Wsiewołod Wołczew urodził się 18 czerwca 1929 roku w Leningradzie. Ojciec jego, Wasyl, był bułgarskim komunistą, który po klęsce pierwszego w historii antyfaszystowskiego powstania zbrojnego z września 1923 roku, kierowanego przez komunistów, w 1924 roku wyemigrował do ZSRR. Był tam pracownikiem naukowym – został jednak stracony w 1938 roku w okresie czystek stalinowskich, a rehabilitowany w 1956 roku.
Matka W. Wołczewa, Ewelina, Rosjanka, była z zawodu księgową. Po bezskutecznych próbach wyjaśnienia losów swojego męża, wyszła za mąż za Polaka, przebywającego w ZSRR.
W 1946 roku W. Wołczew wraz z matką i ojczymem wyemigrował do Polski, i chociaż przyszło mu nieraz żałować tej decyzji, na trwale związał się z polskim rewolucyjnym ruchem robotniczym i wszedł do jego tradycji.
Od 1947 do 1966 roku W. Wołczew pracował w aparacie młodzieżowym i partyjnym. Wykazał wiele samozaparcia w zdobywaniu wiedzy. Maturę i studia ekonomiczne ukończył systemem eksternistycznym. W 1962 roku otrzymał stopień magistra historii, a w 1967 stopień magistra ekonomii.
Od 1962 do 1970 roku pracował na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, wykładając m. in. historię ZSRR, statystykę i demografię oraz zajmując się jednocześnie problemami najnowszej historii Polski. W 1969 roku uzyskał stopień doktora nauk humanistycznych.
Od 1970 do 1981 roku pracował na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, gdzie był jednym z organizatorów Instytutu Nauk Politycznych. W 1976 roku obronił pracę habilitacyjną z zakresu teorii polityki w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR w Warszawie.
W latach 1975-1981 pracował na UŚl. jedynie na pół etatu. Od 1973 do 1990 roku pracował w Śląskim Instytucie Naukowym w Katowicach, gdzie przez pewien czas pełnił funkcję zastępcy dyrektora d/s naukowych i kierownika Zakładu Badań Politycznych. W latach 1981-1982 był faktycznym przywódcą Katowickiego Forum Partyjnego i Katowickiego Seminarium Marksistowsko-Leninowskiego, bezpardonowo krytykowanego przez środki masowego przekazu w kraju i prasę wielkich monopoli na Zachodzie. W drugiej połowie lat osiemdziesiątych pracował dodatkowo na Uniwersytecie Szczecińskim, gdzie pełnił funkcję kierownika Zakładu Teorii Polityki i prowadził wykłady z filozofii. W 1990 roku przeszedł na wcześniejszą emeryturę. W ostatnich latach swego życia pełnił funkcję przewodniczącego Koła Stowarzyszenia Marksistów Polskich w Katowicach.
ZAINTERESOWANIE HISTORIĄ
Doc. dr hab. Wsiewołod Wołczew posiada liczne publikacje z zakresu nauki o polityce i historii najnowszej. Można je znaleźć m. in. na łamach „Studiów Nauk Politycznych”, „Zarania Śląskiego”, „Wojskowego Przeglądu Historycznego”, „Roczników Lubelskich”, „Studiów Historycznych”, „Z Pola Walki”, „Ideologii i Polityki” oraz „Acta Politica”.
Problematyka historyczna dominowała zwłaszcza w pierwszym, lubelskim okresie jego pracy badawczej, chociaż pojawia się również i później. W. Wołczew badał m. in. problem roli klas posiadających oraz warstw pośrednich w Królestwie Polskim, problemy związane z odzyskaniem przez Polskę niepodległości w 1918 roku, działalnością PPS na Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim, problem rozwoju przemysłu na Lubelszczyźnie, radykalizacji ruchu ludowego oraz działalności obozu londyńskiego na Lubelszczyźnie po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Wypowiadał się w kwestii metodologii badań nad historią ruchu robotniczego, działalnością PPS, KPP, SDKPiL oraz PPR. Wskazywał na społeczno-ekonomiczne, obiektywne i subiektywne źródła i przyczyny rewizjonizmu oraz względnej trwałości wpływów burżuazyjnej ideologii na świadomość społeczną w okresie budownictwa socjalizmu. W opracowaniach swoich zajmował się również problemem miejsca i roli organizacji młodzieżowych w procesie rewolucyjnym. Wskazywał na rolę ZWM w zjednoczeniu ruchu młodzieżowego, domagał się wyjaśnienia przyczyn rozwiązania ZMP w 1956 roku, był rzecznikiem jedności politycznej ruchu młodzieżowego.
