Anton Pannekoek – A co z marksizmem?


Przedmowa redakcji „Industrial Worker”

Obecnie w wielu publikacjach wkłada się niezwykły wysiłek w obalenie marksizmu. Magazyn „Life” poświęca wiele stron na artykuł Johna Dos Passosa pt. „Porażka marksizmu”, który nie ma więcej wspólnego z jego porażką niż nieuczciwa księgowość z poprawnością tabliczki mnożenia. Być może okazją jest to, że w lutym 1948 r. przypada setna rocznica ogłoszenia podstawowych historycznych nauk marksizmu w „Manifeście Komunistycznym” z 1848 r. … co nie wydaje się mieć większego wpływu na to, co przechodzi pod nazwą „komunizmu” sto lat później. W tych okolicznościach z przyjemnością publikujemy ten artykuł jednego z najbardziej znanych na świecie przedstawicieli marksizmu, dr Antona Pannekoeka, i mamy nadzieję, że nie zmieniliśmy jego znaczenia tam, gdzie natknęliśmy się na słowa, w których jego pismo nas zaskoczyło… ale Holandia jest zbyt daleko, aby to sprawdzić.

I.

Mówiąc o marksizmie, należy rozróżnić dwie rzeczy określane tą nazwą. Po pierwsze, badania naukowe i odkrycia Marksa, które stanowią trwały wkład w ludzką wiedzę. Po drugie, praktyczne zastosowanie w opiniach i działaniach politycznych, zarówno przez samego Marksa, jak i przez tych, którzy nazywają siebie jego zwolennikami. Marks dał nam wiedzę naukową o stosunkach społecznych, umyśle, ekonomii, klasach, prawie, ideologiach, polityce, które należą do najważniejszego postępu nauki w XIX wieku. Zastosowanie tej wiedzy w praktyce i polityce tamtych czasów, zależne od często niedoskonale znanych warunków tamtych czasów, oczywiście często kończyło się niepowodzeniem.

Marksizm ma więc wiele różnych stron. Po pierwsze, jest to filozoficzna koncepcja świata. Podobnie jak w naukach przyrodniczych badacze wychodzą z zasady – której nie można udowodnić eksperymentalnie – że wszystkie zjawiska są ze sobą powiązane i zależą od siebie nawzajem, tak zwanej zasady przypadkowości [sic], lepiej jedności natury – tak marksizm wychodzi z zasady, że cały świat, w tym zjawiska społeczne i duchowe przejawiające się w człowieku i w społeczeństwie, tworzy wzajemnie powiązaną jedność. Wszystkie idee, myśli, działania człowieka są zatem zdeterminowane przez resztę świata, przez rzeczywistość. Tę epistemologiczną [sic] koncepcję świata sam [Marks] nazwał materializmem. Aby wyrazić ewolucję świata i wiedzy w jej antagonistycznej formie, dodano przymiotnik „dialektyczny”; ale to słowo, które w tamtym czasie miało realne znaczenie, obecnie służy głównie papugom-propagandzistom, aby onieśmielić niewinnych słuchaczy.

Marksizm jest więc nauką. Ze wszystkich faktów i wydarzeń ludzkiej historii Marks wywnioskował, że to system produkcji – rozwijający się dzięki rozwojowi techniki i wiedzy – w głównej mierze determinował zjawiska społeczne, polityczne i duchowe. Odkrył walkę klas społecznych jako główną siłę napędową wewnętrznej historii społeczeństw i imperiów, ich wojen i rewolucji, odzwierciedloną w ich ideologiach i wierzeniach. Jako nauka o społeczeństwie doktryna ta została nazwana materializmem historycznym. Jego tezy nie mają ścisłego charakteru, na przykład praw fizyki klasycznej. Indywidualne warunki i zachowania często wykazują dziką różnorodność; zasady pojawiają się w średnich, w regularności wielkich liczb, klas. (Współcześni fizycy podkreślają, że prawa fizyczne również są prawami statystycznymi).

