W 2019 roku ukazała się niewielka książka Larsa Ulrika Thomsena, w której ustosunkowuje się on do najważniejszych problemów ruchu robotniczego na początku XXI wieku. Jest to książka niespotykana na naszym krajowym rynku wydawniczym, zarówno ze względu na treść jak i formę. Autor przechodzi od tematów związanych z epistemologią, metodą badawczą stosowaną przez takich fizyków, jak Niels Bohr, do problemów związanych ze strategią i taktyką partii komunistycznej. Jest to zatem książka o związkach epistemologii z programem i działalnością partii, o roli nauki i sporów metodologicznych w życiu ideowo-politycznym. Poszczególne rozdziały książki Thomsena stanowią artykuły opublikowane na łamach angielskiego magazynu Communist Review od 2010 do 2019 roku.
Filozofia i polityka
Książka Thomsena pokazuje związek filozofii i polityki, w którym filozofia jest właściwie teorią polityki wyrażoną w specyficznym, abstrakcyjnym języku. Dlatego filozofia może pełnić rolę konserwatywną i reakcyjną, ale także rewolucyjną. Thomsen opowiada się za tą ostatnią. Występuje on głównie przeciwko neokantyzmowi i neopozytywizmowi. Jego zdaniem na płaszczyźnie naukowej kierunki te dążą do deontologilizacji bytu społecznego, główną uwagę przywiązują do kwestii epistemologicznych. Eliminują one poza obszar zainteresowań naukowych teorię własności i klas społecznych; historyczną misję proletariatu i klasy robotniczej; kapitalistyczny wyzysk; teorię imperializmu; teorię rewolucji, socjalizmu i komunizmu. W sprawach teologicznych deontologizacja polega na tym, że nie dyskutuje się kwestii boga, aniołów, piekła, czy raju, a sprowadza się je do jakieś nic nie mówiącej abstrakcyjnej idei. Bóg przybiera postać jakiejś nieosobowej siły, miłości, dobroci, energii itp. György Lukács analizując problem deontologizacji pisał, że chodzi w niej o „zastąpienie poznania rzeczywistości manipulacją niezbędnymi w bezpośredniej praktyce przedmiotami […]. Można więc śmiało tu mówić […] o generalnej tendencji tych czasów, zmierzającej koniec końców do ostatecznego wyeliminowania wszelkich obiektywnych kryteriów prawdy i zastąpienia ich takimi procedurami, które umożliwiają niczym nie zakłóconą, gładko funkcjonującą manipulację praktycznie ważnymi faktami”. W procesie badawczym przecenia się rolę matematyki, czyniąc z niej jedyny klucz do rozszyfrowywania zjawisk i procesów społecznych, ekonomicznych i politycznych. Stosowanie deontologizacji przez różne dyscypliny naukowe sprawia wrażenie „jakoby z całokształtu nauk z ich wzajemnych powiązań, ze wzajemnego uzupełniania się ich rezultatów, z filozoficznego uogólnienia naukowych metod i zdobyczy mogło wytworzyć się jakieś zwarte odzwierciedlenie rzeczywistości istniejącej sama w sobie, jakiś obraz świata”.
Lukács, w przeciwieństwie do Thomsena, do pozytywizmu i kantyzmu stosujących deontologizację, zaliczał jeszcze egzystencjalizm i pragmatyzm.
Apel Thomsena o używanie pojęć materializmu historycznego i dialektyki materialistycznej jako niezbędnej metody badawczej, jest bardo istotny. Marksizm bowiem jak każda nauka posiada swoją terminologię i metodę poznania. Tak jak naziści, również neoliberalni ekonomiści i menagerowie kapitału mają swoją regułę językową, używają słów, które mają za zadanie zmistyfikować istniejące stosunki kapitalistycznego wyzysku i nadać ich działalności charakter ważnej misji społecznej. W wypadku nazizmu i neoliberalizmu język okazuje się organiczną częścią systemu panowania, pozwala niepostrzeżenie przekroczyć granicę pomiędzy obojętnością a przyzwoleniem na zagładę lub „społeczne wyzerowanie”. Thomsen walczy o przywrócenie do obiegu naukowego i politycznego podstawowych kategorii marksizmu oraz ukazanie sprzeczności, które ideolodzy kapitału starają się zamaskować.
Brak określonych słów w obiegu publicznym z pozoru nie ma nic wspólnego z dawną cenzurą państwową. W rzeczywistości każda redakcja i wydawnictwo dominującego nurtu prowadzą swoją politykę i cenzurę redakcyjną w imię ochrony panujących stosunków kapitalistycznych. A współczesny system państwowego kapitalizmu monopolistycznego jest w stanie elektronicznie kontrolować używane w sieci słowa i śledzić posługujących się nimi ludzi. Zdemaskowanie tych praktyk ma ogromne znaczenie i dotyczy właściwie lansowanych przez neoliberalizm „praw człowieka”, albowiem propaganda polityczna – zdaniem Étiene Balibara – stwarza sztuczny język, „w którym nawet same słowa anulują wolność myśli”.
Thomsen wyraża nadzieję, że jego książka przyczyni się do rozjaśnienia niektórych problemów ekonomicznych i politycznych związanych z szybkim tempem rozwoju sił wytwórczych, a w efekcie pozwoli odtworzyć zaufanie do klasy robotniczej i przywrócić należne jej miejsce w rozwoju społeczeństw. Chciałby odbudować jedność ruchu komunistycznego i jego działań na bazie marksizmu. Punkt wyjścia i warunki – są trudne. Póki co, monopolistyczny kapitalizm ma ogromne rezerwy, które pozwalają mu kształtować rzeczywistość społeczną w pożądany dla siebie sposób. Ruch robotniczy zdominowany jest, niestety, przez ideologię i tendencje socjaldemokratyczne.
Książka Thomsena składa się z czterech głównych rozdziałów, wprowadzenia i epilogu.
We Wprowadzeniu autor analizuje doświadczenia ruchu robotniczego w Danii. Zauważa, że podziały w jego łonie na rewolucjonistów i reformistów nie są niczym nowym, ale po 1989 przyniosły wiele dodatkowych negatywnych konsekwencji.
Jedną z zasadniczych jego tez o metodologicznym znaczeniu jest stwierdzenie, że filozofia XX i XXI wieku jest zdominowana przez dwie sprzeczne szkoły – materializm związany z ruchem robotniczym, i idealizm związany z burżuazją.
Thomsen nie spogląda na znaczenie XX Zjazdu Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w duchu dominującej jednostronnej apoteozy – pisze, że w jego wyniku pojawiła się nowa fala reformizmu, z konsekwencjami dla całego świata. W nieco innych formach pojawił się on również w Głasnosti i Pieriestrojce Michaiła Gorbaczowa, którym głośno przyklaskiwał Zachód. Czyniono to zapewne z premedytacją, gdyż ich teoretyczna podstawa oparta była na mieszance neokantyzmu i pozytywizmu (s. 137-138).
Te wydarzenia i procesy miały swoje odzwierciedlenie w Komunistycznej Partii Danii (KPD), która kiedy powstała w 1919 roku przyjęła materialistyczne i marksistowskie poglądy. Natomiast po 1989 roku istnieją już poważne wątpliwości co do jej marksistowskiego charakteru. Odpowiadając na pytanie o przyczyny zaistnienia tego stanu, Thomsen pisze, że przyczyniła się do tego tzw. lewica kulturowa, która ma swoje ideowe wzorce w postawach i poglądach drobnomieszczaństwa i intelektualistów. Warstwy te silnie wzrosły w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku w wyniku rozwoju monopolistycznej kontroli państwa i rozwoju rewolucji naukowo-technicznej i informatycznej. Powstało wiele nowych zawodów, których przedstawiciele zaczęli dostrzegać sprzeczności kapitalizmu, ale nie chcieli wymuszać zmian na drodze wstrząsów społecznych. Monopole zaś mają wiele możliwości oddziaływania na te warstwy i utrwalania ich w tych poglądach i postawach. Upadek socjalizmu w wielu krajach ułatwił rozpasanie się antykomunizmu, ten zaś przyczynił się do sukcesu lewicy kulturowej na 29. i 30. Zjeździe KPD, chociaż została ona pokonana na zjeździe partii w 1958 roku.
Ole Shon, który stanął na czele partii, nie ukrywał nawet swoich likwidatorskich zamiarów wobec partii komunistycznej – sam kontynuował późnej swoją karierę w partii socjalistycznej, a następnie w socjaldemokratycznej. Jest to jeden z wielu przykładów zastąpienia marksizmu przez reformizm.
Thomsen dostrzega, że Nowa Lewica reprezentuje dwa cele: pierwszym jest „pogodzenie materializmu i idealizmu, co w kategoriach filozoficznych jest niemożliwe”; a drugim „jest zastąpienie historycznej misji mas pracujących wsparciem dla ustalonego porządku – wsparciem dla kapitalizmu”. „Są to główne cele Nowej Lewicy i rdzeń jej ideologii, cele, dla których mogą liczyć na pełne wsparcie monopoli” (s. 19-20).
Thomsen przypomina, że marksizm, jako teoria i metodologia, jest wolny od wszelkiego mistycyzmu, zajmuje się badaniem obiektywnych zjawisk i odkrywa prawa w rozwoju procesów społecznych. Różni to go od neokantyzmu i pozytywizmu. Znajomość praw pozwala przewidywać przyszłość i dokonywać niezbędnych interwencji. „Ale ważne jest również, aby pamiętać, że marksizm, jako teoria i metodologia, ciągle się zmienia, jeśli ma zapewnić prawdziwy obraz rzeczywistości. Nigdy nie należy traktować go jako prawdy ostatecznej i dogmatycznej, niezależnej od czasu i miejsca, w którym odbywa się analiza” (s. 21).
Metodą mającą zapewnić poznanie obiektywnych praw rozwoju społecznego, jest materialistyczna dialektyka. Materializm dialektyczny mówi, że materia jest w ciągłym ruchu i ewoluuje zgodnie z własnymi prawami. Aby zbudować poprawny obraz rzeczywistości teoria, metoda badawcza i praktyka „muszą być w stanie współzależności – nie jako bezpośrednie odbicie materii, ale za pomocą metody abstrakcji” (s. 21).
Wpływ filozofii Bohra
W pierwszym rozdziale Thomsen wskazuje na istnienie związku pomiędzy ideologią i polityką partii a filozofią i odkryciami w naukach szczegółowych. Pokazuje epistemologiczne konsekwencje mechaniki kwantowej związane z odkryciami naukowymi Nielsa Bohra, co było szczególnie widoczne w Dani ze względu na osobę Bohra, który był Duńczykiem i cieszył się wielkim autorytetem na arenie międzynarodowej.
Niels Bohr wniósł wkład w rozwój fizyki kwantowej, ale interesował się również zagadnieniami epistemologii. Thomsen ubolewa nad tym, że główną podstawą do wyjaśniania zjawisk w fizyce kwantowej była dla niego logika formalna, a nie dialektyka. Podczas pobytu w 1962 roku w Związku Radzieckim, gdzie koncepcje Bohra cieszyły się dużą popularnością, miał sformułować słynną tezę, że „Przeciwieństwa nie są sprzeczne, lecz uzupełniające się”. Thomsen dostrzega podobieństwa między epistemologiami Bohra i Kanta, porównuje poglądy Bohra i Kanta z Krytyki czystego rozumu. „Kant nie wierzył, że możemy osiągnąć pełną jasność o przedmiotach lub zjawiskach, które badamy, ponieważ zawierają »rzecz samą w sobie« – co jest nieznane. Hegel skrytykował ten pogląd w swojej Nauce logiki, gdzie opisuje, w jaki sposób obiektywna wiedza jest możliwa, w jeszcze bliższym podejściu do prawdy. Zasugerował, że zamiast ograniczać nasze odkrycia, rozwiązujemy powstające sprzeczności za pomocą metody dialektycznej. Logika dialektyczna otwiera nowe możliwości wyjaśniania praw ruchu w materii, które mogą uzupełniać znane ramy logiki formalnej. Zostało to wykazane w przykładowy sposób przez E. Iljenkowa jego Logice dialektycznej” (s. 33-34).
Na początku XX wieku dużym wpływem wśród naukowców cieszył się pozytywizm. Zapewne dlatego „Bohr odmówił zdefiniowania siebie w relacji do materialistycznego lub idealistycznego kierunku filozofii. Ale w rzeczywistości jego praca naukowa jest potwierdzeniem żywotności materializmu jako filozofii, ponieważ jego odkrycia przekształciły hipotezy Demokryta i Epikura w fakty naukowe około 2300 lat po ich powstaniu” (s. 35).
Dialektyka towarzyszyła odkryciom naukowym Bohra wbrew temu co on sam deklarował w kwestiach epistemologicznych. „Jednym z paradoksów Bohra jest to, że on, który szukał harmonii w życiu, nie mógł obejść się bez ostrych wymian poglądów z Einsteinem. Potwierdza to jedną z podstawowych prawidłowości dialektyki: że nową wiedzę zdobywa się poprzez wzajemne spory i tożsamość” (s. 37).
