknej „ziemi obiecanej”;
-nie przebierał w środkach, żeby ten polityczny cel osiągnąć.
Autor Biblii nie szczędzi barwnych opisów konfliktów lokalnego przywódcy, Mojżesza z faraonem, alegorycznie przedstawia ich magiczną „próbę sił”; odnotowuje też, że przed wyjściem Izraelici okradli sąsiadów z „przedmiotów srebrnych i złotych oraz szat”. Z satysfakcją pisze: „I w ten sposób złupili Egipcjan” (Wj. 12.36; wszystkie cytaty pochodzą z Biblii Tysiąclecia. Wyd. III., Warszawa 1980).
Boski autorytet prawodawcy
Rychło po wymarszu z Egiptu (3 miesiące), Mojżesz podejmuje pierwszą próbę stworzenia polityczno-religijnych podstaw swojej władzy i wprowadzenia zasad Dekalogu. Za blaskiem biblijnego sacrum dostrzec można dość brutalny opis tworzenia zrębów teokratycznego państwa, opartego na zasadzie: jeden wódz, jedna religia, jedno prawo. Władca – wzorem wielu, a właściwie wszystkich satrapów Wschodu, a potem i Zachodu – zapewnia, że jego władza i wiedza pochodzą bezpośrednio od boga. Ma bowiem, jako jedyny, przywilej bezpośrednich kontaktów z nim.
W wypadku przywódcy Izraelitów, są to kontakty nader poufałe. Jak zapewnia autor Biblii, zdarzało się, że „Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem” (Wj, 33.11). Świadków, jak zawsze, przy tym nie było, toteż wszystkie boskie atrybuty i przywileje władców byty i są jeno przedmiotem wiary. Na podstawie swoich intymnych więzi z Bogiem, Mojżesz stawia się ponad kastą kapłańską (to on ponownie wyświęca Aarona i jego synów na „swoich” kapłanów; Wj, 29.1) i staje się władcą absolutnym, dyktującym boskie prawo. Tu warto przypomnieć, że każdy, powtórzmy, każdy kodeks prawny Wschodu, a potem przez stulecia i Zachodu, odwołuje się do tego lub innego boga jako prawodawcy. „Najstarsza wersja kodeksu Mojżeszowego, ogłoszona przypuszczalnie ok. 1250 roku przed Chrystusem, była częścią od dawna istniejącej tradycji” – pisze P. Johnson („Historia Żydów”, s. 37). W Muzeum Starożytnego Wschodu w Istambule leży prawzór tego typu kodeksu, podyktowany przez boga Nanna, o pochodzący z 2050 r. p.n.e. Inny zbiór praw, znany Abrahamowi, pochodzi z 1920 r. p.n.e., i leży w Muzeum Irackim. Najbardziej znany jest, także starszy od Biblii, prawzór prawa – Kodeks Hammurabiego (18. wiek p.n.e.). W pierwszym zdaniu zawiera on zapewnienie o swym boskim pochodzeniu. Wymienia się tam całą hierarchię bogów, ale główny to Marduk, sprawujący „ najwyższą władzę nad wszystkimi ludźmi” (por. „Kodeks Hammurabiego”. Przełożył M. Stępień. Warszawa 1996, s. 75).
Nie wiadomo, jak długo Marduk dyktował kodeks Hammurabiemu. Mojżeszowi, który udał się w celu otrzymania praw na skryty szczyt góry, bóg Jahwe wykuwał Dekalog 44 dni i noce. Gdy wyposażony w boskie prawa przywódca Izraelitów zszedł z góry, zastał w obozie sytuację niesprzyjającą posłuchowi dla jedynego wodza i jedynego prawa. Oto pośród jego poddanych kwitł bowiem, naturalny na Wschodzie, pluralizm religijny i to za przyzwoleniem arcykapłana Aarona. Żywe były zwłaszcza kulty bogów egipskich z czołowym z nich Apisem, symbolizowanym przez złoty posąg byka {„zloty cielec”; Wj, 32). Mojżesz ocenił, że ma do czynienia z „ ludem o twardym karku ” (Wj. 32.9), niezbyt skorym do uznania jego władzy absolutnej. Postanowił tedy zastosować znaną metodę, gwarantującą, szacunek satrapom: krwawy, ślepy terror, Zwołał zatem swoją gwardię przyboczną, czyli synów Lewiego, i rozkazał: „ «Każdy z was niech przypasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie: kto swego brata, kto twego przyjaciela, kto swego krewnego». Synowie Lewiego uczynili według rozkazu Mojżesza i zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów ” (Wj, 32.28-29). O rozmiarach tego terroru świadczy fakt, że ofiarą siepaczy padło około 5 procent dorosłych mężczyzn, i to jednego dnia!