SPRAWA REWOLUCJI
Nicią przewodnią we wszystkich publikacjach W. Wołczewa jest analizowanie i przyczynianie się do rozwoju światowego procesu rewolucyjnego. Odwoływał się w nich do doświadczeń Komuny Paryskiej 1871 roku, Rewolucji 1905-1907, Rewolucji Październikowej 1917 roku oraz późniejszych doświadczeń budowy socjalizmu w ZSRR i innych krajach. Wskazywał na przyczyny wybuchu i załamań w rozwoju poszczególnych rewolucji, ich klasową istotę. Wszystkie doświadczenia starał się rozpatrywać z punktu widzenia potrzeb i interesów pracującej większości społeczeństwa. Uważał, że rewolucja proletariacka w sposób zasadniczy różni się od wszystkich poprzednich rewolucji społecznych. Rewolucja proletariacka realizuje bowiem „…interesy takiej klasy, która z racji swego miejsca w systemie stosunków produkcji, a zatem w całokształcie stosunków społecznych nie tylko nie jest zainteresowana w utrwalaniu swojej dotychczasowej sytuacji społecznej, lecz przeciwnie – jej najgłębsze interesy dyktują konieczność likwidacji wszystkich stosunków, które tę odrębność kształtują. Każde bowiem, chociażby częściowe, utrwalanie ekonomicznej nierówności społecznej – nawet w warunkach uspołecznienia środków produkcji – jeśli nie jest uzależnione od doraźnych potrzeb i warunków realizacji celów komunizmu, musi prowadzić do utrwalenia stosunków nierówności, a zatem przeciwieństw społecznych w ogóle, do wykorzystania społecznej własności środków produkcji na rzecz ekonomicznie, a więc i politycznie uprzywilejowanych warstw społecznych” (Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa – pierwsze zwycięskie ogniwo światowej rewolucji proletariackiej, Katowice 1977, s. 37-38). Nie idealizował przy tym poziomu świadomości, rzeczywistych potrzeb i interesów poszczególnych oddziałów klasy robotniczej. Uważał, że proletariat nawet po zdobyciu władzy politycznej w kilku krajach może zostać wciągnięty w wojny narodowe oraz że proces rewolucyjny może zostać przejściowo zahamowany lub nawet cofnięty, ale tylko po to, by wybuchnąć z nową siłą i zwyciężyć na określonym wyższym etapie. Likwidacja stosunków wyzysku ekonomicznego i ucisku politycznego może być tylko dziełem klasy robotniczej przewodzącej innym grupom społecznym. Mobilizowanie klasy robotniczej i ogółu pracujących jest podstawowym zadaniem rewolucyjnej partii klasy robotniczej. „Wszelkie ,,robienie” rewolucji za proletariat i ,,dla” proletariatu oznacza bowiem w praktyce uzależnienie go od jego ,,wyzwolicieli„, ich wyobcowanie z klasy robotniczej, utrwalenie w nowych warunkach zróżnicowania społecznego, utrzymywanie stosunków zależności i podporządkowania klasy robotniczej jej „wyzwolicielom„, hamowanie rozwoju jej samodzielności” (tamże, s. 44).
Ogromną rolę proletariatu potwierdzają wydarzenia po roku 1980 – siły kontrrewolucji nie zdołałyby odnieść przejściowego zwycięstwa nad socjalizmem, gdyby nie zdobyły poparcia większości klasy robotniczej. Utrzymywanie władzy politycznej przez obóz postsolidarnościowy, wspierany przez kapitał międzynarodowy, jest możliwe pod warunkiem ciągłego podsycania ideowo-politycznego i ekonomicznego rozbicia klasy robotniczej, roztaczania przed nią demagogicznych obietnic, zastraszania jej podstawowych oddziałów oraz dyskryminacji i oczerniania w środkach masowego przekazu rewolucyjnych ugrupowań politycznych, posiadających alternatywę programową.
NAUKA O POLITYCE
Kolejnym kompleksem zagadnień, któremu poświęcił się W. Wołczew, były problemy marksistowsko-leninowskiej teorii polityki. Jako jeden z pierwszych w Polsce w sposób kompleksowy poddał analizie szereg kwestii metodologicznych w nauce o polityce. Wskazał na genezę i istotę polityki jako zjawiska społecznego zarówno w społeczeństwie antagonistycznym, jak i na wczesnym etapie przeobrażeń socjalistycznych. Ukazał całe bogactwo zależności i relacji pomiędzy polityką a ekonomiką, stosunkami socjalnymi, ideologią, zarządzaniem procesami społecznymi, obiektywnymi warunkami i subiektywnym czynnikiem rozwoju społecznego, pomiędzy polityką wewnętrzną i międzynarodową. W przeciwieństwie do większości „oficjalnych marksistów” polskich wyodrębniał stosunki socjalne jako odrębną i specyficzną sferę stosunków społecznych, a także wskazywał na wzajemne relacje i zależności pomiędzy psychiką i świadomością społeczną. Podjął się umiejscowienia teorii polityki w ogólnej teorii marksizmu. Wypowiadał się w sprawie programu i dydaktyki przedmiotu podstawy nauk politycznych na wyższych uczelniach.
Zagadnieniom tym najwięcej uwagi poświęcił w latach siedemdziesiątych. Najważniejszą publikacją w tym względzie jest jego praca habilitacyjna, wydana przez KiW w 1978 roku, pt. ,,Podstawowe zagadnienia marksistowsko-leninowskiej teorii polityki”. Praca ta wywarła znaczny wpływ na rozwój polskiej nauki o polityce. Jednakże niektórzy politolodzy umyślnie pomijali jej istnienie, co nie przeszkadzało im w przepisywaniu fragmentów tej książki, korzystaniu z zawartych w niej uogólnień i prezentowaniu jako własnych.
Wołczew występował przeciwko rozpowszechnionemu traktowaniu polityki jako „gry politycznej”, w wyniku której realizowane są interesy poszczególnych osobników i grup społecznych niezależnie od obiektywnych okoliczności historycznych. Potępiał zasadę manipulacji w polityce, polegającą na ustalaniu z pozycji określonych potrzeb i interesów, podwójnej wykładni założeń politycznej działalności: jednej na użytek kierowanych i otumanianych mas, z którymi musiano się liczyć, oraz drugiej, rzeczywistej, dla „wtajemniczonych”, którzy decydują i ,,sterują” rozwojem społecznym w zależności od doraźnych warunków i sytuacji.
