Świat w matni Grzegorza Kołodki (1)


Grzegorz Kołodko w swej książce Świat w matni wydanej w 2022 roku, korzystając z części artykułów publikowanych wcześniej, podjął się wykazania wpływu procesów ekonomicznych na rozwój demokracji, a także demokracji na gospodarkę. Najważniejsze problemy jakie występują to nierówności dochodowe i majątkowe w społeczności międzynarodowej i w łonie poszczególnych społeczeństw, niekontrolowane migracje ludności oraz zmiany środowiskowe i ocieplenie klimatu.

Zdaniem Kołodki jest tak źle, że zagraża to demokracji (tam, gdzie ona istnieje), ładowi społecznemu i pokojowi. „Świat znalazł się w matni […] trzeba poszukiwać dróg wyjścia”i.

Nauka ekonomii politycznej

Kołodko dostrzega sprzeczności interesów, ale niekiedy przy wyjaśnianiu niektórych problemów ucieka w ogólniki i unika brania pod uwagę interesów klasowych. Analizując pierwszy z głównych problemów – sprzeczności ekonomiki i demokracji – przedstawił swój pogląd na naukę ekonomii politycznej. Właściwe określenie jej przedmiotu i rozstrzygnięcie tych sprzeczności miało wpływ na wyobrażenia, jak powinna funkcjonować konkretna demokracja. Tymczasem ulegając nieco populizmowi Kołodko napisał, że nauka ekonomii służy temu „aby ludzie mieli się lepiej. […] Ale nauką pozostaje tak długo, jak długo służy prawdzie, gdy skupia się na obiektywnej analizie i dogłębnych uogólnieniach, a nie wtedy, gdy bywa brzydka, bo traktuje się ją jako instrument w toczących się sporach politycznych i ideologicznych czy też narzędzie w rękach lobbystów i grup interesów. […] O ekonomii jako nauce możemy mówić zatem wtedy, gdy tworzy wartość dodaną w sferze naszej wiedzy o gospodarowaniu”ii.

Jest bardzo charakterystyczne, że Kołodko przy definiowaniu pojęcia ekonomii unika określenia „ekonomia polityczna”, chociaż posługuje się tym określeniem przy innych okazjach i potępia „wąski ekonomizm”. Innym razem pisze o ekonomistach doradzających politykom. Ale pogląd taki rodzi szereg sprzeczności. Pojawia się pytania czym są rady ekonomisty dla polityka? Kim jest ekonomista doradzający politykowi, jest jeszcze ekonomistą czy już politykiem oraz dlaczego polityk wymaga rad ekonomisty? Niekonsekwencje te wynikają być może stąd, że na książkę Kołodki w części złożyły się teksty publikowane wcześniej dla różnych czytelników.

Wielu ekonomistów-naukowców w swojej naiwności lub zakłamaniu deklaruje, że „polityką się nie zajmują”. Pomijając to, że pracują w ideologicznych aparatach państwa, a więc instytucjach opłacanych przez państwo lub często przez prywatny biznes, należy powiedzieć, że ekonomia polityczna rozpatruje prawidłowości w sferze produkcji, podziału i handlu z punktu widzenia interesów poszczególnych klas społecznych, będących właścicielami środków produkcji lub ich pozbawionymi. Oczywiście najbardziej rozwiniętą i charakteryzującą się największą ilością uczonych i ich publikacji, może pochwalić się ta klasa (często mająca za sobą określoną „szkołę ekonomiczną”), która panuje ekonomicznie i politycznie. Jeden z najbardziej znanych polskich ekonomistów Oskar Lange pisał: „Przedmiotem ekonomii politycznej są społeczne prawa produkcji i podziału. Ekonomia polityczna zajmuje się więc społecznymi prawami wytwarzania dóbr i doprowadzania ich do rąk konsumentów, czyli spożywców, tj. do rąk ludzi, którzy za pomocą tych dóbr zaspakajają swoje indywidualne lub zbiorowe potrzeby”iii. Z kolei Seweryn Żurawicki pisał, że ekonomia polityczna jest „nauką o prawidłowościach stosunków międzyludzkich w procesach produkcji i realizacji dóbr materialnych, stosunków występujących w określonej epoce historycznej i uwarunkowanych określonym poziomem rozwoju sił wytwórczych. […] W związku z tym ekonomia polityczna nie bada, co się produkuje i rozdziela, ale jak się produkuje i rozdziela, na podstawie jakiego sposobu łączenia siły roboczej ze środkami produkcji oraz na podstawie jakich form własności środków produkcji”iv. Istnieją także ekonomiki szczegółowe, które rozpatrują w sposób bardziej szczegółowy stosunki w poszczególnych gałęziach produkcji.

