Ze wspomnień Klary Zetkin [Opinie Lenina w kwestiach obyczajowych i o kwestii kobiecej]


„Słyszałem różne szczególne rzeczy na ten temat od rosyjskich i niemieckich towarzyszy. Muszę to Wam powiedzieć. Mówiono mi, że pewna utalentowana komunistka z Hamburga publikuje gazetę dla prostytutek i że zamierza zorganizować je dla walki rewolucyjnej. Róża działała i odczuwała jak komunistka, kiedy w pewnym artykule poruszała sprawę prostytutek aresztowanych za złamanie przepisów policyjnych spowodowane wykonywanym przez nie napawającego smutkiem zawodu. Są one, niestety, podwójnymi ofiarami społeczeństwa burżuazyjnego. Po pierwsze, jego przeklętego systemu własności, a po drugie, jego przeklętego zakłamania moralnego. To oczywiste. Tylko ktoś bez uczuć lub krótkowzroczny mógłby o tym zapomnieć. Ale, to nie to samo, co uznawać prostytutki za – jakby to ująć? – specjalny, rewolucyjny oddział bojowy, co organizowanie ich i wydawanie gazetki zakładowej dla nich. Czyż nie ma już w Niemczech innych pracujących kobiet, które można by organizować, dla których można by wydawać gazety, które koniecznie trzeba wciągnąć do naszej walki? Tamto jest zaledwie chorobliwym przerostem. Przypomina mi literacką modę odmalowywania każdej prostytutki na podobieństwo słodkiej Madonny. Źródło tego było również zdrowe: sympatia społeczna, bunt przeciwko cnotliwej hipokryzji szacownego mieszczaństwa. Ale zdrowa część uległa skorumpowaniu i degeneracji.

Ponadto, sprawa prostytutek stworzy tutaj wiele poważnych problemów. Przywrócić je pracy produkcyjnej, włączyć je do społecznego gospodarowania. To właśnie musimy zrobić. Ale to jest trudne i skomplikowane zadanie w obecnych warunkach gospodarczych i w okolicznościach, z jakimi mamy do czynienia. Tutaj macie jeden z aspektów kwestii kobiecej, która po przejęciu władzy przez proletariat pojawia się jako wiszące nad nami zagrożenie i domaga się praktycznego rozwiązania. W Rosji Radzieckiej będziemy z tym mieli pełne ręce roboty. Ale wracając do Niemiec. Partia nie może w żadnym wypadku nie ustosunkować się do takiego niewłaściwego zachowania części swoich członków. To stwarza zamieszanie i dzieli siły. A Wy sama, co Wyście zrobili, by temu zapobiec?”

Płeć i małżeństwo

Zanim zdołałam odpowiedzieć, Lenin ciągnął: „Lista Waszych grzechów, Klaro, jest jeszcze dłuższa. Mówiono mi, że zagadnienia płci i małżeństwa są głównym tematem poruszanym podczas odczytów i wieczorów dyskusyjnych towarzyszek. Są głównym tematem zainteresowania, politycznego kształcenia i szkolenia. Nie wierzyłem własnym uszom, kiedy tego słuchałem. Pierwsze państwo dyktatury proletariatu jest otoczone przez kontrrewolucję całego świata, sytuacja w Niemczech wymaga największej możliwej koncentracji wszystkich proletariackich, rewolucyjnych sił, by gromić wciąż narastającą kontrrewolucję. A towarzyszki robotnice dyskutują o problemach seksualnych, o kwestii form małżeństwa w przeszłości, obecnych i w przyszłości. I uważają one, że ich najważniejszym zadaniem jest oświecanie robotnic w tych kwestiach. Najpowszechniej cytowaną broszurą jest, jak pamiętam, broszura młodej towarzyszki z Wiednia na tematy seksualne. Co za marnotrawstwo! Jaka tu treść; to robotnicy mogli już dawno przeczytać u Bebla. Tylko nie tak nudnie, nie tak ciężko napisane, jak w tej broszurze, ale napisane u niego mocno, ostro, agresywnie, przeciwko społeczeństwu burżuazyjnemu.

Rozciągnięcie hipotez Freuda wydaje się takie <uczone>, takie nawet naukowe, ale naprawdę jest przejawem ignorancji, miernoty. Teoria Freuda jest nową modą. Nie daję wiary seksualnym teoriom wyrażanym w artykułach, rozprawach, broszurach itd., mówiąc krótko, w tym szczególnym rodzaju literatury, która tak bujnie rozkrzewiła się na brudnym podłożu społeczeństwa burżuazyjnego. Nigdy nie ufałem tym, którzy kontemplowali kilka kwestii niczym hinduscy święci własny pępek. Wydaje mi się, że te rozpowszechnione teorie seksualne są głównie hipotezami, a często całkiem arbitralnymi hipotezami wyrosłymi z osobistej potrzeby usprawiedliwienia własnego odstępstwa od normy czy przerostów własnego życia seksualnego w oczach moralności mieszczańskiej, proszenia bourgeois o cierpliwość. Ten skrywany szacunek dla moralności mieszczańskiej wydaje mi się równie odpychający co wścibianie nosa w sprawy seksu. Jakby nieokiełzane i rewolucyjne nie było zachowanie, pozostaje całkiem mieszczańskie. Jest głównie hobby intelektualistów i najbliższych im kręgom. Nie ma dla niego miejsca w partii, w świadomości klasowej, w walce proletariatu.”

