Alexis de Tocqueville (1805-1859) był wnikliwym obserwatorem i analitykiem procesów historycznych. Należy do klasyków socjologii i nauk politycznych. Na sobie współczesnych nie wywarł większego wpływu. Został ponownie odkryty w połowie XX w. Do jego fundamentalnych prac należą: „O demokracji w Ameryce” oraz „Dawny ustrój i rewolucja”. Analiza metody i poglądów Alexis de Tocqueville’a pozwala dostrzec pewne cechy wspólne i ogólne prawidłowości Rewolucji Francuskiej i rewolucji socjalistycznej oraz kontrrewolucji. Rewolucje i kontrrewolucje mają swoje przyczyny i nie wyrastają na przysłowiowym kamieniu, nie są prostym zerwaniem z przeszłością, lecz fazą rozwijającego się od dawna procesu. Tocqueville dostrzega wznoszącą i opadającą linię rewolucji, jej dobre i złe strony.
Tocqueville przeciwstawił się wąskiemu rozumieniu rewolucji, czyli umownemu ograniczaniu jej do roku 1789, zaproponował szerokie jej rozumienie. Rewolucja, która rozpoczęła się w 1789 r. składała się z dwóch jakościowo odmiennych faz. W „O demokracji w Ameryce” Tocqueville proces ten nazywał „podwójną rewolucją”. „Szlachcic schodzi na niższe szczeble drabiny społecznej, nieszlachcic po niej wstępuje, jeden idzie w dół, drugi wchodzi do góry. Każde półwiecze ich zbliża i niebawem się spotkają”.
Pierwsza faza była niejako utajona dla większości historyków, rozpoczynała się jeszcze w okresie rządów monarchii absolutnej i kończyła się w październiku 1789 r. Była to rewolucja wolności, wystąpienie narodu przeciwko despotyzmowi. Jej punktem kulminacyjnym było zwołanie Stanów Generalnych i uchwalenie Deklaracji Praw Człowieka w sierpniu 1789 r. Natomiast druga faza rewolucji, oceniana negatywnie, była okresem walki między klasami i rewolucją równości, dokonującą się kosztem wolności, i trwała od jesieni (lata) 1789 do jesieni 1799. Rewolucja faktyczna, mająca miejsce pod rządami Ludwika XVI, była równie doniosła, jak Rewolucja po lecie 1789 r. „Ta pierwsza rewolucja wywarła przemożny wpływ na drugą i zrobiła z niej wydarzenie niepodobne do innych tego rodzaju wydarzeń”.
Mamy tu realizację heglowskiego prawa „negacji negacji” – najpierw neguje się stary porządek społeczny wykorzystując jego własne formy ustrojowe, a następnie neguje się samą formę. Ci, którzy się wahają i nie chcą ostatecznego odrzucenia starej formy ustrojowej, chcą „rewolucji bez rewolucji”.
Tocqueville rozpoczął od badania rewolucji w jej rozwiniętym stadium. Doszedł jednak do zaskakującego wniosku: w Rewolucji „odnalazłem dawny ustrój jak żywy, jego poglądy”. Rewolucja nie była więc prostą negacją dawnego ustroju lecz jego kontynuacją. Dlatego stwierdził z dumą, że „W ten sposób zdobyłem o dawnym społeczeństwie wiele wiadomości, których współcześni nie posiadali”.
Można zaryzykować rozciągnięcie tych wniosków na związek „realnego socjalizmu” z poprzedzającym go kapitalizmem. Trzeba zatem badać stosunki kapitalistyczne w łonie „realnego socjalizmu”.
Nowe poglądy społeczeństwa, zdaniem Tocqueville’a, wyrastały niczym rośliny na starym gruncie i przez długi czas żyły z nim w pełnej symbiozie. Im w badaniach coraz bardziej przybliżał się do roku 1789, tym wyraźniej widział nie tylko przyczyny Rewolucji, ale jej charakter i cele. W pierwszej fazie „Francuzi chcą jak gdyby zniszczyć wszystko z przeszłości”, w drugiej „chcą tę odrzuconą przeszłość częściowo przywrócić. W ten sposób wiele praw i zwyczajów politycznych dawnego ustroju znika nagle w 1789 roku, by pojawić się znowu po kilku latach, jak owe rzeki, które się gubią w ziemi, by nieco dalej znowu wypłynąć na powierzchnię i ukazać nowym brzegom te same wody”. Można zatem powiedzieć, że stary reżym był brzemienny rewolucją, a rewolucja poprzez swoją niekonsekwencję brzemienna była kontrrewolucją.