Thomsen dostrzega więc istniejący obecnie kryzys w stosowania metody dialektycznej w badaniach procesów społeczno-ekonomicznych i politycznych. Podobny kryzys wystąpił po epoce odrodzenie, kiedy, zdaniem Asmusa, zaczęła dominować metoda metafizyczna, co wynikało po części ze specjalizacji i uszczegółowienia wiedzy o poszczególnych przedmiotach. Rozumiejąc proces dialektycznego rozwoju samych metod badawczych pisał: „Być może największym paradoksem dialektycznym tego rozwoju jest niezwykły fakt, że wstępnym warunkiem powodzenia nowej nauki nie było opracowanie dialektyki, a ale wręcz przeciwnie – metafizycznej metody myślenia. Choć może się to wydawać dziwne, nowa nauka europejska może przejść do dialektyki dopiero po długim okresie dominacji metafizyki”. Proces przejścia od metafizyki do dialektyki miał obiektywy charakter i nie można przeskakiwać jego etapów – „w określonych warunkach i z pewnymi ograniczeniami – można myśleć dialektycznie, nie wiedząc, czym jest dialektyka”.
Według Thomsena, sposób pracy i umiejętność dyskusji oraz wysiłki Bohra na rzecz pokoju i rozbrojenia mogą być inspiracją dla rozwiązywania wielu problemów współczesności. Dotyczy to zwalczania głodu, ubóstwa i analfabetyzmu, które odczuwane są przez jedną piątą ludzkości. Musimy walczyć o bardziej sprawiedliwe społeczeństwa, w których będzie istniał równy dostęp do materialnych i duchowych osiągnięć ludzkości. Walcząc z grożącą nam globalną katastrofą klimatyczną musimy znaleźć nowe źródła energii, zdolne do zastąpienia paliw kopalnych. Jeśli chcemy odnieść sukces, musimy posługiwać się materialistyczną epistemologią. Musimy zastąpić ślepą wiarę w postęp bardziej trzeźwą analizą rzeczywistych procesów i zjawisk. „Decyzje o wprowadzeniu nowych technologii muszą opierać się na szeroko zakrojonej debacie demokratycznej z wykorzystaniem najnowszych osiągnięć w jej realizacji. Potrzebujemy nowego podejścia do sposobu, w jaki rządzimy naszym społeczeństwem, gdzie anarchiczny system kapitalizmu zostaje zastąpiony socjalistycznym planowaniem” (s. 38-39).
To jest wielkie zadanie, nad którym ruch robotniczy musi podjąć dyskusję, aby zmobilizować ludzi pracy do walki przeciwko neoliberalizmowi w skali międzynarodowej, do walki o socjalizm. Problem ten nie może być wyłączną domeną organizacji ekologicznych i charytatywnych, które w najlepszym razie łagodzą jedynie skutki sprzeczności kapitalizmu. Rozwiązanie współczesnych sprzeczności społeczno-ekonomicznych możliwe jest tylko poprzez obalenie kapitalizmu. „Ostatecznie stawką jest nasze przetrwanie jako ludzkości i być może istnienie naszej planety. Stoimy przed wyjątkowymi możliwościami, jakie otworzył model atomowy Bohra z 1913 roku. Albo stworzymy odpowiednie warunki dla nowego wykorzystania energii jądrowej – albo staniemy przed wspólną zagładą” (s. 39).
Komentując poglądy Iljenkowa zawarte w jego książce Logika dialektyczna, Thomsen pisał, że logika formalna jest poprzedniczką logiki dialektycznej i może rozwiązać tylko ograniczone problemy, zaś wszystkie istotne kwestie mogą być rozwiązane tylko za pomocą logiki dialektycznej. Zdaniem Thomsena Bohr akceptował jedynie pierwsze prawo dialektyki o zmianach ilościowych i jakościowych, ale dwa inne prawa – jedności i walki przeciwieństw oraz negacji negacji – już nie. Dlatego metodę Bohra określił mianem „zamrożonej dialektyki” i uważał, że otworzyła ona drogę dla metafizyki w nauce w ogóle. Najbardziej znani duńscy naukowcy konsekwentnie bronili agnostycznych poglądów w książkach, artykułach i innych mediach. Najgorsi ze wszystkich; nie akceptowali żadnej krytyki swoich spostrzeżeń. Doprowadziło to do idealistycznych i utopijnych poglądów w duńskim ruchu robotniczym, ponieważ autorytet Bohra we wszystkich sferach życia był i jest nadal widoczny. Dlatego w czasach niekwestionowanego panowania imperializmu i reakcji, ruch komunistyczny musi walczyć z wszelkimi poglądami i fałszywymi wyobrażeniami i zastępować je dokładnymi rozwiązaniami naukowymi. Musi czynić ciągłe postępy w posługiwaniu się dialektyką, rozpoznając nowe formy materializmu dialektycznego.
Po rewolucji październikowej, z mniej i bardziej złożonych przyczyn, odrzucono w praktyce życia politycznego prawo jedności i walki przeciwieństw – rozwinęło się dogmatyczne rozumienie marksizmu, odmawiające w teoretycznej debacie prawa do istnienia dla różnych stanowisk, w sposób dogmatyczny podchodzono do wypowiedzi klasyków marksizmu, domagano się pełnego konsensusu. Nowe odkrycia naukowe w mechanice kwantowej i mikrofizyce na początku XX wieku rzuciły wyzwanie dla całego ruchu komunistycznego. Thomsen postuluje, aby uporać się z nowymi odkryciami naukowymi w ramach materialistycznej dialektyki. Nie trzeba zaczynać od początku. Dokonano już wielu uczciwych i przemyślanych prób interpretacji nowych odkryć, ale ogólnie trzeba przyznać, że teoria marksistowska nie nadążała za tymi nowymi osiągnięciami nauki. Dostrzegano to powszechnie w ruchu komunistycznym już w latach sześćdziesiątych. Zapowiadająca się jako żywa i owocna dyskusja w latach następnych, utknęła z nielicznymi wyjątkami po zwycięstwie kontrrewolucji w 1989 roku (49-50).
Zdefiniowanie naszej epoki
W drugim rozdziale Thomsen wskazuje na znaczenie właściwej definicji epoki dla strategii i taktyki partii komunistycznych. Wielokrotnie odwołuje się on do pracy Lenina Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu, w której zdefiniował imperializm jako monopolistyczny etap rozwoju kapitalizmu. Stoi na stanowisku, że leninowska teoria imperializmu jest aktualna i nadal charakteryzuje go pięć wyodrębnionych w niej cech.
Zmiany w kapitalizmie po upadku systemu socjalistycznego w latach 1989-1991, triumf reakcji i załamanie się ruchu robotniczego i sił demokratycznych, nie dają podstaw do stwierdzenia o „końcu historii” i mniemania o zakończeniu możliwości wielkich pozytywnych zmian społeczno-politycznych i ekonomicznych. Zastosowanie materializmu dialektycznego do analizy współczesnych społeczeństw pokazuje, że podstawowe przyczyny sprzeczności kapitalizmu nie uległy likwidacji. „Kapitalizm i imperializm tworzą fundament dla nadchodzących społeczeństw socjalistycznych, nie w sposób stały i ewolucyjny, ale w katastrofalnych skokach i rewolucjach” (s. 57).
Pod koniec lat 90-tych i na początku XXI wieku ukazało się wiele prac poświęconych imperializmowi. Zdaniem Thomsena mają one, z nielicznymi wyjątkami, charakter pozytywistyczny, i w przeciwieństwie do Lenina, autorzy ich nie rozumieją metody materializmu dialektycznego. Problem imperializmu praktycznie nie występuje w debacie publicznej. W ten sposób antykomunizm osiągnął swój cel – podważył teoretyczne podstawy ruchu robotniczego. W związku tym, zadaniem osób piszących z pozycji interesów ruchu robotniczego, jest wykorzystanie tych publikacji i spojrzenie na nie przez pryzmat metody Lenina. „Zanim rozpoczął swoją analizę kapitalizmu, Lenin studiował rozwój filozofii od starożytności po swój czas. W szczególności studiował dialektykę Hegla, co pozwoliło mu rozwinąć materialistyczne stanowisko. Bez tych badań nie byłby w stanie dokonać analizy imperializmu” (s.60).
Obecny kryzys państwowo-monopolistycznego kapitalizmu „Symbolizuje […] legendarny król grecki Tantalos, który był przykuty w wodzie aż po szyję. Za każdym razem, gdy chciał pić, poziom wody opadał. Dziś kapitalizm wytworzył niewiarygodne moce produkcyjne, które zatapiają rynki towarami. Ale jeśli nie ma siły nabywczej, aby utrzymać koła w ruchu, miliony pracowników stają się zbędne.
Głębokość obecnego kryzysu jest zakorzeniona w deregulacji i liberalizacji gospodarki. Ta deregulacja została uznana za dowód, że państwo nie ma już takiej samej roli jak poprzednio. W rzeczywistości polityka ta była środkiem, dzięki któremu imperialne mocarstwa zdominowały mniejsze kraje.
[…] Obiecaną wolną konkurencję i liberalizację rynków obalają fakty ekonomiczne. W Unii Europejskiej 40 banków kontroluje 60 proc. rynku kapitałowego. Biorąc pod uwagę bliskie powiązania między dużymi bankami, w rzeczywistości istnieje około 10 banków, które kontrolują 60 proc. rynku.
Ten rodzaj monopolizacji można zaobserwować we wszystkich ważnych sektorach gospodarki. Postępuje skokowo, zakazując skutecznej konkurencji i kontroli cen ze szkodą dla konsumentów. Monopolizacja została również wykorzystana do redystrybucji bogactwa w społeczeństwie, co również prowadzi do eskalacji kryzysów gospodarczych” (s. 63-64).
Thomsen pisze krytycznie o zrozumieniu przez współczesne partie robotnicze rzeczywistych procesów społeczno-ekonomicznych i politycznych w skali globalnej. Zdominowane one są przez socjaldemokratyzm, nie rozumieją rzeczywistej istoty obecnego etapu rozwoju kapitalizmu. W związku z tym proponują wzorem Johna Maynarda Keynesa interwencję państwa i dotacje dla banków i przedsiębiorstw prywatnych. Toteż zdaniem Thomsena „Alternatywnym podejściem mogłaby być strategia antymonopolowa, która została wprowadzona w latach siedemdziesiątych. Chodziło o połączenie wszystkich demokratycznych żądań z kontrolą wielkich monopoli, nadanie ludziom nowych praw i wzmocnienie demokratycznego wpływu na wszystkie decyzje w społeczeństwie. Ten rodzaj polityki ma nadal zastosowanie, ale musi być połączony z nową analizą sprzeczności w kapitalizmie państwowo-monopolistycznym i imperializmie” (s. 65). Trzeba odrzucić mniemanie różnej maści oportunistów, że nie można kontrolować korporacji transnarodowych zarówno przez ich pracowników, jak i państwa, na terytoriach których działają.
Problem interwencji państwa i dotacji dla banków i przedsiębiorstw prywatnych musi być przeanalizowany przez pryzmat praktycznych zadań ruchu robotniczego. Pewną wskazówką może tu być wypowiedź Marksa i Engelsa z Apelu Komitetu do Związku Komunistów z marca 1850 roku. Sformułowali wówczas ogólne założenia strategii i taktyki rewolucyjnego ruchu robotniczego wobec podatków i długu publicznego w warunkach rewolucji burżuazyjno-demokratycznej. Według nich świadomi robotnicy zawsze powinni być o jeden krok do przodu w stosunku do żądań liberalnych burżuazyjnych demokratów. „Jeżeli demokraci proponują podatek proporcjonalny, to robotnicy żądają progresywnego; jeżeli demokraci sami proponują umiarkowanie progresywny podatek, robotnicy powinni domagać się takiego podatku, którego progresja musiałaby zabić wielki kapitał; jeżeli demokraci żądają uregulowania długów państwowych, robotnicy powinni zażądać bankructwa państwa”.
Dla Thomsena praca Lenina o imperializmie jest inspiracją do współczesnych analiz. Zauważa on, że od jego czasów miały miejsce trzy ważne wydarzenia: pierwszym jest powstanie obozu państw socjalistycznych, które objęły jedną trzecią część świata i przyniosły ze sobą wiele doświadczeń związanych z rozwiązywaniem problemów w sferze socjalno-ekonomicznej, politycznej i kultury; drugim jest dokonująca się rewolucja naukowo-techniczna i trzecim zmiana układu sił pomiędzy państwami imperialistycznymi po drugiej wojnie światowej.
Thomsen zauważa, że ruch robotniczy nie ma swego określonego stosunku do relacji między interesami klasowymi i ogólnoludzkimi wartościami. Poprzez dialektyczną analizę relacji między nimi powinien określić priorytety wynikające z obecnej sytuacji. Zdanie to, stojące przed ruchem robotniczym, jest tym większe, że sprzeczności w kapitalistycznym systemie państwowo-monopolistycznym narastają w przyśpieszonym tempie.
Lenin walczył z kautskizmem, który odpowiadał za upadek II Międzynarodówki. Komuniści muszą walczyć z utopijnym socjalizmem naszego stulecia – Nową Lewicą. „Nowa analiza imperializmu może oznaczać, że metoda dialektyczna doświadczy odrodzenia. Tylko poprzez rozwijanie nowych form materializmu dialektycznego możliwe będzie prawdziwe zrozumienie praw ruchu w naszym społeczeństwie” (s. 67).