Po wymordowaniu – bez jakiegokolwiek sądu czy rozpatrywania winy – kilku tysięcy poddanych (Dekalog, jak widać, nie był tu żadną przeszkodą), Mojżesz nałożył na lud kontrybucję na rzecz swego dworu i kapłanów. Szczegóły daniny Biblia podaje z wielką dokładnością: złoto, srebro, brąz, purpura fioletowa i czerwona, sierść kozia, barwione na czerwono baranie skóry, skóry delfinów oraz drzewo akacjowe, oliwa do świecznika itp. Lud musiał też zbudować m.in. arkę z drążkami, świecznik oświetlenia, ołtarz kadzenia, ołtarz całopalenia, a także przygotować drogocenne szaty dla dworskiej służby i kapłanów.
Niemal rok zajmuje się Mojżesz ugruntowaniem kultu i przepisów rytualnych, budową pysznych, przenośnych sprzętów sakralnych, (pokryta złotymi blachami arka z drzewa akacjowego, świecznik, przenośny „przybytek” z dziesięciu tkanin, luksusowe i różnorodne szaty kapłańskie itp.). Pan, za pośrednictwem Mojżesza, nie szczędzi tu szczegółowych instrukcji technologicznych i technicznych, dokładnie bacząc na wszystko. W„prawie o ołtarzu” zaleca m.in. Mojżeszowi, przyodzianemu zapewne w krótką tunikę na modłę egipską: „ Nie będziesz wstępował po stopniach do mojego ołtarza, żeby się nie odbyta nagość twoja ” (Wj, 20.26).
Po uporządkowaniu sakralnych podstaw władzy, Mojżesz wprowadza wojskowy dryl wewnętrzny. Dokonano m.in. spisu mężczyzn zdolnych do walki; zorganizowano ich w system oddziałów podległych tysięcznikom, setnikom, pięćdziesiętnikom i dziesiętnikom; określono chorągwie i znaki rodów; zarządzono stały ład w obozie (miejsca namiotów). Rosła w tym czasie rola Lewitów jako groźnej gwardii przybocznej, a kapłani, z Aaronem na czele, zostali całkowicie podporządkowani absolutnemu władcy. Z tak przygotowanym mentalnie i zorganizowanym ludem, postanawia Mojżesz wkroczyć do żyznego Kanaan, w celu eksterminacji tamtejszej ludności i założenia własnego państwa. Wysyła przezornie zwiadowców. Przynoszą, oni jednak defetystyczne wieści, że „ lud który tam mieszka jest silny, a miasta są obwarowane i bardzo wielkie. (…) Nie możemy wyruszyć przeciw temu ludowi bo jest silniejszy od nas” (Lb, 13,28-32). Wyszło na to, że po blisko dwuletniej tułaczce, ani Pan ani Mojżesz, nie mogą zagwarantować łatwego zdobycia owej „ziemi obiecanej”. Zawiedzeni poddani Mojżesza wszczynają bunt, tym razem nie religijny, ale czysto polityczny. Zachciało im się demokracji i równości. „ Wybierzmy sobie wodza i wracajmy z powrotem do Egiptu ” (Lb, 14.4) – powiadają, Poważni przywódcy, jak Korach, Datan, Abiram, „a wraz z nimi dwustu pięćdziesięciu mężów spośród Izraelitów, książąt społeczności, przedstawicieli ludu, ludzi szanowanych „{Lb, 16.1), hardo mówią do przywódcy: „ Dość tego” i pytają Mojżesza i Aarona, „ dlaczego wy wynosicie się ponad zgromadzenie Pana?” (Lb, 16.2).