Tocqueville postanowił pokazać „jakie błędy i mylne rachuby sprawiły, że ci sami Francuzi musieli odstąpić od swych początkowych zamiarów (…) w jaki sposób rząd silniejszy i znacznie bardziej absolutny niż ten, który Rewolucja obaliła, ponownie przejmuje i skupia w swoich rękach całą władzę, znosi te wszystkie tak drogo okupione wolności”.
Rewolucja 1789 r. nie była ani pierwszą, ani ostatnią, która nie dotrzymała swych początkowych zobowiązań. W okresie poprzedzającym Rewolucję Październikową deklarowano zniesienie klas społecznych. Tymczasem w wyniku dość długich i złożonych procesów socjalno-ekonomicznych i politycznych, w miejsce starych podziałów stworzono nowe. Ukształtowała się uprzywilejowana warstwa zarządzająca, która z czasem była spostrzegana na podobieństwo klasy wyzyskującej. W sierpniu 1980 r. strona rządowa i strajkujący podpisali się pod hasłem: „Socjalizm – tak, wypaczenia – nie”, domagano się zmniejszenia rozpiętości płac. Warstwa ta doprowadziła do kryzysu gospodarczego i w ostatecznym rachunku do jawnej restauracji kapitalizmu, wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami. W procesie kapitalistycznej transformacji kominy płac i dochodów wyrosły do nieznanego od 50 lat poziomu, a część „nomenklatury” uległa uwłaszczeniu.
Tocqueville’a nie zadowalał opis klęski Rewolucji. „Chciałem się nie tylko przekonać, jaka choroba doprowadziła do śmierci chorego, ale i zbadać, w jaki sposób mógł był on uniknąć tej śmierci. Postępowałem jak ci lekarze, którzy w każdym martwym organie starają się dostrzec prawa życia”. Wskazanie praw życia instytucji politycznych, i nie tylko, wymaga ukazania interesów konkretnych klas i warstw społecznych, ich poszczególnych odłamów w konkretnych momentach historycznych.
Wśród „mroków przyszłości” Tocqueville dostrzegł „trzy prawdy bardzo jasne”. Pierwsza, polegała na tym, że wszyscy obywatele byli wciągnięci przez „nieznaną siłę”, która ich pchała do obalenia arystokracji. Druga, polegała na tym, że szczególnie trudno było uniknąć absolutyzmu tym społeczeństwom, w których ”arystokracji już nie ma i być nie może”. I trzecia, że „despotyzm w tych społeczeństwach doprowadzi do najzgubniejszych skutków”. W takich społeczeństwach ludzie skłonni są do „zamknięcia się w ciasnym indywidualizmie”, w następstwie czego „wszelka cnota publiczna znika”.
Można to oczywiście odebrać jako ostrzeżenie dla tych wszystkich, którzy po rewolucji wprowadzają nieuchronnie dyktaturę i ograniczają demokrację.
Tocqueville wskazuje, że do rozkładu więzi społecznych przyczyniły się stosunki towarowo-pieniężne. Pieniądze chcieli posiadać zarówno ci, którzy ulegali degradacji społecznej i politycznej, jak i ci, którzy marzyli o awansie i wspięciu się do góry. Pieniądz „stał się najważniejszym znakiem klasyfikującym i wyróżniającym ludzi, (…) – nie ma prawie nikogo, kto by nie musiał robić rozpaczliwych, ustawicznych wysiłków, aby go zachować lub zdobyć. (…) Te namiętności łatwo rozpowszechniają się we wszystkich klasach, przenikają nawet do tych, którym były dotąd całkiem obce (…). Tylko despotyzm dać może tajność i cień, tak dogodne dla chciwości, oraz pozwala ciągnąć nieuczciwe zyski bez obawy niesławy”. Tymczasem przez długi czas w „realnym socjalizmie” negowano istnienie stosunków towarowo-pieniężnych i prawa wartości, co doprowadziło do ich żywiołowego rozwoju – skutki ich dotyczyły nie tylko ekonomiki, ale i powszechnej świadomości społecznej poszczególnych klas i warstwa społecznych.