Polityka jako specyficzna sfera życia społecznego i stosunków klasowych ukształtowała i rozwijała się jako wyraz walki poszczególnych klas o realizację swoich odrębnych interesów za pośrednictwem środków przemocy pozaekonomicznej, jako wyraz ich wzajemnych stosunków i stanowiska wobec siebie w praktyce. Każda klasa i warstwa społeczna jest potencjalnym lub rzeczywistym nosicielem stosunków politycznych, co wynika z jej odrębnych interesów, określonych przez zajmowaną w społeczeństwie pozycję. Wezwania do „apolityczności” życia społecznego uważał za obłudną maskę sił kontrrewolucyjnych lub wyraz skrajnej głupoty, która w ostatecznym rachunku jest również wykorzystywana przez siły reakcji społecznej. Obecnie „apolityczność” znajduje swoje odbicie w lansowanej przez L. Wałęsę i jego ludzi koncepcji Bezpartyjnego Bloku Wspierania Reform, czyli utrwalania kapitalizmu i wzmagania wyzysku większości ludzi pracy.
KOMPROMISY
Przez lata utrzymywało się przekonanie, szczególnie podsycane przez ludzi z ekipy Jaruzelskiego, o W. Wołczewie jako człowieku dogmatycznym i nieskłonnym do żadnych kompromisów. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. W. Wołczew zachował wierność dla metodologii marksizmu-leninizmu, uważał za swój obowiązek walkę i krytykę z wszystkimi, dla których powoływanie się na marksizm-leninizm było jedynie zasłoną dymną dla rewizjonistycznych i burżuazyjnych poglądów na rzeczywistość i praktykę społeczną, przysłowiowym mydleniem oczu. O wiele wyżej cenił ludzi jawnie deklarujących wrogie marksizmowi poglądy, ale trzeźwo patrzących na rzeczywistość, niż różnej maści karierowiczy i koniunkturalistów o powierzchownej znajomości marksizmu i rzeczywistości. Kompromisy były dla W. Wołczewa sposobem realizacji celu zasadniczego, jakim było zlikwidowanie wyzysku ekonomicznego oraz ucisku politycznego i duchowego. Wszyscy ci, którzy w imię ,,kompromisów” popierali ekipę Jaruzelskiego (i nie tylko) pouczali W. Wołczewa i zarzucali mu dogmatyzm ideowo-polityczny, świadomie lub nieświadomie, bezpośrednio lub pośrednio wsparli proces pełzającej kontrrewolucji, sami zdradzili cele rewolucji lub zostali zdradzeni i pozostawieni przy „rozbitym korycie”. Wszyscy ci, którzy zachowali uczciwość intelektualną i polityczną muszą przyznać rację W. Wołczewowi, że ostrzegał przed skutkami, które przyszło odczuwać większości po latach.
W kompromisach, zdaniem W. Wołczewa, znajdował odbicie określony poziom rozwoju stosunków społecznych oraz konkretne możliwości realizacji celów danej klasy. Są więc one historyczną koniecznością na każdym etapie rozwoju społecznego. Kompromisy rozpatrywał z punktu widzenia potrzeb przeobrażeń socjalistycznych i stwarzania dla klasy robotniczej warunków realizacji tych przeobrażeń. Miały one utrwalać sojusz klasy robotniczej z innymi klasami i warstwami, umacniać jej kierowniczą rolę. Uważał przy tym, że kompromisy w ideologii są sprzeczne z jej istotą, gdyż oznaczają wyrzeczenie się własnych i uznanie obcych interesów i celów oraz rezygnację z samodzielności i niezależności klasowej. „Jeśli polityka – pisał W. Wołczew – występuje m.in. jako sfera stosunków społecznych, w której kształtują się podstawy i warunki kompromisów społecznych, niezbędnych z punktu widzenia interesów całego społeczeństwa oraz poszczególnych klas i warstw – to ideologia polityczna stanowi ten element polityki, który teoretycznie wyznacza zasady praktyki politycznej z punktu widzenia podstawowych interesów konkretnej klasy. Określając teoretycznie przesłanki przemian w polityce konkretnej klasy, ideologia polityczna sama, w swoich podstawowych założeniach, nie ulega przemianom, dopóki dana klasa lub warstwa istnieje jako odrębny element struktury społecznej” (Podstawowe zagadnienia marksistowsko-leninowskiej teorii polityki. Polityczna problematyka materializmu historycznego, Warszawa 1978, s. 309).