Za współczesną manierą unikania określenia „ekonomia polityczna”, może kryć się racjonalna tendencja do dystansowania się i unikania odpowiedzialności za to, jaka polityka ekonomiczna jest obecnie realizowana. A w najgorszym przypadku, może być wyrazem naiwności ekonomisty, który nie widzi nic poza „przedmiotem” swoich wycinkowych badań i wykładów. Ekonomista taki w badanych „prawach ekonomicznych” nie widzi realizacji interesów określonych sił społecznych, lecz tylko odosobnione zjawiska oraz bezosobowe wskaźniki, zależności i konieczności nie wymagające starcia sprzecznych interesów i walki na płaszczyźnie politycznej.

Definicja nauki ekonomii politycznej jako mającej na celu dobrobyt społeczeństwa, dystansowanie jej od sporów politycznych i ideologicznych, wytwarzającej wartość dodaną w wiedzy o gospodarowaniu – to raczej dowód na jego wspólnotę z dominującą obecnie wersją ekonomii klasycznej, marginalistycznej, deklarującej się jako zajmującą się konsumpcją i tworzeniem dobrobytu. Wojciech Giza pisał: „Kołodko, krytykując paradygmat ekonomii opierający się na założeniu maksymalizacji własnej korzyści, przypomina Veblena, który przeszło sto lat wcześniej dokonał ostrej krytyki rodzącego się konsumpcjonizmu społeczeństwa amerykańskiego. Veblen nazwał pogoń za bogactwem »konsumpcją na pokaz«, a bogatych Amerykanów »klasą próżniaczą«. Kołodko idzie jeszcze dalej w swoich postulatach niż Veblen, gdyż domaga się przewartościowania postaw społecznych. W jego opinii równie ważną rolą dla ekonomisty, jak opisywanie i wyjaśnianie rzeczywistości gospodarczej, jest wytyczenie nowych kierunków rozwoju społecznego. […] Bez trudu można dostrzec podobieństwa pomiędzy myślą Kołodki i Galbraitha. Obydwaj krytykują mechanizm rozwoju społecznego oparty jedynie na przeświadczeniu, że celem gospodarowania jest maksymalizacja produkcji pozwalająca w coraz większym stopniu zaspokajać potrzeby jednostek. Galbraith i Kołodko krytycznie odnoszą się do założeń suwerenności i racjonalności konsumenta, kluczowych dla ekonomii neoklasycznej, wskazując na wagę kontekstu kulturowego, a również mechanizmu kształtowania potrzeb przez producentów. Krytykują również fetyszyzację PKB, którego maksymalizacja jest uzasadniana przez powoływanie się na interes konsumentów”v.

Ekonomia – nauką społeczną, polityczną i ideologiczną

Zdaniem Seweryna Żurawickiego Menger, jeden z ekonomistów ze szkoły austriackiej, zaprzeczał „jakoby zjawiska ekonomiczne były rezultatem działania jakichś sił społecznych, i dlatego – jego zdaniem – jedynym sposobem rozumowania życia gospodarczego może być tylko analiza zachowania się jednostek podejmujących zabiegi mające zaspokoić ich potrzeby przy pomocy dóbr gospodarczych. Ekonomia polityczna spada tu więc do roli jakiegoś działu psychologii, przy czym jednakże należy podkreślić, że »austriacy« okazali się w zakresie psychologii zupełnymi dyletantami”vi. Taki indywidualizm przekreśla istnienie klas i warstw społecznych ujawniających swoją podmiotowość nie tylko polityczną, ale i ekonomiczną, a właściwie na płaszczyźnie ideologicznej rozpatruje procesy społeczno-ekonomiczne z punktu widzenia panowania prywatnych właścicieli kapitału.