Tocqueville zauważa, że stare instytucje feudalne w okresie przedrewolucyjnym stawały się coraz słabsze, następował rozwój gospodarczy: „starzejąc się, z każdym dniem tracą autorytet; i, rzecz dziwna, wzbudzają nienawiść tym większą, im bardziej chyląc się ku upadkowi mniej są w stanie szkodzić”. Osłabienie ich nie zapobiegło Rewolucji, ale ją przyśpieszyło.
Nie zrozumie się istoty antyfeudalnej rewolucji, jeśli ograniczy się do samej rewolucyjnej Francji. Tocqueville prowadzi studia porównawcze. We wszystkich najważniejszych państwach Europy przed rewolucją „rządy sprawowane są według tych samych zasad, zgromadzenia polityczne uformowane są z tych samych czynników i wyposażone w te same uprawnienia”. Na przykładzie Anglii widać, że chociaż istniały tam stare instytucje, to jednak zarówno władza królewska, jak i administracja, nie były już tymi sprzed wieków. Tocqueville obalił megalomańskie przekonanie o Rewolucji 1789. Przemiany przypisywane Rewolucji 1789 r. miały mniejszy zakres niż się z pozoru wydaje, gdyż pracowało nad nimi dziesięć poprzednich pokoleń. „Gdyby się nie była dokonała, stary gmach społeczny rozleciałby się wszędzie i bez niej, tutaj wcześniej, tam później, tyle tylko, że dalej rozpadałby się po kawałku zamiast runąć nagle (…) Rewolucja skończyła nagle to, co z biegiem czasu wygasłoby samo przez się”.
Tocqueville zastanawiał się nad problemem: dlaczego doszło do Rewolucji 1789 r. we Francji, chociaż podobny typ stosunków istniał właściwie w całej Europie, zwłaszcza, że już przed Rewolucją stopień odchodzenia Francji od stosunków feudalnych był najbardziej zaawansowany w porównaniu z innymi państwami Europy? Rewolucja 1789 wybuchała tam, gdzie starych instytucji „uciążliwość lud najmniej odczuwał; jak widać, jarzmo tam wydało się najnieznośniejsze, gdzie w rzeczywistości było najlżejsze”. Proces obalania władzy realnego socjalizmu i kapitalistycznej transformacji zaczął się formalnie od Polski, gdyż wpływy socjalizmu okazały się tu najsłabsze.
W przedrewolucyjnej Francji istniała swego rodzaju sprzeczność. Z jednej bowiem strony, wydawało się, że z uwagi na istnienie licznych drobnych prywatnych gospodarstw chłopskich antyfeudalna rewolucja nie miała dostatecznych przyczyn, ale z drugiej strony, właśnie istnienie tej drobnej własności prywatnej sprawiało, że pozostałości feudalizmu wydawały się dotkliwsze i tym radykalniejszego wymagały usunięcia. Chłop ma ziemię – „wraz ziarnem rzuca w nią własne serce. Ten skrawek gruntu, który w tym ogromnym świecie należy naprawdę do niego, daje mu poczucie dumy i niezależności”. To, co przed Rewolucją pozostało ze średniowiecznych instytucji „stało się stokroć bardziej nienawistne”. W ostatnich latach „realnego socjalizmu” stosunki burżuazyjne były dominujące, to stosunki socjalistyczne stały się bardziej znienawidzone, gdyż w przekonaniu uprzywilejowanych grup społecznych hamowały one „przedsiębiorczość i inicjatywę społeczną”.
Tocqueville wskazał, że nie było bezpośredniego związku pomiędzy rewolucyjnością mas, a nędzą ich położenia. „Rewolucja nie zawsze wybucha wtedy, kiedy tym, którym było źle, zaczyna być jeszcze gorzej. Najczęściej dzieje się tak, że lud, który bez skargi, jakby obojętnie, znosił najuciążliwsze prawa – odrzuca je gwałtownie, kiedy ciężar ich nieco zelżeje”. Wniosek ten odnosi się nie tylko do okresu rewolucji, ale i kontrrewolucji, nie wynika jednak z tego, że za każdym razem „dokręcenie śruby” może uratować sytuację.
