Stuletnie kartonowe serce zatrzymało się. Zmarł Henry Kissinger, architekt polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych w drugiej połowie ubiegłego wieku. Był genialnym menedżerem i obrońcą interesów elit, korporacji i kapitału finansowego. Wolny od moralnych i etycznych uprzedzeń, był arcymistrzem planetarnej gry bez reguł przeciwko ZSRR i socjalizmowi, która kosztowała narody Azji, Ameryki Łacińskiej i Afryki dziesiątki milionów istnień ludzkich. Pod rządami żadnego innego sekretarza stanu USA zbrodniarze wojenni z kontrolowanych przez nich reżimów nie czuli się bardziej bezkarni. Laureat Pokojowej Nagrody Nobla Kissinger nie miał sobie równych jako mistrz zamachów stanu, inwazji zbrojnych i zabójstw politycznych „w imię wolności i demokracji”. Bez niego droga Stanów Zjednoczonych do stania się światowym żandarmem byłaby znacznie trudniejsza.
Jeśli w piekle jest serwis informacyjny – jego główną udręką będzie oglądanie upadku systemu, który tak bardzo kocha.
Najbardziej zaskakujące w naszych czasach jest to, że system stworzony przez Kissingera i jemu podobnych jest dziś niszczony nie przez bolszewików, ale przez własną logikę „postępu”: ekspansywna bezwładność potęgi kapitału finansowego pożera wszystko, w tym własnych rodziców, i miażdży nie tylko politycznie niepożądane państwa biednych krajów, ale także główne cytadele własnego rozwoju. Gdyby ta kwestia została zasadniczo rozwiązana – system potrzebowałby urzędników na poziomie intelektualnym Kissingera. Na szczęście lub nieszczęście dla ludzkości, na ich miejsce są dziś pół-wykształcone lumpy i członkowie koterii, zdolni niezawodnie zawieść każde zadanie i radośnie roztrwonić bogate dziedzictwo późnego geniusza zła.
Oleg Jasiński (https://t.me/olegyasynsky)