Wołczew był przeciwny uproszczonemu pojmowaniu bezkompromisowości w ideologii. Zasada bezkompromisowości oznacza, że w polityce ideologicznej (propagandzie) nie można posługiwać się rozwiązaniami, które stawiają pod znakiem zapytania lub zaciemniają w oczach mas ideologiczne założenia marksizmu jako teorii rozwoju społecznego. Występując przeciwko identyfikowaniu i utożsamianiu polityki ideologicznej z ideologią jako teorią, uważał że polityka ideologiczna powinna uwzględniać zróżnicowany poziom rozwoju świadomości społecznej w różnych środowiskach, oraz że może ona jedynie rozwiązać te problemy w rozwoju świadomości, których realizacja odpowiada obiektywnym potrzebom i możliwościom społeczeństwa. „Stąd też bezkompromisowość socjalistycznej polityki w dziedzinie ideologii polega na obronie i otwartym głoszeniu teoretycznych założeń marksizmu jako metodologicznej podstawy rewolucyjnej praktyki. W procesie natomiast zespalania tych zasad ze świadomością mas polityka ideologiczna musi uwzględniać konkretne historyczne okoliczności, w których poszczególne rozstrzygnięcia praktyczne, związane z procesem kształtowania socjalistycznej świadomości, mogą przybrać postać doraźnych politycznych kompromisów; kompromisy te jednak w perspektywie muszą być podporządkowane sprawie ukształtowania warunków potrzebnych do ostatecznego zwycięstwa zasad naukowego komunizmu. Tak więc również w dziedzinie polityki ideologicznej występuje konieczność brania pod uwagę konkretnych wymogów strategii i taktyki” (Podstawowe zagadnienia…, s.344).
Wołczew uważał, że walka ideologiczna powinna mieć szczególnie bezkompromisowy charakter w sferze nauki, która powinna być również zespolona z potrzebami budownictwa socjalistycznego oraz wykorzystywana do kształtowania naukowego światopoglądu społeczeństwa we wszystkich dziedzinach. Miał w związku z tym wielu zagorzałych przeciwników w środowisku naukowym, którzy jakże często imputowali mu poglądy, których nie wypowiadał, wielu z nich czuło respekt dla jego wiedzy i sposobu argumentacji, w związku z czym unikało otwartych i bezpośrednich dyskusji.
PATRIOTYZM
Niektórzy przeciwnicy W. Wołczewa wykorzystywali przeciwko niemu jego pochodzenie narodowe. Po „przyjacielsku” doradzali nawet zmianę nazwiska na bardziej „polskie”. A jeszcze inni, udając, że nie rozumieją istoty sporu przedstawiali go jako „kosmopolitycznego internacjonalistę”, dowodząc tym samym swojej ignorancji i kompletnego pomieszania pojęć.
Wołczew kwestię narodową rozpatrywał z pozycji klasowych. Uważał, że powstanie klas poprzedza powstanie narodów i wywiera decydujący wpływ na ich kształtowanie i rozwój. Interesy narodowe reprezentowane są przez poszczególne klasy z pozycji ich potrzeb i dążeń. Klasa, która staje na czele rewolucyjnych przeobrażeń występuje w imieniu większości społeczeństwa, a tym samym w imieniu narodu. W łonie narodu burżuazyjnego interesy ogólnonarodowe reprezentowane są przez dwie podstawowe klasy, tj. proletariat i burżuazję, które toczą pomiędzy sobą walkę na różnych płaszczyznach i przedstawiają własne interesy jako ogólnonarodowe. Nie oznacza to jednak, że w określonych warunkach zagrożenia bytu narodowego nie może wystąpić doraźne współdziałanie obu tych klas społecznych. Ale w sojuszu takim obie klasy zachowują często różne stanowisko wobec interesów ogólnonarodowych. Burżuazja dąży do zapewnienia warunków swego panowania klasowego w łonie narodu, a klasa robotnicza do stworzenia warunków sprzyjających obaleniu burżuazji.
Wołczew za swój patriotyczny obowiązek uważał konieczność walki o socjalizm w Polsce. Patriotyzm był dla niego nieodłączną częścią proletariackiego internacjonalizmu.
Wołczewowi zarzucano, iż nie uwzględniał polskiej specyfiki narodowej. Wieloletnia praktyka pokazała, że ci jego adwersarze, kultywując burżuazyjno-szlacheckie tradycje dawnej Polski, wykorzystywali je do walki z socjalizmem i marksizmem jako takim. Tradycje narodu, jak wiadomo, mogą być rewolucyjne i kontrrewolucyjne. Rewolucyjnych tradycji narodu polskiego przeciwnicy W. Wołczewa nie mogli uznać z racji swoich celów. W. Wołczew zaś, szczególnie w pierwszym okresie swojej pracy badawczej, walczył o wydobycie i przypomnienie rewolucyjnych tradycji narodu polskiego. W związku z tym bardzo dobrze znał najnowszą historię Polski – o wiele lepiej niż niektórzy burżuazyjni „patrioci”, efektem „patriotyzmu” których stało się uzależnienie Polski od wysoko rozwiniętych państw kapitalistycznych, ruina polskiej gospodarki, obniżenie poziomu życia większości ludzi pracy.
Pokojowe współistnienie państw o przeciwstawnych ustrojach socjalno-ekonomicznych było dla W. Wołczewa nieodzownym etapem w rozwoju światowej rewolucji socjalistycznej. Nie był jednak pacyfistą – uznawał za konieczne w określonych warunkach wojny obronne, sprawiedliwe i rewolucyjne, popierał walkę narodu palestyńskiego o posiadanie własnego państwa, potępiał agresję amerykańską w Libii oraz Iraku (choć dostrzegał łamanie demokracji przez reżim Saddama Husajna). Ale jednocześnie był, wbrew różnym insynuacjom, przeciwnikiem „eksportu rewolucji” do krajów, w których nie dojrzały warunki do jej zwycięstwa. Pokojowe współistnienie było specyficzną formą walki o socjalizm i początkowo przyniosło określone wymierne efekty w postaci rozpadu starego systemu kolonialnego, ukształtowania się światowego systemu państw socjalistycznych, rozwoju ruchów o charakterze postępowym i rewolucyjnym w szeregu krajach kapitalistycznych. Pod ogromną presją tych procesów kapitał zmuszony został do mobilizacji swych sił w skali światowej i złagodzenia skutków sprzeczności wewnętrznych. Ukształtowanie się uprzywilejowanej warstwy zarządzającej w społeczeństwach próbujących budować socjalizm i jej burżuazyjne dążenia i cele, umożliwiły kapitałowi międzynarodowemu przejście do ofensywy i odniesienie przejściowego, pokojowego zwycięstwa nad siłami socjalizmu.