Dalej Tocqueville zwraca uwagę na kolejny paradoks i prawo rewolucji i pisze, że „Ustrój który rewolucja obala, bywa, niemal zawsze lepszy od tego, który go bezpośrednio poprzedzał, i doświadczenie uczy, że najniebezpieczniejszą chwilą dla złego rządu bywa zwykle ta, w której zaczyna on wprowadzać reformy. (…) Zło, które ludzie znosili cierpliwie jako nieuniknione, wydaje się nieznośne z chwilą, gdy w umysłach zaświta myśl, że można się spod niego wyłamać. (…) Zło stało się mniejsze (…) ale pogłębia się wrażliwość na zło”. Ilość niezadowolonych była większa, gdy rozwinęła się „skłonność do spekulacji, pasja bogacenia się, zamiłowanie do dobrobytu”.
Tocqueville wskazuje tu na socjotechnikę procesu rewolucyjnego. Do powstrzymania upadku „realnego socjalizmu” zabrakło postulowanego przez Tocqueville’a „osobistego geniuszu”, ale nawet gdyby taki „geniusz” był, to „realny socjalizm” i tak by upadł, gdyż stosunki kapitalistyczne zaczęły wówczas dominować we wszelkich sferach życia społecznego.
Czy zatem upadek realnego socjalizmu miał miejsce wówczas, gdy masom pracującym było najgorzej i panował największy zamordyzm, czy wówczas, gdy nastąpiła era „reform i otwarcia”? Dlaczego do „jesieni ludów” doszło w epoce Gorbaczowa i Jaruzelskiego, a nie Stalina i Bieruta? Czy „reformowanie” realnego socjalizmu miało szanse powodzenia, czy musiało się zakończyć jego demontażem? Czy reformy miały socjalistyczny, czy kapitalistyczny charakter? Czy reformowano socjalizm, czy w rzeczywistości umacniano kapitalizm? Czy po obaleniu „realnego socjalizmu” było lepiej dla tej większości, która tego dokonała?
Zdaniem Tocqueville’a, wśród przyczyn Rewolucji 1789 r. były również ostro zarysowane podziały klasowe. Zostały one pogłębione przez wprowadzenie podatku majątkowego, z którego zwolniona była szlachta oraz poprzez bardzo dokuczliwy podatek zwany opłatą wolnego lenna, płacony przez nie-szlachtę posiadającą dobra szlacheckie. Coś, co łączyło szlachtę i nie-szlachtę – posiadanie ziemi, trwale podzieliło te grupy społeczne. Stało się to źródłem wrogości i nienawiści między nimi, ale jednocześnie przez wiele lat było podstawą absolutyzmu.
Posiadanie jakich dóbr podzieliło społeczeństwa „realnego socjalizmu”, czy są takie dobra? Uprzywilejowana warstwa zarządzająca nie miała formalnego prawa własności na środki produkcji – zajęła jednak dominującą pozycję w decydowaniu o kierunku rozwoju gospodarczego i podziale dóbr, w tym także deficytowych i luksusowych.
Na przyczyny Rewolucji 1789 r. wpłynęło również to, że duża część duchowieństwa nie czuła się związana z systemem absolutyzmu. Duchowieństwo, z jednej strony, czuło się związane z Watykanem, z drugiej, z racji swego w dużej części szlacheckiego pochodzenia, było dumne i niezależne wobec władcy, a z trzeciej, z uwagi na więzi ze stanem trzecim, dostrzegało jego niedolę i potrzeby. Głębokie zmiany świadomości duchowieństwa widoczne były w kajetach zażaleń stanu duchownego z roku 1789. Nic więc dziwnego, że w sierpniu 1789 r., duchowieństwo, przerażone ogromem wystąpień rewolucyjnych, samo dobrowolnie zrezygnowało z wszelkich powinności feudalnych chłopstwa wobec niego. W odniesieniu do Polski można zapytać: w czym duchowieństwo popierało i wykorzystywało władzę, a w czym masy ludowe i jaki był cel i skutki tego poparcia? Dlaczego uprzywilejowana warstwa rządząca wolała pokojowo zrezygnować z władzy, a nie „bronić socjalizmu, jak niepodległości”?