We współczesnej mainstreamowej ekonomii politycznej nie chodzi więc o postulowaną przez Kołodkę abstrakcyjną „prawdę”, o abstrakcyjne konieczności i zależności, ale o taką prawdę i zależności, które obsługują panujące stosunki ekonomiczne i polityczne, służą interesom oligarchii finansowej i wielkiego kapitału. Nie znaczy to jednak, że nie istnieją ekonomiści, którzy próbują rozpatrywać współczesne procesy ekonomiczne z punktu widzenia innych sił społecznych. Czy tacy „odszczepieńcy” myślą, że zajmując się ekonomią, są poza związkami z polityką? Raczej trudno to udowodnić, bo koncepcje ich biorące pod uwagę inne niż panujące interesy, zawsze zderzą się przede wszystkim z potęgą państwa.

Powyższa próba określenia nauki ekonomii przez Grzegorza Kołodkę (którą zajmuje się z wielkimi sukcesami także na arenie międzynarodowej) sprawia, że musi ukrywać swoje stanowisko polityczne przy pomocy prezentyzmu. Trudno więc niekiedy określić jego stosunek do zachodzących procesów, a w innym miejscu można jednocześnie dostrzec w nim wyraźne sprzeczności. Na przykład Kołodko pisze, że „odmienna jest dzisiejsza gospodarka od tej, którą opisywał i interpretował Karol Marks w Kapitale półtora wieku temu, gdyż z czasem powstały bardziej wyszukane sposoby wzbogacania się jednych kosztem drugich niż prymitywny i brutalny XIX-wieczny wyzysk klasy robotniczej przez burżuazję”vii. Wydawałoby się, że wszystko jest w ideologicznym porządku. Wspomnienie o postępie i wyzysku klasy robotniczej i bardziej „wyszukanych sposobach wzbogacania się”, powinno zadowolić środowiska „lewicowe” i „centrowe”. I zmiany kapitalizmu są dostrzeżone. Tyle tylko, że Marks pisząc o wyzysku nie pisał tylko o wyzysku klasy robotniczej. Przy zmianach kapitalizmu nie chodzi o nowe „sposoby wzbogacania się”, tylko głównie o nowe sposoby i formy wyzysku. Kołodko niby przez przypadek zapomina o rzeczy najważniejszej, przy której żadne zmiany „sposobów wzbogacania się” nie mają znaczenia. Niezależnie bowiem od zmiany sposobów wyzysku i wzbogacania się, istota kapitalizmu pozostaje taka sama – wytwarzanie przez najemną siłę roboczą wartości dodatkowej oraz przejmowanie jej przez właścicieli kapitału. Jak by kapitalizm nie zmieniał się, tego zmienić nie może – nie może znieść konieczności wytwarzania wartości dodatkowej przez najemną siłę roboczą. Czy Kołodko o tym wie? – z całą pewnością – panięta jeszcze czasy, kiedy tego nauczał studentów.

Weźmy inną postać Maynarda Keynesa. Kołodko oddaje mu cześć i pisze, że dokonał „przełomu w myśli ekonomicznej”. Ale „przestał wystarczać już pół wieku później wskutek intensyfikacji współczesnej fazy globalizacji, czyli liberalizacji”viii. Tego „komu przestał wystarczać” możemy się domyślać – globalistom i neoliberałom, którzy są wyrazicielami interesów najbardziej ekspansywnego kapitału finansowego i spekulacyjnego. Przy okazji każdego kryzysu okazuje się, że wbrew pierwotnym zapowiedziom, trzeba z nauk Keynesa korzystać, aby ratować „miejsca pracy”, a w istocie kapitał przed wstrząsami społecznymi i rewolucją. Dla rządzących w przodujących krajach kapitalistycznych Keynes nie przestał więc wystarczać, co więcej z jego nauki wychodzą w swoich działaniach przeciwko Rosji i skutkom kryzysu…