Zmiany imperializmu
W rozdziale trzecim Thomsen odsłania istotę rozwoju kapitalizmu i imperializmu w XX i XXI wieku. Upadek systemu państw socjalistycznych nie wpłynął na zmianę istoty państwowo-monopolistycznego systemu kapitalizmu. Thomsen zachęca do spojrzenia na obecną epokę z dłuższej perspektywy historycznej. Rewolucja socjalistyczna poniosła porażkę, ale porażki poniosło też wiele rewolucji burżuazyjnych, a mimo to kapitalizm bezpowrotnie pokonał feudalizm. W związku z tym Thomsen przytacza opinię Marksa z Osiemnastego brumaire’a Ludwika Bonaparte, który w następujący sposób opisywał różnice między rewolucjami burżuazyjnymi i proletariackimi: „Rewolucje proletariackie natomiast – rewolucje dziewiętnastego stulecia – ustawicznie same siebie krytykują, wciąż przerywają swój własny bieg, wracają do tego, co już na pozór zostało dokonane, by to samo rozpocząć od nowa, z okrutną dokładnością szydzą z połowiczności, słabości i niedołęstwa swych pierwszych poczynań, zdają się obalać przeciwnika po to tylko, by zaczerpnął świeżych sił z ziemi i urósłszy w potęgę znów powstał przeciw nim, wciąż się cofają przerażone bezgranicznym ogromem własnych swych celów, póki nie wytworzy się sytuacja uniemożliwiająca wszelki odwrót i same okoliczności zawołają:
Hic Rhodus, hic salta! Tu jest róża, tutaj tańcz!”
Thomsen stosunkowo dużo miejsca poświęca Nowej Lewicy. Jej klasowe korzenie znajduje w przemianach kapitalizmu państwowo-monopolistycznego w latach 60-tych i 70-tych XX wieku. „Rewolucja naukowa-techniczna oznaczała zmianę w składzie klasy robotniczej, zwłaszcza w warstwie techników, menedżerów, nauczycieli, pracowników socjalnych i innych grup, które znacznie wzrosły w tych latach. Ludzie w tych grupach nie mieli takiego samego poczucia organizacji, jak ci w robotniczych związkach zawodowych i myśleli o sobie bardziej jako o osobach niż jako kolektywie. W konsekwencji wzrost tych warstw i świadome kultywowanie określonych spostrzeżeń i poglądów przez wielkie monopole stały się kluczowe dla wyniku politycznych bitew tamtych lat” (s. 76).
Poglądy tych warstw negujące konieczność rewolucyjnego obalenia kapitalizmu i rewolucyjną rolę klasy robotniczej, „akademickiego marksizmu”, szkoły frankfurckiej były szeroko lansowane w burżuazyjnych środkach masowego przekazu. Promowały one grupy sekciarskie i uznawały „nowy” marksizm za poprawny. Kiedy w latach 70-tych Unia Europejska (UE) tworzyła szereg nowych instytucji i innych organów mających na celu udoskonalenie machiny państwowej, przedstawiano je jako odejście od istoty kapitalizmu. „Monopolistyczne klasy rządzące doskonale wiedziały, kim są prawdziwi przeciwnicy tych zmian – mianowicie klasy robotnicze i partie komunistyczne. Dlatego ważne było dla nich osłabienie wpływu komunistów i zapobieżenie przekształceniu się tej opozycji w UE w siłę zmieniającą społeczeństwo. W ramach swojej strategii świadomie wykorzystywały pseudo-rewolucjonistów. Z wielką umiejętnością i finezją wspierały anarchistów, sekciarzy i innych buntowników przeciwko kapitałowi. Mówiono, że klasa robotnicza stała się »burżuazją« i straciła swój rewolucyjny potencjał, podczas gdy nowe siły przyjęły tę rolę” (s. 78). Z jednej strony wstrząśnięto starymi instytucjami społecznymi, a z drugiej „przedstawiciele kapitału monopolistycznego sprzyjają również sojuszowi z elementami radykalnej lewicy, oferując dobrze płatne stanowiska w wielu instytucjach publicznych lub prywatnych. Monopolistyczne klasy rządzące mają nieograniczone zasoby, aby kupić tę wiedzę, która w najbardziej subtelny i wyrafinowany sposób może wpłynąć na nastroje społeczne. Politykę tę można ogólnie określić jako udaną do czasu kryzysu gospodarczego w 2008 roku, który zmienił zasadniczo warunki gospodarcze, społeczne i polityczne w świecie kapitalistycznym” (s. 79).
Obecnie dominuje w środkach masowego przekazu podział pomiędzy liberałami –zwolennikami Unii Europejskiej, a jej przeciwnikami – prawicowymi nacjonalistami. W sporze tym nie ujawniają oni klasowej istoty Unii Europejskiej. Thomsen pisze, że powstanie jej było przejawem głębokich zmian w imperializmie w XX wieku. „Celem UE było rozwiązanie, na korzyść wielkich monopoli, podstawowych sprzeczności, które nagromadziły się w poszczególnych państwach narodowych, między interesami ludzi i monopoli oraz na arenie międzynarodowej, w zakresie konkurencji o rynki i zasoby z innymi imperialistycznymi centrami. Na początku lat siedemdziesiątych sprzeczności te stały się szczególnie wyraźne. Jednak zamiast je rozwiązywać, UE, wraz z całym procesem globalizacji opartym na kapitale finansowym, wielokrotnie uwydatniała sprzeczności” (s. 79-80).
Bańka informatyczna, która pękła w 2000 roku oznaczała klęskę tych apologetów kapitalizmu, którzy w nowej technologii widzieli środek do przezwyciężenia sprzeczności i kryzysu. Natomiast najpoważniejszy kryzys kapitalizmu z 2008 roku związany był z nadprodukcją i masową ekspansją kredytów i innych instrumentów finansowych. Nie został on częściowo przezwyciężony przez „siły wolnorynkowe”, ale przez ogromne zakupy i dotacje rządowe, które zapobiegły rozpadowi światowego systemu finansowego. „Nowy kryzys nie jest jednym z regularnie powtarzających się kryzysów cyklicznych, które charakteryzują kapitalizm, ale o wiele głębszym i poważniejszym. Jest to manifestacja tego, co marksiści opisują jako ogólny kryzys kapitalizmu, kryzys, który jest nie tylko ekonomiczny, ale rozciąga się także na dziedziny polityczne, społeczne, kulturowe i środowiskowe. To właśnie ten rozwój Marks przewidział w swoich pracach. Uważał kryzysy nadprodukcji za nieodłączne dla kapitalizmu i ostrzegał przed wzrostem kapitału monopolistycznego i finansowego. Ale wielu widziało jego teorie jako przestarzałe i nie pasujące do rzeczywistości. Dotyczy to również »Nowej Lewicy«, która w praktyce odrzuciła wiodącą rolę klasy robotniczej, a zatem marksizmu, w praktyce, choć nie w teorii” (s. 80).
Charakterystyka współczesnych zmian w kapitalizmie państwowo-monopolistycznym jest dla Thomsena podstawą do określenia zadań komunistów, ich strategii i taktyki. Ponieważ klasy panujące rozwiązanie sprzeczności kapitalizmu widzą w ostateczności w wywoływaniu nowych wojen, ruch robotniczy i komunistyczny musi szukać nowych sposobów wzmocnienia internacjonalizmu i ruchów pokojowych, jako przeciwwagi dla rosnącego imperializmu. Korzystając z doświadczeń Lenina w walce z kautskizmem, konieczne jest obecnie powstrzymanie reformizmu w ruchu robotniczym i przeciwstawienie się Nowej Lewicy, która odwołuje się do warstw pośrednich i nie widzi już w klasie robotniczej siły zdolnej do kształtowania zmian społecznych. Ruch komunistyczny musi przeanalizować doświadczenia i wciągnąć wnioski z polityki Jednolitego Frontu i Frontu Ludowego. Tylko dzięki właściwemu określeniu stosunków klasowych w poszczególnych krajach możliwe jest ustanowienie odpowiedniej strategii i taktyki, i w efekcie zapewnienie komunistom powrotu do ofensywy. „Chociaż historia na pierwszy rzut oka wydaje się przypadkowa i niespójna, w rzeczywistości jest odwrotnie. Historia nie wypełnia swojego zadania w sposób stały i ewolucyjny, ale poprzez skoki, które często są katastrofalne, i na zmianę między rewolucją a kontrrewolucją. Zaletą teorii marksistowskiej jest umiejętność naukowego badania wydarzeń w celu przewidywania nadchodzących zmian w społeczeństwie i opracowania odpowiedniej strategii przejścia do wyższej, socjalistycznej formy” (s. 85).
W całej książce dokumentowane jest jasne stanowisko Thomsena w sprawach ideologicznych: „Analiza klas i teoria klas jest niezbędna dla każdej partii komunistycznej. Bez teorii i analizy warunków społecznych niemożliwe jest określenie kierunku politycznego, który prowadzi do postępu” (s. 86). Thomsen przywołuje pracę Lenina Co robić?, w której Lenin wyjaśniał znaczenie teorii i potrzebę przezwyciężenia woluntaryzmu w ruchu robotniczym. Praca ta jest o tyle ważna, że zapoczątkowany wówczas proces zapewnił bolszewikom po 15 latach zdobycie władzy. Te doświadczenia, zdaniem Thomsena, nie mają charakteru wyłącznie rosyjskiego, ale są wytyczną dla wszystkich rewolucjonistów.
Kwestia analizy klasowej, według Thomsena, miała do lat 80-tych XX wieku niemal religijny charakter. Ale rewolucja naukowo-techniczna i informatyczna spowodowały zmiany w procesie produkcji i społeczeństwie, które stały się podstawą ożywionych dyskusji. Niektórzy uważali, że świat odchodzi od starego społeczeństwa produkcji przemysłowej, że powstało społeczeństwo wiedzy, społeczeństwo postindustrialne. Jak pisze Thomsen, doszło wówczas do odrodzenia socjalizmu utopijnego w nowych formach i warunkach społecznych. Te poglądy utopijne są wyrazem idealizmu, mającego nadzieję na przekonanie klas rządzących do bardziej rozsądnej polityki. Thomsen uważa, że dla pokonania tego utopijnego socjalizmu trzy problemy wymagają teoretycznego wyjaśnienia:
1) jaki wpływ na walkę klas ma umiędzynarodowienie produkcji;
2) w jaki sposób zwiększyć współpracę ponad granicami państwowymi, aby ograniczyć monopole i dominację kapitału finansowego;
3) jak umocnić internacjonalizm w ruchu komunistycznym.
Póki co umiędzynarodowienie produkcji nie jest podyktowane interesami pracującej większości ludzkości lecz ma na celu promowania akumulacji kapitału i jego koncentracji. Kształtuje się społeczeństwo z nieliczną niezwykle bogatą klasą wyższą i coraz bardziej zubożałą klasą niższą. „Ten rozwój nie jest prawem natury. Może zostać przerwany, jeśli ruch robotniczy i partie komunistyczne będą w stanie rozwinąć bliższą współpracę niż ma to miejsce obecnie. Jest to cel ponownej debaty na temat analizy klas” (s. 88).
Thomsen wylicza główne sprzeczności kapitalizmu. Podstawową sprzecznością w kapitalizmie jest sprzeczność między pracą a kapitałem, między osiągniętym poziomem rozwoju sił wytwórczych a zasadami podziału wytworzonych dóbr, które pozbawiają dostępu do nich wiele grup społecznych i narodów. Do innych głównych sprzeczności w ciągu ostatnich 70 lat zalicza:
- sprzeczność między państwowo-monopolistycznym systemem kapitalistycznym a interesami ludu;
- sprzeczność między imperialistycznymi interesami w różnych krajach;
- sprzeczność pomiędzy integracją imperialistyczną a demokratycznymi interesami narodowymi;
- sprzeczność między kapitalizmem i socjalizmem; i
- sprzeczność między interesami imperializmu i interesami ludzkości jako całości.
Thomsen dostrzega dynamikę stosunków klasowych. Po 2008 roku zmieniły się stosunki klasowe, żyjemy w okresie reakcji z nasiloną konkurencją między monopolami. Do opozycji między imperialistycznymi potęgami dołączyła Rosja. W XXI wieku zaostrzył się kryzys klimatyczny, trwają wojny imperialistyczne, występują wielkie problemy z uchodźcami i głodem. W wyniku kryzysu względna jedność imperialistycznych potęg została zastąpiona oczywistymi i poważnymi sprzecznościami. Ten obraz imperializmu przypomina wojnę handlową i protekcjonizm z lat 30-tych XX wieku. Coraz bardziej nerwowo reagują politycy USA. Wprowadzają cła zaporowe dla wszystkich słabszych partnerów. Mobilizują swoich sojuszników do udziału w wojnach prewencyjnych, zmuszają państwa członkowskie NATO do zwiększenia budżetów zbrojeniowych kosztem budżetów socjalnych i edukacyjnych oraz do zakupu swego uzbrojenia, wznoszą mury, aby powstrzymać napływ migrantów z południa. Stany Zjednoczone wpływają na wyniki wyborów demokratycznych w wielu krajach.
Dlatego szczególnego znaczenia nabrała sprzeczność między imperialistyczną integracją a interesami narodowymi. Nasilają się tendencje odśrodkowe o różnej motywacji, rosną wpływy prawicowego nacjonalizmu. Zdaniem Thomsena w tej sytuacji „Klasa robotnicza ma obiektywny interes we wspieraniu tego rozwoju w kierunku samostanowienia narodowego” (s. 90). Aby postulat ten nie został wypaczony w praktyce i nie oznaczał taktycznego sojuszu z prawicowymi nacjonalistami, konieczne jest propagowanie prawa do samostanowienia w parze z demaskowaniem prawicowego separatyzmu i nacjonalizmu, imperializmu oraz propagowaniem internacjonalizmu.