W teokratycznym, skrajnie centralistycznym i autorytarnym systemie politycznym, zbudowanym przez Mojżesza, rzecz jasna o żadnej demokracji czy równości mowy być nie może. Kryzys władzy absolutnej zażegnany jest zatem szybko i brutalnie. Po pierwsze, spełniło się marzenie każdego despoty i – jak metaforycznie ujmuje to autor Biblii – opozycjonistów pochłonęła ziemia („Ziemia otworzyła swą paszczę i pochłonęła ich razem z ich rodzinami”; Lb, 16.32). Biblijny pomysł, aby opozycjonistów likwidować „razem z ich rodzinami”, wart jest zapamiętania. Po drugie, gwałtowna śmierć spotyka wywiadowców, rozpowszechniających niekorzystne dla władcy informacje i siejących defetyzm („pomarli naglą śmiercią przed Panem”; Lb, 14,37). Po trzecie, dla większego efektu, spalono jeszcze kilkaset przypadkowych osób („wypadł ogień od Pana i pochłonął dwustu pięćdziesięciu mężów, którzy ofiarowali kadzidło”; Lb, 16,35). Dzięki tym radykalnym i spektakularnym posunięciom, władza Mojżesza i jego kapłanów została ponownie ocalona i umocniona, ale cel główny – zdobycie Kanaanu – oddalił się. Zbrojne kohorty Mojżesza wycofują się jak niepyszne. Ale wódz nie rezygnuje z ideologicznego celu, legitymizującego jego władzę absolutną. Przez kilkadziesiąt dalszych lat, lud Mojżesza sposobił się organizacyjnie i militarnie do zdobycia rajskiej krainy, obiecanej przez przywódcę, wędrując wokół mlekiem i miodem płynącej –„ziemi obiecanej”, budząc zgrozę, rabując i mordując. Kto zna historię ten wie, ze niejeden naród tak maszerował ku utopii, nęcony odległym celem przez przywódców stosujących brudne środki, które ów cel uświęcały.
Biblia nie szczędzi nam szczegółowych opisów tych zdarzeń. Na przykład, tu po niechlubnym i tchórzliwym odwrocie spod Kanaan, Mojżesz dał „poszaleć” swemu sfrustrowanemu i zbrojnemu ludowi. Zalecił zatem – w imię Pana, oczywiście – rabunek i eksterminację pokojowego, rolniczo-pasterskiego plemienia Madianitów, Warto wspomnieć, że było to plemię, które – wedle Biblii – dało swego czasu schronienie wodzowi Izraelitów, po jego ucieczce z Egiptu. Oto stosowa opis w Piśmie Świętym tego ludobójstwa i rabunku: „I zostało wybranych po tysiącu ludzi z każdego pokolenia, czyli dwanaście tysięcy zdolnych do walki. (…) Według rozkazu, jaki otrzymał Mojżesz od Parta, wyruszyli przeciw Madianitom, i pozabijali wszystkich mężczyzn. (…) Następnie uprowadzili w niewolę kobiety i dzieci madianickie oraz zagarnęli jako łup wszystko ich bydło, stada i cały majątek. Spalili wszystkie miasta, które tamci zamieszkiwali i wszystkie obozowisku na miotów. Zebrawszy następnie całą zdobycz, cały łup złożony z ludzi i zwierząt, przyprowadzili jeńców, zdobycz i lup do Mojżesza. (…) I rozgniewał się Mojżesz na dowódców wojskowych na tysiączników i setników, którzy wracali z wyprawy wojennej. Rzekł do nich: «Jakże mogliście zostawić przy życiu wszystkie kobiety? (…) Zabijcie więc spośród dzieci wszystkich chłopców, a spośród kobiet te, które już obcowały z mężczyzną. Jedynie wszystkie dziewczęta, które jeszcze nie obcowały z mężczyzną, zostawcie dla siebie przy życiu” (Lb, 31.5-19).