Oddając cześć dla takich „gigantów” jak Smith, Ricardo, Marks czy Keynes, Kołodko wyraża przypuszczenie, że „gdyby stanęli oni w obliczu nam danej rzeczywistości, to […] dochodzili do odmiennych wniosków niż onegdaj”. I Kołodko ma w tym rację, tylko wrzuca do jednego worka ekonomistów odwołujących się do Marksa, jak i jego jawnych wrogów. Gdyba jak profesjonaliście nie przystoi: „Dowodzą tego późniejsze dokonania tej miary ekonomistów jak Friedrich Hayek, Milton Friedman, James Kenneth Galbraith, Douglass C. North czy Joseph E. Stiglitz, a na polskim gruncie Oskar Lange i Michał Kalecki”ix. Można nie wątpić, że Marksa i Engelsa wszyscy oni czytali, ale czy stosowali metodę naukowych dociekań Marksa (materializm dialektyczny i historyczny) z równym mu mistrzostwem i czy rozpatrywali kapitalizm poprzez pryzmat sprzeczności między proletariatem i burżuazją, wartością, wartości użytkową, wartością wymienną i wartością dodatkową – co do tego można mieć uzasadnioną pewność, że nie stosowali.

Widzimy, że jeśli zdaniem Kołodki Marks i Keynes przestali w podstawowych sprawach mieć rację, to „prawdę” wyrażają wymienieni jednym ciurkiem ekonomiści. Czyli wszystkie szkoły ekonomiczne powinny być zadowolone. O tym świadczy przykład Smitha i Kahnemana: „Smith doszedł do wniosku, że ludzie postępują zgodnie z nakazami neoklasycznej ekonomii; innymi słowy, działają zgodnie z postulatami racjonalności. Kahneman doszedł do przeciwnego wniosku i podzielili Nagrodę Nobla”x. Komentując przyznanie obu ekonomistom nagrody, dodał: „Cóż, tak może być w ekonomii. W astronomii albo Słońce musiało się kręcić wokół Ziemi, albo Ziemia wokół Słońca; nie mogło być naraz tak i tak. W ekonomii niekoniecznie…”.

Dlaczego jednak „niekoniecznie”? – otóż, decydują o tym strukturalne sprzeczności kapitalizmu i układ sił klasowych, których mainstreamowi ekonomiści nie mogą ujawnić, albowiem występowaliby przeciwko systemowi, który ich żywi i który oni muszą wszelkimi sposobami ratować, co Kołodko czyni swymi radami podróżując po całym świecie. To sprzeczności interesów poszczególnych grup społecznych w procesie produkcji, wymiany i podziału dóbr są przyczyną sprzecznego przebiegu procesów ekonomicznych i sprzecznego charakteru ich interpretacji. Ale i w ekonomii politycznej jest z całą pewnością „albo… albo”, bo albo kapitał wykorzystuje najemną siłę roboczą i przejmuje wartość dodatkową, albo to robotnicy wykorzystują kapitał???

Kołodko od czasu do czasu wspomina oczywiście o interesach. Pisał, że pół wieku ewolucji „pola badawczego ekonomii” w kierunku gospodarki postindustrialnej okazało się niewystarczające. A dowodzi tego to, że ekonomia nie jest w stanie odpowiedzieć na ważne pytania i abstrahuje od takich kategorii jak „oczekiwania, nieracjonalność, wartość czasu wolnego, cena świeżego powietrza, spójność społeczna, kompleksowość czy geopolityka”. Dodaje przy tym, że „Nadal jednak trzonem ekonomii pozostaje badanie sprzeczności interesów ekonomicznych i proponowanie sposobów ich rozwiązania. Tam, gdzie nie ma sprzeczności interesów, tam nie ma ekonomii”xi.

Ale nie dostrzega, że interesy nie są abstrakcją lecz są związane z konkretnymi grupami społecznymi, stosunkami produkcji opartymi na stosunkach własności środków produkcji i różną rolą poszczególnych grup społecznych w procesie produkcji społecznej i procesie podziału. Co więc z własnością prywatną, z własnością kapitału, zyskiem, płacami, wartością dodatkową? Czy bez tych problemów może istnieć rzeczywiście nowoczesna ekonomia, przecież w tych pomijanych kategoriach zasadzają się sprzeczności interesów, które Kołodko chce badać. Kołodko zaś chce aby „współczesna ekonomia” wykraczała „poza obszar szeroko rozumianego rynku, zagłębiając się w zakamarki ludzkich procesów myślowych”xii.