Przerwałam mu twierdząc, że kwestie seksu i małżeństwa w społeczeństwie burżuazyjnym, opartym na własności prywatnej, implikuje liczne problemy, konflikty i wiele cierpień kobiet należących do wszystkich klas społecznych i kręgów. Wojna i jej konsekwencje bardzo pogłębiły owe konflikty i cierpienia kobiet w dziedzinie seksualnej, ujawniły problemy, które przedtem były przed nimi ukryte. Do tego doszły skutki rewolucji. Świat starych odczuć i myśli zaczął się chwiać. Stare więzy zaczęły się komplikować i rwać, pojawiają się tendencje do nowych ideologicznych stosunków między kobietą a mężczyzną. Zainteresowanie tymi kwestiami jest wyrazem potrzeby zdobycia wiedzy i reorientacji. Wskazuje ono również na reakcję przeciwko fałszowi i hipokryzji społeczeństwa mieszczańskiego. Formy małżeństwa i rodziny, w ich historycznym rozwoju i w ich zależności od życia gospodarczego mają na celu zniszczenie przesądu obecnego w umysłach pracujących kobiet, dotyczących wiecznego charakteru społeczeństwa burżuazyjnego. Krytyczna, historyczna postawa wobec tych kwestii musi prowadzić do poddania społeczeństwa burżuazyjnego bezwzględnemu oglądowi, do obnażenia jego rzeczywistej natury i skutków, w tym do potępienia jego moralności w kwestii seksu i jego fałszu. Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. A każda rzeczywista analiza marksistowska każdego ważnego fragmentu ideologicznej nadbudowy społeczeństwa, dominującego zjawiska społecznego, musi prowadzić do analizy społeczeństwa burżuazyjnego i jego podstaw własnościowych, musi prowadzić do stwierdzenia: „to musi być zniszczone”.

Lenin kiwał głową potakująco i śmiał się: „No właśnie! Jesteście obrońcą dla Waszych towarzyszek i Waszej partii. Oczywiście, to co mówicie jest słuszne. Ale to tylko wymówki dla błędów politycznych w Niemczech; to ich nie usprawiedliwia. To są i pozostają błędy.

Czy rzeczywiście i poważnie możecie mnie zapewnić, że kwestie seksu i małżeństwa były dyskutowane ze stanowiska dojrzałego, żywego materializmu historycznego? Do tego potrzebna jest głęboka i wieloaspektowa wiedza, największa marksistowska maestria w poruszaniu się w gąszczu materii. Skąd możecie mieć tyle sił, by temu sprostać obecnie?

Gdyby takie siły istniały, broszury takie jak ta, o której wspomniałem nie byłyby wykorzystywane na odczytach i na spotkaniach kółek dyskusyjnych. A one właśnie są rozpowszechniane i zalecane zamiast być poddawane krytyce. A jaki jest efekt tego bezsensownego, niemarksistowskiego podejścia do kwestii? Że kwestia seksu i małżeństwa nie jest rozumiana jako część szerszej kwestii społecznej? Nie, gorzej! Wielka kwestia społeczna jawi się jako doczepiona, jako część problematyki seksualnej. Rzecz zasadnicza staje się kwestią podrzędną. To nie tylko zagraża jasności samej kwestii, ale zamula myśli, świadomość klasową robotnic w ogólności.

Last, but not least. Nawet mądry Salomon twierdził, że wszystko w swoim czasie. Pytam Was: Czy teraz jest pora, by zabawiać robotnice dyskusjami na temat tego jak się kocha i jest się kochanym, jak się żeni i jak wychodzi za mąż? Oczywiście, w przeszłości, obecnie i w przyszłości, i w różnych narodach – co szumnie nazywa się materializmem historycznym!

Obecnie wszystkie myśli towarzyszek, robotnic, muszą być nakierowane na rewolucję proletariacką. To ona stwarza podstawy do rzeczywistej odnowy małżeństwa i stosunków płci. Obecnie są ważniejsze problemy niż formy małżeństwa u Maorysów czy kazirodztwo w zamierzchłych czasach. Na porządku dnia niemieckiego proletariatu stoi kwestia rad. Traktat Wersalski i jego skutki na życie pracujących kobiet – bezrobocie, spadek płac, podatki i wiele, wiele więcej. Krótko mówiąc, podtrzymuję, że ten typ politycznego, społecznego kształcenia robotnic jest fałszywy, całkiem, całkowicie fałszywy. Jak możecie milczeć w tej sytuacji. Musicie wykorzystać Wasz autorytet przeciw temu”.