Opis tej rzezi jest tym bardziej wstrząsający, że – wedle Biblii – Izraelici dokonali ludobójstwa bez strat własnych. Dobitnie świadczy to o pokojowym, przyjaznym nastawieniu Madianitów. Niezależnie od religijnej ornamentyki, fakt wymordowania tego pokojowego i pracowitego ludu musi budzić moralne obrzydzenie o tym, że był pracowity, świadczy wielkość łupu. Autor Biblii podaje precyzyjnie co zagarnięto: „ sześćset siedemdziesiąt pięć tysięcy owiec, siedemdziesiąt dwa tysiące wołów, sześćdziesiąt i jeden tysiąc osłów, a osób, czyli dziewcząt, które jeszcze nie obcowały z mężczyzną, było razem trzydzieści dwa tysiące ” (Lb, 31.32-35). Jest też w Piśmie Świętym szczegółowa buchalteria podziału tych zrabowanych zwierząt i dziewcząt (w Biblii zawsze w tej kolejności): ile sztuk Lewitom, ile kapłanom itd. Można znaleźć także wiele innych, podobnie wstrząsających fragmentów w świętej księdze, jak choćby instrukcje, zdobywania miast w Księdze Powtórzonego Prawa. Mamy tam pobożne dyrektywy, które miasta tylko rabować, w których mordować wszystkich mężczyzn, a w których „niczego nie zostawiać przy życiu” (Pwt, 20.10-20). Jedno jest oczywiste: Izraelici, noszący w złotej skrzynce Dekalog, a zarazem rabujący i mordujący, nie mieli poczucia, że czynią cokolwiek sprzecznego z treścią, tego boskiego prawa. Zatem czym jest biblijny Dekalog?
Otóż, wbrew wielu interpretacjom, Dekalog nie jest zbiorem praw uniwersalnych. Jest to raczej przysłowiowy czubek góry lodowej, a może raczej podstawa wielkiej liczby nakazów i przepisów, którymi Mojżesz – w imieniu Pana – totalnie regulował zachowania swoich poddanych. Następująca tuż po Dekalogu Księga Przymierza, to mnóstwo szczegółowych dyrektyw, dotyczących kultu, prawa rodzinnego, prawa karnego, prawa rzeczowego, świąt, handlu, pożyczek, higieny, zasad kulinarnych itd. Mojżesz – oczywiście zawsze w imieniu Pana – podjął ambitną próbę szczegółowej i pełnej regulacji każdej dziedziny życia swego ludu. Jest tam i o tym, co robić, gdy mąż ma dwie żony, z tego jedną kocha a drugiej nie; co robić z padliną (samemu nie jeść, a mięso sprzedać obcym) i że mężczyzna o zgniecionych jądrach nie powinien należeć do „ zgromadzenia Pana „; co robić z mężatką, która kopulowała z obcym, a nie wzywała pomocy i żeby nie jeść takich ptaków, jak orły i … nietoperze, ale zwłaszcza nie jeść zwierząt z nie rozdzielonymi kopytami, i przepisy dotyczące tego co robić, gdy wół albo osioł padnie na drodze, a także, połogu i miesiączki u kobiet, obrzezania (to obyczaj wyniesiony z Egiptu) itd., itd.
Wszystkie te świątobliwe instrukcje, łącznie z Dekalogiem, mają charakter przepisów wewnętrznych i dotyczą, tylko zwolenników Mojżesza i jego religii. Zniewolony i totalnie sterowany lud nie ma, jak się wydaje, żadnego pola prywatności, wolności wyboru, sfery nie poddanej regulacji prawnej. Tylko rozumiejąc ten oczywisty fakt, można połączyć niekolizyjnie wyczyny wędrownych Izraelitów z treścią ich „boskiego prawa”. Biblia informuje wyraźnie, że Dekalog to zbiór podstawowych przepisów wewnętrznych, dotyczących silnie zmilitaryzowanej grupy, poddanej teokratycznej władzy i dążącej do założenia własnego państwa drogą podboju. Mojżesz przy użyciu terroru, narzucił przepisy Dekalogu swoim zwolennikom, traktując zgodę na przyjęcie tych reguł jako warunek realizacji czterech celów politycznych: 1. ładu wewnętrznego; 2. umocnienia despotycznej władzy; 3. efektywnej walki z obcymi; 4. budowy własnego państwa. Z tego punktu widzenia, treść „dziesięciu przykazań” staje się zrozumiała i znika pozornie jaskrawa ich sprzeczność z treścią Biblii.