Piękny jest ten postulat ekonomii subiektywno-marginalistycznej, szkoły austriackiej, tylko jak badać postulowane sprzeczności interesów, jeśli wychodzi się poza własność kapitału, wartość siły roboczej, wartość dodatkową, wyzysk ekonomiczny czy rynek. Jeśli ktoś te kategorie odrzuca, to nie będzie badał rzeczywistej świadomości społecznej poszczególnych klas i warstw społecznych, tylko zajmie się badaniem możliwości manipulacji świadomością społeczną, w celu wywołania pożądanych zachowań konsumenckich.

Na tym wychodzeniu poza tradycyjne rozumienie przedmiotu ekonomii politycznej i poza tradycyjne kategorie, Kołodko nie poprzestaje. Stwierdza nawet, że żyjemy w epoce „odmiennej niż dotychczasowe ustroje”xiii. Ciekawe jednak jest to, jakie to są te „odmienne” ustroje i w czym wyraża się ta „odmienność ustrojowa”? Żonglując pojęciem ustroju innym niż „tradycyjne”, można wszystko uzasadnić…

Kołodko starał się przedstawić naukę ekonomii jako naukę moralną, opartą wyłącznie na prawdzie. W książce Od ekonomicznej teorii do politycznej praktyki pisał: „Potrzebna jest dobra ekonomia. Ekonomia uczciwa. A co to jest ekonomia uczciwa? Czy ekonomia – nauka przecież! Może być nieuczciwa? Otóż dopóki jest nauką, ekonomia, że swej istoty polegająca na wyjaśnianiu obiektywnych prawidłowości rządzących społecznymi procesami gospodarowania, jest uczciwa. Szkopuł w tym, że nader często ekonomia nauką nie jest. Staje się ideologią uwikłaną w polityczne emocje i doktrynerstwo. Bywa instrumentem walki politycznej o władzę i manipulacji ludźmi w trosce o czyjąś prywatę. Jest – ostatnio jakby częściej niż rzadziej – narzędziem skłaniania ludzi do działań koniec końców nieracjonalnych, a więc, paradoksalnie, jakby swoim zaprzeczeniem. Jest modą, dającą się ponosić falom popularnych doktryn i lansowanych, nie bezinteresownych przecież, pseudonaukowych poglądów. […] »szkół« albo po prostu dogmatów. […] Uczciwa ekonomia to sprawa nie wiary, lecz wiedzy”xiv.

Schemat rozumowania Kołodki zawsze się powtarza. Ekonomiści są albo szlachetni i dążą do poznania i upowszechniania prawdy o procesach społeczno-gospodarczych. Ci, którzy tego nie robią, nie są ekonomistami. Jeśli jacyś nie-ekonomiści nie poznają i nie upowszechniają prawdy, to winna jest moda, ideolodzy, doktrynerzy i dogmatycy, którym dają się uwieść naiwni ekonomiści. Piękna bajka dla ubogich.

W procesie produkcji, podziału, wymiany i handlu powstają między ludźmi sprzeczne interesy. I na nieuwzględnianiu tego polega dogmatyzm ekonomistów-moralistów. Dogmatyzm jest pewnym sposobem myślenia występującym we wszystkich nurtach i kierunkach nauki ekonomii, a nie tylko po stronie ekonomistów o społecznej orientacji badawczej. Jeśli Kołodko twierdzi, że ekonomia jest ekonomią dopóki bada „obiektywne prawidłowości”, to powstaje pytanie: czy ekonomia, która (niekoniecznie kłamie, ale) przemilcza pewne sprawy jest jeszcze nauką? Czy ekonomia, która dzisiaj przemilcza problem wytwarzania przez najemną siłę roboczą wartości dodatkowej, którą przejmuje właściciel środków produkcji, zataja problem wyzysku społecznego stanowiącego istotę kapitalizmu, nie mówi o przepływie kapitałów z krajów biednych do krajów bogatych – jest nauką, czy już pseudonauką, modą, ideologią, doktryną, dogmatem, nieuczciwością intelektualną? Tu nie chodzi też o to, że „myśl ekonomiczna płynie po falach mody”, ale o to, że taka myśl ekonomiczna jest względnie trwałym ideologicznego narzędziem panowania ekonomicznego, na straży którego stoi aparat państwowy z amią, policją, sądami, które mogą być użyte w razie zagrożenia do przywrócenia „ładu i porządku publicznego” nie licząc się z ilością ofiar i ponoszonymi kosztami. I słowo „moda” jest tu całkowicie nie na miejscu…