W latach osiemdziesiątych, pomimo utrudnień, W. Wołczew dużo czasu poświęca na spotkania z aktywem partyjnym i robotniczym oraz aktywem młodzieżowym. Jest widziany w największych zakładach przemysłowych województwa katowickiego. Uważał, że tylko z tych środowisk może wyjść impuls kładący kres polityce pełzającej kontrrewolucji. Siły antysocjalistyczne, mające szerokie oparcie we władzy państwowej, były jednak w ofensywie. W. Wołczew od pierwszych chwil wprowadzenia stanu wojennego uważał, że nie został on wprowadzony w celu obrony socjalizmu, lecz obrony interesów uprzywilejowanej warstwy zarządzającej i kompromitacji socjalizmu. Na początku 1982 roku liczył się z możliwością szybkiego załamania rządów Jaruzelskiego. Tak się jednak nie stało – dzięki naciskom administracyjnym udało się ekipie Jaruzelskiego powstrzymać spadek produkcji, przygotować warunki do pokojowego przejęcia władzy przez siły kontrrewolucji i odwlec swój krach polityczny w czasie.
W pierwszej połowie lat osiemdziesiątych W. Wołczew pisze i publikuje w związku z tym bardzo niewiele. Pogłębiając swą wiedzę z zakresu filozofii, zajmuje się zagadnieniem potrzeb i interesów społecznych – ostatnie oficjalne publikacje z tego zakresu pochodzą z 1988 i 1990 roku. Artykuły te stanowią metodologiczny wstęp do analizy przyczyn kryzysu międzynarodowego ruchu robotniczego i załamania się wczesnosocjalistycznych społeczeństw.
Drugi kompleks problemów badawczych w latach osiemdziesiątych stanowią zagadnienia programu, strategii i taktyki międzynarodowego ruchu robotniczego. W sprawie kierowniczej roli partii marksistowsko-leninowskiej wypowiadał się wielokrotnie wiele lat wcześniej. Rzeczywiste pogłębienie tej analizy przypada właśnie na drugą połowę lat osiemdziesiątych, gdy ekipa Jaruzelskiego sparaliżowała już PZPR całkowicie.
Prace z tego zakresu zasługują na udostępnienie szerszej grupie czytelników. W. Wołczew do ostatnich chwil swego życia pracował nad stworzeniem warunków do powołania partii robotniczej w Polsce i odrodzenia międzynarodowego rewolucyjnego ruchu robotniczego. W tym celu rozbudowywał liczne kontakty i publikował artykuły. Uważał, że główną przeszkodą do osiągnięcia tego celu jest prawicowy i lewicowy oportunizm.
O STALINIZMIE
Ogromne znaczenie dla międzynarodowego ruchu robotniczego miało napisanie i opublikowanie na przełomie lutego i marca 1989 roku opracowania pt. ,,Niektóre uwagi w kwestii źródeł i przesłanek aktualnego kryzysu światowego systemu socjalizmu”. Było to wówczas pierwsze tak wszechstronne i dogłębne potraktowanie przyczyn upadku „realnego socjalizmu”, szczególnie w ZSRR. W pracy tej W. Wołczew przedstawił m. in. swój pogląd na granice historyczne okresu przejściowego od kapitalizmu do socjalizmu, znaczenie uspołecznienia środków produkcji oraz swój stosunek do ,,kultu jednostki”, swój pogląd na społeczne źródła represji w tym okresie.
Nie ma podstaw by uważać W. Wołczewa za zwolennika „stalinizmu”. Jego zdaniem, bowiem, w okresie tzw. kultu jednostki ukształtowały się wstępne przesłanki do porażki rewolucyjnego ruchu robotniczego na obecnym etapie. Zdaniem W. Wołczewa cały system wynaturzeń ustrojowych w ZSRR w latach trzydziestych- pięćdziesiątych nie mógł powstać pod wpływem osobowości Stalina, jego cech charakterologicznych, umysłowych i zdrowotnych. Żaden nawet wybitny człowiek, o pozornie nieograniczonej władzy, nie może „stworzyć” systemu stosunków społecznych, zgodnie ze swoimi zachciankami, jeśli w swej działalności nie wyraża interesów i celów potężnych grup społecznych i nie korzysta z ich aktywnego poparcia. Zdaniem W. Wołczewa obdarzanie Stalina cechami wręcz boskimi służyło utrwalaniu rzeczywistych źródeł deformacji i kryzysu socjalizmu. ,,U podstaw ukształtowania się kultu J. Stalina tkwiły konkretne sprzeczności społeczno-ekonomiczne ówczesnej epoki, te same sprzeczności, których rozwój i zaostrzenie doprowadziły do współczesnego kryzysu socjalizmu”. W. Wołczew dostrzegał jednak, że w krytyce J. Stalina zjednoczyły się zarówno siły rewizjonistyczne, jak i antysocjalistyczne. Krytyka kultu jednostki w ich wydaniu przybrała w praktyce postać rozpasanego i nie gardzącego żadnymi metodami, antykomunizmu.
