W niedzielę 14 stycznia 2024 r. minęło 100 dni wspieranego przez imperialistów izraelskiego ludobójstwa w Strefie Gazy. W ciągu nieco ponad trzech miesięcy, według palestyńskiego Ministerstwa Zdrowia, zginęło prawie 24.000 Palestyńczyków, czyli mniej więcej jedna na 100 osób mieszkających w Strefie Gazy. Liczba ta obejmuje oszałamiającą liczbę 9.600 zabitych dzieci. Ponad 60.000 osób – trzy osoby na 100 – zostało rannych. W ujęciu procentowym jest to równowartość 3,3 miliona zabitych i 10 milionów rannych w Stanach Zjednoczonych.
W wyniku bombardowań ponad połowa budynków została uszkodzona lub zniszczona. Tylko 15 z 36 szpitali w Strefie Gazy funkcjonuje choćby częściowo. Te, które pozostają otwarte, borykają się z poważnym niedoborem sprzętu medycznego, leków i siły roboczej.
Pod koniec ubiegłego miesiąca szacowano, że 1,9 miliona ludzi w Strefie Gazy, czyli ponad 85%, zostało wewnętrznie przesiedlonych, zmuszonych do zamieszkiwania niewielkiego regionu o powierzchni mniejszej niż jedna trzecia całkowitej powierzchni Strefy Gazy, która sama w sobie ma zaledwie 365 kilometrów kwadratowych. W warunkach silnego przeludnienia i braku dostępu do żywności, wody, elektryczności i podstawowych urządzeń sanitarnych rozprzestrzeniają się choroby.
W ciągu ostatnich trzech miesięcy dochodziło do jednego okrucieństwa za drugim – od bombardowania obozów dla uchodźców i szpitali, przez morderstwa dziennikarzy i pracowników mediów (do tej pory ponad 100), po masowe egzekucje więźniów.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu zaznaczył 100-dniowy kamień milowy rzezi, oświadczając: „Nikt nas nie powstrzyma – ani Haga [odniesienie do sprawy o ludobójstwo wniesionej do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości], ani oś zła, ani nikt inny”. Ostrzegł, że Izrael będzie kontynuował działania „do końca – aż do całkowitego zwycięstwa”, co może oznaczać tylko tyle, że każdy Palestyńczyk w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu zostanie zabity lub wygnany.
Ludobójstwo w Strefie Gazy wywołało masowy sprzeciw na całym świecie, wyrażony w protestach milionów ludzi w ciągu ostatnich trzech miesięcy, w największym ruchu antywojennym od czasu protestów przeciwko inwazji USA na Irak w 2003 roku. Ujawnił on nie tylko zbrodniczy i faszystowski charakter izraelskiego rządu, ale także aktywne wsparcie i współudział imperialistycznych mocarstw, przede wszystkim Stanów Zjednoczonych. Dla całego pokolenia młodych ludzi jednoznaczne poparcie administracji Bidena dla działań Izraela obala kłamstwo, że Partia Demokratyczna jest „mniejszym złem”.
Ogólnoświatowo skoordynowany w sobotę protest obejmował demonstracje w 120 miastach w 45 krajach. Obejmowały one, co najważniejsze, protest co najmniej 500.000 osób w Londynie – największy w tym mieście od czasu zgromadzenia ponad 800.000 osób 11 listopada – oraz demonstrację ponad 100.000 osób w Waszyngtonie.
Istnieje jednak wyraźny kontrast między duchem ożywiającym uczestników demonstracji a perspektywą tych, którzy są głównymi zaangażowanymi w ich organizację. Polityka tych ostatnich jest polityką bezsilnej klasy średniej, która przemilcza wszystkie najważniejsze rzeczy, które muszą zostać powiedziane, jednocześnie kierując sprzeciw na część elity rządzącej odpowiedzialnej za popełniane zbrodnie.
Wiec w Londynie był współorganizowany przez Koalicję Stop Wojnie (Stop the War Coalition), której politycznym liderem jest były lider Partii Pracy Jeremy Corbyn. W swoich uwagach Corbyn, uosobienie politycznego tchórzostwa, nie wspomniał ani o Partii Pracy, ani o jej liderze, Sir Keirze Starmerze, który w pełni poparł ludobójstwo. Dzieje się tak pomimo faktu, że Starmer wyrzucił Corbyna z parlamentarnej Partii Pracy na podstawie fałszywych oskarżeń o antysemityzm. Na platformie znalazło się kilku posłów Partii Pracy, którzy sprzeciwili się wsparciu Izraela przez Partię Pracy. Wszyscy prezentują stanowisko, że w jakiś sposób można naciskać na Partię Pracy, by sprzeciwiała się działaniom Izraela.
Wiec w Stanach Zjednoczonych został zorganizowany przez koalicję grup muzułmańskich wraz z ANSWER, która jest powiązana z Partią na rzecz Socjalizmu i Wyzwolenia (Party for Socialism and Liberation – PSL).
Prośba wysłana do organizatorów przez Światową Socjalistyczną Stronę Internetową (World Socialist Web Site – WSWS) i Socjalistyczną Partię Równości (Socialist Equality Party) o zabranie głosu podczas demonstracji została odrzucona. Podczas gdy wielu palestyńskich mówców poruszająco mówiło o katastrofie w Strefie Gazy, linię polityczną zapewniła garstka Demokratów, którzy krytykowali działania Izraela, wraz z kandydatami na prezydenta Jill Stein (Partia Zielonych) i Cornelem Westem.