Przemiany społeczne
Thomsen wskazuje na aktualność teorii klas społecznych Marksa, zawartej w 3 tomie Kapitału i Lenina w Wielkiej inicjatywie. Wbrew różnym prognozom o zniknięciu klasy robotniczej i przejściu do społeczeństwa postindustrialnego, liczebność klas robotniczych rośnie. „Zamieszanie wynika z upadku starych przemysłowych miejsc pracy oraz braku uznania, że pracownicy zatrudnieni w zawodach związanych z zaawansowanymi technologiami należą do klasy robotniczej. Daje to fałszywy obraz ogólnego rozwoju społeczeństwa i promuje iluzje dotyczące dokonującej się transformacji.
Drugą kwestią, na którą wielu z góry zwraca uwagę jest to, że funkcjonowanie państwowego monopolistycznego kapitalizmu (SMC – state monopoly capitalism E.K.) wymaga wielu nowych cech w społeczeństwie. Dotyczy to np. zadań społecznych, opieki zdrowotnej i edukacji. To właśnie ta analiza była warunkiem wstępnym strategii antymonopolowej partii komunistycznych w latach 70. Strategia ta powinna zostać rozszerzona, tak aby obejmowała międzynarodowe sojusze klasowe, które mogą przeciwdziałać dominacji monopoli” (s. 94).
Thomsen analizuje przemiany klasy robotniczej, jakie zaszły od lat 70-tych XX wieku. „Internacjonalizacja produkcji oznacza, że część przemysłu – stocznie, silniki, fundamenty pod platformy wiertnicze, tekstylia, elektronika itp. przeniosła się do krajów o niskich płacach, w których związków zawodowych jest niewiele lub nie ma ich wcale.
Te tradycyjne sektory należały do najlepiej zorganizowanych przez związki zawodowe, o wysokim stopniu świadomości klasowej. Nowe branże zastąpiły starsze, ale bez takiego samego stopnia organizacji” (s. 94).
Internacjonalizacja produkcji prowadzi do wzrostu roli transportu towarów drogą lądową, morską i lotniczą. Thomsena widzi w tym nowe możliwości antymonopolistycznych działań związków zawodowych. Aby je wykorzystać związki zawodowe powinny ustosunkować się do problemu migrantów z krajów niżej rozwiniętych, chcących zarobić na życie. Chociaż w wyżej rozwiniętych krajach przyjmujących migrantów napływ ich rodzi niepewność klasy robotniczej, ze względu na wpływ dumpingu socjalnego na płace i warunki pracy, związki zawodowe powinny objąć swą organizacją nowych kolegów z zagranicy, aby prowadzić walkę we wspólnej sprawie. Walka w obronie socjalnych interesów klasy robotniczej, bez względu na jej narodowość, wyznawane wartości kulturowe, jest podstawowym zadaniem związków zawodowych. Związki zawodowe działające w różnych branżach i krajach powinny koordynować swoją działalność w walce z kapitałem.
Thomsen nie sformułował postulatu, aby płace robotników w danym koncernie były jednakowe bez względu na kraj prowadzenia działalności produkcyjnej i handlowej. Zapobiegło by to ucieczce kapitałów z krajów wysoko rozwiniętych, uaktywniłoby związki zawodowe w krajach, do których kapitał ucieka ze względu na niskie koszty zatrudnienia, ograniczyłoby wyzysk siły roboczej i zyski kapitału. Byłaby materialna podstawa do współpracy związków zawodowych na płaszczyźnie międzynarodowej i kształtowania internacjonalistycznych postaw robotników.
Thomsen przypomina, że odpowiedzią klas posiadających na wzrost sprzeczności kapitalizmu i protestów klasy robotniczej stało się państwo korporacyjne. Już w latach 30-tych XX wieku z powodzeniem stosowali je faszyści. „Korporacjonizm pokazuje dziś inne treści, ponieważ zamiast faszyzmu, główną tendencją jest zastępowanie burżuazyjnej demokracji przez autokrację i podejmowanie decyzji przez małą elitę, podczas gdy nominalnie demokracja nadal istnieje. Klasy rządzące mają nowe możliwości kontrolowania mas ludności, np. przez ciągłe monitorowanie działań elementów rewolucyjnych w społeczeństwie, a następnie wykluczenie ich z regularnego życia z pracą i wypoczynkiem” (s. 98).
Strategia i taktyka walki z kapitalizmem państwowo-monopolistycznym
Thomsen w swej książce podejmuje problemy polityki sojuszy, strategii i taktyki. Zwrot na prawo w wyniku kryzysu lat 2007-2008 narzucił konieczność przyjrzenia się i wykorzystania doświadczeń polityki jednolitego i ludowego frontu w latach 30-tych XX wieku. Nie była ona zabiegiem taktycznym, ale długofalową strategią, podyktowaną ówczesnymi zmianami w kapitalizmie. Realizacja tej strategii w okresie powojennym przyniosła Włoskiej Partii Komunistycznej ogromny sukces – stała się ona najsilniejszą partią we Włoszech. Ale w jej realizacji popełniono błędy, które obejmowały historyczny kompromis we Włoszech w latach 70-tych, czy niedocenioną przez chilijski rząd Jedności Ludowej, lojalność armii wobec imperializmu amerykańskiego. Zdaniem Thomsena słusznie strategię ówczesną ukierunkowano na rzecz „demokracji antymonopolowej”, gdyż głównymi przeciwnikami były monopole i kapitał finansowy. Była to odnowiona strategia jednolitego i ludowego frontu z lat 30-tych (s. 100).
Kontrrewolucja w latach 1989-1991, jak zauważył Thomsen, zmieniła klasowy układ sił w skali światowej, co ułatwiło zwiększenie akumulacji kapitału w wyniku wzmożenia eksploatacji i zadłużenia najemnych pracowników. Dokonało się to poprzez finansjeryzację poszczególnych dziedzin życia społecznego i usług publicznych. Uruchamiając ten proces Ronald Reagan i Margaret Thatcher zawarli umowy w sprawie deregulacji finansowej i rozwoju londyńskiego City, jako światowego centrum deregulacji handlu. W interesie wielkich monopoli wprowadzono w 1986 roku Jednolity Akt Europejski.
W porównaniu z początkiem XX wieku, kiedy Lenin pisał Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu, zaszły istotne zmiany w kapitalizmie. Najważniejszą zmianą, według Thomsena, było powstanie i upadek systemu państw socjalistycznych. Socjalizm panował na jednej trzeciej globu ziemskiego, a to zmieniło na kilkadziesiąt lat stosunki między klasami i warunki walki mas pracujących o swoje interesy na całym świecie. Był to okres walki na śmierć i życie między dwoma systemami. W tym czasie w kapitalizmie pojawiło się kilka zmian o znaczeniu historycznym:
po pierwsze – wystąpił bardzo szybki rozwój sił wytwórczych ze szczególnym uwzględnieniem nauk przyrodniczych, zwłaszcza w fizyce i biologii. Poziom produkcji pozwala na zaspokojenie podstawowych potrzeb społecznych w krajach rozwiniętych, ale ze względów ustrojowych napotyka ona barierę konsumpcji, której przełamywanie wymaga coraz bardziej wszechobecnej i agresywnej reklamy. Konsumpcyjny charakter burżuazyjnego społeczeństwa napotyka również barierę surowcową, co pociąga za sobą walkę o wyczerpujące się zasoby. Neoliberalna praktyka coraz bardziej przybliża groźbę globalnej katastrofy klimatycznej;
po drugie – zmienił się układ sił między imperialistycznymi potęgami, a USA stały się najpotężniejszym imperium, muszą jednak tolerować względnie niezależną politykę kilku państw;
po trzecie – odpowiedzią na socjalizm, począwszy od lat 20. XX wieku we Włoszech, była ideologia faszystowska, którą w latach 30. XX wieku imperializm rozprzestrzenił na całym świecie. Istnieje groźba, że gdy podstawy kapitalizmu zostaną ponownie zagrożone, zechce do tych metod odwołać się ponownie;
po czwarte – po klęsce faszyzmu w 1945 roku imperializm zmienił cel z natychmiastowego zniszczenia światowego systemu socjalizmu na dłuższą i mniej kosztowną wojnę ideologiczną i wojny lokalne;
po piąte – w produkcji i sektorze bankowym szybko postępuje monopolizacja. Pogłębia się ona przy każdym kolejnym kryzysie, po kryzysie 2008 roku sektor finansowy jest dominującym elementem gospodarki;
po szóste – wraz z rozpadem ZSRR rozpoczął się nowy podział świata między imperialistycznymi potęgami, między innymi poprzez wojny w byłej Jugosławii, Iraku, Afganistanie, Libii i Syrii. Można dodać, że dokonało się to również poprzez „pomarańczową rewolucję” na Ukrainie, czy „arabską wiosnę”;
po siódme – po kryzysie w 2008 roku doszło do ostrego wzrostu działalności przestępczej w bankach. Łączy się ona pod wieloma względami z podziemiem i praniem pieniędzy tego ostatniego, uzyskanych dzięki sprzedaży broni, prostytucji, narkotyków i działalności terrorystycznej. Nie jest to nowością w kapitalizmie. Innowacją jest natomiast zakres tego zjawiska oraz masowość oszustw podatkowych popełnianych przez korporacje i osoby fizyczne. Na szeroką skalę rozwijają się tzw. raje podatkowe;
po ósme – wybór prezydentem Donalda Trumpa w 2016 roku, uczynił skutki kryzysu finansowego z 2008 roku bardziej widocznymi. Rozpoczęły się nowe wojny handlowe i protekcjonizm naruszający międzynarodowe umowy handlowe. Wyjątkowo widoczne są w tym względzie konflikty między USA a Unią Europejską, Chinami i Rosją;
po dziewiąte – ze względu na to, że dolar amerykański pełni nadal rolę pieniądza światowego, skutki polityki pieniężnej USA odczuwane są w wielu krajach. Pozycja ich waluty zależy od polityki stóp procentowych, sterowania inflacją i kursem dolara przez USA. Skutki tej polityki odczuła już Argentyna, Brazylia, Turcja, Republika Południowej Afryki i inne kraje, gdzie wartość miejscowej waluty spadła o 30-40 proc.
Upadek ZSRR i socjalistycznego systemu
W czwartym rozdziale Thomsen analizuje doświadczenia budowy socjalizmu i działalności ruchu robotniczego. Jego zdaniem, rozpad ZSRR i upadek systemu państw socjalistycznych nie oznacza „końca historii” i niepodzielnego panowania neoliberalnego kapitalizmu. Wydarzenia te są „początkiem okresu reakcyjnego, w którym siły klasowe są przegrupowywane, a ruch robotniczy musi dokonywać nowych analiz, zanim będzie mógł dokonać nowych postępów.” (s. 140).
Thomsen z optymizmem patrzy w przyszłość. W końcowych fragmentach książki pisze, że skutkiem pogłębiających się kryzysów w kapitalizmie będzie rosnące niezadowolenie klasy robotniczej i innych sił postępowych. Dlatego należy na nowo przemyśleć strategię jednolitego frontu ludowego, która była znalezioną odpowiednią drogą do socjalizmu. Rewolucja naukowo-techniczna i informatyczna wymagają od ruchu robotniczego znalezienia sojuszników w innych klasach i warstwach i pozyskania ich do walki o alternatywę do polityki monopolistycznej. Była to jedna z lekcji z rewolucji październikowej, w której doszło do zjednoczenia robotników i chłopów. „W tym procesie ruch robotniczy musi uzyskać przywództwo, jako najlepiej zorganizowana i wyszkolona politycznie część. To jest stała lekcja rewolucji październikowej. […] Musi być ciągła debata nad teorią i praktyką w ruchu robotniczym, ale w dialektyczny sposób, w którym przetwarzane są nowe odkrycia i utrzymywane są zasadnicze punkty” (s. 142).
Thomsen słusznie przeciwstawia się burżuazyjnej propagandzie, która z zasadniczych przyczyn ideologicznych i politycznych pomija dokonania ZSRR, fałszuje je, a każde działania władz radzieckich zrównuje z wszelkimi nieszczęściami, jakie przyniósł nazizm. Jego zdaniem, w ocenie ZSRR musimy odejść od „stereotypów i historyjki o człowieku”, „wykorzystać marksizm i materializm dialektyczny”, przypomnieć sobie „analizy Marksa i Engelsa na temat walki klasowej we Francji i innych krajach” (s. 124).
Dla ruchu robotniczego i komunistycznego równie ważne, jak przeanalizowanie zmian we współczesnym kapitalizmie państwowo-monopolistycznym, jest zrozumienie przyczyn upadku ZSRR. Nie upadł on bowiem w wyniku interwencji zbrojnej kilkunastu państw po wybuchu rewolucji październikowej, ani najazdu nazistowskich Niemiec ze swoimi sojusznikami, ani mrozu czy klęski głodu. Z tym wszystkim ZSRR sobie poradził dzięki ogromnej ofiarności ludzi pracy zamieszkujących go narodów i narodowości oraz wspierających go pod hasłem internacjonalizmu mas pracujących na całym świecie.