Centralizacja państwa, zdaniem Tocqueville’a, nie była własnym tworem Rewolucji Francuskiej. Centralizacja państwa miała miejsce już w okresie feudalizmu. Klasa, która formalnie była panującą utraciła pozycję i władzę na rzecz posłusznej centrum biurokracji, społeczeństwo w pogoni za zyskiem uległo rozwarstwieniu i atomizacji. Rewolucja skorzystała z fundamentów centralistycznych, jakie zostały stworzone w okresie feudalizmu. Stąd też rewolucyjna centralizacja mogła zostać wzniesiona na wyższy poziom niż kiedykolwiek. „Rewolucja nie obaliła centralizacji, ponieważ ta była jej początkiem i jej oznaką (…) centralizacja znalazła sobie miejsce w sposób tak naturalny, że łatwo można ją było wziąć za jedno z jej dzieł”. Tymczasem po 1956 r. centralizację zaczęto programowo odrzucać, czym ułatwiono podważanie ekonomiczne podstawy ustroju socjalistycznego. Jakie przemiany z okresu kapitalizmu rewolucja socjalistyczna uznała za własne? Jakie „reformy socjalizmu” uznała za własne kapitalistyczna kontrrewolucja?
Istotnym elementem Rewolucji 1789 r. był antyklerykalizm. Tocqueville przyczyn jego nie łączył z jakąś szczególnie wysoką demoralizacją kleru francuskiego w porównaniu z klerem innych krajów, skłonnością Francuzów do negowania prawd religijnych, czy też wielką popularnością idei Oświecenia we Francji. Idee Oświecenia, bowiem, zyskały sobie dużą popularność w Ameryce i stały się nawet podstawą Konstytucji, ale poglądy ateistyczne nie zyskały sobie popularności nawet pomimo istnienia tam dużej wolności prasy. Przez cały wiek XVIII ateizm miał w Anglii wielu wybitnych przedstawicieli – ale „wszyscy, którzy mieli powody, by się obawiać rewolucji, pośpieszyli z pomocą uznanym wierzeniom”.
Antyklerykalizm Rewolucji 1789 r. nie wynikał stąd, że Kościół francuski był gorszy niż gdzie indziej, gdyż można nawet powiedzieć, że popełnił mniej błędów i nadużyć oraz że był bardziej tolerancyjny. „Toteż swoistych przyczyn walki z religią szukać należy – zdaniem Tocqueville’a – nie tyle w stanie samej religii, ile w stanie społeczeństwa”. Antyklerykalizm wynikał więc stąd, że Kościół francuski stanął na drodze rewolucyjnych przemian i poglądów głoszonych przez oświeceniowych pisarzy.
Wzrost pozycji Kościoła pod koniec Rewolucji należy zatem widzieć nie tyle we wzroście atrakcyjności samej doktryny religijnej, co w zmianie istniejących stosunków socjalno-ekonomicznych i politycznych. „Poszanowanie religii przeniknęło powoli wszędzie, gdzie ludzie mieli coś do stracenia w ludowych rozruchach, i w miarę jak wzrastał strach przed rewolucjami, ateizm znikał, a przynajmniej krył się”. Przywódcy rewolucji przeceniali postępy tzw. dechrystianizacji. Wielu ludzi zachowywało dawną wiarę, tylko „przyłączając się do tłumu” z lęku przed samotnością.