Moralność seksualna

Nie omieszkałam krytykować i pouczać wiodących aktywistek w różnych okręgach, odpowiedziałam mu. I w wyniku tej krytyki wystawiłam się na zarzuty, że ciążą na mnie „przeżytki ideologii socjaldemokratycznej i staromodny filistynizm”.

„Znam to, znam – powiedział – mnie również wielu oskarżało o filistynizm w tej kwestii, jakkolwiek sprawa jest dla mnie odpychająca. Jest tak wiele hipokryzji i ciasnoty umysłowej w tym. No cóż, znoszę to spokojnie! Te małe żółtodzioby, które ledwie wykluły się z jaj burżuazyjnych idei są zawsze straszliwie przemądrzałe. Trzeba odpuścić. Ruch młodzieżowy jest również zarażony tą chorobą nowoczesności w kwestii stosunku do problemów seksualnych i w tym, że zajmuje się tą kwestia zbyt gorliwie”. Lenin ironicznie zaakcentował słowo „nowoczesność” i wykrzywił się przy jego wypowiadaniu. „Mówiono mi, że kwestie seksualne są ulubionym tematem również i waszych organizacji młodzieżowych. Wydaje się, że brakuje kompetentnych mówców na ten temat. Tego typu błędne koncepcje są szczególnie szkodliwe, szczególnie niebezpieczne w ruchu młodzieżowym. Mogą bardzo przyczynić się do nadekscytacji i przesady w życiu seksualnym niektórych z nich, do marnowania młodego zdrowia i sił. Z tym też musicie walczyć. Nie ma kilku punktów styczności między ruchami kobiecym i młodzieżowym. Wasze towarzyszki powinny pracować systematycznie z młodzieżą. To jest kontynuacja, rozciągnięcie i wyraz macierzyńskiej troski ze sfery indywidualnej na społeczną. A wszelka budząca się społeczna aktywność kobiety powinna być popierana, tak aby mogły one odepchnąć ograniczenia ich filistyńsko indywidualistycznych domów i psychologii rodzinnej. Ale do tego przejdziemy później.

U nas, duża część młodzieży jest gotowa entuzjastycznie <<zrewidować burżuazyjne pojęcia i moralność>> w kwestiach seksu. I, muszę dodać, duża część najlepszych, najbardziej obiecujących młodych ludzi. To, co powiedzieliście poprzednio, to prawda. W warunkach stworzonych przez wojnę i rewolucję, zniknęły stare wartości ideologiczne lub utraciły swą wiążącą moc. Obecnie w walce krystalizują się nowe wartości. W stosunkach między mężczyzną a mężczyzną, kobietą a mężczyzną, uczucie i myśli ulegają gwałtownemu przeobrażeniu. Zostały ustanowione nowe granice między prawami jednostki a prawami całości, w obowiązkach jednostek. Jest to na razie jeszcze całkowity chaos. Jeszcze nie są wyklarowane jasno kierunki, siły rozwojowe wielu sprzecznych tendencji. Jest to powolny i często bardzo bolesny proces rozkładu i wzrostu. I w szczególności w sferze stosunków seksualnych, małżeństwa i rodziny. Rozkład, korupcja, zgnilizna mieszczańskiego małżeństwa z trudno dostępnym rozwodem, z jego wolnością dla mężczyzny, z jego zniewoleniem kobiety, odpychającą hipokryzją moralności seksualnej i stosunkami napełniają najaktywniejsze umysły głębokim niesmakiem.

Ograniczenia mieszczańskiego małżeństwa i prawo rodzinne państwa burżuazyjnego zaostrzają te wady i konflikty. Taka jest siła „świętej własności”. Uświęca korupcję, degradację, zgniliznę. A konwencjonalna hipokryzja uczciwego społeczeństwa mieszczańskiego dokonuje reszty. Ludzie zaczynają protestować przeciwko przeważającemu zepsuciu i fałszowi, zaś uczucia jednostki zmieniają się gwałtownie. Pragnienie i pośpiech w używaniu łatwo staje się niepohamowaną siłą w czasach, kiedy cały świat społeczny zaczyna zanikać. Formy seksu i małżeństwa, w ich mieszczańskim sensie, stają się niesatysfakcjonujące. Zbliża się rewolucja w seksie i małżeństwie, w ślad za rewolucją proletariacką. Łatwo zrozumieć, że ten bardzo aktualny kompleks problemów, które się pojawiły, musiał zaprzątać umysły młodzieży, jak i kobiet. To oni szczególnie cierpią w obecnych warunkach. Buntują się z całą mocą swoich młodych lat. Możemy to zrozumieć. Nic bardziej fałszywego, jak głoszenie młodym mnisiego ascetyzmu i świętości brudnej, mieszczańskiej moralności. Jest to szczególnie poważna sprawa, kiedy sprawy płci stają się głównym przedmiotem uwagi w latach, kiedy to jest najbardziej oczywiste. Jakie fatalne są te skutki!