Kult jednostki nie ograniczał się do ZSRR, ale wystąpił w krajach, gdzie J. Stalin miał niewiele do powiedzenia (Chiny, Jugosławia). „Istnieją zatem wszelkie podstawy, aby przyjąć, że kult jednostki, abstrahując od wynaturzeń w jego zasięgu w poszczególnych krajach, stanowi pewną obiektywną prawidłowość rozwoju początkowego przejścia od kapitalizmu do socjalizmu w krajach zacofanych, o przewadze drobnych, prywatnych wytwórców w mieście i na wsi. Z drugiej strony, również kryzys ustrojowy „realnego socjalizmu” nie jest dziełem przypadku, lecz obiektywnej konieczności, która stała się nieuchronną z punktu widzenia rozwoju jej wewnętrznych sprzeczności. Wzajemne relacje są tu jednoznaczne – kult jednostki stanowił jeden z elementów rozwoju i dojrzewania tych sprzeczności i kryzysu ustrojowego. Nie stanowił jednak, w ponad 30 lat po śmierci J. Stalina, ani głównej, ani podstawowej przesłanki tego kryzysu”.
Bezpośredni i przemożny wpływ na rozwój i następstwa kultu J. Stalina miały potrzeby i interesy uprzywilejowanej warstwy zarządzającej wszystkimi dziedzinami życia społecznego. Bez wszechstronnego poparcia tej warstwy kult J. Stalina zaistnieć nie mógł. Z kolei kult J. Stalina stał się dla tej warstwy narzędziem realizacji jej uprzywilejowanych interesów. „W latach 30-50-tych w ZSRR warstwa uprzywilejowana nie mogła się obejść bez Stalina, zaś J. Stalin nie mógł już, ani obejść się bez niej, ani poskromić jej burżuazyjnych dążeń”. Masowe represje w okresie kultu J. Stalina musiały odpowiadać interesom tej warstwy – zwalczano nie tylko przedstawicieli dawnych klas posiadających, ale także w zarodku tłumiono wszelką krytykę i inicjatywę ze strony mas pracujących w walce z odstępstwami od zasad socjalizmu. Ponadto „… represje przez cały okres stanowiły wyraz walki w łonie samej warstwy zarządzającej, odzwierciedlający walkę różnych interesów prywatnych. Była więc ta warstwa, w znacznej części, nie wykonawcą, ale inicjatorem i organizatorem większości aktów represji. Kiedy zaś, istniejące zasady prawno-ustrojowe przekształciły się z czynnika sprzyjającego rozwojowi przywilejów w ich hamulec i trzeba było ten hamulec usunąć, elita polityczna warstwy zarządzającej, zdecydowała się przerzucić całą odpowiedzialność, zarówno za bezpodstawne represje, jak i za całą deformację socjalizmu, na jedną osobę”, tj. na J. Stalina. W praktyce zwolennicy destalinizacji utorowali drogę dla zwolenników dekomunizacji w dniu dzisiejszym.
Wołczew w rzeczywistości okazuje się jednym z najbardziej dogłębnych krytyków okresu stalinizmu, a nie jego apologetą.
O KLĘSCE „REALNEGO SOCJALIZMU” I UPADKU PRL
Wołczew wniósł własny oryginalny wkład w wyjaśnienie przyczyn upadku „realnego socjalizmu” i porażki rewolucji socjalistycznej na jej wczesnym etapie.
Jego zdaniem rewolucja socjalistyczna niejednokrotnie udowodniła, że jeśli biorą w niej udział masy pracujące, jest niezwyciężona w otwartym starciu z burżuazyjną kontrrewolucją. Ale jednocześnie okazała się, jak dotychczas, niezdolna do przeciwstawienia się kontrrewolucji, wyrastającej z jej własnych wewnętrznych sprzeczności, których rewolucja nie potrafiła rozwiązać z pozycji interesów pracującej większości społeczeństwa. Największe zagrożenie dla rewolucji socjalistycznej wyrosło z procesów jej wewnętrznego rozkładu, będącego wynikiem zahamowania rewolucyjnych przeobrażeń i odradzania się wewnątrz kształtującego się nowego ustroju starych stosunków społecznych. Pod wpływem stosunków burżuazyjnych rewolucja socjalistyczna uległa zwyrodnieniu i rozkładowi, a jej dalszy rozwój przekształcał się coraz bardziej w powrót do kapitalizmu. Swą dynamikę i socjalistyczną istotę rewolucja zatraciła ostatecznie w ZSRR w połowie lat trzydziestych, ale proces jej wewnętrznej burżuazyjnej transformacji trwał jeszcze ponad pół wieku, przy zachowaniu podstawowych zdobyczy mas pracujących z pierwszych zwycięskich lat, dopóki nie dojrzały warunki dla ich otwartej kontrrewolucyjnej likwidacji pod rządami ekipy Gorbaczowa-Jelcyna.