Sens przykazań
Dekalog, podobnie jak cały tekst Biblii, przez stulecia podlegał licznym modyfikacjom. Wiemy, że Stary Testament miał różne treściowo i formalnie wersje: jahwistyczną, spisaną w 10. wieku p.n.e.; elohistyczną, spisaną w 9. wieku p.n.e. w państwie izraelskim; deuteronomiczną, z przełomu 8. i 7. wieku p.n.e. i „najnowszą”, kapłańską, zredagowaną, w 6. wieku p.n.e. przez kapłanów Jerozolimy. Na to wszystko nakładają się rozmaite warianty językowe, prace translatorów i przepisywaczy. Jeszcze Orygenes analizuje porównawczo sześć różnych wariantów Biblii. Kościół rzymskokatolicki dołożył starań, żeby zniszczyć tę rozmaitość. W imię „jednej prawdy”.
Nazwa „Dekalog” pochodzi z greckiego wariantu Biblii, oznacza „dziesięć słów”, czy dziesięć zdań – hoi dékalógoi, co w tekstach Klemensa Aleksandryjskiego przybrało postać ho dekálogos – i tak zostało (por. J. Paściak OP, „Dziesięć słów Boga” [w:] „Wobec wartości”, Poznań 1984, s. 153). Wiadomo, że niektóre zalecenia Dekalogu nie są dyrektywami Pana, samotnie wykuwanymi przez Mojżesza na górze. Na przykład, zakaz pożądania pola i domu bliźniego, byłby bez sensu wśród ludu koczowniczego, ale dopisany został już w czasie trwałego osiedlenia się Izraelitów. Dominikanin, ojciec Józef Paściak twierdzi, że wedle współczesnego biblioznawstwa, „pierwotna forma Dekalogu pochodząca wprost od Mojżesza, mogła mieć następujący wygląd:
Ja jestem Jahwe, twój Bóg, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej.
- Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie (oprócz Mnie).
- II. Nie będziesz czynił sobie posagu ani żadnego obrazu bóstwa.
III. Nie będziesz wzywał imienia twego Boga Jahwe do czczych rzeczy.
- IV. Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić.
- Czcij ojca twego i matkę twoją.
- VI. Nie będziesz zabijał.
VII. Nie będziesz cudzołożył.
VIII. Nie będziesz kradł.
- IX. Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu swemu kłamstwa jako świadek.
- Nie będziesz pożądał żadnej rzeczy, która należy do twego bliźniego ” (J. Paściak OP, op. cit., s. 154 -155).
Łatwo zauważyć, że biblijne dwa warianty Dekalogu (Wj, 20.2-17 i Pwt, 5.6-18) są nieznacznym tylko rozwinięciem i modyfikacją tych właśnie Mojżeszowych dyrektyw, z pełnym zachowaniem ich sensu. Gorzej jest z wersją Kościoła katolickiego, powielaną w katechezie. Księża katoliccy (z przyczyn znanych, ale ich objaśnianie wykracza poza temat tego tekstu) postanowili usunąć drugie przykazanie, inne nieco przerobili, a ostatnie – to rozwinięte w wariancie biblijnym – z uszczerbkiem dla logiki całości, podzielili na dwa, żeby liczba się zgadzała, a wierni nie zauważyli manipulacji. Katolicy są – jak się zdaje – przekonani, że kler jest bardziej kompetentny etycznie niż Jahwe i Mojżesz razem wzięci, toteż nie mają nic przeciwko tym istotnym zmianom, które, co warto podkreślić, nie są już ukrywane (jak to było przez stulecia), ale jawnie ukazywane (patrz „Katechizm Kościoła katolickiego”. Pallotinum 1994, s. 470-471). Zdaje się, że jaskrawe manipulacje, dokonane na tekście Dekalogu, nikogo spośród wiernych tego Kościoła nie obchodzą. Na marginesie istotna uwaga. Otóż europeizacja wschodnich wierzeń odbyła się kosztem modyfikacji nie tylko dziesięciu przykazań, ale wiązała się też z odrzuceniem większości z setek biblijnych nakazów i zakazów (kogóż w Europie obchodzi np. boski nakaz obrzezania, czy równie boski zakaz jedzenia wieprzowiny?). Kościoły chrześcijańskie czerpią ze Starego Testamentu nader wybiórczo, a większości Mojżeszowych praw nie przestrzegają.