Zmieniona postawa młodych ludzi względem życia seksualnego opiera się, oczywiście, na „zasadach” i na teorii. Wielu nazywa swoją postawę „rewolucyjną” lub „komunistyczną”.

Chociaż nie mam w sobie nic z ponurego ascety, tzw. nowe życie seksualne młodych – a niekiedy i starych – wydaje mi się często czysto mieszczańskie, rozciągnięciem mieszczańskich burdeli. To nie ma nic wspólnego z wolnością miłości, taką jaką rozumieją ją komuniści. Musicie znać słynną teorię, jakoby w społeczeństwie komunistycznym zaspokojenie pragnień seksualnych, miłości, stanie się proste i nieważne, jak wypicie szklanki wody. Ta teoria szklanki wody doprowadziła do szaleństwa, do całkowitego szaleństwa. Okazała się fatalna dla młodych chłopców i dziewcząt. Jej zwolennicy utrzymują, że jest ona marksistowska. Ale wielkie dzięki za taki marksizm, który bezpośrednio przypisuje wszystkie zjawiska i zmiany w ideologicznej nadbudowie bazie ekonomicznej społeczeństwa! Sprawy nie układają się tak prosto. Niejaki Fryderyk Engels wskazał na to już dawno posługując się materializmem historycznym.

Sądzę, że teoria szklanki wody jest całkowicie niemarksistowska i, co więcej, aspołeczna. W życiu seksualnym mamy do czynienia nie tylko z naturą, ale też z cechami kulturowymi, niezależnie od tego, czy dotyczą one potrzeb niższego czy wyższego rzędu. W swym Pochodzeniu rodziny, F. Engels pokazał jak ważny rozwój i przekształcenie powszechnej potrzeby seksualnej w potrzebę jednostkowej miłości płciowej. Stosunki między płciami nie są zwykłym wyrazem gry sił między ekonomią społeczeństwa a potrzebą fizyczną, wyizolowaną myślowo, poprzez analizę, z aspektu fizjologicznego. To byłby racjonalizm, nie marksizm – chcieć nakreślić zmiany w tych stosunkach bezpośrednio, w oderwaniu od związków z ideologią jako całością, do ekonomicznych podstaw społeczeństwa. Oczywiście, pragnienie musi być zaspokojone. Ale czy normalna osoba, w normalnych warunkach, kładzie się do rynsztoka i pije prosto z kałuży, albo ze szklanki, której brzeg lepki jest od wielu ust, które już z niej korzystały? Jednak najważniejszy jest aspekt społeczny. Picie wody jest, oczywiście, sprawą indywidualną. Ale w miłości zaangażowane są dwa życia, a pojawia się dodatkowo trzecie. To sprawia, że rzecz nabiera wagi, stwarza obowiązki wobec społeczności.

Jako komunista nie mam najmniejszej sympatii dla teorii szklanki wody, chociaż głosi ona „zaspokojenie miłości”. W żadnym razie to uwolnienie miłości nie jest ani nowe, ani komunistyczne. Pamiętacie zapewne, że w połowie ubiegłego stulecia głoszono „emancypację serca” w literaturze romantycznej. W praktyce mieszczańskiej oznaczało to uwolnienie ciała. Wówczas wykazywano jednak więcej talentu w owych nawoływaniach niż dzisiaj; co do praktyki – nie mam podstaw do wydawania sądów. Swoją krytyką nie głoszę ascetyzmu. W żadnym wypadku. Jednak, moim zdaniem, obecne upowszechnienie przewrotu w sprawach seksu nie przynosi radości ani sił do życia, ale je odbiera. W czasie rewolucji jest to złe, bardzo złe.