Stwierdzenie Thomsen o socjalizmie jako celu komunistów jest prawdziwe, ale tylko częściowo. Jeśli uwzględnimy sprzeczności, jakie się kryją za tym pojęciem, to możemy powiedzieć, że jest i nie jest tym celem. Otóż celem komunistów nie jest socjalizm – tylko komunizm! A Thomson sprawia wrażenie jakby bał się tego pojęcia, chociaż należy do Komunistycznej Partii Danii. Dlaczego celem jest komunizm? Wynika to z sprzeczności samej istoty kapitalizmu i socjalizmu. Socjalizm nie stanowi całkowitej negacji kapitalizmu, nie jest odrębną formacją społeczno-ekonomiczną, lecz pewną ich hybrydą, rozwijającą się w kierunku komunizmu, jeśli spełnione są określone warunki.
Lenin w artykule Ekonomika i polityka w epoce dyktatury proletariatu pisał: „Teoretycznie nie ulega wątpliwości, że pomiędzy kapitalizmem i komunizmem rozciąga się pewien okres przejściowy. Okres ten nie może nie łączyć w sobie cech lub właściwości obu tych ustrojów gospodarki społecznej. Ten okres przejściowy nie może być okresem walki między umierającym kapitalizmem a rodzącym się komunizmem – albo innymi słowy: między pokonanym, lecz nie unicestwionym kapitalizmem a komunizmem już narodzonym, ale jeszcze zupełnie słabym”.
Tak więc „socjalizm” jest, i nie jest tym, czym się wydaje. Socjalizm jest pierwszą fazą formacji komunistycznej, w której trwa jeszcze walka tego, co burżuazyjne z tym, co komunistyczne. Nie przypadkiem Lenin w przededniu rewolucji w 1917 roku pisał w książce Państwo a rewolucja: „To, co zwykle nazywa się socjalizmem, Marks nazwał »pierwszą«, czyli niższą fazą społeczeństwa komunistycznego. Wobec tego, że środki produkcji stają się własnością wspólną, wyraz »komunizm« daje się i tu zastosować, jeśli się nie zapomina, że nie jest to pełny komunizm. Wielkie znaczenie wyjaśnień Marksa polega na tym, że i tu stosuje on konsekwentnie dialektykę materialistyczną, naukę o rozwoju, rozpatrując komunizm jako coś, co się rozwija z kapitalizmu. Zamiast scholastycznie wymyślonych, »wyspekulowanych« definicji i bezowocnych sporów o słowa (co to jest socjalizm, co to jest komunizm) Marks daje analizę tego, co można by nazwać stopniami ekonomicznej dojrzałości komunizmu.
W pierwszej swej fazie, na swym pierwszym stopniu, komunizm nie może jeszcze być w pełni dojrzały pod względem ekonomicznym, całkowicie wolny od tradycji lub śladów kapitalizmu. Stąd takie ciekawe zjawisko, jak zachowanie w pierwszej fazie »ciasnego horyzontu prawa burżuazyjnego«. Prawo burżuazyjne (płaca według pracy – E.K.), jeśli idzie o podział produktów spożycia, zakłada oczywiście również nieuniknione istnienie państwa burżuazyjnego, ponieważ prawo jest niczym bez aparatu mogącego zmuszać do przestrzegania norm prawa.
Okazuje się, że w warunkach komunizmu [czyli właśnie socjalizmu – E.K.] utrzymuje się w ciągu pewnego czasu nie tylko prawo burżuazyjne, ale nawet państwo burżuazyjne – bez burżuazji!”.
Stwierdzenie Lenina z wiosny 1917 roku, że po rewolucji pozostaną elementy państwa burżuazyjnego bez burżuazji miało swój dalszy ciąg po wybuchu rewolucji październikowej. W grudniu 1920 roku, a więc trzy lata po zdobyciu władzy przez bolszewików, podczas dyskusji o roli związków zawodowych mówił on, że „państwo nasze jest robotnicze z biurokratycznym wypaczeniem”. Były tego daleko idące konsekwencje praktyczne. Dlatego Lenin mówił „Nasze obecne państwo jest takie, że powszechnie zorganizowany proletariat musi bronić się, my zaś musimy te organizacje robotnicze wykorzystać do obrony robotników przed ich własnym państwem i do obrony naszego państwa przez robotników. Jedna i druga obrona realizowana jest poprzez swoisty splot naszych posunięć państwowych i naszego porozumienia, »zrastania się« z naszymi związkami zawodowymi”. Lenin zdawał sobie sprawę, że pokonanie biurokratyzmu nie dokona się w krótkim okresie czasu. „Walka z biurokratyzmem będzie wymagała dziesięcioleci. Jest to walka niesłychanie trudna, toteż każdy, kto będzie wam mówił, że od biurokratyzmu uwolnimy się od razu, jeśli przyjmiemy antybiurokratyczne platformy, okaże się po prostu szarlatanem, skorym do gładkich słówek”.
Ponieważ w krajach „realnego socjalizmu”, przy okazji walki z biurokratyzmem abstrahowano od jego ustrojowo-klasowych przyczyn i źródeł, to w rzeczywistości biurokratyzm narastał i postulat walki z nim powracał przy okazji każdego kryzysu i przesilenia politycznego. Ten brak dostatecznej obrony robotników przed polityką ich „własnego” państwa, był z pewnością przyczyną rozerwania więzi pomiędzy partiami deklarującymi się jako komunistyczne, a klasami robotniczymi w „bloku wschodnim”. To, że było to państwo „burżuazyjne bez burżuazji” i że świadomość burżuazyjna była powszechną wśród mas pracujących, jak i przewodzących im elit, z pewnością ułatwiły pokojowy przebieg kapitalistycznej transformacji, czyli kontrrewolucji lat 1989-1991.
Ale nie ograniczajmy się tylko do powyższych wypowiedzi Lenina. Doświadczenia „realnego socjalizmu” wykazały, że sama nacjonalizacja ziemi, zakładów przemysłowych, handlu i usług nie oznaczała jeszcze, wbrew temu co głoszą neoliberałowie, komunistycznego uspołecznienia. Nacjonalizacja, jako akt prawno-państwowy stwarzała bowiem jedynie punkt wyjścia do realnego uspołecznienia w wyniku długiego i złożonego procesu.
Uspołecznienie własności (nacjonalizacja) w okresie socjalizmu miało zatem formalny charakter, ponieważ nakładało się na odziedziczony po kapitalizmie społeczny podział pracy, a zatem zawierało potencjalną możliwość reprywatyzacji wszelkiej własności społecznej w sprzyjających warunkach politycznych. Przezwyciężenie tego podziału pracy na pewno nie jest sprawą jednego, czy dwóch pokoleń, a w podziale pracy konkretyzuje się klasowy podział społeczeństwa. Louis Althusser pisał, że celem klasy panującej, jest reprodukcja stosunków produkcji, będących stosunkami wyzysku. Podział pracy w produkcji, represji, ideologicznej manipulacji, działalności naukowej i wyzysku – musi ten wyzysk zapewniać. Stąd też „»techniczny podział« pracy istnieje tylko w ramach ideologii klasy panującej: cały »techniczny« podział, cała »techniczna« organizacja pracy jest maską i formą społecznego (to znaczy klasowego) podziału i organizacji pracy. Reprodukcja stosunków produkcji może zatem być tylko przedsięwzięciem klasowym. Realizuje się ona poprzez walkę klas, która przeciwstawia klasę panującą klasie wyzyskiwanej”.
Ponieważ reprodukcja stosunków produkcji ukierunkowanych na realizację wyzysku, odbywa się poprzez walkę klas, zmiana stosunków produkcji na pozbawione wyzysku, dokonana może być również na drodze walki klas. Likwidacja starego podziału pracy nie może ograniczać się do stosunkowo szybkich i powierzchownych zmian na mocy dekretów czy ustaw. Zmiany muszą być bardzo głębokie i objąć powstanie całkowicie nowej struktury zawodowej, znaczne skrócenie czasu pracy i likwidację wszelkich przywilejów z tytułu wykonywanej pracy oraz poczucia krzywdy czy marginalizacji.
Rewolucja naukowo-techniczna i informatyczna doprowadziły do likwidacji niektórych sprzeczności społecznych pomiędzy pracą fizyczną i umysłową, czy między miastem i wsią, ale jednocześnie doprowadziły do powstania nowych sprzeczności i ich zaostrzenia w łonie samej pracy umysłowej. Zaostrzyła się sprzeczność pomiędzy starymi i nowymi rodzajami pracy umysłowej, pomiędzy mniej i bardziej skomplikowaną pracą umysłową. Zmonopolizowanie pracy wysoko złożonej i skomplikowanej pracy umysłowej (np. związanej z produkcją komputerów i specjalistycznego oprogramowania, czy inżynierią genetyczną) nadaje nawet tej sprzeczności wymiar międzynarodowy. Korporacje Stanów Zjednoczonych mogą ściągać haracz z firm i osób prywatnych na całym świecie, posługujących się komputerami i roślinami genetycznie modyfikowanymi.
W USA rejestruje się najwięcej patentów nowych rozwiązań technicznych, ale połowa tych wniosków pochodzi od osób, które zostały ściągnięte do USA z całego świata w wyniku „drenażu mózgów”. To dodatkowo zaostrza sprzeczności pomiędzy starymi i nowymi rodzajami pracy umysłowej oraz wszystkie inne sprzeczności kapitalizmu w wymiarze międzynarodowym. Stany Zjednoczone są najbardziej zagorzałymi rzecznikiem ochrony tzw. własności intelektualnej, co jest właśnie wyrazem zaostrzającej się sprzeczności między pracą fizyczną i umysłową, oraz pomiędzy mniej i bardziej złożoną pracą umysłową.
Aby uniknąć restauracji panowania burżuazyjnego wyzysku i kapitalizmu po rewolucji proletariackiej, z uwagi na reakcyjno-konserwatywne znaczenie podziału pracy ukształtowanego w poprzedniej epoce, musiała być prowadzona państwowymi środkami świadoma walka klas, wstępować aktywna rola tzw. czynnika subiektywnego, czyli zachowana jedności i hegemonia klasy robotniczej, a partia komunistyczna musiała prowadzić pracę polityczną i agitację. Ale w latach 80-tych XX wieku partie w krajach „realnego socjalizmu” były komunistycznymi tylko z nazwy. Dlatego nie chciały i nie były już w stanie tego zrobić – stopień wewnętrznego rozkładu był daleko posunięty, widoczny szczególnie już po roku 1956.
Po upadku „realnego socjalizmu” atak na własność uspołecznioną (znacjonalizowaną) przypuściło również państwo, podważając znaczenie planu centralnego, który był m.in. wyrazem pewnego faktycznego uspołecznienia własności, a także wzywając do tworzenia „klasy średniej” i powszechnej prywatyzacji oraz paraliżując walkę wymiaru sprawiedliwości z przestępczością gospodarczą, aby dodatkowo wesprzeć procesy prywatyzacji własności społecznej i akumulacji pierwotnej kapitału.
Występowanie w „realnym socjalizmie” sprzeczności pomiędzy formalnym i realnym uspołecznieniem było nieuchronne. Zaostrzenie sytuacji politycznej i brak właściwego przywództwa politycznego otworzyły w tych warunkach drogę do przekształcania własności społecznej najpierw w grupową własność załóg poszczególnych fabryk, a następnie poszczególnych osób prywatnych. Istniejąca wówczas własność grupowa nie podlegała planowi centralnemu, ogólnospołecznemu zarządzaniu, regułom gospodarowania w sensie zatrudnienia, podatków, kredytów, handlu, eksportu. Takie podmioty gospodarcze, będące formalnie własnością ogólnospołeczną, stawały się prywatną własnością grupową, często poprzez więzi kooperacyjne pasożytowały na własności ogólnospołecznej, dążyły do maksymalizacji korzyści jedynie dla załóg poszczególnych przedsiębiorstw. „To grupowe uprywatnienie własności społecznej jest przejawem różnych form sprzeczności w łonie własności społecznej, źródłem konfliktów, walki, a czasem i katastrofy”.
Formalny charakter uspołecznienia własności w wyniku nacjonalizacji w „realnym socjalizmie” sprawił, że powstały ustrój bardziej przypominał kapitalizm państwowy niż „komunizm”. O klęsce „realnego socjalizmu” nie przesądziło więc powstanie Solidarności (jak chcieliby jej kombatanci i historycy z Instytutu Pamięci Narodowej), czy imperialistyczny spisek i dywersja (jak chcieliby różnego rodzaju sowietolodzy i marksolodzy oraz kierownicy ośrodków dywersyjnych), lecz sprzeczności w ramach własności społecznej (tej znacjonalizowanej), konflikty interesów, prywatyzowanie własności ogólnospołecznej przez poszczególne kolektywy pracownicze i osoby zainteresowane obaleniem centralnego planowania. „Formalna własność społeczna została zniszczona przez realne procesy prywatyzacyjne w jej własnych ramach”. Wszyscy ci, którzy świadomie lub nieświadomie dążyli do prywatyzacji i reprywatyzacji gospodarki w ramach tzw. kapitalistycznej transformacji ustrojowej, mitologizowali swoje cele i podnosili niczym zasłonę dymną kwestie „wolności”, „demokracji”, walki z „biurokracją”. Skoro kapitalistyczna transformacja ustrojowa oznacza regres praw socjalnych i politycznych kilku następnych pokoleń pracującej większości społeczeństwa, to jej realizatorzy muszą głośno trąbić o apolityczności konstytucji (z jej trójpodziałem władzy, niezależnym sądownictwem, prezydenckim wyrazicielem woli narodu), ponieważ ma ona ten porządek uświęcić i uwieczniać.