Jako nauka o obecnym systemie produkcji, marksizm jest nową ekonomią polityczną, kompletną teorią kapitalizmu, będącą wynikiem jego głównych badań życiowych. Dzięki tej teorii mógł [Marks] wyjaśnić wyzysk i wartość dodatkową oraz przewidzieć rosnącą koncentrację kapitału i przemysłu. Kapitalizm był teraz postrzegany jako stan przejściowy, który ma zostać przekształcony przez rewolucję społeczną w system produkcyjny bez klas i wyzysku, w którym ludzkość jest całkowicie i świadomie panem swojej pracy i życia. W walce klasowej klasy robotniczej dostrzegł siłę napędową tej rewolucji. W ten sposób stanął po stronie proletariatu w jego wznoszącej się walce.

Marksizm jest więc nauką klasową. Marksizm stał się teraz systemem życia pracujących i walczących robotników; wyraża w świadomej formie teoretycznej to, czym są, co czują i myślą, codzienne doświadczenia ich życia, ich aspiracje, ich wolę, ich walkę. Jest odrzucana i obalana przez tych, którzy w klasie rządzącej przyjmują swój punkt widzenia. Jego nazwa i autorytet są zapożyczane przez tych, którzy stoją po stronie celów robotniczych; więc ich błędy są teraz przypisywane marksizmowi.

Marks, widząc rozwój społeczny z taką jasnością, spodziewał się, że będzie on szybszy niż było to możliwe przy wszystkich opóźniających i przeciwstawnych siłach. Pomimo wpływu spowolnień kapitalizm stale się umacniał. Rzeczy, których [Marks] nie mógł przewidzieć, takie jak trusty i wojny światowe, samoloty i bomby atomowe, zmieniły warunki walki klasowej. Z konieczności postrzegał emancypację robotników w kontekście swoich czasów, kiedy walki barykadowe decydowały o rządach i rewolucjach. Później był entuzjastycznie nastawiony do dzielnej i udanej walki niemieckich robotników, z wykorzystaniem prawa do głosowania, przeciwko antysocjalistycznemu prawu Bismarcka. Nigdy jednak nie wierzył w parlamentaryzm, podobnie jak większość jego zwolenników w ruchu socjaldemokratycznym pod koniec XIX wieku. Również w tym przypadku oczekiwania były zbyt optymistyczne, głównie z powodu braku zrozumienia ogromnego wzrostu potęgi kapitalistycznej i łagodzącego wpływu koniunktury gospodarczej.

Mówi się, że prawdziwą naukę rozpoznaje się po dokładności jej przewidywań. Spójrzmy na nauki przyrodnicze z ich ustalonymi prawami, na astronomię czy fizykę; a przewidywania Marksa dotyczące rozwoju społecznego i rewolucji okazały się fałszywe. Czy ci, którzy próbują zdyskredytować marksistowską naukę na podstawie tego argumentu – biorąc Marksa za swego rodzaju wróżbitę – są zaznajomieni z praktyką naukową? Historia, na przykład astronomii, pełna jest przewidywań, które się nie sprawdziły, nieporozumień, które zaalarmowały naukowców i musiały zostać wyjaśnione nowymi nieprzewidzianymi okolicznościami. Czy mogę tutaj zacytować samego siebie na temat charakteru prawa naturalnego? „Jaką mam pewność, że tak stwierdzone i obliczone zdarzenie rzeczywiście ma miejsce? Odpowiedź może być tylko jedna: Żadnej. … Żaden naukowiec nie zakłada, że w przypadku przewidywań na podstawie znanych praw istnieje absolutna pewność. Setki razy zdarzyło się, wbrew oczekiwaniom, że się nie spełniły, a od takich przypadków zależał postęp nauki”. („Das Wesen des Naturgesetzes” w „Erkenntnis”, t. III, s. 397).