Szczególnie młodzi ludzie potrzebują radości i sił do życia. Zdrowe sporty, pływanie, biegi, spacery, ćwiczenia gimnastyczne wszelkiego typu oraz wielostronne zainteresowania intelektualne. Uczenie się, studiowanie, badanie, o ile to możliwe – w grupie. To da młodym ludziom więcej niż wieczne teorie i dyskusje na tematy seksualne i tzw. pełni życia. Zdrowe ciało, zdrowe umysły, tj. ani mnich, ani Don Juan, ani pośrednia postawa niemieckiego filistyna. Czy znacie młodego towarzysza …? Wspaniały chłopak, bardzo utalentowany. I obawiam się, że nie będzie z niego nic dobrego. Ciągle wdaje się w nowe romanse. To nie pomaga w walce politycznej, w rewolucji. I nie dałbym złamanego grosza za poczucie odpowiedzialności, wytrwałość w walce tych kobiet, które mieszają swe osobiste romanse ze sprawami polityki. Ani nie polegałbym na mężczyźnie, pantoflarzu i który wpada w sidła każdej młodej kobiety. To nie pasuje do rewolucji.

Rewolucja wymaga koncentracji, wzrostu sił. Zarówno od nas, jak i od jednostek. Nie toleruje orgii, jakie są normą dla dekadenckich bohaterów d’Anunzia. Brak moralności w życiu seksualnym jest mieszczański, jest przejawem rozkładu. Proletariat jest klasą wchodzącą. Nie potrzebuje trucizn jako narkotyku czy środka pobudzającego. Nawet tak niewielkiego, jak seksualna przesada czy alkohol. Nie wolno mu zapomnieć wstydu, zgnilizny, dzikości kapitalizmu. Ma najpilniejszą potrzebę walki z pozycji klasy, z pozycji ideałów komunistycznych. Potrzebuje jasności, jasności i jeszcze raz jasności. I dlatego powtarzam – nie osłabianie, nie marnotrawstwo, żadna utrata sił. Ale wybaczcie mi, Klaro, oddaliłem się bardzo od punktu wyjścia naszej rozmowy. Dlaczego nie przywołaliście mnie do porządku? Mój język pospieszył się. Bardzo przejmuję się przyszłością waszej młodzieży. To jest część rewolucji. I jeśli pojawiają się szkodliwe tendencje, przenikają ze społeczeństwa burżuazyjnego do świata rewolucji – tak jak rozrastają się korzenie chwastów – lepiej rozprawić się z nimi wcześniej. Takie sprawy są częścią kwestii kobiecej.”

Zasady organizacji

Lenin rozejrzał się. „Połowa czasu, który dla was przeznaczyłem już minęła – powiedział – Rozgadałem się. Zgłaszacie propozycje pracy komunistycznej wśród kobiet. Jakie propozycje macie na myśli?”

Przedstawiłam pokrótce owe propozycje. Lenin wielokrotnie kiwał głową nie przerywając mi. Kiedy skończyłam, spojrzałam na niego pytająco.

„Zgoda – powiedział – chciałbym tylko zatrzymać się na kilku najważniejszych punktach, w których całkowicie podzielam Waszą opinię. Wydają mi się ważne ze względu na naszą bieżącą agitację i pracę propagandową, jeśli ta praca ma prowadzić do akcji i skutecznych walk.

Teza musi być jasno postawiona, że rzeczywista wolność kobiety możliwa jest tylko w komunizmie. Trzeba mocno podkreślić nierozerwalny związek między społeczną i ludzką pozycją kobiety a prywatną własnością środków produkcji. A to da bazę do rozpatrywania kwestii kobiecej jako części kwestii społecznej, problemu robotników i w ten sposób wiązać ją mocno z walką klasową proletariatu i z rewolucją. Komunistyczny ruch kobiecy musi sam być ruchem masowym, częścią generalnego ruchu masowego. Nie tylko proletariatu, ale wszystkich wyzyskiwanych i uciskanych, wszystkich ofiar kapitalizmu czy jakiegokolwiek panowania. W tym zawiera się jego znaczenie dla walk klasowych proletariatu i dla jego historycznego tworu – społeczeństwa komunistycznego. Mamy prawo być dumni z faktu, że mamy w partii, w Międzynarodówce Komunistycznej, kwiat rewolucyjnych kobiet. Ale to nie wystarcza. Musimy przyciągnąć na swoją stronę miliony pracujących kobiet miast i wsi. Przyciągnąć je do naszych walk i, w szczególności, do komunistycznego przekształcania społeczeństwa. Nie może być rzeczywistego, masowego ruchu bez kobiet.