Do klęski „realnego socjalizmu” przyczyniło się także nie panowanie nad funkcjonowaniem gospodarki towarowo-pieniężnej, a zatem i prawa wartości, co miało konsekwencje ustrojowe. Zdaniem Stanisława Kozyr-Kowlskiego (1936-2004) własność środków produkcji nie musi opierać się na bezpośrednim kontakcie właściciela z obiektem swej własności. Może ona bowiem być zapośredniczona poprzez własność pieniądza. Doświadczenie „realnego socjalizmu” wskazało, że konieczne ukształtowanie dużych różnic płac i dochodów, pozwoliło na swoistą akumulację pierwotną i przekształcenie ich w kapitał, co było jednym z czynników, który ułatwił podważenie efektów formalno-prawnej nacjonalizacji i przekreślił możliwość budowy socjalizmu (komunizmu). Ulgi podatkowe dla zamożnych warstw społeczeństwa wprowadzane przez rządy neoliberalne, przyczyniły się do wzrostu długu publicznego i dalszej rzeczywistej prywatyzacji gospodarki.
Polska była specyficznym krajem, w którym proces nawet formalnie rozumianego socjalizmu był najmniej zaawansowany, w porównaniu z innymi państwami „bloku wschodniego”, co dodatkowo zaostrzało wszystkie sprzeczności społeczne i nie przypadkiem Polska stała się najsłabszym ogniwem „wspólnoty socjalistycznej” i pierwszym państwem, w którym otwarcie proklamowano kapitalistyczną transformację.
W Polsce, podobnie, jak i w innych państwach „realnego socjalizmu”, jeśli uwzględnimy realne procesy, panował w rzeczywistości ustrój bliższy kapitalizmowi państwowemu, w którym dominującą pozycję zajmowała uprzywilejowana warstwa zarządzająca wszystkimi dziedzinami życia społecznego, która w istocie stanowiła wrogą pracującej większości społeczeństwa odrębną, wyzyskującą klasę społeczną. Uprzywilejowanie tej warstwy polegało nie tylko na wyższych płacach i łatwiejszym dostępie do funduszy spożycia zbiorowego, ale na zmonopolizowaniu procesu podejmowania decyzji i decydowaniu o kierunku realizowanej polityki i jej skutkach. Nie można warstwy tej utożsamiać z biurokracją, czyli ogółem pracowników biurowych (umysłowych), stanowi ona bowiem co najwyżej jej górną część, świadomą swych interesów i swej odrębności od innych grup społecznych. Uprzywilejowana warstwa zarządzająca mogła odegrać swoją przywódczą rolę w procesie kapitalistycznej transformacji, ponieważ miała szerokie oparcie w klasie robotniczej i innych grupach społecznych, które podzielały jej burżuazyjne wyobrażenia o przebiegu procesów społeczno-ekonomicznych i politycznych.
Przy takim ukształtowaniu stosunków produkcji, stanu wojennego wprowadzonego w Polsce w grudniu 1981 roku nie można rozpatrywać jako działania mającego na celu obronę socjalizmu i komunizmu, bo ich budowa została praktycznie poniechana już w 1956 roku, a to oznaczało w praktyce rozwój i umacnianie stosunków burżuazyjnych w każdej sferze życia społecznego. Budowa socjalizmu i komunizmu mogły zatem dopiero być zadaniem przyszłości, a nie przedmiotem obrony w 1981 roku. Przedmiotem obrony mógł więc być co najwyżej ówczesny kapitalizm państwowy, który niebezpiecznie szybko i żywiołowo zaczął przekształcać się w kapitalizm wolnokonkurencyjny z dominującymi interesami niejednolitej politycznie jeszcze wówczas uprzywilejowanej warstwy zarządzającej. Warstwa ta, której patronował Wojciech Jaruzelski, w 1980 roku, przy ówczesnym stanie antykapitalistycznych nastrojów społecznych, nie mogła jeszcze otwarcie przekształcić się w zwartą klasę prywatnych właścicieli przedsiębiorstw państwowych i spółdzielczych. Do tego zadania intensywnie przygotowywała się przez całe lata 80-te, po wprowadzeniu stanu wojennego, by dopiero w 1989 roku wystąpić wspólnym frontem z elitami skupionymi wokół NSZZ Solidarność, stanowiącymi wcześniej formalnie antyustrojową opozycję – w rzeczywistości były opozycją nie wobec socjalizmu i komunizmu, ale wobec kapitalizmu państwowego, kierującymi się ideologią neoliberalizmu. Elity te dla swoich zamiarów uzyskały poparcie kapitału międzynarodowego. Wojciech Jaruzelski uważany przez wielu partii członków za komunistę i obrońcę socjalizmu, obiektywnie rzecz biorąc, patronował procesom kapitalistycznej transformacji i liberalizacji gospodarki, tyle tylko, że początkowa ich żywiołowość i szybkość wywołała przerażenie całej jego ekipy i dlatego zmusiła ją do wprowadzenia stanu wojennego. Stan wojenny wprowadzono ze względów pragmatycznych, a nie ideologicznych.
Tak to wyglądało w Polsce i ma to zapewne znacznie szerszy wymiar. Jeśli więc Thomsen pisze, że „W połowie lat 80. Związek Radziecki zainicjował politykę reform, która powinna zmodernizować gospodarkę i doprowadzić do ponownego postępu. Reformy, znane jako Pieriestrojka i Głasnost’, nie były dobrze przemyślane. Ideologiczne fundamenty zbudowano z pozytywizmu i neokantyzmu – nie z marksizmu!” – to właściwie nie wiadomo z punktu widzenia klasowego o co chodzi. Co znaczy „polityka reform”, „ponowny postęp” i jakiego „marksizmu”, skoro w ówczesnym okresie przekształcił się on w swoisty rytuał, w rodzaj ideologii burżuazyjnej wspomnianej uprzywilejowanej warstwy zarządzającej? Jeśli przyjmiemy za prawdziwe stwierdzenie, że ideologicznym fundamentem były neokantyzm i pozytywizm, to skąd się one wzięły i czyje interesy wyrażały reformy oparte na ich teoretycznych podstawach? Thomsen pisał, że idealizm wyrażał interesy klas posiadających, a czyje interesy wyrażał neokantyzm i pozytywizm doby Pieriestrojki i Głasnosti w ZSRR i innych państwach byłego „obozu socjalistycznego”?
Czy rzeczywiście jedną z przyczyn upadku ZSRR był – jak sugeruje Thomsen – „brak konsekwencji w reformach z 1956 roku”, „brak ogólnego zarządzania i konkretnych planów realizacji odnowy”? Wydaje się, że było przeciwnie, bowiem ci, którzy te burżuazyjne w istocie reformy realizowali, byli bardzo konsekwentni i świadomi celów, do których dążyli, skoro potrafili nawet zdelegalizować KPZR i ostrzelać parlament rosyjski z dział czołgowych. Rozpad ZSRR i jego negatywne skutki dla klasy robotniczej i ruchu robotniczego, widoczne są na całym świecie. Gorbaczow ponosi za to osobistą odpowiedzialność. Lansował „nowe myślenie”, które sankcjonowało postępujący ideologiczny rozkład KPZR. Wspierał takich ludzi jak Jaruzelski… W Rumunii służby specjalne (wsparte przez służby specjalne byłego ZSRR, gdy na jego czele stał Gorbaczow), w brutalny sposób na oczach milionów ludzi zamordowały Nicolae Ceaușescu wraz z małżonką, bez dania im możliwości obrony i prawa stanięcia przed sądem….
Kontynuację jakich reform po 1956 roku ma na myśli Thomsen, skoro nawet antykomuniści przyznają, że w 1956 roku budowa komunizmu została praktycznie zastopowana? Konieczna jest klasowa analiza tych reform, które realizowano po 1956 roku i tych, które Thomsen ma na myśli. Rok 1956 nie stanowi „złotego okresu” w rozwoju komunizmu…
Jest oczywistym, że prawie każdy kraj „obozu socjalistycznego” miał swoich Gorbaczowów, Jelcynów, czy Jaruzelskich, którzy okazali się likwidatorami partii komunistycznych i patronami burżuazyjnych reform, które zahamowały możliwość rozwoju socjalizmu i doprowadziły do restauracji kapitalizmu w różnych formach.
Thomsen słusznie wskazuje na konieczność uwzględnienia w określaniu strategii i taktyki ruchu komunistycznego, aktualnego etapu państwowego kapitalizmu monopolistycznego i doświadczeń ruchu robotniczego. Są one istotne w walce o zdobycie władzy politycznej. Ale nie mniej ważne są doświadczenia „realnego socjalizmu”, bez przeanalizowania których można tę władzę szybko utracić…
Ponieważ książka Thomsena składa się z szeregu artykułów, nie dało się uniknąć pewnych niekonsekwencji i powtórzeń. Ale nie przeszkadzają one w tym, by stała się ona znaczącym zaczynem do dyskusji.
Lista problemów zaproponowanych przez Thomsena z pewnością nie jest wyczerpana. W sytuacji, gdy pisze o groźbie wojny o nowy podział świata, pominął on, być może ze względów taktycznych, problem NATO i baz wojskowych USA na świecie. Najbardziej agresywne grupy imperializmu amerykańskiego dążą do sukcesywnego rozszerzania NATO i zmuszenia innych członków do zwiększenia wydatków zbrojeniowych do 2 proc. PKB. Stany Zjednoczone posiadają od 736 do 843 jawnych baz w około 50 krajach. Waszyngton przyznaje się do 80 dużych baz wojskowych na całym świecie. Wszystko zależy od tego jaką przyjmiemy definicję bazy. Baz wojskowych może być więcej, gdyż Amerykanie odróżniają je od „instalacji wojskowych” (np. lotniska zdalnie sterowanych dronów). W Europie bazy znajdują się np. w Niemczech i we Włoszech, a instalacje w Rumunii i Bułgarii. Ponadto Stany Zjednoczone mają 11 lotniskowców, na których jest po kilka tysięcy żołnierzy i 9 uniwersalnych okrętów desantowych, które mają możliwości działania jako lotniskowce. Niektórzy rosyjscy analitycy prognozują, że w związku z wyczerpywaniem się surowców energetycznych, w ciągu 15 lat dojdzie do wojny Rosji z koalicją kilku państw pod przewodem USA o tereny Arktyki, do posiadania których przed wielu laty Rosja zgłosiła już swoje prawne pretensje. Wiele faktów wskazuje na to, że realizowana jest polityka faktów dokonanych. Do NATO przyjmowane są państwa znajdujące się wcześniej w radzieckiej strefie wpływów, a nawet wchodzące w skład byłego ZSRR, aby mogły one posłużyć za niezatapialne „lotniskowce” i bazy wypadowe. Próbuje się realizować koncepcję „Trójmorza”, aby osłabić związki w łonie Unii Europejskiej oraz narzucić Europie Środkowo-Wschodniej sprzedaż droższego amerykańskiego gaz ziemnego. Aby osłabić związki gospodarcze Europy Zachodniej z Rosją i pozycję Rosji, niektóre państwa (na czele z Polską wspieraną przez USA) starają się zablokować budowę gazociągu „Nord Stream 2”. Rosja i USA przerzucały się odpowiedzialnością o złamanie postanowień traktatu o likwidacji pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu, aż Stany Zjednoczone ogłosiły swoje wystąpienie z tego traktatu, co praktycznie otwiera nowy wyścig zbrojeń. Analiza tych i jeszcze innych faktów w ich całokształcie i rozwoju, może prowadzić do wniosku, że są one przygotowywaniem się do wojny na dużą skalę.
„Co robić?”
Thomsen przywołał pracę Lenina Co robić? Palące zagadnienia naszego ruchu, że przyczyniła się ona do przezwyciężania woluntaryzmu w działalności ruchu robotniczego. Stwierdzenie to jest bardzo ogólne i w swej ogólności prawdziwe i nie wywołujące większych kontrowersji. W tym miejscu należy dodać, że Lenin występował w niej przeciwko „legalnemu marksizmowi”, przeciwko ograniczaniu działalności ówczesnych socjaldemokratów do ekonomicznych protestów, wierze w burzącą kapitalizm rolę strajków o charakterze ekonomicznym, przeciwko domagającym się pełnej demokracji wewnątrz partii socjaldemokratycznej. Powszechnie znane jest jego stwierdzenie z Co robić?, że „Bez rewolucyjnej teorii niemożliwy jest również ruch rewolucyjny”.
W tej pierwszej obszerniejszej publikacji Lenin wystąpił z miażdżącą krytyką „ekonomizmu”, w którym widział formę oportunizmu w międzynarodowym ruchu robotniczym, będącego pod wpływem ideologii burżuazji. Kierunek ten korzył się przed żywiołową walką ruchu robotniczego, nie doceniał roli świadomości rewolucyjnej. Podjął on próbę zdominowania ruchu robotniczego pod hasłem „wolności krytyki”. Zdaniem Lenina jasnym było, że „»wolność krytyki« oznacza wolność oportunistycznego kierunku w socjaldemokracji, wolność przekształcania socjaldemokracji w demokratyczną partię reform, wolność wprowadzania do socjalizmu burżuazyjnych idei i burżuazyjnych pierwiastków. Wolność – to wielkie słowo, lecz pod sztandarem wolności przemysłowej prowadzono najbardziej zbójeckie wojny, pod sztandarem wolności pracy – grabiono ludzi pracy”.