Kołodko wie jednak co mówi i dlaczego. Było to zastosowanie jego metody myślenia z książki Świat przyszłości. Dokąd zmierza ekonomia polityczna. Pisał wówczas swoją mantrę, że „można dążyć do tworzenia takiego ustroju, w którym wykorzystania jednych przez drugich będzie jak najmniej”xv. Jest to filozofia „złotego środka”, która w tym wypadku związana jest z położeniem ekonomicznym i interesami drobnomieszczaństwa. Jest to dogmatyzm jak każdy inny, co widoczne jest w stwierdzeniu „tak było, tak jest i tak będzie”. Z wyzyskiem nie zawsze „tak było” i zapewne tak samo „nie będzie”. Kołodko nie odpowiada dlaczego wyzysku ma być „jak najmniej”, dlaczego nie ma być tak, „jak było”? Skoro, Kołodko chce, żeby wyzysku było „jak najmniej”, to dlaczego ludzkość nie może postawić jako celu, całkowitą eliminację wyzysku?

Edward Karolczuk

Przypisy:

i Grzegorz Kołodko, Świat w matni. Czwarta część trylogii, Prószyński i S-ka, Warszawa 2022, s. 11.

ii Tamże, s. 14.

iii Oskar Lange, Ekonomia polityczna. Tom I. Zagadnienia ogólne, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1959, s. 15.

iv Seweryn Żurawicki, Stosunek ekonomii politycznej do nauk pokrewnych w: Jarosław Semkow, Seweryn Żurawicki, Elementy metodologii nauk ekonomicznych, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1977, s. 117.

v Wojciech Giza, Nowy pragmatyzm Grzegorza W. Kołodki – o poszukiwaniach ekonomii przyszłości, Wydawnictwo Naukowe PWN SA, w: Ekonomia przyszłości. Wokół nowego paradygmatu Grzegorza W. Kołodko, red. Maciej Bałtowski, Warszawa 2016, s. 29-30.

vi Zarys dziejów myśli ekonomicznej, opracował Seweryn Żurawicki i inni, Zakład Narodowy Ossolińskich, Wrocław – Warszawa – Kraków, 1965, 303

vii Grzegorz Kołodko, Świat w matni…, jw., s. 17.

viii Tamże, s. 17.

ix Tamże, s. 18.

x Tamże, s. 19.

xi Tamże, s. 18.

xii Tamże, s. 19.

xiii Tamże, s. 22.

xiv Grzegorz Kołodko, Od ekonomicznej teorii do politycznej praktyki, Wydawnictwo Poltext, Warszawa 2020, s. 59.

xv Grzegorz Kołodko, Świat przyszłości. Dokąd zmierza ekonomia polityczna, Prószyński i S-ka, Warszawa 2013, s. 27.


O Edward Karolczuk

Ur. w 1955, doktor nauk humanistycznych. Interesuje się problemami teorii polityki, historii najnowszej i społeczno­‑politycznych skutków transformacji. Publikował m.in. na łamach „Dialogu Edukacyjnego”, "Dziś", "Zdania", "Nowej Krytyki", "Przeglądu", „Transformacji” i „Nowego Obywatela”. Opublikował książki O wrogu - szkice filozoficzno-historyczne (2010) i "Nagie życie" ofiar wyzysku pracy i wojny (2016), Edward Gierek – przyczyny sukcesu i klęski (2022).

Pozostaw odpowiedź

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.