Nasze ideologiczne koncepcje rodzą nasze zasady organizacyjne. Nie ma specjalnych organizacji kobiecych. Komunistka jest takim samym członkiem partii, jak komunista, z tymi samymi prawami i obowiązkami. Nie ma mowy o rozbieżności w tym punkcie. Niemniej, nie możemy zamykać oczu na fakt, że partia musi mieć organy, grupy robocze, komisje, komitety, biura i co tylko chcecie, których szczególną rolą jest pobudzać masy robotnic, skontaktować je z partią i utrzymać na nie wpływ tej partii. To, oczywiście, zakłada prowadzenie wśród nich systematycznej pracy. Musimy szkolić tych, których pobudzamy i zdobywamy dla naszej sprawy, musimy ich wyposażyć do walki proletariackiej pod kierownictwem partii komunistycznej. Myślę nie tylko o kobiecie z proletariatu, niezależnie od tego, czy pracuje ona w fabryce czy w domu. Uboga chłopka czy mieszczka – one także są ofiarami kapitalizmu, tym bardziej od rozpoczęcia wojny. Niepolityczna, niespołeczna i zacofana psychologia tych kobiet, ich izolacja, cały sposób życia – to są fakty. Byłoby absurdem nie zauważanie tego, całkowitym absurdem. Potrzebujemy odpowiednich ciał do prowadzenia pracy wśród nich, specjalnych metod agitacji i form organizacji. To nie feminizm, to praktyczne, rewolucyjne dostosowanie”.

Powiedziałam Leninowi, że jego słowa dodały mi wielkiej otuchy. Wielu towarzyszy, w tym wielu dobrych towarzyszy, przeciwstawiało się temu, by partia miała specjalne ciała do prowadzenia pracy wśród kobiet.

„To nic nowego – powiedział Lenin – nie możecie się dać temu zwieść. Dlaczego nigdy nie mieliśmy tylu kobiet, co mężczyzn w partii, nigdy dotąd w Rosji Radzieckiej? Dlaczego tak niewielka jest liczba kobiet zorganizowanych w związkach zawodowych? Fakty stanowią pożywkę dla myśli. Odrzucenie konieczności oddzielnych ciał dla naszej pracy w masach kobiecych jest koncepcją zbliżoną do tych naszych bardzo zasadniczych i najradykalniejszych przyjaciół z Komunistycznej Partii Pracy. Według nich może być tylko jedna forma organizacyjna, związki zawodowe robotników. Znam ich. Wielu rewolucjonistów odwołuje się do zasad, kiedy „brakuje idei”. Tj. wtedy, kiedy umysł jest zamknięty na soczyste fakty, które należy rozpatrywać. W jaki sposób ci strażnicy „czystych zasad” godzą swe idee z koniecznościami rewolucyjnej polityki, jakie narzuciła nam historia? Cała ta gadka wali się w gruzy w obliczu nieubłaganej konieczności. Dopóki nie będą z nami miliony kobiet, nie możemy sprawować dyktatury proletariatu, nie możemy budować według programu komunistycznego. Musimy znaleźć do nich drogę, musimy analizować i szukać tej drogi.

Żądania na dziś

To dlatego powinniśmy wysuwać żądania korzystne dla kobiet. To nie jest reforma, program minimum w sensie, jaki nadają temu socjaldemokraci II Międzynarodówki. To nie jest uznanie, że wierzymy w wieczny charakter czy choćby w długie trwanie rządów burżuazji i jej państwa. To nie jest próba ugłaskania kobiet i zawrócenia ich z drogi walki rewolucyjnej. To nie jest jakiś reformistyczny szwindel. Nasze żądania są praktycznymi konkluzjami, jakie wyciągnęliśmy z palących potrzeb, z zawstydzającego upokorzenia kobiet w społeczeństwie burżuazyjnym, bezbronnych i pozbawionych praw. W ten sposób pokazujemy, że uznajemy te potrzeby, że jesteśmy wrażliwi na upokorzenie kobiet, na przywileje mężczyzn. Że nienawidzimy, tak nienawidzimy wszystko i zniesiemy wszystko, co torturuje i uciska robotnicę, gospodynię domową, chłopkę, żonę drobnego sklepikarza, tak, w wielu przypadkach kobiety z klas posiadających. Prawa i społeczne regulacje, których żądamy dla kobiet od społeczeństwa burżuazyjnego ukazują, że rozumiemy stanowisko i interesy kobiet, i że doceniamy je w warunkach dyktatury proletariatu. Oczywiście, odmiennie niż reformiści usypiający je do bezczynności i utrzymujący w cuglach. Nie, oczywiście nie; ale jako rewolucjoniści, którzy nawołują kobiety do pracy na równi z mężczyznami, na rzecz przekształcenia starej gospodarki i ideologii”.

Zapewniłam Lenina, że podzielałam jego poglądy, ale że na pewno spotkają się one z oporem. I że nie sposób zaprzeczyć, że nasze bieżące postulaty w kwestii kobiet będą nieprawidłowo stawiane i wyrażane.

„Nonsens – stwierdził Lenin, niemal ze złością – to grozi nam przy okazji wszystkiego, co robimy czy mówimy. Gdybyśmy się wstrzymywali od działania na rzecz tego, co uważamy za słuszne i konieczne pod wpływem strachu, stalibyśmy się hinduskimi eremitami. Nie ruszaj się, możemy kontemplować nasze zasady z wysoka! Oczywiście, zależy nam nie tylko na zawartości naszych żądań, ale też na sposobie, w jaki je przedstawiamy. Wydawało mi się, że wyraziłem się wystarczająco jasno. Jasne, że nie wyliczymy naszych żądań mechanicznie, jakby to były paciorki różańca. Nie, zgodnie z aktualnymi warunkami, musimy walczyć teraz o to, kiedy indziej – o tamto. I, oczywiście, zawsze w relacji do ogólnych interesów proletariatu.