Wielu działaczy politycznych jeszcze w czasach współczesnych, za swoją misję uważa walkę z religią i Kościołem, co ma stanowić dla nich kontynuację tradycji Rewolucji 1789 r. Walka z Bogiem, to nie to samo, co walka o przeobrażenia stosunków socjalno-ekonomicznych i politycznych. Tocqueville dostrzegał ludzi, którzy „służalczość wobec najniższych wykonawców władzy politycznej okupują zuchwałością wobec Boga (…) są wierni jej duchowi, bo są niewierzący”. Tymczasem walka z religią nie stanowiła istoty i głównego nurtu Rewolucji 1789 r. – „wojna z religiami była zaledwie incydentem (…), przemijającym wytworem idei, namiętności, szczególnych faktów”. Tocqueville zauważył coś, co wydaje się niepojęte dla wszystkich ateistów, a mianowicie, że „im bardziej konsolidowało się dzieło polityczne Rewolucji, tym bardziej rozpadało się jej dzieło antyreligijne”, „kiedy wreszcie duchowieństwo bardziej odsunęło się od wszystkiego, co razem z nim upadło – widać było, jak potęga Kościoła stopniowo się podnosi i utwierdza w umysłach”. To, co wydawało się zwiastunem klęski Kościoła, doprowadziło później do odrodzenia się wszystkich religii w Europie. Dlaczego różnego rodzaju ateiści i agnostycy nawrócili się na katolicyzm? Czy nawrócenie to jest szczere i głębokie?
Analizując Rewolucję 1789 r. Tocqueville zdawał sobie sprawę, że miała ona często jedynie powierzchowny i instytucjonalny charakter oraz, że nie można pominąć pewnych etapów rozwoju procesu historycznego. Dlatego stwierdził, że chociaż lud potrafił wyzwolić się spod panowania swoich władców „Nie potrafił uwolnić się od jarzma fałszywych poglądów, zgubnych przyzwyczajeń (…) korzystając ze swoich wolności zachowywał dawne zamiłowania niewolnika, równie niezdolny, by rządzić się samemu, jak bezwzględny okazał się dla swoich nauczycieli”. Szczupłość wykształconych kadr administracyjnych sprawiała, że w funkcjonowaniu administracji państwowej niewiele się zmieniało – „Sądzili i administrowali w imieniu króla, potem w imieniu republiki, wreszcie w imieniu cesarza. Potem, gdy fortuna zatoczyła koło, znowu zaczęli administrować i sądzić dla króla, dla republiki i dla cesarza – ciągle ci sami, tak samo”. Tocqueville dokonał również charakterystyki psychologii tych zawsze wiernych administratorów: „cóż dla nich znaczyło miano władcy? Ich rzecz – to być nie tyle obywatelami, co dobrymi administratorami i dobrymi sędziami”. Dlatego wielu dzisiejszych „dobrych administratorów” nie rozumie politycznych przyczyn czystek kadrowych i marzy o stworzeniu „apolitycznego korpusu administracji”.
Czy, mówiąc o dokonaniach „realnego socjalizmu”, nie przesadzamy ze skalą zaawansowania komunistycznych przeobrażeń w Polsce i innych krajach, czy przypadkiem one również nie miały takiego powierzchownego charakteru? Co zatem było komunistycznego w tym „realnym socjalizmie”? Dlaczego zamiana reguł na kapitalistyczne była tak szybka i stosunkowo łatwa? Czy ci, którzy dziś w walce z „fachowcami” w administracji państwowej, postulują „deubekizację”, nie są nawiedzonymi „rewolucjonistami”, którzy pragną pogłębić „swoją rewolucję” i uczynić ją nieodwracalną?
Tocqueville wskazał, że jedną z przyczyn Rewolucji było również to, że występowanie w obronie „ludu” stało się modne także wśród klas posiadających. Zaczęli występować w obronie ludu i licytować się ci, którzy powinni się go bać – król, rząd i arystokracja: „współzawodnicy chętnie oskarżali się nawzajem o niedole ludu”. Wpajano ludowi, że odpowiedzialność za jego niedolę ponosili ci, co stali wyżej. Współczując chłopom ujawniano ciągle nowe afery, wydobywano „na jaw największe nadużycia” i krytykowano „ustawy skarbowe”. Jego zdaniem „wyższe klasy społeczne zaczęły się zajmować losem biedaka, zanim jeszcze zaczęły się go bać; interesowały się nim w czasach, kiedy nie przypuszczały jeszcze, że z jego krzywdy może wyniknąć ich upadek”. Dlatego Tocqueville ubolewał przy tym, że „W miarę zbliżania się roku 1789 współczucie dla nędzy ludu staje się coraz żywsze i coraz bardziej nieostrożne”. W imieniu króla stwierdzono nawet, że „prawo do pracy jest własnością ze wszystkich najświętszą”. Szlachta w swych kajetach zażaleń z roku 1789 w imieniu „ludu” domagała się m.in. zniesienia pracy przymusowej, a nawet pańszczyzny, pomocy dla rolnictwa, zwiększenia zakresu robót publicznych, tworzenia szpitali, w których darmo leczono by ubogich, bezpłatnego wymiaru sprawiedliwości dla ludu. Skala postulowanych reform przez poszczególne stany społeczne była tak wielka, że w celu ich wprowadzenia rewolucja okazała się konieczna.