Wśród Demokratów był kongresman Andre Carson (ze stanu Indiana), który oświadczył, że w demonstracji zobaczył „co to znaczy wykorzystać nasz blok wyborczy”. Carson jest jednym z tych Demokratów (wraz z Alexandrią Ocasio-Cortez i innymi), którzy w zeszłym roku podpisali list skierowany do Białego Domu, w którym wyrażając pewną krytykę działań Izraela, podziękowali administracji Bidena za to, co „robi, aby zareagować na ten kryzys, zapewnić wsparcie naszemu sojusznikowi Izraelowi i bezpiecznie sprowadzić amerykańskich obywateli do domu”.
Carson uniknął w swoich uwagach jakichkolwiek odniesień do administracji Bidena lub jej wsparcia dla ludobójstwa, kończąc wezwaniem do „ponownego wyboru tych, którzy nas reprezentują” – prawdopodobnie siebie i innych Demokratów.
Uwagi Stein, rzekomo startującej niezależnie od Demokratów jako członkini Partii Zielonych, były całkowicie ukierunkowane na wywarcie presji na polityczny establishment, nie odnosząc się jednak ani do Partii Demokratycznej, ani do prezydenta Bidena z imienia i nazwiska. „Mamy moc, by powiedzieć Białemu Domowi i Kongresowi AIPAC [American Israel Public Affairs Committee – Amerykańsko-Izraelski Komitet Spraw Publicznych], że jesteście odpowiedzialni przed nami, przed nami, ludźmi… Mamy moc, by instruować naszych wybranych urzędników, co powinni zrobić”.
Doświadczenie ostatnich trzech miesięcy pokazało jednak, że „wybrani urzędnicy” zarówno w Partii Demokratycznej, jak i Republikańskiej reagują na masowy sprzeciw nie poprzez „instruowanie”, ale poprzez potępianie protestów przeciwko ludobójstwu jako antysemickich i dążenie do ich kryminalizacji. Co więcej, administracja Bidena zareagowała na rosnącą opozycję, rozszerzając wojnę na Bliskim Wschodzie poprzez bombardowanie Jemenu i grożąc wojną z Iranem.
Cornel West wygłosił przemówienie na zakończenie wiecu. West specjalizuje się w przemówieniach, które działają bardziej na nerwy niż na mózg, pełnych dźwięku i wściekłości, które, jeśli się nad nimi chwilę zastanowić, nic nie znaczą. Co typowe dla wszystkich jego uwag, West krzyczał o „wojownikach miłości”, potrzebie „miłości w wolności i wolności w miłości”, „prawdzie na całym świecie, która znów powstaje” i innych moralizatorskich ogólnikach.
West odniósł się do Bidena i innych urzędników administracji jako zbrodniarzy wojennych, choć ponownie nie odniósł się do samej Partii Demokratycznej, z którą jest od dawna związany. Swoje uwagi West zakończył stwierdzeniem: „Wzywamy do czegoś więcej niż zawieszenia broni, wzywamy do zakończenia oblężenia, zakończenia okupacji i zapewnienia Palestyńczykom godnego życia”. Jak można to osiągnąć? Jakimi środkami i w oparciu o jaką perspektywę? West nie zaoferował nic poza nadzieją, że Biden i sekretarz stanu Blinken zmienią swoje postępowanie.
Z demonstracji wykluczono wszelkie odniesienia do zasadniczych kwestii w rozwoju ruchu przeciwko ludobójstwu. Nic nie mówiono o historii Izraela i syjonizmu ani o jego roli jako bastionu imperializmu na Bliskim Wschodzie. Nikt nie odniósł się do interesów motywujących imperialistyczne wsparcie dla ludobójstwa, trzech dekad niekończącej się wojny, przygotowań do wojny z Iranem, związku tego z trwającą wojną USA-NATO z Rosją czy rozwijającym się konfliktem z Chinami. Nie było żadnych odniesień do klasy robotniczej ani wzrostu walki klasowej na całym świecie. Słowa „imperializm” i „kapitalizm”, nie mówiąc już o „socjalizmie”, nie zostały wypowiedziane.
Organizatorzy nie chcieli żadnych odniesień do tego, ponieważ mogłoby to przeciąć ich orientację na Partię Demokratyczną. To oczywiście dlatego odmówili możliwości przemówienia prelegentowi ze Światowej Socjalistycznej Strony Internetowej.
Dla mas robotników i młodzieży, w tym tych, którzy uczestniczyli w demonstracjach, pilną kwestią jest rozwój ruchu klasy robotniczej na skalę światową, w USA i na arenie międzynarodowej, w tym poprzez masowe strajki i inne działania mające na celu powstrzymanie przepływu broni do Izraela.
Walka z ludobójstwem jest z konieczności walką z imperializmem USA-NATO, którego Izrael jest agentem na Bliskim Wschodzie. Walka z imperializmem jest z konieczności walką z kapitalizmem, poprzez zdobycie władzy przez klasę robotniczą i socjalistyczną reorganizację światowej gospodarki. Wymaga to sprzeciwu wobec wszystkich państw kapitalistycznych i partii politycznych rządzącej elity. Tylko na tej drodze można powstrzymać tę wojnę i wszystkie wojny, które są eskalowane i przygotowywane.
Jest to podstawowy wniosek, jaki należy wyciągnąć ze 100 dni imperialistyczno-syjonistycznego ludobójstwa w Gazie.
Joseph Kishore (wsws.org)