Każda taka walka stawia nas w opozycji do szacownych stosunków mieszczańskich, i do ich nie mniej szacownych, reformistycznych administratorów, którzy mogą albo walczyć wraz z nami, pod naszym przywództwem – czego nie chcą – albo zostać odmalowanymi w prawdziwych swoich barwach. To znaczy, walka jasno uwypukla różnice między nami a innymi partiami, uwypukla nasz komunizm. Zdobywa dla nas zaufanie mas kobiecych, które czują się wyzyskiwane, zniewolone, uciśnione przez męską dominację, przez władzę pracodawcy, przez całe społeczeństwo burżuazyjne. Zdradzona i opuszczona przez wszystkich, kobieta pracująca przyzna, iż musi walczyć ramię w ramię z nami.

Czy muszę znów zaklinać się, albo pozwalać byście sama się zaklinała, że walka o nasze żądania w kwestii kobiecej muszą wiązać się z celem przejęcia władzy, ustanowienia dyktatury proletariatu? Obecnie to jest nasza alfa i omega. To jest jasne, całkowicie jasne. Ale kobiety z klasy pracującej nie poczują nieodpartej chęci uczestniczenia w naszej walce o władzę państwową, gdybyśmy tylko i zawsze wysuwali tylko to jedno hasło, nawet z mocą trąby jerychońskiej. Nie, nie! Kobiety muszą być świadome politycznych związków między naszymi żądaniami a ich własnym cierpieniem, potrzebami i pragnieniami. Muszą zdawać sobie sprawę z tego, co dla nich oznacza dyktatura proletariatu: całkowitą równość z mężczyzną pod względem prawnym i praktycznym w rodzinie, w państwie, w społeczeństwie; koniec władzy burżuazji”.

Rosja Radziecka to pokazuje – przerwałam mu.

„To będzie wielki przykład wykorzystywany w naszym nauczaniu – kontynuował Lenin – Rosja Radziecka stawia żądania kobiet w innym świetle. Pod dyktaturą proletariatu te żądania nie są przedmiotem walki między proletariatem a burżuazją. Stanowią część struktury społeczeństwa komunistycznego. To pokazuje kobietom w innych krajach decydujące znaczenie zdobycia władzy przez proletariat. Różnicę należy ostro podkreślić, tak aby włączyć kobiety w rewolucyjną walkę proletariatu. To ma zasadnicze znaczenie dla partii komunistycznej i dla ich sukcesu, żeby zebrać je na podstawie jasnego zrozumienia zasad i na trwałej bazie organizacyjnej. Ale nie oszukujmy się. Nasze krajowe sekcje wciąż nie rozumieją dobrze tej sprawy. Stoją bezużyteczne w chwili, kiedy zadaniem jest stworzenie masowego ruchu kobiet pracujących pod przywództwem komunistycznym. Nie rozumieją, że rozwój i zarządzanie takim ruchem masowym stanowi ważną część całej aktywności partii. Istotnie – połowę pracy partii. Ich okazjonalne uznawane konieczności i wartości silnego, jasno myślącego kierownictwa ruchu komunistek jest czysto werbalnym uznaniem, a nie stałym podmiotem troski i zobowiązań partii.

Co z mężczyznami?

Praca agitacyjna i propagandowa wśród kobiet, ich przebudzenie się i zrewolucjonizowanie jest uważane za coś przypadkowego, za sprawę dotyczącą jedynie towarzyszek. Tylko pod ich adresem są wysuwane pretensje, że praca w tym kierunku nie idzie szybciej i energiczniej. To niesłuszne, całkiem niesłuszne! To rzeczywisty separatyzm i, jak mówią Francuzi, feminizm à rebours, feminizm postawiony na głowie! Co leży u podstaw nieprawidłowego podejścia w naszych krajowych sekcjach? W ostatecznym rozrachunku to nic innego, jak niedocenianie kobiet i ich pracy! Tak właśnie! Niestety, pozostaje to prawdą w odniesieniu do wielu naszych towarzyszy – „poskrob komunistę, a znajdziesz filistyna”. Oczywiście, trzeba poskrobać czułe miejsce, ich mentalność w odniesieniu do kobiet. Czy może być bardziej obciążający dowód niż spokojne przyzwolenie mężczyzn, którzy patrzą jak kobiety ulegają wykoślawieniu. W miałkich, monotonnych pracach domowych ich siły i czas rozpływają się i są marnotrawione, ich umysły stają się ciasne i zużyte, ich serca biją wolniej, a ich wola słabnie! Oczywiście, nie mówię o tych damach z towarzystwa, które przerzucają na służbę odpowiedzialność za dom, w tym i opiekę nad dziećmi. To, co mówię, dotyczy ogromnej większości kobiet, żon robotników i do tych, które cały dzień spędzają w fabrykach.