W walce z ekonomizmem Lenin sformułował tezę o rozstrzygającym znaczeniu walki politycznej w rozwoju społeczeństwa i walce proletariatu o zdobycie władzy politycznej – „podstawowy interes ekonomiczny proletariatu może być zaspokojony jedynie przez rewolucję polityczną, która zastąpi dyktaturę burżuazji dyktaturą proletariatu”. Chałupnictwo „ekonomistów” w sprawach politycznych polegało również na tym, że mieszali oni działalność związków zawodowych z działalnością partii politycznej, będącej najwyższą formą organizacji klasy robotniczej. Lenin domagał się utworzenia ogólnorosyjskiej partii rewolucyjnej, związanej z masami pracującymi, zdolnej do kierowania rewolucyjną walką klasy robotniczej. Rewolucyjna świadomość musiała zostać wniesiona do proletariatu z zewnątrz. W związku z panującym absolutyzmem carskim w Rosji, Lenin zalecał, aby była to partia złożona z zawodowych rewolucjonistów, łączących działalność legalną z nielegalną.
Lenin w Co robić? zawarł koncepcję partii nowego typu, stosującej w praktyce zasadę centralizmu demokratycznego. Rolę kolektywnego organizatora walki politycznej powinno spełniać powołane w tym celu ogólnorosyjskie czasopismo polityczne. Powołanie takiego pisma pozwoliłoby rozwiązać kilka problemów. „I gdyby rzeczywiście udało się nam osiągnąć to, że wszystkie lub znaczna większość lokalnych komitetów, lokalnych grup i kółek zabierze się czynnie do wspólnej sprawy, to moglibyśmy w najbliższej przyszłości założyć pismo tygodniowe, regularnie rozpowszechniane w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy w całej Rosji. Pismo to stałoby się cząstką olbrzymiego miecha kowalskiego, rozdmuchującego każdą iskrę walki klasowej i wzburzenia ludu do rozmiarów pożaru powszechnego. Wokół tej sprawy, samej przez się jeszcze bardzo niewinnej i jeszcze bardzo niewielkiej, lecz regularnie prowadzonej i w pełnym znaczeniu słowa wspólnej, skupiałaby się i szkoliła systematycznie stała armia wypróbowanych bojowników”.
Podniesiona w Co robić? kwestia centralizmu demokratycznego w historii ruchu robotniczego wywoływała wiele kontrowersji. Zasada ta była powszechnie krytykowana w partiach „eurokomunistycznych” w latach 70-tych XX wieku, została obśmiana w latach 80-tych XX wieku przez przeciwników socjalizmu. Thomsen nie pisze o zasadach organizacyjnych, jakimi miałaby kierować się marksistowska partia. Dziś w partiach prawicowych poprzez SMS-sy rozsyła się obowiązkowe komentarze, którymi, należy się posługiwać w kontaktach z mediami i wyborcami, odbiera się poszczególnym politykom prawo do wypowiedzi publicznych – i nic niedemokratycznego i centralistycznego się w tym nie widzi…
Lenin, broniąc konieczności łączenia działalności legalnej z konspiracyjną, występował przeciwko postulowanej przez oportunistów „szerokiej zasadzie demokratycznej”, która zawiera w sobie dwa warunki: pierwszy – całkowitą jawność, i drugi – obieralność wszystkich funkcji. Zasady demokracji wewnątrzpartyjnej mogły być wprowadzone w krajach demokratycznych i zapewniały w miarę właściwą selekcję partyjnych kadr. Ale w samowładnej Rosji, w najlepszym wypadku, mogły być wyrazem głupoty i niedoświadczenia, ułatwieniem dla żandarmów wyłapywania oddanych rewolucji ludzi. „Jest to szkodliwa zabawka, bo próby stosowania w praktyce »szerokiej zasady demokratycznej« ułatwiają jedynie policji urządzanie wielkich wsyp i uwieczniają panujące chałupnictwa, odciągają myśl praktyków od poważnego, pilnego zadania, jakim jest wyrabianie się zawodowych rewolucjonistów, ku układaniu drobiazgowych »papierowych« ordynacji wyborczych. Jedynie za granicą, gdzie nieraz zbierają się ludzie nie mający możliwości znalezienia sobie prawdziwej, żywej roboty, mogła gdzieniegdzie, zwłaszcza w różnych drobnych grupach, rozwinąć się ta »zabawa w demokratyzm«”. Dalej zaś pisał: „Jedyną poważną zasadą organizacyjną dla działaczy naszego ruchu powinna być: najsurowsza konspiracja, najsurowszy dobór członków, przygotowywanie rewolucjonistów zawodowych. Skoro te warunki zostaną spełnione, to zagwarantowane będzie coś, co jest ważniejsze niż »demokratyzm«, mianowicie: pełne zaufanie wśród rewolucjonistów jako towarzyszy wspólnej sprawy. A to jest dla nas bezwarunkowo konieczne, albowiem nie może być nawet mowy u nas w Rosji o zamianie tego zaufania na powszechną kontrolę demokratyczną. I byłoby wielkim błędem mniemać, że niemożliwość rzeczywiście »demokratycznej« kontroli uwalnia członków organizacji rewolucyjnej od kontroli: nie mają oni czasu, by myśleć o zabawie w demokratyzm (demokratyzm w ramach ścisłego trzonu towarzyszy, cieszących się pełnym zaufaniem wzajemnym), ale swą odpowiedzialność pojmują bardzo głęboko, wiedząc przy tym z doświadczenia, że w celu pozbycia się niegodnego członka organizacja prawdziwych rewolucjonistów nie cofnie się przed żadnymi środkami. A jest też u nas dość ustalona, mająca za sobą całą historię, opinia publiczna rosyjskiego (i międzynarodowego) środowiska rewolucyjnego, która z bezlitosną surowością karze wszelkie odstępstwo od obowiązków towarzysza wspólnej sprawy (a przecież »demokratyzm« prawdziwy, nie zaś demokratyzm dla zabawy, zawiera się, jak część w całości, w owym pojęciu towarzyszy wspólnej sprawy!)”.
Sprawa utrzymania elementów pewnej konspiracji rewolucjonistów w warunkach totalitarnej wszechwładzy oligarchii finansowej, jest jeszcze bardziej aktualna, niż w czasach Lenina. Niestety w tym względzie neoliberalizm całkowicie rozbroił rewolucyjny ruch robotniczy. Zabroniono działalności partii politycznych na terenie zakładów pracy, a wiadomo, że w nich widziano główne twierdze rewolucyjnej działalności; zobowiązano do działalności zgodnej z prawem (które jest przecież zorientowane klasowo), zmuszono do ujawniania danych personalnych założycieli partii; zobowiązano do prowadzenia jawnej gospodarki finansowej, ale dochody oligarchii wspierającej partie prawicowe objęte są tajemnicą; dzięki wprowadzeniu obowiązku elektronicznego przekazywaniu pieniędzy służby specjalne mają pełny dostęp do danych osób wspierających partie finansowo, ale oligarchia posługuje się osobami podstawionymi, aby ukryć siebie i wielkości przekazywanych kwot; zabroniono używania komunistycznej symboliki – czyli zabroniono używania rewolucyjnych sztandarów, ale nie ma przeszkód, by prawica dla podsycenia nacjonalizmu posługiwała się symboliką narodową i religijną itd., itp. Partie musiały programowo wyrzec się przemocy w polityce, co nie przeszkadza burżuazyjnemu państwu tworzyć specjalne formacje zbrojne policji, szkolone do walki z wszelkimi demonstracjami, coraz lepiej wyposażone w środki obezwładniające i pozwalając na identyfikację osób manifestujących. Po zwykłych aresztantów wysyła się zamaskowanych specjalistów od walki z „terroryzmem”. Deindywidualizacja zamaskowanych policjantów w oczach aresztanta czy demonstranta zapewnia im anonimowość i redukuje poczucie osobistej odpowiedzialności i ograniczenia nakładane przez własne sumienie. „Dehumanizacja odbiera człowieczeństwo potencjalnym ofiarom, tak, że są one uważane za podobne do zwierząt lub za nic”.
Pozostawienie poza zainteresowaniem problemu przemocy w polityce partii komunistycznych sprawia, że nie mają one swego stosunku do żywiołowych demonstracji ulicznych i strajków. Z kolei rozwój elektroniki i Internetu dał do ręki służb specjalnych burżuazyjnego państwa narzędzia inwigilacji społeczeństw i urządzania do prowokacji, o których dawni dyktatorzy nie mogli nawet pomarzyć. Poprzez tzw. profilowanie i mapowanie różnego rodzaju instytucje „marketingowe” oraz służby specjalne przystosowane są do zwalczanie opozycji politycznej, mają możliwość sterowania dopływem informacji do poszczególnych grup społecznych – zarówno w celach marketingowych, jak i politycznych. W Polsce policja i prokuratura pod rządami Prawa i Sprawiedliwości już skontrolowały niektóre konferencje naukowe na Uniwersytetach, pod pretekstem, że mogą na nich być wygłaszane poglądy rewolucyjne… Należy porzucić złudzenie, że Internet stanie się narzędziem rewolucji – nad Internetem panują ci, którzy kontrolują serwery… Trzeba dopiero wypracować zasady wykorzystania go do pracy politycznej… Natomiast Thomsen tylko raz porusza problem Internetu, ale w odniesieniu do rewolucji naukowo-technicznej, a nie w odniesieniu do działalności politycznej.
Demokrację neoliberalną cechuje więc wiele sprzeczności. W Polsce władze wprowadziły zakaz działalności partii politycznych na terenie zakładów pracy, ale mają specjalne względy dla politycznej działalność popierających ją związków zawodowych (NSZZ „Solidarność”). Wprowadzono zakaz finansowania partii i kampanii wyborczych przez osoby prawne. Darowizny na rzecz komitetów wyborczych mogą dokonywać tylko obywatele polscy mieszkający na terenie Polski. Wpłaty muszą być dokonywane tylko na specjalne konta bankowe, co z jednej strony daje władzom możliwość kontroli i zablokowania ich w razie potrzeby, a z drugiej udostępnia dla władz dane osób wspierających poszczególne partie. Ograniczenie wpłat do wysokości kilkunastu płac minimalnych z pozoru jest wyrazem związku darowizn z najuboższymi osobami, faktycznie zaś znaczące wpłaty dokonują ludzie związani z biznesem, którzy mają swoje udziały w zyskach wypracowanych przez załogi „odpolitycznionych” zakładów pracy. Menagerowie i biznesmeni mają płace nawet kilkadziesiąt razy większe niż zatrudniani przez nich pracownicy. Stanowiska w wielu firmach mają z partyjnych rekomendacji, za co odwdzięczają się wpłatami na konta partyjne. Firmy, którymi kierują oddani partii rządzącej menagerowie, mogą pośrednio wspierać określone partie i komitety wyborcze poprzez zamawianie reklam, ekspertyz i opinii różnego rodzaju think-tanków, kierowanie zamówień do określonych drukarni i wydawnictw. Mogą też zgodnie z prawem przekazywać znaczne sumy, pochodzące z zysków wypracowanych przez załogi przedsiębiorstw, na działalność różnego rodzaju fundacji.
W USA problem jest bardziej przejrzysty. Już w 1907 roku ustawa Tillman Act zakazywała korporacjom finansowania kampanii wyborczych na szczeblu federalnym. Ustawa Tafta-Hartleya z 1947 roku wprowadziła zakaz finansowania wyborów do Kongresu przez korporacje oraz związki zawodowe. Jednakże 30 stycznia 1976 roku Sąd Najwyższy unieważnił szereg ustaw ograniczających rolę pieniądza w kampaniach wyborczych (orzeczenie w sprawie Buckley przeciwko Valeo), uznając, że wydawanie pieniędzy z zamiarem wpływania na wynik wyborów jest korzystaniem z wolności słowa, która podlega ochronie konstytucyjnej. Próba regulowania takich wydatków uznana została za łamanie wolności słowa. W styczniu 2010 roku zezwolono firmom na wydatkowanie dowolnych sum w celu zwalczania lub promocji określonego kandydata. W ten sposób ograniczona została rola składki i ofiarności poszczególnych obywateli i członków partii, na rzecz funduszy korporacji, które żądają ich „zwrotu” w okresie powyborczego udziału we władzy. Dokonała się transsubstancjacja wyborcy w ciało i krew oligarchii finansowej – pieniądz, i on rządzi kampanią wyborczą. Pieniądze, fundusze korporacji i ich zarządy, stały się w ten sposób nowymi podmiotami wyborczymi, przesądzającymi o losach kampanii wyborczych. 200 najbogatszych obywateli może decydować o wynikach wyborów w czasie kilku kolejnych kampanii.
Skoro wybory w USA odzwierciedlają zasady rynkowe, to wpłaty na fundusze wyborcze traktuje się jak inwestycje, które powinny zapewnić odpowiednie „zwroty”. Drugą stroną tego procesu jest upowszechnianie się przekonania, że nie można podważyć panowania wielkich korporacji. Aby zachować pozory równowagi, Sąd Najwyższy zezwolił również na finansowanie kampanii wyborczych związkom zawodowym. Wiadomym jest jednak, że ekonomiczna siła koncernów naftowych, zbrojeniowych, chemicznych jest bez porównania większa, niż związków zawodowych.
W Stanach Zjednoczonych istnieje więc sprzeczność pomiędzy zakazem działalności partii politycznych na terenie zakładów pracy, a polityczną działalnością kierownictw korporacji, które wpływają na przebieg procesów politycznych, ale nie ponoszą żadnej politycznej odpowiedzialności. Mogą również ze względów „bezpieczeństwa” finansować kandydatów przeciwstawnych partii, stwarzając w ten sposób pozory pluralizmu politycznego i ideologicznego. Jest to specyficzny wraz jednej z podstawowych sprzeczności kapitalizmu – sprzeczności między pracą i kapitałem.