Powróćmy jednak do pytania o sens dyrektyw, które w imieniu Jahwe ogłosił swemu ludowi Mojżesz. Pierwsze cztery przykazania mają – z pozoru – tylko religijną treść i tak są powszechnie interpretowane. Wydaje się jednak, że skrywa się za nimi także wyraźny sens polityczno-praktyczny. Przykazanie pierwsze, to nie tylko – dyskusyjna – deklaracja monoteizmu. To także, a może przede wszystkim, dyrektywa eliminacji wszelkiej tolerancji i pluralizmu religijnego czy światopoglądowego. Mojżesz nie jest tu oryginalny. Każdy teokratyczny satrapa, w każdym czasie i miejscu geograficznym, wymaga od poddanych uznania wyłączności własnego bóstwa, z którym on – władca – ma monopol na bliskie kontakty, jest jego namiestnikiem, wyrazicielem woli, ulubionym pupilem itp. Gdyby poddani uznawali innych bogów, mogliby wymknąć się spod totalnego nadzoru despoty. Pod groźbą surowych represji, nie może zatem istnieć kult „cudzych bogów”. Dlatego też, poprzez krwawy terror, Mojżesz skutecznie zniechęcił swoich poddanych do czczenia bóstw odmiennych od oficjalnie zalecanego.
Drugie przykazanie, to przejaw ambitnej, wyniesionej z Egiptu, koncepcji boga abstrakcyjnego. Ale dyrektywa zakazująca kultu obrazów i posągów miała też praktyczne znaczenie dla wędrownych Izraelitów. Kult zreifikowany podatny jest bowiem na załamanie po utracie materialnego obiektu, co koczowniczym wojownikom mogło się łacno przydarzyć. Przemieszczali się oni z bogiem w sercu i umyśle, a chętnie niszczyli ołtarze, posągi i obrazy czczone przez ludy osiadłe. Brzemienna w skutki europeizacja Biblii wymusiła wyrzucenie tego przykazania i uznanie – wbrew Dekalogowi – typowego dla osiadłych ludów europejskich kultu rzeczy, miejsc, obrazów i posągów (co w Polsce wyraźnie widać).
Trzecie przykazanie dotyczy elitarności i odświętności obiektu kultu. Przywoływanie imienia Boga chce zagwarantować Mojżesz sobie i swoim kapłanom. To imię wszak legitymizuje jego władzę, nie może być zatem przywoływane byle jak, byle gdzie i przez byle kogo. Wymóg szacunku i powagi wobec sacrum – to istotny, socjotechniczny sens tego przykazania. Kolejne z przykazań, to dyscyplinujący i spajający wspólnotę nakaz jawnego, rytmicznego i powszechnego świętowania. Identyczność rytuałów i zachowań w określonym religijnie dniu, jest przejawem posłuszeństwa, dyscypliny i formą, grupowej presji wobec sceptyków. Wie o tym każdy, kto w dużej grupie próbuje nie przestrzegać powszechnych reguł i kanonów świątecznych. Mojżesz też o tym wiedział.
Przykazanie piąte, to powszechnie zrozumiała dyrektywa umacniania rodziny jako podstawowej komórki społecznej. Zwraca uwagę fakt, że dla tego celu stonowany został radykalny patriarchalizm Biblii i – wyjątkowo – jako godna szacunku wymieniona jest kobieta, Ż piątym przykazaniem wypada połączyć siódme, zakazujące cudzołożenia. Tu też Mojżesz wyraźnie chroni spoistość i trwałość rodziny, jako przesłanki siły zbiorowości.