Bezpośrednią siłą społeczną, która zadecydowała o przekształceniu rewolucji socjalistycznej w burżuazyjną kontrrewolucję była potężna uprzywilejowana warstwa zarządzająca. Swoje egoistyczne interesy realizowała ona kosztem mas pracujących i zahamowania rewolucji socjalistycznej. W sposób nieuchronny doprowadziło to do kryzysu gospodarczego oraz przegrania współzawodnictwa technologicznego i ekonomicznego z najbardziej rozwiniętymi krajami kapitalistycznymi. Usunięcie uprzywilejowanej warstwy zarządzającej, z uwagi na podporządkowanie jej całego systemu politycznego oraz brak zorganizowanych sił rewolucyjnych, okazało się niemożliwe. Ponieważ polityka uprzywilejowanej warstwy zarządzającej podważyła zaufanie mas do socjalizmu, nieuchronna okazała się otwarta restauracja kapitalizmu. W tej sytuacji część ludzi pracy stała się albo nową bazą społeczną kontrrewolucji, albo bierną, wyczekującą większością.
Procesy te, posiadając własną specyfikę, przebiegały we wszystkich krajach próbujących budować socjalizm, także tam gdzie dzisiaj istnieją jeszcze państwa o deklarowanej orientacji socjalistycznej. Jeśli nie wyciągną one właściwych wniosków z przyczyn klęski „realnego socjalizmu” w Europie Środkowej i ZSRR, wcześniej czy później podzielą ich los.
W Polsce uprzywilejowana warstwa zarządzająca podporządkowała sobie PZPR, związki zawodowe i wszystkie inne organizacje systemu politycznego, tolerowała istnienie opozycji antysocjalistycznej i wielokrotnie korzystała z poparcia Kościoła katolickiego. W rezultacie mieliśmy do czynienia z dwoma ośrodkami antysocjalistycznej kontrrewolucji. Jeden – skupiony był wokół tzw. oficjalnej opozycji antysocjalistycznej, a drugi – usadowiony był w oficjalnych strukturach władzy politycznej. Do formalnego porozumienia obu tych ośrodków antysocjalistycznych doszło przy ,,okrągłym stole”, choć faktycznie współpracowano wcześniej od wielu lat. Uprzywilejowana warstwa zarządzająca, najpełniej reprezentowana przez ekipę Jaruzelskiego, przekazała jawnej kontrrewolucji władzę polityczną w 1989 roku, a obecnie doradza i sekunduje ekipom solidarnościowym w rozkradaniu majątku narodowego i ograbianiu ludzi pracy z socjalno-ekonomicznych i politycznych zdobyczy.
Wołczew bezlitośnie demaskował obłudę i wskazywał na burżuazyjną istotę hasła reformy i odnowy socjalizmu, destalinizacji i walki z dogmatyzmem, nowego myślenia i pierestrojki. Przeciwstawiał się zarówno fałszowaniu historii PRL przez apologetów kapitalizmu, jak i bałwochwalczej obronie wszystkiego, co było związane z historią PRL i PZPR, a było zdecydowanie obce istocie i treści socjalistycznych przeobrażeń.
W okresie euforii sił międzynarodowego kapitału spowodowanej upadkiem tzw. realnego socjalizmu, wskazywał na nowy etap powszechnego kryzysu kapitalizmu i bankructwo przywracania kapitalizmu w krajach postkomunistycznych. Uważał, że wraz z upadkiem „realnego socjalizmu” otworzyła się nowa era wojen imperialistycznych i ekspansji kolonialnej, że, niezależnie od obecnych pokojowych deklaracji, Polska znalazła się oko w oko z szowinizmem wielkoruskim, litewskim, ukraińskim i niemieckim. Walka z tym ogromnym zagrożeniem jest możliwa pod warunkiem mobilizacji ogółu ludzi pracy w skali międzynarodowej.
Wołczew popełnił kilka błędów politycznych. Stosunek do tych błędów, jak i do całokształtu jego poglądów i działalności, może być jednak bardzo zróżnicowany i zależny od oceny sytuacji w danym momencie oraz celów programowych osób oceniających. Sam W. Wołczew przyznawał, że m.in. w czasach Katowickiego Forum Partyjnego popełnił błąd, nie zgadzając się na powołanie rewolucyjnej partii robotniczej na gruzach PZPR, ale w ówczesnej sytuacji nie przewidywał wprowadzenia stanu wojennego przez ekipę Jaruzelskiego. Nie docenił również w pełni perfidii ekipy Jaruzelskiego, choć nigdy nie miał co do niej żadnych złudzeń. Na początku lat osiemdziesiątych nie doceniał wpływów sił kontrrewolucyjnych w ZSRR. Analiza tych problemów została pogłębiona szczególnie w drugiej połowie lat osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych, kiedy to zaczął w sposób swobodny wyrażać swoje poglądy na łamach różnych nieoficjalnych pism rewolucyjnych.
W OPOZYCJI
Wołczew całe swoje dorosłe życie znajduje się w opozycji do oficjalnej polityki w okresie PRL. Nie akceptuje zasadniczego kierunku przemian po 1956 roku, nie akceptuje polityki okresu Gierka, jest przeciwny polityce Jaruzelskiego po 1980 roku, potępia cele i założenia stanu wojennego, jest zdecydowanym przeciwnikiem polityki rządów solidarnościowych, dostrzega niebezpieczeństwo i fakt penetracji różnych środowisk przez siły syjonistyczne. Jak mało który człowiek żył tak, jak mówił, a mówił to, co myślał.
