Max Horkheimer – Podłość jest premiowana


Współczesny system kapitalistyczny jest zorganizowanym w skali światowej wyzyskiem. Jego zachowywanie pociąga za sobą niezmierzone cierpienie. Społeczeństwo to ma w rzeczy­wistości dość środków ludzkich i technicznych, by położyć kres nędzy w jej najbardziej drastycznej formie materialnej. Nie znamy epoki, w której istniałaby taka możliwość w tej mierze co dziś. Przeszkodą w jej wykorzystaniu jest tylko porządek własności, tzn. okoliczność, że olbrzymi aparat produkcyjny ludzkości musi funkcjonować w służbie nielicznej warstwy wy­zyskiwaczy. Cała oficjalna ekonomia polityczna, nauki huma­nistyczne, a także filozofia, szkoła, kościół, sztuka i prasa upa­trują swoje główne zadanie w maskowaniu, bagatelizowaniu, mistyfikowaniu czy wręcz negowaniu tej potwornej okoliczności. Gdy ktoś zdziwiony wielkim społecznym aplauzem dla ja­kiejś jawnie opacznej teorii lub np. żywotnością takiej blagi jak obiegowe dziejopisarstwo poszukuje podłoża tych zjawisk, to zwykle okazuje się, że przyczyną nawet tych błahostek jest odejście od owej prawdy.

Lecz ideologia odzwierciedla bazę materialną. Jeśli jej wyróżnikiem jest nie dający się już dłużej usprawiedliwiać wyzysk, to tego, kto współdziała w celu zachowania jej przy życiu, czeka nagroda. Jednak stosunki są bardzo powikłane. Anachroniczne społeczeństwo, które stało się złe, spełnia funk­cje niezbędne dla utrzymania i odtworzenia życia ludzkiego na określonym poziomie, aczkolwiek wywołuje przy tym niepotrzebne cierpienie. Jego istnienie jest złe, ponieważ tech­nicznie byłoby możliwe lepsze; jest ono dobre, gdyż stanowi realną formę ludzkiej aktywności i zawiera elementy lepszej przyszłości. Z tego dialektycznego stanu rzeczy wynika, że z jednej strony w takim okresie walka przeciwko temu, co ist­nieje, jawi się jako zarazem walka przeciwko temu, co koniecz­ne i pożyteczne, z drugiej zaś strony pozytywna praca w obrę­bie status quo jest również współdziałaniem na rzecz trwania niesprawiedliwego porządku. Skoro złe społeczeństwo zaspo­kaja – jakkolwiek marnie – ludzkie potrzeby, ten, kto zagraża jego trwałości, działa bezpośrednio także przeciwko ludzko­ści, jej przyjaciel jawi się jako jej wróg. Zła strona rzeczywisto­ści nie daje się oddzielić od dobrej, dlatego walka z anachroni­zmem musi przybierać postać walki z tym co konieczne, zaś wola pracy godnej człowieka jest zmuszona występować jako strajk, jako obstrukcja, jako walka przeciwko „pozytywnej pra­cy”, i odwrotnie – wynagrodzenie czynu o społecznej doniosło­ści stanowi zapłatę za współdziałanie w ramach złego syste­mu. Stosunki są tak powikłane, że nawet głód indyjskich pa­riasów i usługi chińskich kulisów stają się czynnikiem wyzy­sku angielskich robotników tekstylnych, a rezultaty nauki Bacona i Galileusza wychodzą dziś na korzyść przemysłowi wojennemu.

Ukształtowały się naturalnie subtelne mechanizmy oceny, jaka praca jest specjalnie cenna z punktu widzenia uskutecz­niania wyzysku i skala wynagrodzeń w tym opacznym stanie odpowiada nie tyle rzeczywistej wartości danego osiągnięcia dla ludzkiego życia, ile jego znaczeniu ze względu na możli­wość trwania starego systemu. Okoliczność, że praca w służ­bie klasy panującej jest z reguły użyteczna, nie zmienia faktu, że pewne osiągnięcia wcale nie służą całemu społeczeństwu, bądź służą mu tylko nieznacznie, za to przyczyniają się wy­datnie do utrzymania złego porządku. W tej mierze, w jakiej ów porządek w jego współczesnej formie jest zagrożony, takie właśnie osiągnięcia są szczególnie wysoko notowane. Dotyczy to nie tylko kierowniczych stanowisk w strukturze rzeczywi­stego aparatu ucisku i dzieł ideologicznych wielkiego forma­tu, wojska, policji, kościoła, filozofii i ekonomii politycznej, lecz także zwykłego usposobienia. Jego rynkiem są wyrafinowane mechanizmy społeczne, które rozwinęły się dla wyboru kan­dydatów na poszczególne miejsca pracy od proletariusza po ministra. Wchodzą tu w grę przede wszystkim „dobre” stosun­ki. Kto je ma, daje już przez to pewien dowód swej niezawod­ności. System potrafi, gdzie to potrzebne, każdą „dobrą” ten­dencję uwzględnić. Naturalnie cena woli zależy jeszcze także od jej użyteczności i kosztów reprodukcji. Dobra wola służącej jest mniej warta niż dobra wola profesora. Rzeczywista nie­zawodność najwyższego stopnia polega na niepodważalnym, nieugiętym zdecydowaniu, by bronić istnienia tego porządku, którego racją jest interes nielicznych, także za cenę nowego morza krwi i za pomocą wszelkiej niegodziwości, będąc przy tym przekonanym, że się spełnia swój obowiązek. Rzeczywista niezawodność jest absolutną gotowością do tego, by wiernie przyswoić sobie sposób wartościowania klasy panującej, nie­nawidzić i spotwarzać tego, kto swe życie poświęca polepsze­niu stosunków, wierzyć w każde wciągające go w brud oszczerstwo, propagować je, jego śmierć witać jak zbawienie. Można by sądzić, że usposobienie z taką wyrazistością ukształtowa­ne należy do rzadkości, jednak jest ono całkiem powszechne.

Każda myśl, każda sympatia, każda więź, każdy mały i wiel­ki czyn przeciwko klasie panującej oznacza ryzyko osobistej stra­ty, każda zaś myśl, każda sympatia, każda więź, każdy czyn dla niej, tzn. dla ogarniającego cały świat aparatu wyzysku, ozna­cza szansę. Ludzie, którzy chcą coś osiągnąć, muszą już za­wczasu postarać się o wiarę, która pozwoli im potem działać z czystym sumieniem w taki sposób, jaki w rzeczywistości jest wymagany, gdyż jeśli będą tak postępować wbrew sobie, będzie to po nich widać i wypadną słabo. System przenika do najgłęb­szych zakamarków ludzkiej duszy; podłość nagradza premią.

Max Horkheimer

Źródło tłumaczenia: Max Horkheimer, Zmierzch. Notatki z Niemiec 1931-1934, tłum. Halina Walentowicz, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 2002, ss. 36-39.

Pozostaw odpowiedź

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.