Było to więc swoiste obiektywne współdziałanie sił feudalnych z rewolucyjnymi. Ale czy my nie mieliśmy przed 1980 r. takiego połączenia sił „rewolucji” i „kontrrewolucji”, dążących do kapitalistycznej transformacji – jawnych i wcześniej ukrytych w biurokratycznych strukturach?
Każda rewolucja ma charakter międzynarodowy. Poszczególne narody mogą skorzystać z jej doświadczeń bez konieczności przeżywania jej wszystkich negatywnych skutków. Zdaniem Tocqueville’a korzyści takie odniosły Stany Zjednoczone. Rewolucje przekazują bowiem, nie tylko pozytywne doświadczenia, ale i negatywne. Przy ocenie rewolucji w Europie Środkowej istotne jest nie tylko to, że miały one miejsce po zakończeniu najstraszniejszej z wojen, ale również po ukształtowaniu się uprzywilejowanej warstwy zarządzającej w ZSRR – jakie zatem błędy i wypaczenia Rewolucji Rosyjskiej zostały przekazane innym społeczeństwom, i jak wpłynęły na ich rozwój i klęskę? Jakie są nie tylko negatywne, ale także pozytywne doświadczenia tych rewolucji?
dr Edward Karolczuk
Opublikowano: Alexis de Tocqueville o rewolucji, „Dziś” 7/2007, s. 158-165.
Dla mnie ten artykuł wygląda dość dziwnie na stronie witryny odwołującej się do marksizmu. Pierwsza wątpliwość wynika stąd, że choć Autor przedstawił poprawnie poglądy Alexisa de Toqueville (AT), co pozwala czytelnikowi poszerzyć swoją wiedzę, to powstaje powstaje pytanie o sens zajmowania się na tych łamach sądami znakomitych myślicieli nie mających jednak żadnego odniesienia do marksizmu. Gorzej sprawa wygląda, gdy stawiane są stwierdzenia i pytania. Ich usytuowanie w tekście i sposób sformułowania wydają się bowiem wynikać, że stanowią dla nas nierozpoznawalne novum wymagające świeżego, niezależnego od dotychczasowej wiedzy namysłu. Np. propozycja Autora:
„Można zaryzykować rozciągnięcie tych wniosków na związek „realnego socjalizmu” z poprzedzającym go kapitalizmem. Trzeba zatem badać stosunki kapitalistyczne w łonie „realnego socjalizmu”.”
wygląda na zaproszenie do zbadania dziejów realsocjalizmu z pominięciem metody marksistowskiej. O ile jednak rzeczywiście dzieje począwszy od I Międzynarodówki nie zostały należycie zbadane i należy ubolewać, że SMP w tym kierunku nie działa, to jednak mamy lepsze podstawy do ich prowadzenia niż – skądinąd bardzo interesujące – spostrzeżenia AT. Np. przedstawione w artykule rozwlekłe rozważania nad niepowodzeniami Rewolucji Październikowej i realsocjalizmu wydają się naiwne bez uwzględnienia klasowej podstawy tych procesów. Przecież zdajemy sobie sprawę z tego, że rewolucji może dokonać tylko klasa zainteresowana przemianą, więc gdy w wyniku jej słabości, niskiej świadomości lub innych czynników siły rozbudzone przez bunt mas zostaną podporządkowane interesom grupowym, gdy klasa straci suwerenność, system ulega degeneracji.
To, co napisałem, jest oczywiście ogromnym skrótem i uproszczeniem, nie chodzi mi bowiem o polemikę, lecz o to, by rozważania mające charakter dygresji i przyczynkarstwa nie przesłaniały nam potrzeby starania o marksistowską analizę przemian poczynając od powstaniu Manifestu Komunistycznego.
Znakomite studium