Z pozoru jest to problem wewnętrzny Stanów Zjednoczonych, ale z uwagi na ich mocarstwowy charakter i wpływanie na wyniki wyborów w wielu państwach świata, sprzeczności te nabierają ostrości i powszechnego charakteru. Ruch komunistyczny musi mieć własne zdanie wobec tak zwanych wojen prewencyjnych oraz służących eksportowi „demokracji”…
W praktyce mamy więc do czynienia z formalną demokracją i opisanym przez Giorgio Agambena państwem stanu wyjątkowego. Są to rządy oligarchii finansowej, które z etymologią demokracji – ludem, stanowiącymi jego większość pracownikami najemnymi – nie mają nic wspólnego. Dlatego strategia i taktyka partii komunistycznych powinna być dostosowana do tych warunków.
Wiele ukazanych tu sprzeczności jest wynikiem uwzględnienia postulowanej przez Thomsena analizy procesu rewolucji naukowo-technicznej i informatycznej oraz globalizacji. Konieczne jest odczytanie myśli Lenina zawartych w Co robić? Palące zagadnienia naszego ruchu przez pryzmat tych procesów.
* * *
Thomsen stawia pod dyskusję wiele ważnych problemów – tylko wymiana doświadczeń pomiędzy marksistami i demokratami Zachodu i Wschodu może służyć wypracowaniu właściwej strategii i taktyki w walce o demokrację, pokój i socjalizm (komunizm)! Międzyimperialne sprzeczności sprawiają, że przebieg procesów politycznych ulega przyśpieszeniu. Zapewne jeszcze wiele wody upłynie zanim międzynarodowy ruch robotniczy otrząśnie się z klęski, jaką poniósł na przełomie lat 1989-1991 i przystąpi do ofensywy…
Edward Karolczuk
Źródło pierwodruku: „Zdanie” 2019, nr 3-4, s. 55-68.
Marksizm w XXI wieku. Czyżby się pojawiło coś nowego? Wstęp, nic. Pierwszy rozdział, nudne scholastyczne rozważania. Rozdział drugi, nawiązanie do pracy Lenina „Imperializm jako …..”, już na początku jest potwierdzenie dalszej aktualności tej teorii. A więc marksizm ma się dobrze choć Thomsen podkreśla nierozumienie przez partie robotnicze „rzeczywistej istoty obecnego etapu rozwoju kapitalizmu”. Ale czy te partie w ogóle rozumieją marksizm? Oczywiście, że nie, opanowała je fałszywa ideologia komunistyczna czy marksistowska (jak je tam zwał).
Trzeci rozdział, już początek wskazuje, że Thomsen również nie rozumie marksizmu.
Mówi o upadku państw socjalistycznych. Gdzie, kiedy, jakie? Ach ma na myśli formacje społeczne. Różnica bardzo istotna. Warto ją teraz omówić.
Z powyższej recenzji zamieszczę dwa cytaty. ? „Thomsen przypomina, że marksizm, jako teoria i metodologia, jest wolny od wszelkiego mistycyzmu, zajmuje się badaniem obiektywnych zjawisk i odkrywa prawa w rozwoju procesów społecznych.” I dalej : „Zaletą teorii marksistowskiej jest umiejętność naukowego badania wydarzeń w celu przewidywania nadchodzących zmian w społeczeństwie i opracowania odpowiedniej strategii przejścia do wyższej, socjalistycznej formy”. Trudno zaprzeczyć.
Największym błędem osób pragnących wyjaśniać marksizm (i nie tylko) jest zapominanie o kontekście wypowiedzi, szczególnie wypowiedzi „klasyków”. Kontekście czasowym i miejsca. Uważają oni za świętość każdą wypowiedź, i tak na przykład wypowiedź Marksa gdy był studentem i na ten sam temat gdy wydawał ostatnie tchnienie. Wypowiedź emocjonalną i propagandową Lenina gdy był w ogniu walk i gdy po wygranej opracowywał plany. Czy nie powinno się traktować ich dorobku jako całości, jako rezultatów krytycznego myślenia w odniesieniu do ówczesnej czasoprzestrzeni.
Spójrzmy na Manifest Komunistyczny, na przedmowę do wydania niemieckiego z roku 1872 napisaną w Londynie przez Marksa i Engelsa. Jest tam takie zdanie, które według nich zostało napisane po przemyśleniu ostatnich 25 lat doświadczeń rewolucyjnych, a powinno się znaleźć w II rozdziale Manifestu traktującym o posunięciach rewolucyjnych: „W szczególności Komuna dowiodła, że klasa robotnicza nie może po prostu objąć w posiadanie gotowej machiny państwowej i uruchomić jej w swych własnych celach”.
Chciałbym tu zwrócić uwagę na podkreślenie w nim pierwszoplanowej roli państwa, państwa w leninowskim i marksowskim rozumieniu (w końcu aktualnym również obecnie). To od zdobycia państwa, „zburzenia biurokratyczno-wojskowej machiny państwowej” (Marks) powinna się zacząć rewolucja proletariacka. Taką poprawkę wnieśli by Marks i Engels do Manifestu. Lenin to zauważył, rozumiał to i wprowadził w życie a w swojej, jednej z najważniejszych prac – „Państwo a rewolucja”, w III rozdziale napisał: „Rzecz nader charakterystyczna, że właśnie ta istotna poprawka została wypaczona przez oportunistów i sens jej na pewno nie jest znany dziewięciu dziesiątym, jeżeli nie dziewięćdziesięciu dziewięciu setnym spośród czytelników „Manifestu Komunistycznego”. I tak jest do dzisiaj. Mówi się, że najważniejsze to zmienić formację społeczną, własność środków produkcji. I to jest błąd.
„Myśl Marksa polega na tym, że klasa robotnicza winna zdruzgotać, zburzyć „gotową machinę państwową”, a nie poprzestać na samym jej zagarnięciu.” (Lenin)
Engels w 1875 roku w artykule „Sprawy społeczne w Rosji” pisał:
„Przewrót, do którego dąży nowoczesny socjalizm, polega, krótko mówiąc, na zwycięstwie proletariatu nad burżuazją i nowej organizacji społeczeństwa poprzez zniesienie wszelkich różnic klasowych. Do tego potrzebny jest nie tylko proletariat, który przewrotu tego dokona, lecz również burżuazja, w których rękach społeczne siły rozwijają się do tego stopnia, że pozwala to na ostateczne zniesienie różnic klasowych.”
I dalej:
„Dopiero na pewnym, a w naszych dzisiejszych warunkach nawet na bardzo wysokim stopniu rozwoju społecznych sił wytwórczych staje się możliwe podniesienie produkcji do takiego stopnia, że zniesienie różnic klasowych może stanowić istotny postęp, że może być ono trwałe i nie spowoduje zastoju czy nawet regresu w społecznym sposobie produkcji.”
A więc początkiem musi być zdobycie państwa, ten kto jest właścicielem państwa, kto jest dominującą klasą ten może wprowadzać dowolne reformy, utrzymywać dowolną formację społeczną, on decyduje o siłach wytwórczych, o stosunkach produkcji, o podziale itd., byle przynosiło mu to największe korzyści.
Thomsen wyliczył sprzeczności współczesnego kapitalizmu (imperializmu) wszystkie one wykluczają odebranie środków produkcji bez zniszczenia państwa. Nie ma nawet co się nad tym zastanawiać , po prostu się to nigdy nie wydarzyło, oczywiście były krótkotrwałe epizody zakończone masakrą, tragedią ludu.
To nie znaczy, że wszystkie państwa są własnością burżuazji. Państwo w Rosji po lutym 1917 roku obalili bolszewicy, mimo wielu błędów w ciągu dwudziestu paru lat nowe państwo umocniło się tak, że po II WŚ zbrojnie zniszczyło państwa, które znalazły się w zasięgu jego wpływu. Wiemy ile było ofiar. My, Polska stała się państwem ludowym i tak jak wszystkie pozostałe (w tym Chiny itd.) dalej nim jest.
Czuję jednak, że trzeba tu przywołać definicję „państwa”. Czy popatrzeć do wikipedii czy słownika filozofii marksistowskiej definicje są niemal takie same. Państwo – przymusowa, terytorialna i suwerenna organizacja panowania klasowego. Posługuje się specjalnym aparatem do stosowania przymusu – policja, wymiar sprawiedliwości, wojsko, służby specjalne cywilne i wojskowe. Trudno przecenić rolę tych dwóch ostatnich szczególnie w dobie informacji, przeprowadzania transformacji. To one gwarantują ciągłość państwa. Widać to i w Polsce i w Rosji.
Tak doszedłem do czwartego rozdziału w którym Thomsen próbuje zrozumieć współczesny świat co przy niezrozumieniu marksizmu nie może się udać.
Po tym wszystkim zostaje postawić pytanie „Co robić” ? Za Leninem. Ale Lenin orientował się w rzeczywistości w jakiej się znajdował. Gorzej z Thomsonem i Panem doktorem Karolczukiem. Pragmatyk Lenin na co dzień trzymał się metod czy narzędzi marksizmu. Myślę, że marksizm w XXI wieku ich nie zgubił. Przypomnijmy kilka:
– materia jest pierwotna, podstawową tezą filozofii marksistowskiej jest pogląd, że
istnieje niezależny od świadomości i woli ludzi świat rzeczy i procesów rozwoju,
zewnętrzny jak i również wewnętrzny.
– wszystko jest w ruchu, w rozwoju;
– ruch wymuszony jest powszechnymi sprzecznościami;
– ruch to zmiany ilościowe:
– zmiany ilościowe mogą powodować zmiany jakościowe;
– wszystkie zjawiska, procesy są powiązane z otoczeniem (również zmieniającym
się);
– każdy kolejny proces czy zjawisko może być zdeterminowane poprzednim;
– ruch, zmiany, współzależność zmuszają nas do brania pod uwagę aspektu
historycznego w przypadku badania jakiegokolwiek zjawiska (badania jego genezy
w konkretnym miejscu i czasie);
– rozwój środków produkcji decyduje o rozwoju cywilizacji ludzkiej;
– byt kształtuje świadomość gdzie byt to całokształt stosunków społecznych (a więc
stosunków ekonomicznych, stosunków produkcji, sił wytwórczych,…);
– motorem ruchu, rozwoju społecznego są sprzeczności występujące w bazie;
– świadomość społeczna to uświadomiony byt, treścią jej są obiektywne warunki
ludzkiej egzystencji a motorem jej przemian są przemiany zachodzące w bycie:
– oceniając procesy społeczne, nie należy ograniczać się do analizy świadomości
(ideologie, filozofie, poglądy) ponieważ nie świadomość określa społeczne warunki
życia ludzi, lecz te warunki określają świadomość.
ITD.
To wszystko to narzędzia, którymi powinniśmy się posługiwać bez względu na to jaką naukę będziemy stosować bo przecież świat można badać z różnych jego stron. Ważne by robić to dobrze.
Człowiek zawsze szukał rozwiązania sprzeczności między poziomem sił wytwórczych (możliwościami technicznymi) a sposobem ich wykorzystania, nie zawsze brał pod uwagę sprawiedliwość. Mówiono – bezpośredni producenci, uciskani, wyzyskiwani, powinni przejąć środki produkcji itd., itp. Zapominamy, że kategorie moralne (a więc takie jak sprawiedliwość, równość) są tak jak i moralność względne, klasowe. Dostosowywanie stosunków produkcji (i systemu społecznego) do sprawiedliwości i równości społecznej może zaostrzyć sprzeczność między właśnie rozwojem sił wytwórczych i możliwością ich wykorzystania a to może pociągnąć za sobą katastrofę znaną nam z historii.
Państwo burżuazyjne dba o interesy (zyski) właścicieli (korporacje i tak dalej). Państwo ludowe dba o interesy ludzi pracy ale nie te chwilowe lecz wielopokoleniowe. Dyktatura proletariatu nie oznacza, że proletariat teraz baluje a pracują inni. To właśnie „dyktatorzy” muszą pracować najciężej by zapewnić sobie lepszą przyszłość.
Trzeba szukać rozwiązań najlepszych dla rozwoju sił wytwórczych, podniesienia produkcji (Engels). Wiadomo jakie stosunki produkcji to zapewniają – kapitalistyczne. Państwo musi jednak nad tym panować. Czy się da? Spójrzmy na Chiny, w ciągu niewielu lat wyciągnęły ponad połowę swoich obywateli z wyjątkowej biedy, dokonały niewyobrażalnego postępu.
Ale to już inny temat.
Sumując: socjalizm nie upadł, w żadnym z byłych państw obozu socjalistycznego burżuazja nie zdobyła żadnego z tych państw (wyjątkiem jest NRD ale jej rola była i jest inna), wszystkie te kraje od lat 60’ XX wieku idą tą samą drogą reform gospodarczych i politycznych (NEP). Mimo różnic wszyscy doświadczyli jakiejś tam „rewolucji kulturalnej”, „dzikiego kapitalizmu” i prymatu polityki nad gospodarką i kulturą.
Jeszcze nigdy państwa socjalistyczne nie były tak silne gospodarczo i militarnie.
Kierując się takim obrazem świata możemy teraz powiedzieć partiom komunistycznym „co robić”.