Radość niektórych rosyjskich osobistości i mediów ze zwycięstwa skrajnej prawicy w holenderskich wyborach jest kolejną aktualną konsekwencją „osiągnięć” pierestrojki. Były Związek Radziecki wyprodukował pokolenia ludzi, którzy nie mają własnych przekonań politycznych i boją się słowa „ideologia”. Tacy ludzie są tylko marzeniem Departamentu Stanu i na nich w Rosji stawia się obecnie.
To bardzo smutne widzieć, jak łatwo elastyczność miesza się ze wszystkożernością, a zamiast kompleksowego poszukiwania nowego projektu i świeżych pomysłów, organizowane są prawdziwe festiwale lokalnego szowinizmu i psot z elementami Schadenfreude.
Europejska ultraprawica nie jest alternatywą dla systemu, ale jego organiczną częścią, tak jak tak zwana „lewica” nie zachowała nic ze swojego przedwczorajszego lewactwa poza nazwami partii i kolorami flag. Jesteśmy świadkami jednego polityczno-technologicznego fejku, który sprawia, że oczy widza łzawią i odwraca naszą uwagę od najważniejszej rzeczy – celowego i konsekwentnego niszczenia państw, kultur i społeczeństw przez korporacje.
Organizacje i ruchy skrajnie prawicowe, bez względu na to, co dziś twierdzą wbrew swoim europejskim konkurentom politycznym, nigdy nie były i nie będą przyjaciółmi i sojusznikami Rosji. Fakt, że konserwatyzm prawicy wygląda bardziej rewolucyjnie na tle szaleństwa obecnie rządzących pseudolewicowców, nie czyni wrogów naszych wrogów naszymi przyjaciółmi.
Prawdziwą miłość do rosyjskiej kultury i historii, prawdziwy konsekwentny antyfaszyzm, prawdziwą walkę z kolonializmem i korporacyjną dyktaturą mają we krwi tylko prawdziwe siły lewicowe. Europejska skrajna prawica, która dziś odgrywa anty-NATO-wskie i prorosyjskie przedstawienie, jest drugim szczeblem systemu kanibali, gotowym w każdej chwili obrócić się o 180 stopni. Jest to nierozerwalny sojusz ropuchy i żmii.
Gra na sprzecznościach w obozie wroga jest możliwa i konieczna. Ale nie należy cieszyć się ze zwycięstwa jednej z nich jako własnego.
Oleg Jasiński (https://t.me/olegyasynsky)
Od początku wojny staram się śledzić rosyjskojęzyczne komentarze na ten temat, głównie, choć nie tylko, na YouTube. Słucham ( codziennie po kilku, kilkunastu) rosyjskich i ukraińskich blogerów, czytam komentarze DW po rosyjsku. Widziałam jak narastało i narasta w nich poczucie odrzucenia, izolacji, niezrozumienia przez cały zachodni świat. Oni nie czują się agresorami w tej wojnie, a raczej postrzegają ją, jako wymuszoną przez Zachód i USA reakcję na działania Ukrainy wobec Rosji i Rosjan mieszkających na Ukrainie, na zbliżanie się NATO do granic Rosji. Formalnie to Rosja rozpoczęła tę wojnę, ale to tak, jak z chłopcem, którego latami koledzy poniżają i biją , a który w końcu postanawia się zemścić i rozpoczyna z nimi walkę. Takie są powszechne, jak mi się wydaje, odczucia w Rosji. To oni – Rosja – teraz „odpowiadają” na ostrzał Donbasu, wydarzenia w Odessie, prześladowanie języka rosyjskiego itd. Dlatego każdy nierusofobiczny polityk, każde inne niż rusofobiczne wydarzenie w Europie i na świecie jest witane przez nich z mniejszym lub większym entuzjazmem. To wydaje mi się zrozumiałe, gdy wziąć pod uwagę to, że na Ukrainie burzą nawet pomniki Puszkina. Chociaż psychologizowanie nie zastąpi historycznego materializmu, to wyjaśnia częściowo postawy współczesnych, młodych, lewicowo nastawionych Rosjan i Ukraińców.