A teraz tak zwane „przewidywania”, czyli wnioski wyciągnięte przez Marksa z jego pracy teoretycznej. Jeśli spojrzymy na zmiany społeczeństwa w minionym stuleciu, co zobaczymy? Ciągły rozwój wielkiego przemysłu i upadek lub popadnięcie małego biznesu w całkowitą zależność. Koncentrację kapitału, większą niż kiedykolwiek można się było spodziewać; koncentrację władzy w niewielu rękach, czego przykładem jest na przykład „sześćdziesiąt rodzin Ameryki”. Wzrost liczebności klasy robotniczej, widoczny we wszystkich statystykach, w głównych krajach przemysłowych, stanowiących obecnie większość populacji. Wzrost ich walki klasowej – sto lat temu pierwsze bunty małej, pogardzanej grupy gapiów, teraz zawsze główny czynnik determinujący politykę wewnętrzną, a nawet zagraniczną. Wszystko to zostało już dawno rozpoznane, choć w szczegółach [sic], przez uczonych ekonomistów burżuazji. Ale mieli jeden mocny punkt. Marks mówił o rosnącej nędzy, o tym, że klasa kapitalistów nie jest nawet w stanie wyżywić swoich niewolników. To było fałszywe; walka robotników, związki zawodowe, reformy społeczne, wszystko to miało na celu podniesienie poziomu życia mas, wskazując na stopniowy wzrost społeczeństwa do prawdziwej wspólnoty; a marksistowscy pisarze musieli wskazać przynajmniej na „względną nędzę”, ponieważ standardy życia pozostawały w tyle za wielkim wzrostem wydajności pracy. Tak właśnie powszechnie zakładano. A teraz? Właśnie teraz, gdy nauka demonstruje swoją potęgę w najwyższym stopniu, gdy otwierają się nowe ogromne źródła energii, teraz głód szaleje na całym świecie, nagi głód niszczy miliony, mamy wciąż bezpośrednio widoczne konsekwencje kapitalistycznego rozwoju. Jeśli jakakolwiek przepowiednia się spełniła, to nawet straszniej, niż jakikolwiek uczeń Marksa mógł się spodziewać.

Następnie Marks kontynuował: ale w tym samym tempie, w jakim ich nędza, również zwiększa się bunt mas. Czy nie okazuje się, że tutaj przepowiednia zawodzi? Powstanie potężnego ruchu klasy robotniczej w XIX wieku, z jego buntami, strajkami, kampaniami politycznymi, świadczy o prawdziwości jego wniosku. Można wyjaśnić, dlaczego w późniejszych czasach obserwujemy tymczasową ciszę.

II.

Porażka marksizmu, głoszona po raz kolejny, koncentruje się wokół niewystąpienia oczekiwanej rewolucji społecznej. Można powiedzieć, że ci sprytni marksiści zawsze pomijali wskazanie, w którym roku to nastąpi, więc nigdy nie mogli zostać przyłapani na swojej porażce; ale opóźnienie nie mogło nie wzbudzić wątpliwości co do wszystkich ich twierdzeń. Ważną rzeczą nie jest teraz treść, argumenty tej antymarksistowskiej kampanii; jeśli chodzi o rozwój społeczny widzieliśmy, że są one fałszywe; nigdy nie było przepowiedni pełniej potwierdzonych przez fakty niż te z teorii Marksa. Ważna jest sama kampania jako zjawisko społeczne. Skąd te wszystkie ataki na marksizm właśnie teraz?

Marksizm zawsze był obiektem gwałtownych ataków ze strony rzeczników kapitalizmu. Najbardziej gwałtownie oczywiście wtedy, gdy ruch klasy robotniczej stanowił potężne zagrożenie. Ale dzisiaj jest inaczej, nie jest to wynikiem siły, ale słabości walki robotniczej. To nie wrogowie, obrońcy kapitalizmu, ale przyjaciele socjalizmu klasy robotniczej są adresatami sprzeciwów. To nie kpina czy szyderstwo, to gorycz, którą słyszymy w ich krytyce. U jej podstaw nie leży nienawiść, lecz rozczarowanie. Należy więc przyjrzeć się temu nieco bliżej.