Tak niewielu mężczyzn – nawet wśród robotników – zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele wysiłku i kłopotu mogliby zaoszczędzić kobietom, nawet się ich pozbyć, gdyby tylko zechcieli pomóc im w „kobiecej” pracy. Ale nie, to byłoby sprzeczne z „prawami i godnością mężczyzny”. Oni chcą spokoju i wygody. Życie domowe kobiety jest codziennym poświęceniem na rzecz tysiąca nieważnych i trywialnych spraw. Odwieczny Pan, prawo mężczyzny, wciąż żyje w utajeniu. Jego niewolnica bierze odwet, również po cichu. Zacofanie kobiety, jej brak zrozumienia dla rewolucyjnych ideałów mężczyzny osłabia jego radość i determinację w walce. Tak jak maleńkie robaczki, które, niewidzialne, powoli lecz pewnie podgryzają i korodują. Znam życie robotników, nie tylko z książek. Nasza praca komunistów wśród kobiet, nasza praca polityczna, obejmuje wiele pracy edukacyjnej wśród mężczyzn. Musimy wykorzenić starą koncepcję „Pana” do końca, do ostatniego korzonka, w partii i wśród mas. To jest jedno z naszych politycznych zadań, podobnie jak pilnym zadaniem jest stworzenie kadry towarzyszy i towarzyszek, dobrze wyszkolonych w teorii i praktyce, aby poprowadzili działalność partyjną wśród kobiet.”

Miliony budują nowe życie

Na moje pytanie dotyczące warunków w Rosji Radzieckiej pod tym względem, Lenin odpowiedział:

„Rząd dyktatury proletariatu, wraz z partią komunistyczną i związkami zawodowymi, oczywiście, nie pozostawi kamienia na kamieniu z zacofanych idei mężczyzn i kobiet, aby zniszczyć starą, niekomunistyczną psychologię. Pod względem prawnym istnieje, naturalnie, całkowita równość praw kobiet i mężczyzn. I wszędzie są dowody na to, że tę równość chce się szczerze wprowadzać w życie. Włączamy kobiety do gospodarki społecznej, do systemu legislacyjnego i do rządu. Wszystkie instytucje edukacyjne stoją dla nich otworem, tak aby mogły rozwijać swe zawodowe i społeczne możliwości. Stworzyliśmy kuchnie komunalne i publiczne jadłodajnie, pralnie i warsztaty naprawcze, żłobki, przedszkola, domy dziecka, instytuty edukacyjne różnego rodzaju. Krótko mówiąc, poważnie potraktowaliśmy postulat w naszym programie, by przenieść gospodarcze i edukacyjne funkcje z oddzielnych gospodarstw domowych na społeczeństwo. To będzie oznaczało dla każdej kobiety uwolnienie się od rutyny prac domowych i zależności od mężczyzn. To pozwala jej na wykorzystywanie pełni jej talentów i skłonności. Dzieci są wychowywane w bardziej sprzyjających warunkach niż domowe. Mamy najdalej idące prawa ochronne dla kobiet pracujących na świecie, a wdrażają je urzędnicy reprezentujący zorganizowanych robotników. Budujemy szpitale położnicze, domy dla matek z dziećmi, kliniki macierzyńskie, organizujemy wykłady na temat opieki nad dziećmi, pokazy dla matek, jak dbać o siebie i o dzieci itp. Czynimy poważne starania, by wspierać kobiety bezrobotne i bez środków do życia.

Zdajemy sobie sprawę, że to niewiele w porównaniu z potrzebami kobiet pracujących, że daleko do realizacji wszystkiego, co potrzebne jest ich prawdziwej wolności. Ale jest to ogromny postęp w porównaniu z warunkami Rosji carskiej i kapitalistycznej. A nawet to całkiem niemało w porównaniu z warunkami w krajach, w których wciąż jeszcze panoszy się kapitalizm. To dobry krok we właściwym kierunku i będziemy szli dalej. Z całą energią, możecie nam wierzyć. Albowiem każdy dzień istnienia państwa radzieckiego dowodzi jaśniej, że nie możemy iść naprzód bez kobiet.”

(źródło: Marx Engels Internet Archive, Women and Marxism – Lenin page: https://www.marxists.org/archive/lenin/works/subject/women/index.htm)

Tłumaczenie: ex. GSR

Pozostaw odpowiedź

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.