Szczególnie wiele błędnych interpretacji narosło na lemat dwóch lapidarnych przykazań; szóstego i ósmego, czyli owych sławnych „ Nie zabijaj” i „Nie kradnij”. Wielu sądzi, że szczególnie w tym wypadku Biblia promieniuje uniwersalną mądrością etyczną i prawną. Nic bardziej mylnego. Uniwersalizm tych zasad jest całkowicie odrzucony przez Mojżesza, który chyba wiedział jaki jest sens przykazań, które sam ogłosił. Wyposażeni w Dekalog Izraelici, pod wodzą Mojżesza, wykonującego dyrektywy Pana, bez skrupułów mordują, wyrzynają cale plemiona, kradną cudze mienie, rabują na koniec ziemię Kanaanejczykom. Taka jest treść Biblii, a kilka wymownych przykładów przytoczyłem wcześniej w tym tekście. Każdy, kto umie czytać w zrozumieniem, dostrzeże, że Dekalog, także w tych punktach, to nie zbiór zasad uniwersalnych, ale socjotechnicznie istotnych przepisów wewnętrznych. „Nie zabijaj” oznacza „nie zabijaj swoich”, nie okradaj też tylko swoich. Biblia wyraźnie informuje, że jeśli ktoś nie był „swój”, np. nie był posłuszny Mojżeszowi – podlegał eksterminacji. Rabowanie i mordowanie nie swoich, obcych, to ulubione zajęcie biblijnych Izraelitów, uprawiających zarazem kult tablic z Dekalogiem. Chrześcijaństwo próbowało rozszerzyć pojęcie „swojego” poza „naród wybrany”, na wszystkich wyznawców Chrystusa. Ale próba ta nie powiodła się. Papieże próbowali raczej pójść drogą Mojżesza, tworząc zręby teokracji, inspirując rzezie i rabunki „niewiernych1„, a także chrześcijan, nie uznających władzy „Namiestnika Bożego”. Historia „chrześcijańskiej” Europy to dowód pełnej klęski uniwersalizmu etycznego Dekalogu.
Dwa ostatnie przykazania nie są już tak lapidarne, jak poprzednie, nie tworzą przeto złudzenia uniwersalności. Mojżesz zaleca tu, żeby nie wykorzystywać kłamstwa „przeciw bliźniemu” (przykazanie dziewiąte) i by nie pożądać rzeczy należących do „ bliźniego” (przykazanie dziesiąte). Krąg „bliźnich”, do których adresowany jest Dekalog, jest tu wyraźnie zakreślony. Te przykazania stanowią zatem jasne zwieńczenie tego zespołu wewnętrznych dyrektyw, stanowiących brzegowe warunki przetrwania i siły izolowanej grupy, poddanej totalnej władzy, presji niekorzystnych okoliczności i dążącej do odległego celu, wymagającego militarnej sprawności.
٭
Bezkrytyczne zachwalanie walorów etycznych Starego Testamentu może wywoływać wątpliwości. Czyny Mojżesza i jego ludzi (ludobójstwo, ślepy terror, rabunek) nie wydają się atrakcyjne moralnie, nawet gdy są prezentowane jako realizacja zaleceń Pana. Na obronę Biblii można powiedzieć, że nie generuje ona tych wzorów postępowania, raczej rejestruje to, co typowe dla polityków wszystkich czasów i rożnych cywilizacji. Mojżesz nie był zatem wynalazcą reguł sprawowania totalnej władzy, raczej efektywnym realizatorem norm typowych dla satrapów różnych czasów i miejsc. W Azji, Europie, Afryce, Ameryce, przed nim i po nim, było tysiące polityków dążących przez zbrodnie do uświęconego celu i powołujących się na dyrektywy tego lub owego boga. Dziś także to się zdarza, a biblijne echa da się rozpoznać i w konflikcie bliskowschodnim, i w teokracjach islamskich, i w „świętej wojnie” terrorystów przeciwko niewiernym. Dlatego polityczno-moralne przesłanie Starego Testamentu nadaje się bardziej na przestrogę niż wzorzec dla współczesnych. Jest to przestroga zwłaszcza dla tych, którzy ślepo słuchają rozmaitych nawiedzonych przywódców, samozwańczych „bożych przedstawicieli” i skłonni są, po trapach, podążać do odległej „ziemi obiecanej”.
Stefan Opara