Społeczeństwo socjalistyczne, przedstawione przez socjaldemokrację jako cel klasy robotniczej, było właśnie tym, co mogło silnie przemawiać do intelektualistów o poglądach prospołecznych. Tam władza państwowa za pomocą swoich urzędników i pomniejszych organów politycznych kieruje produkcją, dystrybucją, a życie społeczne w ogóle ma być dobrze zaplanowanym systemem. W ten sposób wszelkiego rodzaju intelektualiści, naukowcy [sic], menedżerowie, specjaliści znaleźliby swoje zadania nie jako podwładni kapitału, ale jako wysoko cenieni słudzy społeczności, wykorzystujący wszystkie swoje zdolności dla dobra mas pracujących. Lekarze, którzy woleli być urzędnikami służby zdrowia dla ludzi niż zarabiać pieniądze na wyimaginowanych chorobach bogatych; naukowcy, którzy pragną wykorzystać swoją naukę do stworzenia obfitości dla wszystkich, zamiast patrzeć, jak przekształca się ona w zysk dla kapitału; artyści, którzy chcą wnieść piękno do życia mas; politycy występujący jako rzecznicy nieszczęśliwych – wszyscy oni postrzegali socjalizm jako nowy świat nadający znaczenie i zadowolenie ich życiu. To, co dla robotników było tylko częściowym wyzwoleniem, przypisywało socjalistycznym intelektualistom chwalebną rolę bycia aktywnymi wyzwolicielami z nędzy, jako politycy, przywódcy i urzędnicy. W ten sposób doktryna socjalizmu państwowego, który miał zostać osiągnięty przez walkę klas, atrakcyjna dla samych robotników tylko tak długo, jak długo nie czuli oni swojej pełnej mocy, była dla socjalistycznych intelektualistów spełnieniem najwyższych aspiracji ludzkości. Okrzyknęli więc marksizm teorią rozwoju społecznego, naukową podstawą swoich ideałów.

Nie ma tu miejsca na wchodzenie w szczegóły tego, dlaczego socjaldemokracja upadła, ze wszystkimi swoimi ideałami i obietnicami. Dla socjalistycznych robotników upadek ten był ciężkim rozczarowaniem, pobudzającym ich jednak do poszukiwania lepszych dróg. Dla klasy intelektualnej w jej prospołecznie nastawionej części było to coś więcej niż rozczarowanie; to była tragedia. Wraz z odejściem nadziei na ważną przyszłą funkcję społeczną ich klasy, ich wiara w marksizm załamała się. A ich wyrzuty wobec teorii marksistowskiej, która zwabiła ich w te iluzje, przybrały formę ataków na jej prawdę. Widzimy tu zatem przykład tego, jak teoretyczne spory o marksizm odzwierciedlają zmiany w stosunkach klasowych.

Klasa intelektualna odwracająca się od socjalizmu musi teraz szukać jego społecznej funkcji w innych kierunkach. Nie można oczekiwać, że będą ją widzieć w byciu po prostu członkami społeczności robotniczej, teraz, gdy sami robotnicy z trudem zaczynają dostrzegać sposób samostanowienia za pomocą organizacji rad. Raczej zwrócą się ku sposobom menedżeryzmu lub kapitalizmu państwowego. W takim przypadku dawne dążenie do demokracji, jako wybranych przywódców mas pracujących, zostanie zastąpione pragnieniem dyktatury, dominacji, jako panów we własnym imieniu nad robotnikami. Rosyjski przykład pokazuje, że nawet w tym przypadku jakaś inna zniekształcona forma marksizmu może zostać skonstruowana jako jego teoretyczny wyraz. Robotnicy, broniąc prawdziwego marksizmu przed atakami, bronią teorii swojej walki o wolność.

Anton Pannekoek

Artykuł został opublikowany w gazecie Industrial Worker, numer z 7 lutego 1948 r.

Pozostaw odpowiedź

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.