W 1981 roku W. Wołczew zdobył wśród sił rewolucyjnych niekwestionowany autorytet jako teoretyk i przywódca polityczny. Jak przystało na człowieka nieprzeciętnego miał wielu zagorzałych wrogów i przeciwników. Nie obyło się bez intryg i pomówień pod jego adresem. Społeczne izolowanie W. Wołczewa, fałszowanie jego rzeczywistych poglądów politycznych i intencji było dla kontrrewolucji i prawicowego oportunizmu sposobem walki z prawdą, którą głosił. Stał się w czasach Katowickiego Forum Partyjnego bez wątpienia jednym z najbardziej oczernianych i atakowanych ludzi w Polsce i na świecie. Agenci PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa nękali go telefonami i anonimami, listami z pogróżkami, podsłuchiwali rozmowy telefoniczne. Próbowano zarzucić mu, tak modne w 1980 roku nadużycia finansowe – ale nic z tego nie wyszło. Gwałtowność ataków z jaką spotkała się jego osoba, w sposób pośredni potwierdzała trafność jego przemyśleń i uznaną przez wrogów jego wielkość i znaczenie. Pozbawiono W. Wołczewa możliwości pracy w Śląskim Instytucie Naukowym. Po wprowadzeniu stanu wojennego zablokowano wniosek o nadanie mu tytułu profesora, odsunięto z funkcji zastępcy dyrektora w Śląskim Instytucie Naukowym i wręczono (cofnięte później) wypowiedzenie z pracy. W obawie przed wzrostem jego wpływów na Śląsku i w Zagłębiu zaoferowano mu pracę w odległym Uniwersytecie Szczecińskim. Za rządów solidarnościowych odmówiono mu możliwości udziału w planie badawczym Śląskiego Instytutu Naukowego i zmuszono do przejścia na wcześniejszą emeryturę. Obecni spadkobiercy SB spod znaku UOP w chamski sposób kontrolowali jego korespondencję. W. Wołczew nigdy jednak nie użalał się nad sobą, uważał, że takimi metodami walczą z nim ludzie, którym brakuje merytorycznych argumentów i którzy czują się przyparci do ściany. Nawet po śmierci wydawał się dla niektórych tak niebezpieczny, że „Trybuna Śląska” odmówiła opublikowania opłaconego nekrologu.
Pomimo szykan W. Wołczew działalności swojej nie przerwał. Utwierdzał się jedynie w słuszności swoich przemyśleń. Nauka była dla niego siłą rewolucyjną. Walka ze wszelkimi pozostałościami stosunków burżuazyjnych oraz odradzaniem się wyzysku ekonomicznego oraz ucisku politycznego i duchowego mas pracujących była sensem, treścią i prawdziwym powołaniem jego życia. Wbrew obiegowym schematom walczył z rozwagą, a zarazem z całą namiętnością, całym sercem, całą swoją osobowością. Bronił swych poglądów na konferencjach naukowych, spotkaniach z robotnikami, aktywem partyjnym, młodzieżą i studentami. Był płomiennym mówcą i niezrównanym mistrzem w dyskusjach. Opanowanie wielu dziedzin wiedzy pozwalało mu na używanie zróżnicowanej argumentacji, docierającej do różnych grup słuchaczy. Miał charakterystyczny, donośny głos, którym potrafił poruszyć najbardziej obojętnych i porazić swych przeciwników.
Wsiewołod Wołczew był człowiekiem uczciwym, niezwykle wymagającym w stosunku do siebie i innych, pogodnym i wesołym, skromnym i zachowującym się z godnością, słownym i punktualnym, życzliwym ludziom i wrażliwym na wszelką niesprawiedliwość i krzywdę społeczną, nie znoszącym krętactwa i frazesów, gotowym do poświęceń w obronie swoich współtowarzyszy i przyjaciół.
Wołczew doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż zwycięstwo socjalizmu w Polsce nie nastąpi za jego życia i że będzie musiało być poprzedzone torującymi mu drogę przeobrażeniami o charakterze rewolucyjno-demokratycznym. Wszystkie swoje działania podejmował z myślą o następnym pokoleniu rewolucjonistów. Uważał, że rewolucjoniści powinni być przygotowani do „długiego marszu” i „niespodziewanej burzy”.
W swym ostatnim, publicznym wystąpieniu wyraził pogląd, że w obecnych warunkach, wobec braku rewolucyjnej partii robotniczej, jedyną realną siłą zdolną do powstrzymania ofensywy skrajnej reakcji społecznej jest Sojusz Lewicy Demokratycznej – takie jest jego obiektywne, historyczne zadanie. Dlatego uważał za stosowne wspieranie go w tych działaniach i życzenie mu (bez złudnych i nadmiernych nadziei) dojścia do władzy.
Wsiewołod Wołczew zmarł 1 czerwca 1993 roku w Katowicach po ponad 2-miesięcznym pobycie w szpitalu. Do szpitala trafił z rozpoznaniem niedrożności dróg żółciowych. Podejrzewając zapalenie trzustki przeprowadzono operację, ale nie przyniosła ona oczekiwanych rezultatów. Przez cały okres choroby utrzymywała się wysoka temperatura, z której przyczynami nie umiano sobie poradzić. Prawdopodobnie w wyniku błędu w sztuce lekarskiej, przedawkowania antybiotyków, wdała się grzybica do krwi, a następnie doszło do ogólnej niewydolności organizmu. Do rangi symbolu urósł fakt, że nad Jego grobem „Międzynarodówkę” odegrała górnicza orkiestra KWK „Wujek”, w której ekipa Jaruzelskiego rozprawiała się z robotniczym protestem przeciwko stanowi wojennemu.
Towarzysz [Edward Karolczuk]
1993 r.